Adwokat diabła

3 minuty czytania

adwokat diabła

Wydawnictwo Vesper ostatnimi czasy rozpieszcza miłośników literatury grozy, wydając regularnie zarówno klasykę gatunku, jak i zupełne nowości. Za sprawą tego właśnie wydawnictwa – niewiarygodne – niemal trzy dekady po premierze najbardziej znana (po części za sprawą ekranizacji) powieść Andrew Neidermana nareszcie trafiła do rąk polskich czytelników.

Młody prawnik z prowincji, Kevin Taylor, wygrywa swoją pierwszą dużą rozprawę, lecz ze względu na kontrowersje z nią związane i bezkompromisowe zachowanie adwokata sukces nie przysparza mu sympatii wśród lokalnej społeczności. Okazuje się jednak, że dokonania Taylora zainteresowały prężną, choć może niekoniecznie słynną firmę prawniczą z Nowego Jorku. Mimo początkowych obiekcji żony, mężczyzna ostatecznie decyduje się przyjąć propozycję dołączenia do spółki. Odmowa byłaby chyba przejawem szaleństwa, gdyż proponowane warunki są wręcz bajeczne. Ale jak to mówią – nie ma róży bez kolców i Taylor wkrótce zaczyna dostrzegać, jaka jest cena tego pozornego sukcesu.

Czytelnikowi przyzwyczajonemu do rozbudowanych powieści i opasłych tomiszczy niewiele ponad trzysta stron, na których mieści się "Adwokat diabła", może się wydawać objętością niezbyt imponującą. Zwłaszcza jeśli po lekturze jednej trzeciej całości stwierdzi on, że fabuła dopiero się zarysowuje. Wkrótce jednak przychodzi zrozumienie. Autor zbudował historię z chirurgiczną precyzją, bardzo skrupulatnie dobierając kolejne elementy, z których każdy coś znaczy. Może tylko odrobinę dziwi upodobanie Neidermana do podawania dokładnego wzrostu każdej kolejnej postaci. Chciałoby się rzec – nie w każdym przypadku rozmiar ma znaczenie...

adwokat diabła

Na szczególną uwagę zasługują sceny rozpraw, które właściwie powinny rozgrywać się raczej w teatrze, a nie sądzie. Tu nie zwycięża sprawiedliwość, tylko ten, kto lepiej odegra swoją rolę. Adwokat – dowiaduje się czytelnik – nie może sobie pozwolić na uczucia. Nie wolno mu współczuć ofierze. Celem nie jest dojście do prawdy, tylko przekonanie widzów do własnej, wygodnej dla siebie wersji. Jeśli przywołać z pamięci podobne, znane z innych książek czy filmów sceny, pojawia się niepokojąca myśl, że w pewnym sensie adwokaci diabła rzeczywiście istnieją.

"Adwokat diabła" jest przykładem mariażu kilku gatunków literackich. Tematyka sytuuje książkę wśród thrillerów prawniczych i dramatów sądowych, z kolei obecność pierwiastków paranormalnych i towarzyszący lekturze niepokój stanowią wyznaczniki horroru. W całej historii źródłem największego lęku jest oczywiście sam diabeł, który – o zgrozo – w ogóle nie jest straszny. To postać zdecydowana, trzymająca w ryzach całą firmę, ale jednocześnie dobrotliwa i troskliwa. Z dziecinną łatwością okręca sobie wokół palca każdego, kto znajdzie się w kręgu jego zainteresowań. Może więc źródła lęku nie należy upatrywać w szatanie, a słabej, podatnej na wpływy człowieczej duszy?

adwokat diabła

Książka doczekała się filmowej adaptacji, jednak obejrzenie jej bezpośrednio po lekturze skutkuje konsternacją. Ekranizacja nie musi koniecznie stanowić wiernej kopii książki, to oczywiste. Wprowadzenie zmian w niektórych wątkach czy usunięcie pewnych postaci da się zaakceptować, a wymyślenie innych spraw, które prowadzi protagonista, wręcz może uatrakcyjnić film tym spośród widzów, którzy czytali powieść (kwestia, czy tu się to sprawdza, pozostaje do indywidualnej oceny). Jednak już ingerencja w osobowość bohaterów, modyfikacja ich motywacji i reakcji zmieniają wydźwięk opowieści. W tym konkretnym przypadku ekranizacja stanowi zatem swobodną interpretację książki i porównywanie mija się z celem.

Chwała wydawnictwu Vesper, że zdecydowało się wydać "Adwokata diabła" – i to jeszcze tak ładnie! Jego przekaz jest dziś równie aktualny jak kilkadziesiąt lat temu, w dniu światowej premiery. To interesująca, przemyślana interpretacja klasycznego motywu szatana, a tym, co najbardziej w tej opowieści niepokoi, jest fakt, jak bardzo wydaje się realna.

Dziękujemy wydawnictwu Vesper za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...