[ekhp1] Początek - Terion i VL

Siadacie obaj przy stole. Wtem postać mężczyzny się rozmywa i znika. Po chwili pojawia się na miejscu obok. Mężczyzna manipuluje coś przy naszyjniku po czym wstaje i kłania się wam.

- Vistonzo Raulemb de Mortissieri. Panowie wybaczą za te karczemne sztuczki ale wolałem nie sprawdzać czy mi nie wbijecie noża w plecy. - siada i zabiera się ponownie za jedzenie. Odcina starannie kawałki mięsa i powoli, nie śpiesząc się zajada. - Wiem, że to nie wypada tak od razu do rzeczy przechodzić, ale bardzo mi się śpieszy. Panowie mi wybaczą... Mam dla was pewną propozycję.

Mężczyzna ma na dłoniach rękawiczki wykończone gustowną koronką. Im uważniej mu się przyglądacie tym bardziej wam przypomina jakiegoś arystokratę. Trudno nie dostrzec w jego ruchach jakiejś niesamowitej precyzji i zwinności, przypomina wam dzikiego kota gotowego w kazdej chwili się zerwać do walki.



Słowniczek pojęć:

Mortissieri - na wpółlegendarna szajka trzech braci - złodzieji. Nikt tak naprawdę nie wie czy w ogóle istnieją i kim są. Przypisuje się im kradzież karety w królestwie Vistulli. Po tym 'incydencie' zaczęto wiązać ich z wywiadem ks. Taracji. Jednak w momencie kiedy, cytując słowa tarackiego szambelana: "sir, ktoś nam podpieprzył tron", nie było to już tak oczywiste. Mortissieri, zwani również Cieniami, to najbardziej poszukiwani i najbardziej oryginalni złodzieje wszechczasów. Nigdy nie zabijają, zostawiaja po sobie charakterystyczne srebrne wizytówki, słyną ze swojego upodobania do gustownych strojów i pięknych kobiet. Biorąc pod uwagę łupy jakie już zgromadzili nie istnieje kwota za którą można by ich wynająć...
Devilus wydaje sie byc szczerze oszolomiony umiejetnosciami przybysza. Nie wiem jak Ty, Ramizes, ale ja zamieniam sie w sluch...
Słysząc przedstawiajacego się człowieka na mojej twarzy pojawiają się niewielkie oznaki zaskoczenia (raczej osobą niż sztuczką). Jednak we wnętrzu aż cały się "gotuję" Tuż to możliwe, że jeden z braci, którzy słyną ze swoich złodziejskich zdolności! Tuż to żyjąca legedna! Cóż on tutaj robi?
Mortissieri? Słyszałem o Tobie a raczej o Was. mówię to z nalezytym szacunkiem starajac się opanować lekko drżący głos Cóż Cię do nas sprowadza? Co MY możemy zrobić? Mów, proszę. po czym cały czas wpatrując się w postać z niecierpliwością czekam na to, co ma do powiedzienia.
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
- Panowie nie przesadzajmy. Może jesteśmu znani tu i tam ale to nic specjalnego - mężczyzna uśmiecha się. - Czego od was potrzebujemy? Współpracy. Nie róbcie takich oczu. Mortissieri są profesjonalistami ale nie zawsze pracują sami. Zwłaszcza, że zadanie, a raczej osoba która nam rzuciła wyzwanie, wymaga by wtajemniczyć jeszcze kogoś. I tym kimś jesteście wy. My zrobimy swoje a wy swoje. Zadanie jest... ambitne - dodaje po chwili namysłu - ale zapłata również godziwa.... Nawet bardzo godziwa...
Hmmm w końcu Mortissieri to Mortissieri i łatwo być nie może. A i zapłata przy tym NAPEWNO odda wkład włożony w tę akcję. Zatem można poznać szczegóły?
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
Devilus slucha, zdaje sie byc coraz bardziej zainteresowany propozycja goscia, jednak niepokoi go wyraz twarzy Ravenny... Wygladala na bardzo wystraszona...
- Ha! Wiedziałem, ze będziecie zainteresowani. To dobrze, bardzo dobrze. W końcu lepiej bysmy rozmawiali po pzryjacielsku. Posłuchajcie tylko tego co nam powiedział nasz zleceniodawca: - zaczyna mówić powoli, modulując głos - "Drzwi otworzy klucz, klucz ty zdobędziesz. Istoty podobne tobie ci w tym pomogą. Klucz-kule w brzemieniu władzy znajdziesz tam gdzie orzeł swe skrzydła na noc składa. W truchle gdzie ulotność potęgi najwyższej widać drzwi otworzysz. Zadanie twe wykonane będzie wtedy. Sojusznicy ci potrzebni bedą, rzadką materię twej sfery dostaniesz by myśli ich twemu celowi przychylniejsze były." - słowa brzmią iście grobowo - O! albo tego: cienie slawą skusisz cienie ci sprzyjac bedą cienie klucz-kule zdobeda". Ładne prawda? Uwielbiam takie zagadki. Powiedzcie mi ile z tego rozumiecie? - mówi spoglądając na was wesoło
Wyglada na zamyslonego... Kula-klucz?? Ehh...
Orle gniazdo? Hmmmm czytak czasem nie zwie się Siedziba Królewska? SŁudzy cienie hmmm....to może inni tacy jak Ty lub istoty jakieś zła hmmm mówię to jakby racej brzmiało jak głośne myślenie.
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
- Kombinujecie całkiem całkiem. Ale za dużo nie wykombinowaliście - usmiechając się prezenruje garnitur białych zębów. - Orle gniazdo owszem, cienie to moja i moich braci skromne persony, brzemię władzy... - milknie na chwile, spoglądając na was badawczo - korona! Ale nie interesuje nas ta błyskotka tylko klejnoty które się w niej znadują. Co wy na to powiecie? - na jego twarzy zastyga tajemniczy uśmieszek
To by była kradzież, której szybko by nie zapomniano. Plan niezwykle ambitny gładzę się po brodzie Ale mając po swojej stronie Mortissieri'ch możeliwe, iż kradzież się powiedzie. Wchodzę w to uśmiecham się nieznacznie myśląc o darmowej ludzkiej krwi, krwi Gwardi. A co z tobą Dev, jesteś z nami, no nie? Nie wiem tylko co z tobą Ravenno... patrzę na siostrę już bez rzadnych wyraźnych wyrażów na twarzy.
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
Ramizes... sam dobrze wiesz, jaki jestem dobry w nie powodowaniu halasu... Mowi ironicznie. Zanim bym tam wszedl polowe krolestwa mialbym na ogonie... Moge wam pomoc w czyms innym ale kradzieze i skradanie to nie moje mocne strony... Chyba zeby tak... A nie juz nic.. Zastanawia sie czy spytac go o umiejetnosc niewidzialnosci, bardzo przydalaby sie im obu.
Masz rację. Ja sobie jakoś poradze, przyzwyczajony jestem w byciu niewidocznym, w cieniu...Może nie jestem żadnym mistrzem, ale wiem jak wykorzystać cień...Chyba, że nasz uprzejmy gość pokaże albo nawet nauczy kilku sztuczek lub tez umiejętności? To by znacznie zwiększyło nasze powodzenie misji. mówię wyraźnie i pewnie, już bez rzadnych załamań głosu utrzymując zgościem stały kontakt wzrokowy.
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
- Aj, aj, aj. Panowie. Nie udowodniajcie mi, że źle wybrałem. Wasz brak ciekawości jest wręcz zadziwiający. Ja na waszym miejscu zdziwiłbym się gdyby przyszedł nagle do was taki Mortissieri znający wasz mały sekret - wymowne spojrzenie na Ramizesa - zapewne nawet byłbym ciekaw dlaczego akurat my i jak nas taki Mortissieri znalazł. Ale cóż... skoroście panowie nieciekawi to może i lepiej. A co do waszych "problemów" to tak. Pani Rawenna zostanie tutaj, w końcu nie mozemy damy narażać na szwank i niewygody. Ale uwzględnimy ją w wynagrodzeniu. A panowie obaj mi jesteście potrzebni. Kwestie skradania zostawcie już nam, o to się nie martwcie. Waszym zadaniem nie będzie nic z czym byście sobie nie poradzili. Ale, ale. Ja ciągle nie słyszałem od panów zgopdy. - głos nabiera nieprzyjemnego brzmienia. Nie zauważacie momentu w którym z twarzy mężczyzny zniknął uśmieszek zastąpiony badawczym spojrzeniem.
Wiesz...dziwne by było gdyby "taki Mortissieri" przybył i spytał czy dobrze trafił. Według mnie nie trafiłeś tu przypadkowo, jeśli już "taki Mortissieri" wybrał "cel" to jestem pewny co do tego, że nie wybierał on podśpiewując sobie wyliczankę pod nosem. Zatem panie Mortissieri darujmy sobie tematy z ciekwością lub jej brakiem mowię to już bezbrawnie, chłodno Jakiej zgody oczekujesz? pytam cały czas mając kontakt wzrokowy z "pracodawcą".
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
Mężczyzna chwile milczy pzryglądajac sie wam obu. Po chwili uśmiech poakzuje się na jego twarzy
- Albo jesteście bardzo głupi albo bardzo odważni. Mam nadzieje, ze jednak to drugie. Dziwi mnei po prostu, że nie widzicie nic podejrzanego w mojej wizycie. - szelmowski uśmiech - Skoro nie jesteście niczego ciekawi to dobrze, im mniej wiecie tym lepiej dla nas. - milknie na chwile - Jaka zgoda mi potzrebna? Ano taka, że zrobicie to czego od was będziemy oczekiwali. Nie moge nic wam więcej powiedzieć dopóki nie będe pewien, że będziemy dalej współpracować. Ale w sumie, ja wiem, że będziecie - znowy beztroski uśmiech gości na twarzy mężczyzny. Sięga pod stół po czym kładzie na blacie małą skrzącą sie w świetle świec monete. To mirkorka! - Mam tego więcej i się chętnie podziele.


Monety mirkorskie - Najcenniejsza waluta w całym królestwie bita w postaci malutkich monet z mirningstangu - rudy sprowadzanej od krasnoludów z Gór Mglistych.
Nie podoba mi sie twoja pewnosc siebie... Ale trudno pogardzic owa zaplata... Jednak nie zgodze sie na nic poki nie uzyskam wiecej informacji na temat owej misji... Nie kupuje kota w worku, tym bardziej samobojstwa... Jedno mnie zastanawia... Jestescie tacy slawni w tym co robicie. Wiec po jaka cholere wam my jestesmy potrzebni? Zeby miec kozla ofiarnego??? Ostatnie slowa wypowiada hardo i agresywnie.
- A jednak skrzat ciekawości pałęta sie wam gdzieś w głowach. Czekałem aż w końcu wyjdzie ze swojej nory. - mówi złodziej bawiac się monetą. Mały krążek z zadziwiającą szybkościa przeskakuje mu między palcami - Po co nam jesteście? Nam w sumie po nic. Ale nasz pracodawca chce dalej "coś" robić z łupem, a to już nie nasza działka. Więc przygarniemy was, pomozecie w zadaniu a potem pójdziecie z pracodawca dalej... My wejdziemy do gniazda i zrobimy co trzeba a wy w tym czasie zajmiecie się straznikami którzy bedą się pałętać w ogrodzie pod gniazdem. BEZ ZABIJANIA! - głos zabrzmiał jak uderzenie kowalskiego młota o kowadło - Gryzienie pozostawiam własnym gustom - uśmiech w strone Ramizesa - I nie myślcie, że chcemy byście odwalali brudną robotę. W ogrodzie powinno byc 3-4 strażników. Z resztą wszystko sie jeszcze obejrzy i pomyśli... - moneta nagle znika miezy palcami mężczyzny
Uśmiecham się delikatnie ujawniajac długi kieł gdy słyszę kwestię gryzienia. A kimże jest ten pracodawca o ile można wiedzieć? Naprawdę musi to być KTOŚ żeby udało mu się nakłonić Mortissierich to pracy, gdyż ponoć nie ma ceny, która by wam odpowiadała...A ponadto dlaczego wybrano nas? Czy pracodawca o nas wiedział, czy też sami wybraliście? pytam wpatrując się w przybysza.
Jestem Wampirem.
Jestem jedynym istniejącym Bogiem.
Jestem dumny z tego, iż żeruję na ludziach i oddaję honor moim zwierzęcym instynktom.
Jakos mi to wszytko sie nie podoba... "Pracodawca" wybral WAS , Mortisserich i nas, ludzi, no prawie, mieszkajacych od lat w lesie... Ktos kto ma taka wladze, bogactwo lub cokolwiek by przekonac was, nigdy w zyciu nie zwrocilby uwagi na mnie i Ramizesa....
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...