Stoi na stacji lokomotywa,
ciężka, ogromna i pot z niej spływa...
Noire Panthere: Chwila. Coś tu nie gra, skąd w Skyrimie wziął się peron i lokomotywa?
Vitanee: A co cię to obchodzi, ważne że w którymś kierunku jedzie. Chodź, wsiadamy, może jeszcze będą jakieś wolne miejsca!
N: No tak. Racja. Nie obchodzi mnie, grunt, żeby się stąd wydostać. No i mam dość tego chodzenia, wszystkie łapy mnie bolą...! I chyba jakiś kolec mi się w jedną wbił, będziesz musiała to wyjąć.
Wśród zwałów śniegu i wzniesień, przed wędrowniczkami nagle wyrosła stacja. Peron – rozległy i pusty – wyglądał jak coś zdecydowanie nie z tego świata. Podobnie jak sam pociąg. Wielki, ogromny, o niezliczonej liczbie wagonów kąpiących się w dymie ulatującym z lokomotywy. Jedyny ślad życia, jaki można było z zewnątrz zaobserwować, to konduktor, który dał bohaterkom znać, by szybko wsiadały, bo zaraz rozlegnie się gwizd i pociąg ruszy w nieznaną trasę.
Wagony do niej podoczepiali
wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
i pełno ludzi w każdym wagonie,
a w jednym krowy, a w drugim konie.
N: Zwierzyna? O nieee... Nie będę z tym... czymś w jednym wagonie jechać. Z plebsem się zadawać nie mam zamiaru.
V: Noire, przecież ty też jesteś zwierzęciem?! No w porządku, poszukajmy jakiegoś bardziej komfortowego wagonu.
N: KOTEM, kotem jestem, a konkretnie panterą. Czarną. Rozumną i gadającą. Choć może nie wyglądam, ale mam pewne... umiejętności i dostęp do wiedzy tajemnej. Więc z łaski swojej, nie nazywaj mnie zwierzęciem. Na takie miano prędzej zasługuje ten... ten... ugh, nie przejdzie mi to przez gardło. Ale Lionel o nim wspominał w kolejnym wydaniu Fantastyki w Kadrze.
V: Mnie za to zaciekawiła ostatnia odsłona Piątku z eRPeGiem – recenzje z Ktulem są świetne. I nawet konkurs był! Szkoda że ten pociąg nie ma darmowego Wi-Fi, bo wtedy mogłabym skorzystać z chwili wytchnienia i poczytać o Pyrkonie oraz obejrzeć zdjęcia, nadesłane przez Piastuna.
N: Na twoim miejscu raczej sprawdziłabym, co się dzieje w ogródku, który tak pieczołowicie pielęgnujesz. Zdaje się, że w Filozofii Dnia Siódmego ukazały się teksty podległych ci parobków. Hmmm, nie powinnaś ich aby do roboty pogonić? Jak ostatnim razem patrzyłam, to coś mało artykułowych krzaczków tam było.
V: Jaki ten pociąg zapchany! Nigdzie wolnego miejsca. O! Może tam coś się znajdzie. Dziwnie tu pustawo. Jakieś makabryczne maszyny... Te, a panu co się stało? Kto pana w takie kolorowe rajtuzy wsadził?
N: Viiit, przecież to Kapitan Ameryka, na pewno wypełnia jakąś ważną misję dla S.H.I.E.L.D.! I tak ci nic nie powie, przecież to wszystko top secret jest! Już prędzej wyciśniesz coś z Fantastycznych Premier! Chodźmy lepiej dalej, bo jeszcze jakiś Falcon albo inszy Loki się tu pojawi...
V: Noire, przecież w tym następnym wagonie siedzą same dzieci! Chwila, skądś znam tę błyskawicę na czółku tego chłopca i rudą czuprynę tamtego! Czy to nie Harry i Ron? Co to, spóźnili się na Ekspres do Hogwartu, prawie jak w drugiej części książki? Mam nadzieję, chłopcy, że jesteście tu grzeczni! Nie tak, jak bohaterowie tej-książki-której-nazwy-nie-pamiętam, którzy byli bardzo niesforni i co przez to wywołali?
N: Czyżbyś mówiła o tym, co czytałam? "Dziecię ognia"? Ahh, daj im spokój, to nie dzieci były sprawcą zamieszania, ale niestety, one poniosły największe ofiary. Nie da się jednak ukryć, że było ogniście i ciepło, coś wręcz idealnego dla mych zmęczonych łap. O, ten wagon się nada. Nie ma tu żadnej menażerii, niepożądanych pasażerów... ha! Nawet wygodną kanapę widzę! I stolik! Ciekawe, czy ktoś zaraz przyjdzie i zaoferuje nam wikt?
V: No, w końcu wygodnie, po dwóch tygodniach spania na ściółce leśnej i w jaskiniach! Patrz, ktoś zostawił zestaw kart. Proponuję następującą kolejność: odpoczniemy, prześpimy się trochę, a potem pogramy w "Hearthstone: Heroes of Warcraft", bo trzeba w końcu tego spróbować.
Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
Koła – w ruch!
Kocica przystała na tę propozycję, wnosząc jednak zastrzeżenie, że najpierw należy KONIECZNIE jej łapę obejrzeć, bo nie ma zamiaru dłużej się męczyć. Jednostronną w tej chwili rozmowę przerwał ogłuszający świst, który skutecznie uciszył panterę (chwilowo), doprowadzając jednocześnie do zwinięcia się w kłębek i zakrycia sobie uszu.
Przez chwilę nic się nie działo, a potem... Jak nie szarpnie! Czarodziejka – siedząca plecami do kierunku podróży – ledwo utrzymała się na swoim miejscu. Pociąg stopniowo nabierał prędkości, zabierając bohaterki w siną dal. Ciekawe, gdzie los tym razem je zawiedzie...?
Na skróty: