[WoD] Sesja Eirin

- Lalkarze? Nigdy nie słyszałem takiego określenia, nie mam pojęcia o jakiej grupie mówisz. Wróżki owszem, ale właściwa nazwa to Fae. Nie nazywaj ich wróżkami, mogą się pogniewać. Wilkołaki w rzeczy samej istnieją, skaza na tej ziemi, bezlitosne bestie. Magowie, również istnieją, acz są tajemniczy i wydaje się, że zawsze są zajęci swoimi dziwnymi sprawami. - odpowiedział, w swoim mniemaniu chyba dość wyczerpująco.

- Powiedz mi więcej o tych lalkarzach. Gdzie spotkałaś się z takim określeniem? Kogo opisywało? Po czym ich mogłaś poznać?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Miałam nadzieję, że to ty mi tak właściwie powiesz, Leon. - Mruknęłam z rezygnacją, do końca niepewna jak określić Seothla.
- Spotkałam się z takim jednym, za którym szwędała się animowana, szmaciana lalka. - Wyznałam krótko, niepewna czy powinnam zdradzać więcej szczegółów. Bo w końcu to, że ktoś mi właśnie przyznał, że wampiry tak naprawdę istnieją, nie oznaczało, że nie chciał mnie zjeść na kolację. A poza tym... Nie byłam też pewna czy zdradzanie imienia znanego mi "lalkarza" byłoby na miejscu. Nawet, jeśli nie przedstawił się swoim prawdziwym imieniem, niekoniecznie mogłam wiedzieć, czy sam się nie ukrywał.
- No i... znam jednego ghoula. Albo ghoul...kę. - Krzywiąc się, próbowałam odmienić słowo myśląc o Monice.

Kręcąc się na miejscu, przypomniał mi się znaleziony portfel, który obecnie spoczywał w mojej kieszeni. Chyba jednak nie pora, żeby zacząć mu się przyglądać teraz.

- No to... któraś z tych grup będzie mnie teraz ścigać? Jeśli się dowiedzą, że o nich wiem? - Przełykając głośno ślinę, wyczekiwałam odpowiedzi.
Odpowiedz
- Wilkołaki - raczej nie, zwłaszcza, że oni się uważają za obrońców ziemi i wszystkiego, więc jeśli tylko nie jesteś technolubną i nowoczesną dziewczyną, nie powinni się tym przejąć w ogóle. Magowie z kolei bardzo podobnie, ich bardzo chyba cieszy, gdy ktoś dowiaduje się o nich i nie zapomina natychmiast. Fae chyba mogą być niebezpieczni. Są dość mściwi i małostkowi, a jednocześnie kierują nimi najdziksze instynkty. Niektórzy wręcz chlubią się zabijaniem. Powinnaś też uważać na wampiry, zwłaszcza takie, które zobaczysz i one się zorientują, że wiesz kim są. Ujawnienie się ludziom to złamanie Maskarady, starożytnego prawa, zabraniającego wampirom pokazywać się ludziom. Zabiją cię, żeby się ukryć. - jednym tchem powiedział Leon - O Lalkarzach nie mogę nic powiedzieć, chociaż wydaje mi się, że to nie jest prawdziwa grupa i ktoś cię oszukuje.

- Czy wiesz już, do której grupy należysz?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Ja?- Powtórzyłam idiotycznie, unosząc brwi. Skąd miałam wiedzieć?

Wilkołakiem chyba nie byłam, coś nie zauważyłam ostatnio ekstra owłosienia w żadnych regionach ciała... Krew nadal obrzydzała mnie tak, jak przedtem, więc wampirem być nie mogłam. Wróżką pewnie też nie. Ghoulem na pewno.

No a do magii brakowało mi magicznej różdżki.

- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam szczerze, chociaż niezbyt zawiedziona swoim wnioskiem. Przynależenie do którejkolwiek z tych grup nie wydawało mi się w tym momencie ani trochę atrakcyjne.

- A ty? - Spytałam nieco z przestrachem powracając wzrokiem do Leona, jakby zaraz miał wyszczerzyć na mnie kły, niczym wilk na babunię.
Odpowiedz
- Ja, moja droga Jo. Ja jestem osobą, która natychmiast rozpoznała kim jesteś. Nie każdy może wejść do tego pomieszczenia, o nie. - wskazał na przejście za koralikową kotarą. Spojrzałaś za jego ręką i zobaczyłaś, że jakaś hipsterowata laska, która przed chwilą weszła do sklepu, chyba tylko po to, żeby poudawać, że czyta książki, poprawia sobie szminkę na ustach, stojąc w drzwiach, tak, jakby po drugiej stronie było lustro. Ty go jednak zupełnie nie zauważyłaś. Teraz jednak, rozglądając się nerwowo, zauważyłaś nadprezencję luster wokoło. Pomiędzy półkami były długi i wysokie lustra, jedno, stłuczone, wisiało na krawędzi półki, a z boku pomieszczenia wisiało jeszcze jedno, z bogatą, złotą ramą. Jedno było nawet oparte o stos książek, tuż za tobą.

- Ja, Jo, jestem wampirem, poszukiwaczem wiedzy i mądrości. - wysyczał, szybkim ruchem zdejmując soczewki kontaktowe. Widziałaś, jakie są ogromne, zakrywające jego całe białka... Białka czarne niczym noc, bez tęczówki ani źrenicy. Potrząsnął włosami, a ty nie wiedziałaś, jak mogłaś nie zauważyć jego spiczastych uszu - Spójrz mi w oczy, bo dziś staniesz się jedną z nas.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Ująć można było to wszystko prosto: kopara opadła mi niżej od tyłka.

Zrywając się szybko na nogi, przewróciłam kupę książek obok siebie oddalając się od potworzyska przed sobą, jak i od wyjścia na zewnątrz. Panicznie rozglądałam się po pokoju mając nadzieję, że znajdę coś, czym będę mogła go "zarąbać", ale jedyne co na razie wplątało mi się w ręce, to księga sugerowana przez... wampira przede mną.

Zatrzymałam się przyciskając plecami o stos książek za sobą nie za bardzo wiedząc, jak dorwać się do wyjścia, na którego drodze znajdował się Leon.

Gdyby tylko była tu Monika... Pewnie by mi pomogła, co?
Odpowiedz
Leon złapał cię za ramiona, sadzając cię w miejscu. Był silny, chyba nie silniejszy od ciebie, ale gdy się szarpnęłaś, poczułaś, jak jego dłonie zaciskają się na tobie. Cienie dookoła pociemniały, poruszyły się, zbierając się wokół stojącego przed tobą Leona.

- Tak dobra krew. Tak dobre pochodzenie. Jesteś prawdziwym darem od losu, pokażę ci świat, o którym nigdy nie śniłaś. Nie bój się, moje dziecko, albowiem w tej chwili pokochasz mnie i zanurzysz się w mojej ciemności. - syczał dalej, zbliżając się do ciebie, trzymając mocno, wpatrując się, jakby poza tobą nie istniał świat.

Pochylił się, a ty zobaczyłaś jego kły, wysuwające się ze szczęki, zmierzające do twoich żył i tętnic.

I wtedy cię ugryzł. Momentalnie rozkosz popłynęła wzdłuż całego twojego ciała, obezwładniająca przyjemność, paraliżująca kończyny i wiążąca głos. Jednocześnie czułaś, jak przez dwa otwory w twojej szyi wampir wysysa twoje ciepło, twoje życie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Pisk ugrzązł mi w gardle, niczym w bagnie. Zaciskając powieki przez dłuższą chwilę koncentrowałam się głównie na przyjemności wypełniającej wszystkie moje kończyny i zakamarki umysłu.

Jednocześnie powoli zaczynała ogarniać mnie panika. Jak gdyby odbierano mi coś, co sprawiało, że byłam sobą. Nigdy nie należałam do zbytnio odważnych, raczej chowając się w swojej norze niczym królik. Uczucie strachu zaczęło szybko wypychać z moich nerwów ową nieznaną dotąd przyjemność i wstrząsnęło moim kręgosłupem krótkim dreszczem. Otwierając oczy jedyne co widziałam przed sobą to włosy przyssawki obecnie robiącej sobie ze mnie letni koktajl. Seothl chwalił moje zdolności odpychania uroków, może i wampira udało by mi się odepchnąć zanim na nowo obejmie mnie ta ogarniająca przyjemność?

Zdając sobie sprawę z tego, że nie zostało mi wiele czasu, zanim mój umysł znów ogarnie przygłupienie, skupiłam w sobie wszystkie negatywne uczucia, jakich kiedykolwiek doświadczyłam; złość, agresję, smutek, samotność... Kładąc dłonie na ramionach wampira, postarałam się go odepchnąć.
Odpowiedz
- ¡Hija de puta! - Leon odchylił się od twojej szyi, plując czarną posoką, twoją własną - Coś ty zrobiła, ty wiedźmo?

Puścił cię jedną ręką, gdy go odepchnęłaś. Momentalnie poczułaś, jak ciepła krew spływa z twojej szyi, która o dziwo dopiero teraz zaczęła boleć. Złapałaś się odruchowo za szyję, a czerwień buchała ci żwawo przez palce. Wampir pchnął cię na książki, upadłaś na ich stos, pod mosiężnym żyrandolem.

- Nie wiem, co żeś zrobiła, ale wybiję ci z głowy durne pomysły. Jesteś moja! - krzyknął wampir, a wraz z jego krzykiem wszystkie cienie w pokoju się poruszyły.
- Będę cię miał, choćbym miał rzygać twoją krwią całą noc! - rzucił się w twoją stronę i momentalnie się zatrzymał, czemu towarzyszył głuchy odgłos. Obrócił się powoli.

I wtedy zobaczyłaś najgłupszą rzecz, jaką widziałaś w swoim życiu.

Za plecami wściekłego do granic przytomności Leona zobaczyłaś swoją kuzynkę, Laurę. Widziałaś jak stoi tam, w swojej skórzanej kurtce i wytartych sztruksach, z małą, plecioną torebką ze sznurka na ramieniu i apaszką zawiązaną we włosach. Widziałaś jej kręcone jasnobrązowe włosy, okalające twarz, wykrzywioną w grymasie złości i pogardy, jej brązowe oczy wpatrzone w wampira jak we wroga. I widziałaś długie, ciemnobrązowe dildo z kolczastą główką, które trzymała w dłoni, stojąc w bojowej pozie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Po upadku na stos książek, starałam się jak najszybciej pozbierać i stanąć na nogach, wziąć za ucieczkę. Skóra na szyi była wilgotna i śliska od buchającej krwi - Leon najprawdopodobniej wgryzł się w żyłę szyjną. Próbując się podnieść widziałam jak krew kapie na książki pode mną. Żołądkiem wstrząsnęły mi dreszcze, a w głowie zakręciło się niczym na karuzeli.

Po chwili przed oczami zawirowały mi jasnobrązowe włosy przypominające wspomnienia sprzed wielu, wielu lat. Marszczące się czoło z kiedyś małą, a teraz pogłębioną przez czas, charakterystyczną bruzdą w skórze, chwyciło mnie za serce.

- Laura? - Szepnęłam cicho z niedowierzaniem. Widząc, że wampir stał jak otępiały, jak gdyby wielkie, kolczaste dildo sparaliżowało go niczym magiczna różdżka, zaczęłam powoli kierować się w stronę wyjścia.
Odpowiedz
Wampir rzucił się do półki, na której leżał stary nóż z szarego żelaza o rzeźbionej, kościanej rękojeści. Zrobił jednak dwa kroki, a Laura zamachnąwszy się, uderzyła go w kolano dildem. Wampir krzyknął i upadł na kolano. Twoja kuzynka nie próżnowała i uderzyła go znowu, w ramię, a ty mogłabyś przysiąc, że słyszałaś, jak łamią się jego kości. Zawirowała w piruecie i trafiła go samym końcem dilda w szczękę. Leon upadł na podłogę, w taki sposób, że nie widziałaś jak wygląda jego twarz. Sądząc jednak po tym, że przestał się ruszać, cios musiał być silniejszy niż zwykłe uderzenie gumową zabawką z sex-shopu.

Laura podbiegła do ciebie, wyciągając z torby dziwny, niebieski liść. Wepchnęła go pod twoją dłoń, którą trzymałaś się za szyję.
- Trzymaj to na ranie. Uciśnij, na miłość boską! Przyciskaj to cały czas! - obejrzała się na wampira, który zaczął się zbierać z podłogi - Chodź, nie możemy tu zostać, szybko!
Laura złapała cię za wolną dłoń i ciągnąc cię za sobą wbiegła w lustro, jakby nigdy nic. Zamknęłaś oczy, oczekując odłamków szkła tnących ci twarz, ale nic takiego się nie stało.

- Udało się! Co ty sobie myślałaś?! Jak się tam w ogóle znalazłaś, straciłaś rozum?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Laura?- powtórzyłam tylko otepiale ze wszystkich pozostalych mi sil starajac sie przyciskac niebieskie-cos do krwawiacej rany na szyi. Bardziej niz otoczenie, interesowala mnie ostatni raz widziana ponad dziesiec lat temu, kuzynka.
- Laura.- powtorzylam opierajac sie o jej ramie czolem.
Odpowiedz
[ILUSTRACJA]

Spojrzałaś na swoją kuzynkę. Była przy tobie, przykucnięta - jeśli można to tak nazwać. Jeszcze przed chwilą była całkowicie wściekła i gotowa cię pobić za twoją obecność w antykwariacie - lecz teraz wyglądała na prawdziwie zatroskaną. Bardziej cię interesowało to, jak wyglądała.
Gdzieś zniknęło dildo. Zamiast tego, w dłoni Laury była maczuga, gęsto nabijana kolcami wekiera, koloru bliskiego czerni. Widziałaś zaschniętą krew między kolcami i całkiem świeżą na ich czubkach z jednej strony.
Zniknęły też jej spodnie. Zamiast wytartych sztruksów pojawiły się koźle nogi, zakończone małymi kopytkami i pokryte kręconą, jasnobrązową sierścią.
Kręcone włosy Laury związane były apaszką, lecz tym razem znad jej czoła wyrastały nieco ponad dziesięciocentymetrowe różki.
Kurtka i torebka się nie zmieniła, wpisując się w obraz wygodnego ubioru młodej dziewczyny-satyra. Poza tym jednym szczegółem nic w niej się nie zmieniło. Zauważałaś te same, wiecznie przymrużone oczy, nieco piegów na spiczastym nosie i węzłowate sploty mięśni pod cienkim materiałem bluzeczki.

Chociaż nie potrafiłaś oderwać oczu od swojej kuzynki, widziałaś, że wasze otoczenie również nie jest zwyczajne. Znajdowałyście się w jakichś krzakach, wyglądających jak połączenie amazońskiej dżungli z brzozowym zagajnikiem. Gdzieś w okolicy słyszałaś ciurczenie strumyka, a wszystko dookoła był zajarzyście zielone - bardziej zielone niż powinno być.

Odkryłaś też, że nie krwawisz już, a niebieski listek całkiem przykleił się do twojej skóry. Prawdopodobnie nie byłabyś w stanie do odkleić nawet, gdybyś chciała.

- Może mi wytłumacz w jaki sposób znalazłaś się w leżu wampira, co? Marlenko, to był najpaskudniejszy krzyk rozpaczy jaki kiedykolwiek słyszałam. Wszyscy Kithain w okolicy musieli cię słyszeć! - mówiła Laura, oglądając twoją szyję.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Ja pierdziele...- mruknęłam cicho patrząc na no... racice Laury? Co to kurna, ma być? Jakieś delirium, jak Pumpernikiela kocham.

Nieco ogarnięta kolejną falą paniki, odsunęłam się szybko od Lauro-kozicy przylepiając się plecami do najbliższego drzewa. Co za cyrk, niech mnie kule rozstrzelają.

- Coś ty jest i co się stało z moją kuzynką?- rzuciłam oskarżającym tonem do stworzenia przed sobą.
Odpowiedz
- Ja JESTEM twoją kuzynką. - odpowiedziała z naciskiem, po czym spojrzała na siebie.
- Chyba musimy porozmawiać, co? - wytarła swoją maczugę o trawę, ale nie pomogło to za wiele. Wreszcie wyrwała trochę suchych liści ze sciółki i nimi zaczęła czyścić kolce.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Chyba.- Powtórzyłam wpatrując się w tak dobrze znaną mi z dzieciństwa twarz.

- Tłumacz. Ale nie zbliżaj się!- powiedziałam wyciągając przed siebie rękę chcąc powstrzymać Laurę od zbliżenia się do mnie, gdyby tego chciała.
Odpowiedz
Westchnęła, chowając dużą maczugę do malutkiej torebki.
- To długa historia. Ale chyba zasługujesz, żeby ją wysłuchać. Na początek może pozwól mi obejrzeć twoją szyję, co? Uratowałam twoje życie, chyba zasługuję na odrobinę zaufania. - skrzywiła się Laura, spoglądając na twoją szyję. Wstała sprężyście, głucho potupując kopytkami. Kilkoma susami doskoczyła do kałuży, w której zbierała się spadająca z liści krystalicznie czysta woda. Zamoczywszy w niej apaszkę ze swoich włosów, wróciła, kucając znów przy tobie. Namoczoną apaszką chciała zetrzeć zasychającą krew z twojej szyi, ramion i dekoltu, ale widząc twój przestrach po prostu ci ją podała.

- Od czego powinnam zacząć? To naprawdę długa historia. I jestem w niej nie tylko ja, ale też twój ojciec. Widzisz, to nie tak, że on wyjechał do Szwajcarii. To tylko wyjaśnienie, które sobie utkaliście, żeby wytłumaczyć sami sobie jego dołączenie do Kithain i odejście od waszego banalnego życia.
Laura usiadła, krzyżując swoje racice po turecku.
- Jestem Satyrem, podobnie jak moja mama, a twoja ciotka. W naszej rodzinie to częste, by urodzić się z duszą odmieńca. Twój własny tata był Pukiem. Pewnie dlatego twoja mama nie mogła z nim wytrzymać na dłuższą metę, chociaż był takim czarującym i pełnym wdzięku mężczyzną. Jego natura wzięła górę i zdecydował się odłączyć od was, żeby nie komplikować waszego życia. Wiesz, jak trudno jest utrzymać maskę, gdy ma się rodzinę? I do tego te wszystkie jego żarty. Nie dziwię się ani trochę, że tak postąpił. - poprawiła włosy, opadające jej na oczy, gdy nie były związane apaszką.
- Ty sama nie jesteś z Kith, już dawno byś się o tym przekonała. Ale to nie zmienia faktu, że jesteś jednym z naszych pobratymców, z ułamkiem odmiennej krwi. Dlatego tak bardzo zainteresował się tobą tamten wampir. Co cię w ogóle napadło, żeby wchodzić do leża Kiasyda w nocy? - zmarszczyła brwi, jakby znów miała wybuchnąć gniewem, ale się pohamowała - No tak, nie wiedziałaś. Cóż, nie twoja wina.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Przecierając nieobecnie napiętą skórę pokrytą zaschniętą krwią, wsłuchiwałam się w słowa stworzenia, które, przyrzekłabym do dziś, było moją ukochaną kuzynką. Burząc wszystkie moje wyobrażenia na temat mojego dotychczasowego życia, Laura sprawiała, że miałam coraz mniejsze pojęcie o tym, kim była. I kim byłam tak naprawdę ja sama.

Chociaż może nie miałam o tym pojęcia już od dłuższego czasu? W końcu nie potrafiłam na to pytanie odpowiedzieć nawet i Seothlowi. To było zaledwie dwadzieścia godzin temu... Teraz ten niepełny dzień wydawał mi się wiecznością.

Mama.
-Czy matka wiedziała, kim ojciec tak naprawdę był?- przenosząc wzrok na kopyta Laury uniosłam brwi z grymasem.
- I czemu ja takich nie mam? Skoro ojciec miał?- spytałam krytycznym wzrokiem obrzucając futerko porastające... nogi? Laury.

- I kim są Kith?
Odpowiedz
- Kithain. Kith to liczba pojedyncza. Odmieńce. Ludzie urodzeni z duszą... no... odmieńca. Przed okresem pokwitania dowiadujemy się o tym i przyjmujemy takie formy jak widzisz. Oczywiście, w otoczeniu ludzi są one niewidoczne, podobnie jak narzędzia naszego Śnienia. - poklepała się po torebce - Nie bój się, jestem taką samą dziewczyną jaką znałaś, tylko może trochę bajkową. Myśl o mnie jak o wróżce, jeśli ci to ułatwi sprawę. Ty sama masz w sobie krew Odmieńców, ale uśpioną. Najwyraźniej się nie odzywała, aż do niedawna. Dziwne. Ale teraz już akceptujesz moje słowa, więc mogę ci wszystko powiedzieć

- Ciotka, czyli twoja mama, raczej nie wiedziała. Może się domyślała, ale chociaż twój ojciec był diabelskim nasieniem i okropnym psotnikiem, wątpię, żeby skrzywdził ją ujawnianiem się. Lepiej chyba mieć postrzelonego męża niż męża - magicznego urwipołcia, prawda? Zresztą, nawet gdyby jej powiedział nigdy by nie uwierzyła i natychmiast o tym zapomniała. Zwykli ludzie tak mają, nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. - machnęła ręką, jakby odpędzała od siebie stare zmartwienia - A raciczki mają tylko Satyry, czyli tacy jak ja albo mój tato - póki jeszcze Banalność go nie zabrała. Pukowie mają inne wyróżniki, zazwyczaj jakiś drobny zwierzęcy akcent. Twój tato chyba miał taki orli nos, prawda? Niezbyt dobrze go pamiętam. Szlag go trafił niedługo po tym, jak was zostawił. Cóż, lepsze to niż szaleństwo.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Ojciec nie żyje?- powtórzyłam cicho czując delikatne ukłucie w klatce piersiowej, nie równało się jednak w żadnej mierze z ostatnimi minutami spędzonymi w szpitalu z...

- No czyli, że co teraz? To kim ja tak właściwie jestem? Bo wiem, że ani wampirem...- wyliczając powoli na palcach wszystkie poznane mi niedawno stwory wpatrywałam się w Laurę.
-... ani wampirem, ghoulem ani wróżką! - Dokończyłam podnosząc się na nogi.
Odpowiedz
← Sesja WoD by eimyr

[WoD] Sesja Eirin - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...