"Control" jest najnowszą produkcją od studia Remedy Entertainment, znanego z prób łączenia dwóch rozbieżnych światów – gier i filmów. Nic zatem dziwnego, że podobnie jak "Max Payne", "Alan Wake" czy "Quantum Break", "Control" jest grą bardzo filmową, z wszelkimi tego dobrymi i złymi stronami. Fabuła gry obraca się wokół Federalnego Biura Kontroli, czyli fikcyjnej agencji rządu amerykańskiego zajmującej się badaniem oraz kontrolowaniem paranormalnych Obiektów Mocy. Obiekty te są zazwyczaj przedmiotami użytku codziennego – żółtą gumową kaczką przejmującą kontrolę nad umysłem, flamingiem ogrodowym wywołującym halucynacje czy projektorem slajdów otwierającym portale do innych wymiarów. Wcielamy się w postać Jessie Faden, która w dzieciństwie znalazła jeden z takich obiektów. Trafia ona do Najstarszej Siedziby – ukrytej w sercu Manhatanu tajemniczej bazy Biura. Jej celem jest odnalezienie swojego brata, porwanego przez tę organizację w dzieciństwie. Jesse odkrywa, że Biuro jest atakowane przez tajemniczą siłę zwaną Sykiem i w wyniku zbiegu okoliczności zostaje nowym dyrektorem organizacji. Dostaje nowe zadanie – przywrócenie kontroli nad budynkiem.
I cóż to jest za budynek! Najstarsza Siedziba to bardzo klimatyczne miejsce, zapadające w pamięć i zdecydowanie warte zwiedzenia. Jej wnętrza są przepiękną mieszanką architektonicznego brutalizmu oraz bezdusznej biurokracji. Surowe betonowe pomieszczenia wypełniają rośliny doniczkowe, biurka i stosy papierów, urozmaicone drewnianą boazerią, czerwonymi dywanami oraz lewitującymi ciałami opętanych agentów Biura. Informacje o świecie gry są nam stopniowo przedstawiane jako mieszanka cutscenek, filmików z żywymi aktorami oraz dokumentów. Tempo dawkowania informacji jest starannie wymierzone i nigdy nie jesteśmy przeciążani nadmiarem Nazw Z Wielkiej Litery. Twórcy oddali nam do dyspozycji ciekawy świat pełen nietuzinkowych postaci. Zachęcają nas do jego zbadania, ale jednocześnie nie wciskają go nam w twarz. To, jak bardzo się w niego zagłębimy, zależy wyłącznie od nas.
Rozgrywka sprowadza się do mieszanki strzelania i mocy nadprzyrodzonych. Na początku gry Jessie znajduje bardzo potężny obiekt mocy, zwany Serwobronią. Jest to zwykły pistolet, jednak z czasem (i z odpowiednią ilością surowców) odblokowujemy kolejne tryby prowadzenia ognia, przekształcające go w strzelbę, wyrzutnię rakiet czy szybkostrzelny karabinek. Poszczególne tryby Serwobroni mają różną skuteczność w eliminacji przeciwników, którzy dzielą się na kilka rodzajów. Wrogowie rzadko stoją w miejscu i starają się nas flankować, w związku z czym starcia wymagają od nas ciągłego przemieszczania się. Do tego dochodzą wspomniane moce nadprzyrodzone, pozwalające nam miotać elementy otoczenia, przechwytywać pociski przeciwników, a nawet latać. Stopniowo zdobywamy punkty umiejętności, przy pomocy których rozwijamy naszą bohaterkę. Z czasem Jessie staje się prawdziwym nadczłowiekiem, lewitującym nad polem walki i zmiatającym przeciwników salwami betonowych odłamków wymieszanych z artykułami biurowymi, przeplatanymi strzałami snajperskimi oraz rakietami. Gra daje nam niesamowite poczucie mocy, które jest po prostu fajne.
"Control" czerpie również pełnymi garściami z gier sandboxowych i o dziwo robi to całkiem dobrze. Świat gry jest częściowo otwarty i zawiera wiele obszarów, do których nie zaprowadzi nas główny wątek. Niektóre miejsca są dla nas niedostępne do czasu, aż odblokujemy daną moc. Korytarze Najstarszej Siedziby zawierają również wiele ukrytych pomieszczeń, a za ich znalezienie jesteśmy nagradzani dodatkowymi punktami umiejętności oraz rzadkimi surowcami i modami do broni. Nasi podwładni mają dla nas liczne misje poboczne, sprowadzające się zazwyczaj do zabijania potężniejszych wersji zwyczajnych przeciwników. Świat zawiera również wielu unikalnych mini-bossów, których eliminacja wymaga co najmniej kilku prób. Do tego możemy wykonywać losowo generowane misje zlecane przez tajemniczą Agencję. Gra nie zmusza nas do ich wykonywania, można się bez nich obejść. Jednocześnie stwarzają nam one dodatkowe okazje do jakże przyjemnego siania chaosu i zniszczenia.
Oprawa audiowizualna jest piękna i drobiazgowa. Praktycznie wszystkie obiekty można uszkodzić, zniszczyć lub użyć jako broni. Betonowe ściany i posadzki kruszą się od wybuchów, a drewniane boazerie rozsypują się w drzazgi. Do tego twórcy dodali ziarnisty filtr, który sprawia, że gra wygląda naprawdę filmowo. Niestety piękna grafika ma również swoje minusy. Ilość efektów graficznych oraz przedmiotów na ekranie w trakcie walki nieraz prowadzi do przytłaczającego chaosu wizualnego. Można łatwo zagubić się w tym, co się dzieje, stracić kontrolę nad potyczką i umrzeć w niezwykle frustrujący sposób. Występują również problemy z optymalizacją. Grę przechodziłem na PS4 Pro i często obserwowałem spadek liczby klatek na sekundę w trakcie większych starć. Mam również pewien problem z Jesse – jest ona zbyt stoicka! Rozumiem, że jeśli w młodym wieku doświadczasz wydarzenia nadprzyrodzonego na własnej skórze oraz dorastasz zgłębiając teorie spiskowe w nadziei na odnalezienia brata, to zombie-agenci i magiczne gumowe kaczuszki nie robią na tobie szczególnego wrażenia. Ale jednak spodziewałbym się JAKIEJŚ reakcji w momencie, gdy zaczynasz latać i miotać przedmiotami, Jessie…
Czepiam się i trochę szukam dziury w całym, bo "Control" pozostaje grą, w którą po prostu przyjemnie się gra! Przedstawiony w niej równoległy świat zdarzeń paranormalnych oraz sekretnej organizacji je badającej jest bardzo ciekawy. Główny wątek fabularny daje radę, a sama Najstarsza Siedziba to graficzna i architektoniczna perełka. Starcia z przeciwnikami są dynamiczne i sprawiają sporo frajdy. Warto w nią zagrać, tym bardziej, że minęło już trochę czasu od premiery i grę często można dorwać na promocji.
Plusy
- Ciekawy świat przedstawiony
- Dobra fabuła
- Wystrzałowa akcja
- Piękna grafika
Minusy
- Nadmiar efektów specjalnych w walce
- Kulejąca optymalizacja (na PS4 Pro)
- Zbyt stoicka bohaterka
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz