Diablo III: Przebudzenie Nekromantów

4 minuty czytania

diablo 3: rise of the necromancer

"Rise of the Necromancer" to już drugi dodatek do trzeciej odsłony serii "Diablo". Chociaż wiedzieliśmy od początku, że nie będzie tym, czym "Lord of Destruction" czy "Reaper of Souls", to jednak wciąż liczyłem na to, że Blizzard pozytywnie mnie zaskoczy, uciszając tym samym wszelkie utyskiwania malkontentów, zarzucających zwykły skok na kasę oraz próbę wyciśnięcia ze średniej gry wszystkich soków. Niestety, za jakieś 60 złotych dostajemy praktycznie tylko znaną ze wcześniejszych odsłon klasę postaci, a także parę wizualnych dodatków, bez których spokojnie można się obejść. Czy mimo to warto zdecydować się na dance macabre postacią sprzed lat?

Początkowo odniosłem wrażenie, że amerykański wydawca oszukał mnie i niecnie pobrał pieniążki z konta, bowiem wita mnie to samo intro i takie też menu główne. Jak pamiętacie, przy okazji wizyty Maltaela od razu wiedzieliśmy, że coś się kroi, jednak tutaj jest właściwie pusto. Nadzieja wraca przy próbie stworzenia postaci, jak również zaraz po rozpoczęciu danej rozgrywki jesteśmy informowani o zdobyciu osiągnięcia oraz tych wszystkich arcyważnych dodatkach. Nim jednak przejdę do nich, powrócę jeszcze do samej klasy nekromanty, która jest przecież głównym powodem, dla którego zdecydowałem się na "Rise of the Necromancer".

diablo 3: rise of the necromancer

Słudzy Rathmy dążą do zachowania równowagi, więc pojawienie się Gwiazdy i zło, które przebudziło się w chwili jej upadku, to doskonały moment do działania. Niestety nie spodziewajmy się zbyt szerokiego tła fabularnego, bowiem nowa klasa dostała co prawda wszelkie niezbędne filmiki, dzięki czemu nie odstaje od reszty, jednak świat gry w żaden sposób nie reaguje na ich obecność. Dodatkowe plotki? Jacyś nadprogramowi nekromanci po drodze? Nic z tych rzeczy. Jeśli czytaliście choć jedną z książek i pamiętacie niejakiego Zayla, to z pewnością zabraknie wam tej ludzkiej niechęci względem kogoś, kto zdecydowanie odstaje od kanonu przeciętnego wojownika. Próbowano nam to wynagrodzić poprzez księgę na forum gry oraz jakieś tam opowiadanie, ale nie oczekujmy zbyt wiele. Co gorsza, nie ma także mowy o niemal równie kanonicznym poświęceniu dłoni, przez co nasi nekromanci wyglądają raczej na fanów ostrych brzmień a nie ostrego szatkowania przeciwników.

diablo 3: rise of the necromancer

Trudno się temu dziwić, bowiem przez pierwsze godziny poczujemy się trochę niczym generał armii, który siedzi sobie spokojnie pośród wianuszka wrogów i od niechcenia macha rękami, by nie umrzeć z nudów. Blizzard wciąż nie naprawił pierwszych poziomów trudności, które przypominają Tryb Opowieści w odświeżonej sadze "Baldur's Gate". Niby pozwalają na zapoznanie się z mechaniką walki, jednak radzę od razu spróbować czegoś bardziej wymagającego, by wreszcie czuć się potrzebnym.

Jeśli mnie posłuchaliście, to dopiero wtedy poznajemy zalety nowej klasy. Podobnie jak w "dwójce", znów naszym celem jest zabijanie przy pomocy armii, którą sami wskrzeszamy, kontrolujemy i wzmacniamy przy pomocy zaklęć. Cała różnica polega jednak na zwłokach, które są czymś na wzór "paliwa". Okazuje się, że nasze zdolności nie kończą się na zmuszeniu resztek do walki, lecz jednocześnie mogą one wybuchać, co rzecz jasna dodatkowo rani oponentów, oślepiać oraz wzmacniać naszą postać, która znajdzie się tuż obok. Wrogowie objęci klątwami są dodatkowo zaznaczeni, zaś samych korpusów jest na tyle dużo, by na dwóch pierwszych poziomach trudności dosłownie masakrować całe hordy. Nie jesteśmy rzecz jasna wszechmocni, ponieważ ogranicza nas poziom Esencji, czyli czegoś na wzór Tajemnej Mocy u czarodziejki, jednak i tak nekromanta szybko wskoczył na podium moich ulubionych klas postaci. Widać też, że Blizzard chciał zaprezentować wszystko, co w sługach Rathmy najlepsze, więc mamy świetne nowości w postaci wysysania życia, klątw, tworzenia szkieletowych więzień i wreszcie całej gamy przywołań. Jesteśmy człowiekiem z sercem na dłoni (wręcz dosłownie!) lub ponurym kosiarzem, skrytym za kapturem i raczej nieulegającym emocjom. Gdy dodamy do tego czaszki czy poroża, to właściwie z wyglądu niewiele różnimy się od bestii, które ochoczo szlachtujemy. Szkoda tylko, że zestawy klasowe są na tym tle wizualnie nieciekawe oraz dość powtarzalne. Pewnie kolejne patche coś w tej kwestii zmienią.

diablo 3 rise of the necromancer

Nie uświadczymy większej poprawy graficznej. Nadal jest to tytuł dużo ładniejszy od poprzedniczki, ale wiek powoli robi swoje. Postacie są odrobinę zbyt kanciaste, podobnie jak wygląd szkieletów czy golema nie robi żadnego wrażenia. Nieźle prezentują się animacje przywoływania, zaś wybuch zwłok jest nie tyle piękny, co pięknie obrzydliwy. Mimo to spodziewałem się jakiegoś skoku jakościowego, podczas gdy "Diablo III" starzeje się dość szybko i po tym dodatku jestem pewien, że Blizzard w tej kwestii raczej niczego nie zmieni.

Słów kilka jeszcze na temat dodatków. Skrzydła to kontynuacja trendu, który pojawił się przy okazji tych bogatszych wydań zarówno podstawki, jak i pierwszego rozszerzenia. Tym razem dostaje je każdy nabywca i niby bieganie z nimi jest fajne, jednak na dłuższą metę jest to tylko gadżet. Jeszcze mniej uwagi poświęcamy nowemu zwierzakowi, zaś na szarym końcu stawki jest dodatkowa ramka portretu oraz symbol na sztandarze. Niektórzy lubią takie rzeczy, jednak wydawca dość przytomnie dorzucił jeszcze dwa sloty na postać oraz tyle też zakładek w skrzynce.

diablo 3 rise of the necromancer

Czy to wszystko wystarczy, by przelać na konto amerykańskiego studia 15 euro? "Diablo III: Rise of the Necromancer" dał nam sporą dawkę nostalgii sprzed lat, lekko wzbogacając klasę nekromanty i oferując najlepsze elementy profesji, którą niegdyś pokochaliśmy. Grało mi się bardzo przyjemnie, chociaż na początku było wręcz za łatwo. Szkoda, że niemal zignorowano element fabularny w samej grze, przez co nie poczułem się tak, jakbym kupił jakiś dodatek. Chyba jednak wolałbym zapłacić drugie 15 euro za nowy akt, zlecenia oraz elementy uzbrojenia. W sferze marzeń pozostaje czekać na kolejne rozszerzenie, aczkolwiek dobra sprzedaż "Rise of the Necromancer" może skłonić wydawcę do kolejnych tego typu produktów. Wątpię jednak, by do tego doszło, bowiem "Diablo III" już od zbyt długiego czasu zmaga się ze zmęczeniem materiału i ten cały powrót nekromantów jest zdecydowanie za skromny oraz spóźniony.

Plusy
  • ciekawa klasa nekromanty
  • niezbyt wygórowana cena
  • przyzwoita polska wersja językowa
  • dodatkowe sloty na postacie oraz miejsce w skrytce
Minusy
  • te całe sztandary, zwierzaki i ramki dodane na siłę
  • kiepskie podłoże fabularne
  • słaby balans na niższych poziomach trudności
  • mimo wszystko spodziewałem się czegoś więcej
Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
15 euro = niezbyt wygórowana cena za jedną postać?
Tyle samo co cały dodatek Reper of Souls lub podstawka?
Jakby było za 5 euro to cena była by odpowiednia do zawartości.
0
·
Trójka była chyba największym rozczarowaniem w moim "growym" życiu. Tego tytułu już nic nie uratuje, niech go najlepiej zostawią w spokoju i skupią się na wyciągnięciu odpowiednich wniosków przy produkcji kolejnej części.

Wszyscy powinni zgodnie olać te DLC, aby wybić studiu tego typu "genialne pomysły" ze łba.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...