Sesja Vena

Podszedłeś, a Sion zwrócił na ciebie spojrzenie swego jedynego oka. Nieprzyjemnie świadome, realne spojrzenie, nadające jeszcze więcej obaw co do realności rozgrywającej się sceny.
- Chcesz mu pomóc? Nie ma nic bardziej odrażającego od litości. - w dwugłosie Siona zadźwięczała nuta pogardy. - Nic, może poza głupotą, którą wykażesz się pomagając mu. Przyszedłeś do niego po odpowiedzi? On nie zna żadnych. Jego głos jest silny, ale to jedynie głos umarłych. Pomóż mu, pozwól mu przetrwać, a w zamian złamie twą wolę, pożre twego ducha i okradnie z mocy. Zmieni w widmo, równie marne i zazdrosne, jak on sam. Powinieneś być mi wdzięczny, że uwalniam cię od niego.
Odpowiedz
- Litości? - Powiedziałem cicho po czym zaśmiałem się gromkim śmiechem - Dawno się tak nie uśmiałem. Zacny z ciebie komik zważając na twój "sztywny" stan.
Robię chwilową pauzę. Chcąc nie chcąc słowa Siona zasiały ziarno niepewności. Niepewność to słabość. Co jeśli wpadnę w jakąś subtelną zasadzkę Kuna? Zostanę wyruchany przez ducha, który zniszczy moje jestestwo i udomowi się na moim miejscu. Mroczna wizja przyszłości... Ale bez niego nie będę potężny! Wtedy na pustyni, podczas rzezi Ludzi Piasku. Pierwsza manifestacja jego mocy. To było jak jazda śmigaczem maksymalną prędkością połączone z dzikim seksem. Uczucie które trudno opisać.
On daje mi tą siłę. Ale czy na pewno? Może ta Moce była we mnie od dawna?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Gdy ty rozmyślałeś, Kun zdecydował, że nie zamierza być biernym podmiotem waszych dywagacji. Korzystając z chwili nieuwagi Siona nie podnosząc się z ziemi zalał go falą błyskawic, które rzuciły Sionem o przeciwległą ścianę. Sturmień energii był tak dziki i jasny, że musiałeś zmrużyć oczy i cofnąć się kilka kroków, by móc dostrzec cokolwiek. Tymczasem Kun, nie przerywając ataku, powoli podnosił się na nogi, wkładając weń jeszcze więcej furii.
A jednak Sion, choć przyciśnięty do ściany kaskadą wściekłych piorunów, bezlitośnie szarpiących jego ciało, najwyraźniej nie zamierzał umierać.
- Szybko! Dobij go, do cholery!!! - wrzasnął do ciebie Kun głosem pełnym wściekłości i zmęczenia.
Odpowiedz
[Trzask pioruna]

Pytania i wątpliwości rozmyły się jakby mgła podczas manifestacji mocy Kuna. Przynajmniej na razie nie mam zamiaru wdawać się w te przemyślenia.
Szybko dobywam swych mieczy, po czym szybkim ruchem posyłam je w kierunku Siona. Między czasie kumuluję w sobie Moc by wyzwolić ją po chwili w kierunku mojego oponenta.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Oba ostrza poszybowały w kierunku Siona i przybiły go do ściany, jak również do pionu. Nie mogąc nic zrobić, targany elektrycznymi spazmami i skurczami poszarpanych mięśni, Sion, bezbronny jak ćwiczebny manekin, poddawał się torturom waszych połączonych strumieni Mocy, która teraz rozpełzała się rykoszetem po suficie, sąsiednich ścianach, a nawet podłodze pod waszymi stopami. Razem z Kunem wkładaliście w atak całą siłę, podtrzymując go jeszcze przez kilka sekund, dopóki Sionm, a raczej to, co z niego zostało, nie zmieniło się w jednolicie czarny, zwęglony i dymiący kształt człowieka, który zawisł bezwładnie na wbitych w jego ciało i ścianę mieczach.

By po chwili chwycić za nie, wyrwać z ciała i ściany, i tak uzbrojonym stanąc na własnych nogach, patrząc na was jedynym okiem, w którym płonęła bezkresna nienawiść.
Odpowiedz
- Czas na staroświeckie machanie mieczem - Mówię niby do siebie, niby do Kuna. Odchylam nieco płaszcz, po czym wyciągam zapasowy miecz. Jak dobrze że go wtedy zabrałem. Przybierając postawę odpowiednią do dzierżonej broni.
- My only hope my only solution is a Violent Revolution() - Czekam zarówno na ruch Kuna jak i Siona
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
( Heavy Metal Sith A btw - http://www.youtube.co...feature=relmfu )

- Na całą niemoc i Moc galaktyki, zabiłem cię już pięć razy. Okaż przyzwoitość i umrzyj! - cedził Kun przez zaciśnięte zęby, wykonując dwa młynki mieczem. Zanim jednak którykolwiek z nich zdołał wykonać swój ruch, obaj jak na komendę spojrzeli gdzieś za ciebie. Odwróciłeś się również i ujrzałeś czwartą postać. Wysoki, cały okryty długim płaszczem w kolorze piasku. Jego twarz skrywała się pod dziwną, pozbawioną wyrazu maską, posiadającą jedynie małe otwory na oczy i usta.
Dwaj dawni Mroczni Lordowie jak na komendę krzyknęli w stronę przybysza.
- To ty!
- Owszem, nikt inny. - odparł spod maski modulowany elektronicznie głos, który wywołał w tobie dziwne wrażenie, że już go gdzieś słyszałeś.
Odpowiedz
Odwróciłem się w stronę nowo przybyłego. Zdziwienie jakie wywołał u tamtych dwóch sprawiło że poczułem się dziwnie. Kim On jest że wywołuje takie emocje? I ten głos...
- Czym zawdzięczamy tą wątpliwą przyjemność? Przedstaw się, a potem łaskawie wróć skąd przyszedłeś - Mówię do zamaskowanego kręcąc mieczem w dłoni.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Przybysz zaśmiał się krótko.
- Bardzo dobrze, Zhaff. Widzę, że daleko zaszedłeś, Kirlan byłby z ciebie dumny. Mam jednak sprawę do załatwienia z tymi dwoma, a nie chciałbym cię w nią angażować. Domyślam się jednak, że skoro już tu jesteś, nie zechcesz tak po prostu odejść na moją prośbę, więc...
Poczułeś, jak wokół niego zbiera się Moc. Po plecach przebiegł ci dreszcz, brwi powędrowały wysoko w górę na pułap najwyższego zdziwienia, instynktownie zasłoniłeś się mieczem i ugiąłeś kolana, mobilizując całą siłę woli, jaką mogłeś w tym ułamku sekundu poświęcić na energetyczną obronę.
Za mało.
Nie wiesz jak czuje się pocisk wystrzelony z działa gwiezdnego niszczyciela, lecz stawiłbyś głowę, że właśnie tak, jak ty w tym momencie. Poczułeś nieprawdopodobne uderzenie Mocy, które dosłownie zmiotło cię z podłogi i w sekundę przeniosło z sali gdzieś hen daleko wgłąb korytarza, na tyle daleko, że świetlne miecze pozostałych tam walczących zmieniły się dla ciebie w malutkie punkciki na tle wszechobecnej ciemności.
Odpowiedz
[&]

- Nieeee! - Tyle zdołałem z siebie wypluć po spotkaniu z falą Mocy. Ręce mimowolnie ruszyły w kierunku nieoczekiwanego napastnika, tak jakby chciały chwycić się czegokolwiek i nie pozwolić by cały plan, cały pierdolony, misterny plan został zrujnowany przez jakiegoś sitha badassa. Włosy, a raczej dredy wtórowały moim członkom. Rozwiane jak nigdy falowały razem z moim ciałem. Odrzut mocy pozwolił mi na dłuższą chwilę posmakować uczucia latania.
Staram się jak najszybciej odzyskać równowagę, jeśli jest to możliwe nawet podczas lotu. Próbuje wykonać manewr pozwalający mi na powrót rozkoszować się umiejętnością chodzenia.
Kiedy tylko poskładam się do kupy i sprawdzę czy wszytko jest ok, ruszam z powrotem do toczącej się "bitwy". Mój bilet do Mocy jest tam. Z Sionem i Tym zamaskowanym. Cokolwiek planuje, nie mogę pozwolić by pokrzyżował mi plany.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Wbrew temu, co mogłeś myśleć w stanie wymuszonej nieważkości, twój lot nie miał trwać wiecznie i w końcu poddał się prawom fizyki. Obracając się w powietrzu wylądowałeś na nogach, zaryłeś nogami w posadzkę i zatrzymałeś. Tymczasem od strony sali dochodziły takie zawirowania Mocy, że w całej galaktyce nie czuły ich tylko ukwiały z Manaan.
Odpowiedz
[another one, really?]
Rozjuszony nagłym zepchnięciem na margines, zaczął wzbierać we mnie gniew. Pobudzający, motywujący do działania.
Otrzęsiony(?) z pierwszego "szoku" kumuluje w sobie Moc, by zaraz potem wyzwolić ją i przyśpieszyć swoje ruchy. Wyłączam miecz, zmierzam najpierw powoli, krok za krokiem w stronę walczących.
Z każdym kolejnym zwiększam swoją prędkość, tak krok po kroku zamierzam rozpędzić się do granic pieprzonych możliwości. Zamierzam uderzyć na zamaskowanego niczym myśliwy na swoją ofiarę i w ostatnim momencie włączę miecz.
Mam tylko nadzieję że przeciwnik zorientuję się co jest grane za późno. Inaczej mogę równie szybko powrócić tą samą drogą.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Szedłeś. Przyspieszałeś. Biegłeś. Mięśnie i ścięgna, napompowane Mocą do granic wytrzymałości, zdawały się skrzypieć, grożąc zerwaniem. Echo uderzeń serca rozbrzmiewało w twojej głowie jak seria z karabinu. Sekunda - jesteś w korytarzu, druga - tuż za plecami Siona i Kuna, którzy razem, z dwóch różnych stron nacierają na zamaskowanego. Atakują na wszelkie dostępne im sposoby, trzy ostrza przeciw jednemu. Zamaskowany niemalże stoi w miejscu, oszczędnie odsuwa się, cofa lub przesuwa o pół kroku, z lekkością i finezją parując ich ciosy i wyprowadzając własne. Nagle, gdy twoje łydki szykują ciało do skoku, Sion leci na ścianę, tak samo jak przy poprzednim ataku Kuna, zaś sam Kun wygina się i unosi nad ziemię, zalany strumieniem fioletowych błyskawic.
Skok, cel, błyskawiczny ruch ręką i ostrzem.
Nieznaczny, niemlże niedbały unik i półobrót. Nieprzyjemne poczucie pustki w miejscu, w którym powinno być ciało. Równoczesne uderzenie, obrotowe kopnięcie na twoich plecach. Upadek, twarz, poślizg, łokieć zbity boleśnie przy osłonie głowy.
- Wiedziałem... że przyjdziesz... - słyszysz przerywany, bolesny głos Kuna. - Zbyt wiele... zbyt wiele cię nauczyłem... Musiałeś przyjść po więcej.
- Nic więcej nie możesz mi dać. Mam znacznie więcej, niż ty sam mógłbyś kiedykolwiek się nauczyć. Więcej, niż mógłbyś zrozumieć. Przyszedłem po ciebie, Kun. Po was obydwu.

Podnosząc się z podłogi poczułeś nagły wstrząs. Szarpnięcie, tak jakby twój pancerz wyzwolił z siebie jakieś pole. Wtedy zrozumiałeś, przpomniałeś sobie, że miecz, którym walczy zamaskowany to miecz Kuna.
Twój miecz.
Odpowiedz
Staram się od jak najszybciej dobrać odpowiednią pozę do walki. Widzę że niema i nie będzie żadnej taryfy ulgowej w tej walce. Przeciwnik jest silny, dawno z takim nie walczyłem.
Próbuję dowiedzieć się czegoś o tajemniczym polu, które tak nagle się aktywowało. Jakiego rodzaju to pole, pomaga czy przeszkadza? A może to tylko nic nie znaczące udziwnienie, które wyzwoliło się gdy dwa artefakty znalazły się tak blisko siebie. Muszę wiedzieć co się dzieje jeśli mam cokolwiek tutaj zdziałać.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Pole przypomina nieco magnetyczne, jakby oba przedmioty przyciągały się, choć w nie do końca fizyczny sposób. W tej sekundzie nie byłeś w stanie stwierdzić nic więcej poza związkiem między dwoma bliźniaczymi artefaktami. Najwyraźniej jednak twój nowy przeciwnik był.
W tej samej chwili, w której ty poczułeś dziwne szarpnięcie, zamaskowany drgnął i odwrócił się w twoją stronę, co momentalnie wykorzystali dwaj pozostali. Dokładniej mówiąc - chcięli wykorzystać, bo ich symultaniczny atak z dwóch stron zakończył się równie zgodnym lotem w przeciwległych kierunkach.
Poczułeś, jak wzrasta w tobie gniew, przepotężna, zaskakująco zewnętrzna nienawiść, pojawiająca się wraz z tym, jak Kun wykonywał jakąś technikę. Technikę nieznaną ci i znaną zarazem - pocisk skumulowanej nienawiści, czarny i zabójczy. Kun rzucił nim w zamaskowanego, lecz ten otoczył się błękitną poświatą, o którą rozstrzaskał się pocisk, rozmywając się w powietrzu odłamkami czystej, przepotężnej Ciemnej Strony.
"Dzwine, to technika Jedi..." - zdążyłeś pomyśleć, nim zakręciło ci się w głowie tak, że musiałeś przytrzymać się ściany. Cały twój bojowy gniew i podniecenie zniknęło momentalnie, tak jakby ktoś wypuścił je przez niewidzialny otwór w twojej duszy.
- Teraz widzisz, czym jesteś dla nich. - powiedział zamaskowany, wciąż stojąc w miejscu i patrząc na Kuna. - Dla jednego żywicielem, dla drugiego skorupą. Zdejmij ten pancerz Zhaff. Inaczej nie będzie dla ciebie odwrotu.
- Przestań bredzić, Hrlan.
- warknął wściekle Kun. - Dałem mu więcej, niż ktokolwiek przed nim. Myślisz, że uratujesz się takimi tekstami?
- Myślę, Zhaff, że możesz nauczyć się ode mnie znacznie więcej. Znacznie więcej otrzymać, nie tylko pożyczyć.
Odpowiedz
Propozycja "Hrlana", ["Harlan" - zjadłem literę] jakże niespodziewana i bezczelna, zawierała w sobie pewną gorzką prawdę. Jedyne co czyniło mnie potężnym, to przedmioty Kuna. Jego wysłużone gadżety, zawierające cześć jego samego. To nie była prawdziwa Moc. To tak jakby brać udział w wyścigu, mieć najlepszą maszynę ale ssać dupę w prowadzeniu jej. Zgoda, pojedziesz szybko, rozwiniesz zawrotne prędkości, ale gdy dojdzie do jakiegoś trudniejszego odcinka trasy, wyrżniesz ryjłem o ziemie.
Tutaj było podobnie. Jedyne co czyniło mnie silnym to ta właśnie zbroja.
Inaczej by sytuacja wyglądała, gdyby moja siła była na poziomie siły Kuna, a potem zdobył bym zbroję. Uczyniło by mnie to jeszcze silniejszym.
Tak więc propozycja nieznajomego zaczynała nabierać interesujących kształtów. Niestety miała jeden w dupę minus.
Po "oswobodzeniu" się z uścisku mojego mistrza, musiał bym ponownie stać się uczniem. Zycie bez mistrza za bardzo mi się spodobało.
Widząc to co wyczyniał z dwoma potężnymi sithami, zaczynało mnie przekonywać.
- Równie dobrze możesz rozszarpać mnie na kawałki zaraz po tym jak zdejmę zbroję. - Odpowiadam spokojnie, z ponurym wyrazem twarz - Zero gwarancji.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Równie dobrze mógłbym zrobić to teraz. Ale nie widzę w tym sensu. Kirlan mówił, że masz potencjał i musiało tak być, bo inaczej nie poświęciłby ci tyle czasu. Wiem to, bo niegdyś ja zobaczyłem taki potencjał w nim. A teraz widzę go w tobie.
- Jesteście żałośni, wszyscy trzej.
- zacharczał lodowato rozdwojony głos Siona. - Ty, bo choć przegrałeś po wielokroć wszystko, co mogłeś przegrać, nie zdołałeś dotąd pojąć natury tej klęski i czepiasz się każdego okruchu życia jak nierozdeptana pijawka. Ty - odwrócił głowę w stronę Harlana - , bo dysponując całą mocą Ciemnej Strony nie masz w sobie siły, by ją wykorzystać i wciąż otaczasz się nędznymi sługusami, zpełnie jak Revan. Ty - pokiereszowana, zdewastowana twarz żywego trupa obróciła się w twoją stronę - , bo sam jesteś nędznym sługusem, którym wciąż wyręczają się więksi od ciebie, w zamian za ułudę potęgi, jaką karmią twą cherlawą wolę. Radziłem ci, byś opuścił jego i to miejsce - skinął głową na Kuna. - Ostrzegłem cię, że...
- Że umrze z nudów słuchając twoich bredzeń, aż jego ciało nabierze odpowiedniej konsystencji dla takiego wraku, jak twój duch?
- wpadł mu w słowo Exar, śmiejąc się pogardliwie. - Jesteś tylko workiem, który rozszarpywano zbyt wiele razy, a który z pewnych przyczyn zamiast w szmatę zmienił się w kukiełkowy straszak. Zamknij się więc i poczekaj grzecznie, aż zajmę się swoim starym znajomym, a potem wraz z moim towarzyszem, którego w swej jednookiej ślepocie tak tragicznie niedoceniasz, uwolnimy cię od ciężaru niekończącego się bytowania.
Zamaskowany człowiek zwany Harlanem przysłuchiwał się temu tak jak i ty, wyłączywszy miecz i stojąc z rękami założonymi na piersi. Nie widziałeś jego twarzy, ale miałeś wrażenie, że dobrze się bawi. Wreszcie zwrócił się do ciebie.
- To właśnie cię czeka, jeśli pozwolisz, by o twoim życiu decydowali umarli i ich przedśmiertne i pośrmietne mrzonki. Stajesz przed wyjątkową lekcją, Zhaff. Dwóch wielkich Sithów, jednych z największych w historii, z których każdy poznał najmroczniejsze tajemnice Mocy i miał wszystko na wyciągnięcie ręki. Każdy z nich popełnił błędy, których nawet wieczność nie pozwoliła im zrozumieć. Przyjrzyj im się dobrze. Exar Kun - mistrz, wizjoner, wybitny filozof i mag. Widmo zamknięte w dwóch kawałkach żelastwa. Darth Sion - jeden z najstraszniejszych Mrocznych Lordów w historii, potężny, niezłomny, nieśmiertelny. Rozstrzaskana łupina skrzywdzonego człowieka, dzieło szalonego sadysty. Masz na sobie artefakt jednego z nich. Unikalny, absolutnie bezcenny, zupełnie jak ten miecz. - pokazał ci na odległość czarną klingę swojej zgaszonej broni, pokrytą jakimiś czerwonymi zdobieniami. - A teraz zastanów się, czy naprawdę chcesz być taki jak oni.
Odpowiedz
Gdzieś wgłębi mnie toczył się spór. Zawierzyć mu? Zgodzić się na jego warunki? Część mnie wiedziała że ma rację. Nie chcę być jak oni. Wielcy, potężni... upadli. Jak mogę posiąść potęgę, skoro Oni sami nie wykorzystali swojej szansy szansy.
Jednak trudno pozbyć się siły, która drzemie w pancerzu. Nawet jeśli to tylko namiastka prawdziwej potęgi.
- Nie... - Padła w końcu odpowiedź. Cicha i spokojna. Lecz to co działo się w mojej głowie nie można było nazwać spokojem.
Palce powoli powędrowały w kierunku mocować pancerza, powoli, jakby nie do końca zgadzając się z narzuconą wolą. Jakby czekały na impuls do zatrzymania. Opuszki lekko smagały materiał, "wchłaniając" jego strukturę.
Trudno pozbyć się czegoś co daje nam siłę, lecz czasami trzeba poświęcić wiele by uzyskać znacznie więcej.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Twoje palce, skurczone i niezgrabne, jakby zmrożone i pogruchotane, zacisnęły się na pierwszym zaczepie pancerza.
- Nie! Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! - usłyszałeś wściekły krzyk Kuna, za którym przyszedł rozdzierający ból. Przygięty do ziemi, pół leżąc na prawym łokciu i boku, rozpaczliwie zasłaniałeś się mieczem przed strumieniem energii, który zdawał się rozrywać ci mięśnie, przenikać kości i paraliżować ciało i umysł. Słyszałeś tylko własny krzyk, niknący w echu tańczących na posadzce błyskawic.
Wtedy między Kuna a ciebie wsokczył Harlan, przyjmując furię Kuna na siebie.
- Ściągaj to! - krzyczał przez ramię, a ty tak szybko, jak mogłeś, zdjąłeś z siebie zbroję i odrzuciłeś ją w kąt.
W tym samym momencie atak Kuna urwał się. Przez chwilę wszycy czterej staliście w zupełnej ciszy, dysząc ciężko - ty, z trudem wstający na nogi, Harlan i Kun, obaj wycieńczeni tym krótkotrwałym starciem, Sion ponownie zbierający się do kupy. Cała trójka spojrzała nagle w stronę korytarza, jakby jednocześnie coś tam zobaczyli.
- A więc przyprowadziłeś więcej sługusów... - wychrypiał przeciągle Sion.
- Zhaff, zatrzymaj ich. - rzucił Harlan nerwowo, nie zwracając na niego uwagi. - Nikt nie może wejść do tej komnaty, dopóki będzie po wszystkim. Ty również. Inaczej umrzesz, a ja nic na to nie poradzę. Możliwe, że będziesz musiał mnie stąd wynieść. Idź. - zaskakującym gestem położył ci krótko rękę na ramieniu i postąpił spokojnie w stronę dwóch przeciwników.
Odpowiedz
[]

Wysłuchałem słów Harlana w napięciu. Znam go kilka minut, a już zorientowałem się że nie żartuje. Rzeczy które będą tu się dziać są poza moimi zdolnościami. Przynajmniej na razie.
Nim wyruszę na spotkanie kolejnych intruzów, staram się za pomocą Mocy odzyskać przejęte przez Siona miecze. Jeśli dojdzie do walki, to chcę mieć przy sobie mój kompletny ekwipunek. Próbuję wykorzystać wszelakie możliwe sposoby.
Jeśli z jakiś przyczyn nie będę mógł odzyskać broni, wyruszę uzbrojony w en jeden.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja SW 4

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...