Sesja Vena

Po ostrzegawczym ciosie kolbą w potylicę, koleżka zjechał (nie do piachu, na szczęście, lecz w inny stan świadomości). Wypełniająca statek cisza, tak grobowa, lepka i nieprzyjemna, była w tym momencie prawdziwym balsamem na wasze okaleczone kakofonią krzyków wariata uszy.
- Emm... Tu "Ex", mamy psychicznego, znaczy... ocalałego. - meldował przez komunikator - Jakiś człowiek, bez munduru, wygląda na kogoś z konkurencji. Totalnie mu odjebało, usiłował właśnie rozwalić sobie łeb o ścianę i zamordować jednego z trupów leżących pod ścianą. Jakieś wytyczne? - zakończył pytaniem krótkie, pogardliwe oględziny leżącego bezwładnie człowieka.
Na pytanie odpowiedziała mu jedynie wszechobecna cisza, która właśnie zagościła także na waszej częstotliwości.
- Powtarzam, tu "Ex". Omon, słyszysz mnie? - ponowił niepewnie zapytanie - Mamy tu ocalałego. Pieprzniętego w dodatku. Co mamy z nim zrobić? Odbiór?
Cisza. Zero odpowiedzi, nawet szumu na łączu. Nic.
"Ex" spojrzał na ciebie, odwracając powoli głowę od komunikatora.
- Chyba mamy... - zaczął jeszcze badziej niepewnym tonem
- Jestem jestem, już jestem - rozległa się odpowiedź - Sory, srałem. Co z nim zróbcie? A co chcecie. Zabierzcie tu do nas, zostawcie, zastrzelcie, jeśli uważacie, że do niczego już się nie przyda. Przydałoby się nam parę odpowiedzi, ale jeśli facet nie jest w stanie odpowiedzieć na żadno z pytań, to musimy obejść się bez tego. Decydujcie sami. Odbiór.
- Srałem.. - prychnąłem słysząc te zdanie. Zwracam się do wookiego trzymającego typka.
- Zaniesiesz go do doku? My z Exem powoli ruszymy dalej. Co ty na to? - Patrze to na Exa to na Wookiego.
Eh, westchnąłem w duchu. Niech się to już kończy. Chodzę po wraku jakby w muzeum a mój cel pije wódę albo dupczy dziwki za forsę którą odebrał za zabicie Kirlana. Eh.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Whahwooaac rhwaufahwo. - oznajmił Wookie, a następnie dodał - Afwhhuwaufahoo scah cah aooo rawowhahwo rhwouf oawoanhu. - Po czym zarzucił sobie delikwenta na ramię i skierował w stronę drzwi do wcześniejszej części pokładu.
- No i dobrze, bantha w składzie porcelany nie jest nam teraz potrzebna... - powiedział cicho "Ex", patrząc za odchodzącym Wookiem - Dalej? Szukasz czegoś konkretnego? - zwrócił twarz ponownie do ciebie
- Ja nie, a ty? - odpowiadam trochę bezczelnie, ale zaczynam czuć się jak opiekunka bachorów. - Dojdę do jakiejś ślepej uliczki zawrócę, wejdę do doku siądę na jakiejś skrzyni i będę 'ochraniał'. Bo od tego tu jestem. A jak na razie idę przed siebie. Ta cała banda jakoś źle na mnie wpływa.
Kończąc zdanie idę dalej korytarzem i wchodzę ostrożnie w pierwsze drzwi prowadzące dalej.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Przemierzając korytarz, mijając kolejne pomieszczenia (druga zbrojownia, druga stołówka itp.) dochodzisz do kolejnych szerokich, wsuwanych w sufit i podłogę drzwi. Naciskasz przycisk - zacięły się. Pojawiła się tylko trzydziesto - czterdziestocentymetrowa szpara, ukazująca dalszą część pokładu. Spokojnie wsadzisz w nią rękę, ale cały nie przejdziesz. Ewentualnie może przepchnąć na siłę?
- Taa... To w końcu wrak, jakby nie było - komentował za tobą "Ex"
Próbuję popchać skrzydła drzwi, to w jedną to w drugą stronę. Jeśli to nic nie da, upewniam się czy nie ma innego przejścia.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Wzmożony wysiłek fizyczny, przy dodatkowej pomocy ze strony towarzysza, przyniósł pożądany efekt. Skrzydła bardzo opornie wsunęły się kilka centymetrów dalej, by ostatecznie puścić i z cichym syknięciem wsunąć się same. Po drugiej stronie drzwi znalazłeś przyczynę blokady - zakręcony zamek awaryjnego zamykania i otwierania drzwi, do którego kurczowo przyczepione były czyjeś ręce, urwane na wysokości ramienia. Reszta ich właściciela gdzieś zniknęła, najwyraźniej zagubiona w sporadycznie pojawiającej się i znikającej ciemności pokładu, rozpalanego i gaszonego cyklicznie alarmowymi światłami (nie wiedzieć czemu działającymi akurat tutaj).
- Robi się coraz ciekawiej - mówię do siebie zerkając na kikuty. - Poświeć swoją latarką - Mówię już głośniej do towarzysza.
Trzymam pistolety w pogotowiu, jeśli to coś co zabrało resztę tych rąk jest gdzieś tutaj, wole być gotowy na to spotkanie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Monotonny charakter cmentarnego krajobrazu zmienił się nieco w niemal stroboskopowym świetle pokładu. Światła raziły oczy, zaś latarka na karabinie "Exa" ukazywała w chwilach absolutnej ciemności dobrze już znane elementy - plamy krwi, osmalone ściany i podłogi, wyrwy i dziury w posadzce, porzuconą broń, porozrzucane ciała w liczbie kilkunastu, które sprawiały bardzo nieprzyjemne złudzenie poruszania się lekko, gdy światło gasło i zapalało się ponownie. Jednak z każdym krokiem w przód zostawialiście martwych żołnierzy w tym samym miejscu i pozycji, w której zastaliście ich parę sekund wcześniej, zaś przed wami pojawiło się krzyżowe rozwidlenie, oznakowane kolorami i jakimiś symbolami. Korytarz w prawo (czerwony), korytarz w lewo (żółty), korytarz na wprost (zielony) - co to wszystko może oznaczać? Znaczki twierdzą, że dotąd poruszaliście się korytarzem niebieskim.
- Który kolor wybieramy? - pytam się towarzysza mając nadzieję że nie jest bezmózgim droidem i że stać go na podjęcie jakiejś decyzji.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- A to już zależy od tego, gdzie chcemy dojść - "Ex" przyglądał się znakom bez cienia dezorientacji i oznajmił tonem przewodnika turystycznego - Jeśli wybierasz się do siłowni, reaktorów i bloku technicznego, to idziemy czerwonym. Jeśli szukasz centrum dowodzenia, magazynów albo serwerowni, wtedy żółty. A zielonym dojdziesz do stanowisk ogniowych, doków myśliwców i przechowalni droidów.
Po chwili rozmyślania oznajmiam.
- Dobra, chodźmy żółtym. - Mówiąc to ostrożnie kieruję się w stronę korytarza.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Ciemność w tej części statku była już całkowicie nieprzenikniona, gdyż z zarówno normalnym jak i awaryjnym oświetleniem stało się najwyraźniej to, co z resztą załogi. "Ex" bardzo starał się zapewnić maksimum bezpieczeństwa i widoczności swoją latarką, co i tak nie uchroniło cię od potknięcia się o kolejnego z trupów. Po kilkudziesięciu metrach spaceru w ciemności krok za krokiem stanęliście przed potrójnym rozgałęzieniem.
- Magazyny i zbrojownia główna - oznajmił krótko "Ex" wskazując ręką prawą odnogę korytarza - Centrum dowodzenia - wyciągnął rękę przed siebie - Serwerownia i panel sterowania elektroniką, nazwijmy to tak - kiwnął głową w lewo. Latarka zamrugała gwałtownie, przygasając na moment. "Ex" potraktował ją kilkoma szybkimi uderzeniami w bok.
- Noż kurwa, działaj mendo... - poprosił grzecznie, czym wywarł najwyraźniej dobry wpływ na swój sprzęt, bo latarka znowu zaświeciła jasno.
- Rozejrzyjmy się w centrum dowodzenia i wracajmy - Odpowiedziałem, po czym jak zwykle ostrożnie ruszyłem w wybranym kierunku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Kolejne metry ciemnego korytarza, kolejne minuty w lodowatej ciszy, przez którą przebijało się jedynie ciche echo waszych kroków. Za kolejnymi drzwiami kolejnego pomieszczenia znaleźliście kolejne ślady walki. Kolejne trupy, tym razem leżące bardzo blisko siebie, niekiedy jedne na drugich, kolejna upuszczona lub trzymana jeszcze kurczowo w martwej dłoni broń (tym razem pojawiły się także noże). Poprzewracane krzesła, rozbite komputery. Tylko pośrodku bardzo obszernego pomieszczenia, pełnego przezroczystych szyb z mapami, planami taktycznymi i czym tam jeszcze, na przeciw dużego monitora siedział na krześle kolejny z żołnierzy, plecami do was.
Rozglądam się po pomieszczeniu z przeźroczystymi szybami szukając jakiś przydatnych drobiazgów, jakiś wskazówek czegokolwiek.
Po jakimś czasie mówię.
- Dobra, rozejrzeliśmy się, wiemy jak wygląda sytuacja. Teraz wracajmy do statku bo jeszcze uciekną bez nas - Ostatnie zdanie wypowiadam z lekką pogardą w głosie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Ze wszystkich przydatnych rzeczy, które znalazłeś, a które dało się zabrać bez zbędnych problemów, najbardziej cenne były niewątpliwie karty pamięci - ogromna pojemność, wielkość zwykłej karty kredytowej, niezwykle wysoka cena na czarnym rynku, zwłaszcza za model wojskowy, zwłaszcza imperialny. Takich kart było tu kilkadziesiąt, niektóre skatalogowane porządnie wraz z opisami zawartości, inne porozrzucane tu i tam, po stołach, krzesłach, podłodze, tak jak i inne sprzęty, które wpadły w wir mającej tu miejsce walki. Tuż przed tobą na biurku, oświetlonym przez holograficzny ekran działającego wciąż komputera, leżała karta opisana jako "Death Troopers #7 - badania / awaria / utrata kontr. / incydenty 1-9"
- Zobacz, karty pamięci. - powiedziałem do towarzysza, nim jednak ten zwrócił podszedł do mnie, ukradkiem pakuję kartę opisaną jako Death Troopers #7... do kieszeni. Potem dodaje - Powiedz temu tam srającemu że jeśli chce się obłowić to niech tutaj przyśle kogo trzeba.
Po krótkiej przerwie pauzie oddaję - weź sobie kilka, jako wynagrodzenie za niebezpieczną pracę. - Jako przykład biorę z 6 sztuk do kieszenie 3 do lewej i 3 do prawej.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Omon, tu "Ex" - najemnik jedną ręką przyciskał guzik komunikatora, a drugą zgarniał karty - Jesteśmy w centrum dowodzenia, straszny bajzel. Większość sprzętu rozpieprzona, kilka jednostek działa. Wszędzie pełno imperialnych kart pamięci, każda zejdzie po trzy do pięciu kawałków. Przyślecie tu kogoś, czy mamy upchnąć sobie pięć kilo w gacie? - pytał, wkładając kartę w tylną kieszeń spodni, a po chwili ciszy bez odpowiedzi, dodał - Sprawdzić, czy w działających są jakieś zapisy tutejszej rzeźni, czy olewamy sprawę?
Cisza...
Nawet szumienia na kanale...
- Może rozwolnienie hahah - dodałem od siebie. - Próbuj dalej i powiedz mu że trzeba było się załatwić przed wyjazdem haha.
Mówiąc to przyglądam się na tyle na ile jest to możliwe trupowi siedzącemu na krześle.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Star Wars
Wczytywanie...