Harlan skoczył w prawo w stronę Siona i spadając zaatakował go silnym cięciem oburącz, przygniatając go całym ciężarem ciosu do ziemi. Sion zachwiał się, ledwie ustając cios, po którym natychmiast nadszedł następny, tym razem od dołu, niemal wytrącający mu z ręki jeden z mieczy. Kun nie zamierzał stać bezczynnie i zaatakował Harlana tak samo, jak zrobił to Harlan przez sekundą. Nie wiedziałeś, czy zajęty rozbijaniem Siona twój nowy sprzymierzeniec zdołałby uskoczyć przed zabójczym atakiem, ale nie zamierzałeś tego sprawdzać. Pociągnałeś "oburącz", a Kun odleciał w tył równie gwłatownie, jak wzbił się w powietrze, obijając się przy tym wyraźnie. Gdy tylko wstał, w jego dłoni zaczęła wirować kula czegoś szkarłatno-czarnego, rosnąca w zastraszającym tempie, a ty czułeś wyraźnie, że nie jest dobrze. Przygotowałeś się na obronę, nie bardzo wiedząc jak należy bronić się przed czymś takim. Kun zamachnął się do rzutu i wrzasnął nienawistnie, lecz jego krzyk zaraz przeszedł w zaskoczenie i ból, gdy miecz rzucony przez Harlana przeorał mu brzuch w zdłuż, zmuszając go do niezdarnego piruetu zakończonego kolejnym upadkiem na podłogę.
Sion też nie czekał długo na decyzję. Stojąc może dwa kroki od Harlana rzucił szerokim zamachem zza ramienia miecz z perłą smoka prosto w przeciwnika, niemal dokładnie w tej samej chwili, co on w Kuna. Harlan nie miał szans się uchylić.
A jednak uchylił się. Nie do końca, bo lecące na niego ostrze zaczepiło o twarz, rozcinając skrywającą ją maskę, ale widziałeś, że to tylko powierzchowna rana. Choć wszystkie te zdarzenia, od skoku Harlana do rzutu Siona trwały nie dłużej, niż 2-3 sekundy, ty patrzyłeś na to jak na długi, hipnotyzujący film. Patrzyłeś i widziałeś także, jak twój miecz, cudem chybiając Harlana, z niezmienioną szybkością i siłą obraca się pionowo, lecąc wprost na ciebie.