[ekhp1] Początek - Terion i VL
taaa....już dobrze odwróciłem się do Deva, w końcy nie wypada mówić stojac odwróconym plecami Po prostu się...zamyśliłem... mówię powoli Ale mniejsza z tym teraz przyspieszam już i mówię swoim normlanym zimnym tonem Musimy wyruszać, wszystko już gotowe? pytam przyjaciela patrząc mu w oczy.
Dopięliście paski zbrój, sprawdziliscie czy broń daje się łatwo dobyć, obejrzeliscie lśniące monety które były jedynym dowodem zeszłonocnej przygody. Jeszcze raz zastanowiliście się czy macie wszystko. Krótkie pożegnanie z Rawenną - w końcu pzreceiż niedługo wrócicie...
W waszych głowach pojawiło się pyatnie. Iść traktem i dotzreć szybko do Gornisfestin czy przedzierać sie przez las. Niby tarkty są ostatnio bezpieczniejsze a i was w sumei nikt tam nie szuka. Ale co trakt to trakt... A las? Spowolni waszą podróż to pewne a i tam nie jest do końca bezpiecznie. Może zbirów się nie spotka ale w ciemnej puszczy różne istoty można spotkac...
Sojrzeliscie na sibie porozumiewawczo i ruszyliscie w strone...
W waszych głowach pojawiło się pyatnie. Iść traktem i dotzreć szybko do Gornisfestin czy przedzierać sie przez las. Niby tarkty są ostatnio bezpieczniejsze a i was w sumei nikt tam nie szuka. Ale co trakt to trakt... A las? Spowolni waszą podróż to pewne a i tam nie jest do końca bezpiecznie. Może zbirów się nie spotka ale w ciemnej puszczy różne istoty można spotkac...
Sojrzeliscie na sibie porozumiewawczo i ruszyliscie w strone...
Tak jak przypuszczaliście trakt był pusty. Nie wielu wędrowców było na tyle zdesperowanych by podróżować nocą. Wasze kroki dziarsko stukały bo kamieniach bruku. Po jednej stronie gościńca ciągnął się zbity szpaler świerków pzremieszanych z plątaniną uschłych ale ciągle mocnych krzewów jeżyn. Natomiast prawa strona była znacznie bardziej przerzedzona. Liczne pnie i zwalone drzewa swiadczyły o tym, ze drwale dworscy nie próżnują nawet w zimie. Przyśpieszyliscie kroku by się trochę rozgrzać. Noc była wyjątkowo zimna. W momencie w którym zaczęliscie obaj marudzić na skostaniałe palce spadły pierwsze płatki sniegu...
Bardzo śmieszne Ramizes. Barrrrdzo. - powiedział Devilus szczękając zebami. - Z nas dwóch to ja mogę zamarznąć na kość i udawać własny pomnik. Może troche pobiegamy? Cieplej będzie! Co ty na to? - nie wiedziałeś czy mówił to poważnie. Nie zastanawiałeś się jednak nad tym za dużo bo usłyszałeś śpiew:
Piliśmy godzinę caaaaałąąąąąąą!!!!
Piliśmy godziny dwieeeeeee!!!!,
Lecz ciągle było za maaaaałoooooo!!!!
Żeby natrolić sięęęęę!!!!!
Sądząc po głosach to ta grupka jest już zdrowo natrolona...
- Oho. Jeśli ktoś może iść w zimie w środku nocy lasem i śpiewać o chlaniu to tylko krasnoludy. A wiesz co to znaczy? - Dev spojrzał na ciebie znacząco.
(nie widzicie jeszcze nikogo. Śpiew dobiega zza zakrętu)
Co teraz kamraci? Może "Trollowe Pola"?!
Piliśmy godzinę caaaaałąąąąąąą!!!!
Piliśmy godziny dwieeeeeee!!!!,
Lecz ciągle było za maaaaałoooooo!!!!
Żeby natrolić sięęęęę!!!!!
Sądząc po głosach to ta grupka jest już zdrowo natrolona...
- Oho. Jeśli ktoś może iść w zimie w środku nocy lasem i śpiewać o chlaniu to tylko krasnoludy. A wiesz co to znaczy? - Dev spojrzał na ciebie znacząco.
(nie widzicie jeszcze nikogo. Śpiew dobiega zza zakrętu)
Co teraz kamraci? Może "Trollowe Pola"?!
-Ramizes pijawko, ty to tylko o jednym. Tam gdzie krasnoludy tam vódka! A mi by się przydał teraz łyczek czegoś rozgrzewajacego. Chyba możemy sobie pozwolić na kwaterkę albo dwie, biorąc pod uwagę zwłaszcza nasze sakiewki - Devilus trzepnął dłonią w mieszek który rozdzwonił się brzękiem monet.
Chyba nie zamierzasz z nimi się targować? spytał zdziwiony Ja też bym wypiłcoś rozgrzewającego hehe zaśmiał się mrocznie Chociaż nie wiem jak wbić kły w małego krasnala...Czy to w ogóle możliwe...No dobra, choćby do nich. Weź se tę vódkę i ruszajmy dalej w drogę. popędził wampir przyjaciela.
Zza zakrętu wychyla się kołysząca kolumna krasnoludów. Jest ich sześciu + 3 osiołki. Dostrzegacie, że dzwigają sporo bagażów (pełne plecaki i juki), antałek, oraz liczne narzędzia wiszące tu i tam (kilofy, piły itd.).
- Ohoho. Witajcie wędrowcy! Piękna aura na spacer czyż nie - mówi pierwszy najwyraźniej całkiem trzeźwy.
- Chiso, kogś wise! - drugi najwyraźniej nie jest trzeźwy
- Hik, oby tylko nie elfy. Hik, nie nawise drani. - szepcze trzeci do towarzysza obok
- Ohoho. Witajcie wędrowcy! Piękna aura na spacer czyż nie - mówi pierwszy najwyraźniej całkiem trzeźwy.
- Chiso, kogś wise! - drugi najwyraźniej nie jest trzeźwy
- Hik, oby tylko nie elfy. Hik, nie nawise drani. - szepcze trzeci do towarzysza obok
- Aura, aura. Wszystko zależy od okoliczności, prawda kamraci? - krasnolud wyszczerzył się w szerokim uśmiechu
- Pławda hik, pławda.
- A jeśłi to elfy? - szept z końca
- Co tak tu będziemy stali i na siebie wilkiem patrzyli? Może kubeczek albo dwa czegoś mocniejszego? - zaproponował przywódca
- Ja bym im nie dawał. To mogą być elfy.
- Oj cicho być Mirni. - jakiś z tyłu skarcił szepczącego.
- Pławda hik, pławda.
- A jeśłi to elfy? - szept z końca
- Co tak tu będziemy stali i na siebie wilkiem patrzyli? Może kubeczek albo dwa czegoś mocniejszego? - zaproponował przywódca
- Ja bym im nie dawał. To mogą być elfy.
- Oj cicho być Mirni. - jakiś z tyłu skarcił szepczącego.
- No to siup. Krimi dawaj tutaj co tam masz pod ręką.
- A jeśli to.... auć! - tym razem krasnolud nie dokończył
Chwilę później chuchaliście niczym smoki i rzucaliście się krzywiąc neizmiernie od mocy trunku. Najwyraźniej można by tego używać z powodzeniem jako paliwa do lamp.
- No już bez przesady, nie jest taka zła ta nasza gorzałka. Przynajmniej grzeje, A dokąd to zmierzacie wędrowcy? No, jeszcze jednego! - powiedział polewając wam do kubków.
- A jeśli to.... auć! - tym razem krasnolud nie dokończył
Chwilę później chuchaliście niczym smoki i rzucaliście się krzywiąc neizmiernie od mocy trunku. Najwyraźniej można by tego używać z powodzeniem jako paliwa do lamp.
- No już bez przesady, nie jest taka zła ta nasza gorzałka. Przynajmniej grzeje, A dokąd to zmierzacie wędrowcy? No, jeszcze jednego! - powiedział polewając wam do kubków.
Wy, krasnoludy, to macie naprawdę mocne głowy! biorę łyka do dna gdy powiało zimniej. Alkohol nie miał większej siły chyba, że naprawdę został spożyty w wielkich ilościach...Zmierzamy tu i tam. Wędrujemy jak świat długi i szeroki. A jeszcze sporo zostało więc ruszamy dalej wymownie spoglądam na Devila i jego zachowanie.
Krasnolud spojrzał na ciebie spode łba i uśmiechnął się kpiarsko.
- Tak, takie wędrowanie to ważna rzecz. Zwłaszcza wzdłuż i wszerz. Tak jak ten nasz świat długi i szeroki. Wędrujcie więc póki wam jeszcze ciepło - krasnolud puścił do was oko jakby dajac do zrozumienia, ze nie zamierza dalej wnikac gdzie zmierzacie. - Nie dziwcie się jak was nasi pobratymcy w Vollkoldzie (krasnoludzka mieścina w połowie drogi do Gornisfestin) 'zlekceważą' - powiedział z emfazą.
- Bywajcie więc. Heej kamraci, na czym to żeśmy skończyli?
- Ostateczkiem hik to chyba hik były trollowe wzgórza?
- A ja ci mówię, ze to były elfy - usłyszeliście cichnacy szept dobiegajacy z oddalajej się kolumny.
- Tak, takie wędrowanie to ważna rzecz. Zwłaszcza wzdłuż i wszerz. Tak jak ten nasz świat długi i szeroki. Wędrujcie więc póki wam jeszcze ciepło - krasnolud puścił do was oko jakby dajac do zrozumienia, ze nie zamierza dalej wnikac gdzie zmierzacie. - Nie dziwcie się jak was nasi pobratymcy w Vollkoldzie (krasnoludzka mieścina w połowie drogi do Gornisfestin) 'zlekceważą' - powiedział z emfazą.
- Bywajcie więc. Heej kamraci, na czym to żeśmy skończyli?
- Ostateczkiem hik to chyba hik były trollowe wzgórza?
- A ja ci mówię, ze to były elfy - usłyszeliście cichnacy szept dobiegajacy z oddalajej się kolumny.