Sesja eimyra

[ Ilustracja ]

Zastanowił się nad odpowiedzią, podając szklankę barmanowi.
- Ja wiem...? Nie mogę narzekać. Zbytnio. - uśmiechnął się porozumiewawczo. - Nie jest idealnie, ale niby gdzie jest? Poza tym, za młody jestem i za krótko w tym siedzę, żeby oceniać całokształt pracy takiego Nikodema czy Sióstr w odniesieniu do innych tradycji albo fundacji. Dla mnie najważniejsze, że mogę się dużo nauczyć i że nikt jeszcze mnie zbytnio nie ograniczał. A czy to ideowe, czy nie... - wzruszył ramionami i ponownie uniósł szklankę do ust, po czym spojrzał na nią, marszcząc brwi. - Kurwa, przecież ja prowadzę.
- Przejmujesz się tym? Brak ci kreatywności. - klepnąłem go jowialnie - A propos nauki... W jakich Sferach mogę na Ciebie liczyć?

Odłożyłem pustą szklankę, pociągnąłem spojrzeniem po sali, wypatrując małą i jej kamraterię. Spróbowałem Ocenić, czy gdzieś w tym towarzystwie znajdzie się ktoś starszy, niech by to było chociaż liceum. Ktoś, z kim żeby pogadać nie trzeba mu odessać pół litra nadmiarowych hormonów.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Mam trzy kropki na Sferę...

[No dobra, dżołk ]

Twój kumpel parsknął krótko.
- Ty na mnie? Wątpię, żebyś miał na co liczyć. Poza oczywistą Entropią i podstawą Ducha, mam jeszcze jakieś podstawy Umysłowe, że tak się wyrażę, ale nic specjalnego.
Rozejrzałeś się po sali, ponownie zagłębiając w feerię barw, nieco rozmazanych i przytłumionych. Wśród obecnych dostrzegłeś tylko dwoje Przebudzonych, będących definitywnie powyżej 18 roku życia. Jednego hipstero-gotha, tak opustoszałego z twarzy, ubioru i aury, że nie sposób było pomylić go z kimkolwiek innym, oraz zupełnie nie pasującego do tego miejsca krawaciarza w okularkach lennonkach, będącego stereotypowym wyobrażeniem doktorka - inteligenta.
Podchodzę jednak do dziewczyny. Doktorek nie wygląda mi na Opustoszałego, a hipster pewnie mi powie wyłącznie dziwne, mało znane rzeczy o których prawdopodobnie nigdy nie słyszałem.

- Cześć. Mogę się dołączyć?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
[ Ilustracja ]

Spojrzała na ciebie krzywo, a jej koleżanki zachichotały głupkowato.
- Zależy do czego. Jak coś, to uprzedzam, że mam faceta. - powiedziała, co wzmogło jeszcze idiotyczny chichot.
- Nazywa się Sehon, co? Spokojnie, za młoda jesteś. - uśmiechnąłem się zadowolony z siebie. Ostatecznie, nieczęsto zdarzało mi się podejść do dziewczęcia i pierwszym jej skojarzeniem jest nadchodząca z mojej strony propozycja matrymonialna. Usiadłem, jak u siebie. - Macie tu gdzieś jakąś swoją melinę, dzieciaki? Potrzebuję pogadać z oczami i uszami ulicy. Im więcej tym lepiej.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Chichoty przycichły, zastąpiły je nieco rozbiegane i nieufne spojrzenia.
- Może i mamy, a co? Może oczy i uszy nie potrzebują pogadać z tobą, kolego? Hm?
- Słuchaj, mała. Miałem ciężki dzień. Wypiłem parę drinków. Zapowiada się ciężka noc. Możemy to zrobić grzecznie, po mojemu i wszyscy na tym zyskamy. Możemy też zacząć robić sobie nawzajem problemy, ale wtedy być może moje zmęczenie weźmie górę i przestanie mi się chcieć z wami użerać. Wtedy coś stracicie. Ja też - więcej czasu niż potrzeba. - wywróciłem oczami, przenosząc ciężar ciała na prawą stronę. Jeśli dziewczę jest ślepe i nieogarnięte, nie zauważy rękojeści, ale ze sposobu, w jaki wszystkie patrzą, wnioskowałem, ze to mało prawdopodobne.

- To co, zostajemy jednorazowymi przyjaciółmi? Ciarán. - wyciągnąłem dłoń trzymającą szklaneczkę z resztką whisky.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Spojrzała to na ciebie, to na szklankę, to znów na ciebie.
- Weź spierdalaj koleś. Z takimi tekstami to se startuj do dziwek na Zachodniej. - odwróciła się ostentacyjnie i prychnęła jeszcze - Pojeb.
Jej koleżanki posłały ci spojrzenia mówiące "Jesteś złym pojebem jeb się pojebany pojebie, phi".
- Kurwa. - wychyliłem szklaneczkę - Dziewczę jest mniej głupie niż sądziłem. Czas wyciągnąć perkal i paciorki. - A co powiecie na magiczną sztuczkę?[/] - Kurwa, lepiej, żeby zadziałało. W końcu to pieprzony barowy trik. - [i]Kasia, Ania, Marta i Klaudia. - wskazałem kolejno panienki, omijając tylko środkową. Entropia, tani chwyt najbardziej podstawowej Fortuny, wyliczanka, ślepy traf. - Jarek oddzwonił, świetna z angielskiego, gra na skrzypcach, wreszcie zdjęli aparat. - dopiero się rozgrzewałem - Tatuś się rozwiódł, dwa lata bez chłopaka, dwója z matmy, ósemka boli. - to już z zadowolonym uśmiechem. - Możemy pogadać o czymś innym? czy mam kontynuować?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Spojrzały na ciebie tym razem jak cielęta na malowane wrota. Twarze wydłużyły się, wymieniły się spojrzeniami. Tylko ta, z którą zacząłeś gadkę, przekrzywiła głowę i zmierzyła cię z ukosa od stóp do głów.
- Bardzo ładnie, chociaż Klaudia gra na gitarze, a nie na skrzypcach, a moi starzy mieli rozwód dwa lata temu. Ale co tu odstawiasz, Zaspany Potterze? Szukasz ruchanka, czy nie masz z kim się napić, co?
- Proszę cię, jeszcze mnie za kratki wsadzą. Mówiłem, potrzebuję pogadać z oczami i uszami ulicy. Zobaczyć to, co one. Możemy sobie siedzieć i owijać w bawełnę, stosować rozbudowane metafory i tak dalej. Chcę wiedzieć to co wy wiecie o tym mieście i co się w nim dzieje. Nikt inny nie ma takiego spojrzenia jak wy. A tamten... - kiwnąłem głową w stronę Opustoszałego Hipstera - Cóż, nie wygląda na mocno rozgarniętego. A ja potrzebuję kogoś rozgarniętego.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Panienka odwróciła się w stronę koleżanek, które najwyraźniej na widok jej miny ponownie zachichotały głupkowato. Ona sama rozsiadła się na kanapie i odpaliła fajkę "silma", przywodząc ci na myśl klasyczne, wymiętolone przez życie kurwiszcze.
- Co dokładnie chcesz wiedzieć i co dokładnie możesz za to dać? - zapytała, buchając w twoją stronę srebrnym obłokiem. Mentolowe.
" Jak mi kupisz spodnie to ci zrobię loda." - pomyślałem. Przypomniałem sobie odpowiedź i ubawiłem się w duchu setnie.

- Mogę odroczyć twój wyrok śmierci. Chyba się orientujesz trochę w naszych Tradycjach, wiesz, że mam taką możliwość. - wyprostowałem się - Chcę wiedzieć wszystko, co ty wiesz. Wszystko, co może mi się przydać w tym smutnym jak dupa mieście.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Nie odpowiedziała od razu, zaciągając się głęboko, a przy okazji zobaczyłeś, że równolegle żuje gumę.
- No dobra, ale sprecyzuj kolego, bo o wszystkim to ja ci mogę opowiadać równie dobrze, jak o niczym. Nie jestem jakąś wikipedią, nie wiem wszystkiego o wszystkim. - stwierdziła, po czym zmarszczyła brwi i spytała z pewnym niedowierzaniem - Ty na serio z tą śmiercią, czy ściemniasz mi?
-Jakieś piętnaście, może dwadzieścia lat, tyle mogę zaoferować, nie mogę powiedzieć dokładnie, ale często tyle wychodzi. I nie jako warzywko, normalne, porządne życie, tak, jak sobie ułożysz. Względne zdrowie w komplecie, oczywiście nie perfekt, ale lepiej niż by było. Poznajesz symbol, więc wiesz, że nie kłamię. Nie mógłbym. - mówiąc to rozpiąłem koszulę o dwa guziki, pokazując omegę wytatuowaną na piersi. Skrzętnie schowałem trykwetr na lewej, ostatecznie to nie bar ze striptizem. Chociaż może? - Sehon. Reznor. Korothir. Pakt. I wydarzenia ostatniego tygodnia.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Na dźwięk imienia "Sehon" Opustoszałej ściągnęła się twarz.
- A co mam ci mówić o tym sztywnym wampirzym chujku? - warknęła gniewnie. - Przez niego zginęło wielu moich kumpli. Właśnie Reznor nas przekonał, że jak się nie ruszymy do tego, co się tu wyprawiało między wami, erotycznymi, pijawami, kundlami i resztą pojebów, to i nas dojebie Sehon albo inny taki. Większość nie chciała nic robić, bo i tak zawsze wszyscy nas mieli w dupie, ale ostatecznie poszliśmy razem z nim i resztą do tej twierdzy i dalej, przez Umbrę. Tam zginęła moja siostra. To była masakra. - powiedziała lekko drżącym, choć ostrym tonem i zaciągnęła się nerwowo parę razy, milknąc na moment.
- Prawie wszyscy moi znajomi tam zginęli. Ledwie żeśmy z życiem uszły. - wskazała na swoje dwie koleżanki. - Niby trochę mniej z góry na nas teraz patrzą, znaczy reszta, wy i inni "tradycyjni", ale i tak nic by z tego nie było gdyby nie Reznor. Jeden, co się przejął, zainteresował i pomógł, jak było krucho. Spoko gość... Pytasz o pakt, ale nie wiem nic poza tym, że był jakiś i że się w nim wszyscy umówili między sobą, że nikt się z nikim nie napieprza i to faktycznie działało lepiej albo gorzej, dopóki Sehon tego nie rozpieprzył. A ten... no... Korothir, właśnie, to nie wiem. Nie znam kolesia, wiem, że to jakiś ksiądz, co razem z Reznorem rozjebał Sehona i generalnie wszyscy o nim mówią, że był zawsze ważny, ale trzyma się z dala od wszystkieg. Ja go nie widziałam, w każdym razie.
- Jakie było wasze zadanie podczas rozpierduchy? Jak dostaliście się na miejsce? Czy potrafisz wskazać miejsce, gdzie Sehon miał jakąś kryjówkę, laboratorium, cokolwiek?
- Wreszcie, co z ostatnimi wydarzeniami? Nie mów mi, że nic nie zauważyłaś, bo naprawdę zwątpię. Na razie nie dowiedziałem się nic ważnego, a potrzebne są mi informacje.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- My byliśmy mięsem armatnim. - stwierdziła cierpko, dogaszając fajkę i odpalając następną. - Mieliśmy spróbować przebić się do dziedziny Sehona przez Umbrę, ściągając przy okazji uwagę tych z jego przydupów, którzy jeszcze nie zajęli się wampirami atakującymi jego posiadłość w Sokolnikach. Stamtąd też przechodziliśmy, a dziwnie było, bo Chórzyści porobili coś z płaszczyznami rzeczywistości. W każdym razie tam dojebało nas paru Nephandi, było też sporo umbralnego syfu, a przede wszystkim jakiś zajebiście duży stwór, którym się zajęły kudłacze. Przedostać się do samej twierdzy praktycznie nie zdołaliśmy, tyle co Reznor się przebił. A ostatnio na mieście dużo się kręci nowych pijaw, przyjezdni w Warszawki albo okolic, tak wygląda, chociaż z nimi się nie zadaję. Paru naszych widziało też jakiegoś dziwnego ducha, który chyba zasysa Entropię z miasta, spierdalali przed nim w podskokach. A, i na Dąbrowie coś zeżarło jedną taką ździrę od nas. Nikt po niej nie płakał, ale zostały po niej tylko kości. Cholera wie kto to zrobił, nawet w gazetach nie pisali.
- Aha. No dobra. A co z tym duchem? Wiesz o nim coś konkretnego?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
← Sesja WoD
Wczytywanie...