Sesja Wiktula

[ Zdjęcie ma charakter poglądowy. Jeśli ci się nie podoba to fak ju ;p
Ułatwia mi to sprawę z misternym opisem. Oczywiście możesz sobie daną personę wyobrazić jako tylko chcesz.
POZA TYM awesomness wypływa z tego obrazka każdym pikselem ]

- Mój towarzysz dobrze prawi. Carcaryn co z tymi informacjami? Ostatnio gdy się kontaktowaliśmy, mówiłaś że masz przydatne informacje. - Powiedział Andoril z zaciekawieniem w głosie.
- Owszem, od tamtego czasu rozpuściłam trochę wici. Dowiedziałam się sporo. Człowiek odpowiadający rysopisowi Marella folgował sobie w okolicy. Dowiedziałam się iż otacza się wszelakim marginesem społecznym. Wszelakimi typkami spod ciemnej gwiazdy. Dodatkowo od zaprzyjaźnionego maga dowiedziałam się że sporo magicznych artefaktów zostało skradzionych w miejscach gdzie ponoć widziano jego fagasów. Z grubsza szykuje jakąś więskzą akcję. Nie wiem dlaczego to robi, co nim kieruje, jakie są jego motywy. Lokalizacje jego samego też nie zdołałam poznać. - Kobieta zrobiła zawiedziona minę, po czym dodała - Na pocieszenie udało mi się namierzyć grupę jego zauszników. Jakieś grubsze ryby z ławicy. Z tego co wiem szykują coś większego. Jestem w stanie podać wam ich namiary. Możemy spróbować ich dopaść i wycisnąć z nich informacje
- Hmmmm, brzmi jak plan. Trzeba to jakoś dobrze rozplanować. Nie możemy podsunąć Marellowi idei że jest ścigany. Van, co o tym sądzisz?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Varenberg wsparł podbródek na pięści prawej ręki, a jej łokieć podparł dłonią lewej, zastanawiając się nad nowinami. Jak można było oczekiwać, nekromanta zdołał już zakorzenić swe plugawe wpływy dość głęboko i szeroko, a to oznaczało dość długą i nieprzyjemną wspinaczkę od korzeni aż po sam czubek drzewa. Odnaleźć i przycisnąć jego ludzi... hm...
- Możemy przypuszczać, że dotąd wśród mniej szeregowych łotrów pod kierownictwem Marella znajdują się twardsi osobnicy plugawego autoramentu... Odszukać ich - tak. Zmusić do wyjawienia informacji, za których wyjawienie ukarałby ich mocodawca - o, to może być trudne. Ale jeśli, jak powiadasz, pani, nekromanta werbuje nędzników i rzezimieszków do zabezpieczenia swych bluźnierstw i perwersji...
Spojrzał raz jeszcze na otaczające ich pobojowisko.
- Co, jeśli do osób, których miejsce pobytu znamy, "grubszych ryb z ławicy", zgłosi się troje anonimowych obdartusów, potrafiący obchodzić się ze śmiercią rozmaitymi narzędziami, i powie, że szuka zarobku? Że słyszeli to, co ostatnio piszczy w trawie, spelunach, na cmentarzach, w rynsztokach, a tak się składa, że znają się na takiej robocie? W dowód szczerych chęci i zaufania okażą, dajmy na to... - wskazał na leżące wokoło ciała - kilka ciał, albo lepiej - ich fragmentów, niezłomnych kapłanów Ilmatera? Taki prezent spodobałby się każdemu nekromancie, więc pewnie i jego podwładni zdołają go docenić. Można dorzucić też coś bardziej wymiernego jak "wkupne" do szajki, bo chyba i tutaj będzie mieć miejsce ten powszechny proceder. Nasi polegli kapłani w obliczu Milczącego Władcy nie potrzebują już złota ani dóbr, które wieźli przy sobie. My również nie. Ale ci, którzy mogą zbliżyć nas do Marella...?
Odpowiedz
- Hmm to brzmi jak dobry plan - Powiedział Andoril rozmyślając przez chwilę nad twymi słowami
- Do czasu aż któryś z nas rozpozna np mnie. - Dodała kobieta swoim sceptycznym głosem
- Myślisz że ci opryszkowie będą w stanie cię w jakiś sposób rozpoznać?
- Jeśli była bym optymista i nie chodziło o moje bezpieczeństwo, powiedziała bym że jest duża szansa że zostanę incognito. Ale jako że nie jestem optymistą, powiem tak. Może okazać się wielce prawdopodobne że któryś z bandziorów widział moją gębę w jakiejś szemranej uliczce... - Kobieta zakończyła zdanie cichym chichotem. - Możemy zrobić tak. Ja podam wam miejscówkę, wszystkie niezbędne dane. Wy postaracie się dołączyć do bandy. Ja w tym czasie będę pracować z dystansu. Zbierać informacje i tym podobne. Kiedy postanowicie się ujawnić, ja do was dołączę.
Andoril zbierał się do odpowiedzi, gdy usłyszałeś przytłumiony kaszel, który dochodził ze strony ciał.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Nic, czego by się nie spodziewał. W walce wręcz śmierć uderzała szybko, jednak jej zimne palce zaciskały się powoli. Mnich odwrócił się w stronę dogorywającego i podszedł doń, klękając przy nim.
- Spokojnie, bracie. Nie obawiaj się. Śmierć przychodzi po nas wszystkich, jednak ty nie musisz już lękać się jej oblicza. Jesteście już jednością, możesz być spokojny. - delikatnie otarł jego twarz z piachu i w miarę możliwości podłożył coś miękkiego pod głowę mężczyzny. - Czy chcesz coś powiedzieć, zanim Milczący Władca zaprosi cię do rozmowy?
Odpowiedz
Leżącym człowiekiem okazał się być pierwszy z paladynów. Jego rana zadana przez twój shuriken została pośpiesznie uleczona. Mimo tego nadal było widać miejsce w którym metal zetknął się z ciałem, dodatkowo ofiara straciła mnóstwo krwi, która wypłynęła na napierśnik i zaschła w brązowawym kolorze.
Paladyn wydawał się być bardo słaby, lecz najwyraźniej nie wybierał się jeszcze na tamten świat.
- Zapłacisz za to wszystko... mam nadzieję ze szykują specjalne miejsce... w dziewięciu piekłach... dla ciebie - Jego głos był ledwo słyszalny. Prawdopodobnie wyrządzona rana musiała uszkodzić struny głosowe, które nie wyleczyły się do końca.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Może i tam się spotkamy, na oceanie ciszy, jeśli Milczący Władca tak zadecyduje... - rzekł, rozważając słowa paladyna. Następnie spojrzał na dwoje towarzyszy. - Cóż więc... Oto i dylemat. Jak lepiej przysłużymy się Cichemu Lordowi i naszej sprawie - pozwalając mu żyć, czy też pozwalając mu złączyć się ze śmiercią? Fakt faktem, że całe to, jakże rozkoszne, starcie, było jedynie efektem wielkiego nieporozumienia.
Odpowiedz
- Może połatać go jako tako i podarować naszemu panu x jako wpisowe do jego hałastry? - Powiedział Andoril drapiąc się po brodzie - Tylko że taki osobnik może narobić więcej kłopotów niż pożytku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Mnich podrapał się po brodzie, zastanawiając się nad rozwiązaniem problemu. Odszedł od leżącego i podszedł do towarzyszy, mówiąc cicho:
- Tedy mamy kilka możliwości. Wyrwać mu język, jeśli nie pisaty i nie czytaty, co łacno można sprawdzić. Ale magusi mają swe sposoby, by wyciągać wieści z głów i dusz. Tego pierwszego przynajmniej możemy go pozbawić. Prezent będzie równie dobry, choć mniej gadatliwy...
Odpowiedz
- Nie wiem, nie wiem. Jakoś takie to trochę przekombinowane. Za dużo może pójść źle. - Powiedział Andoril kręcąc głową. - Może po prostu wyślij go na spotkanie z tym twoim Władcą milczenia.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Wzruszył ramionami i wrócił do paladyna, by bez zbędnych ceregieli jednym szybkim ruchem skręcić mu kark. Ten człowiek nie potrzebował rozgrzeszenia bólem i cierpieniem, zaś czyny, które mogłyby tego wymagać, zostały zmazane ranami, których doznał w walce.
Mnich stanął nad ciałem i popatrzył na nie w milczeniu. Kapłani różnych bogów wygłaszali przemowy, kazania lub formułki, zależnie od wyznawanego dogmatu. Jego dogmatem było milczenie, zwłaszcza w takiej chwili.
- Czas nam w drogę. - rzekł do towarzyszy po odczekaniu stosownej chwili. - Decydujcie się jak wiele lub jak wielu zabieramy ze sobą.
Odpowiedz
- Nie ma co brać ze sobą armii, jak i całego taboru wyposażenia. Moim zdaniem nasz przewaga leży w zaskoczeniu i podstępie - Odpowiedziała konkretnie kobieta - Na południe od tego miejsca prze trakcie, stoi stara zapuszczona gospoda. Zazwyczaj urzędują w niej największe zawadiaki po tej stronie faerunu. Z tego co zdołałam się dowiedzieć, jeden z popleczników naszego pana x był widziany w tamtej okolicy. Jest wielce prawdopodobne że będzie tak jeszcze przez kilka najbliższych dni. Bezczelność tych typków nie zna granic. Urzędują tam niczym w ratuszu. Według mnie będzie to idealny moment by wkupić się w ich łaski, lub zwyczajnie nająć się jako zbrojni.
Andoril przytaknął kilka razy głową, po czym powiedział.
- Lepszej okazji chyba nie będziemy mieli. Trzeba zagrać niczym nadworni aktorzy - Zaraz potem zaczął doprowadzać się do porządku. Sprawdzał swój sprzęt, ekwipunek i broń.
- Musimy być przygotowani na wszystko. - Dodał.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Urodziłem się gotowy na wszystko - odpowiedział mnich i poprawiając kaptur oraz skromny ubiór ruszył naprzód. - Myślę, że mam pomysł jak przekonać do siebie takie indywidua. Pytanie, na jak wiele jesteśmy w stanie pozwolić sobie wszyscy. Na co wszyscy jesteśmy gotowi. Oraz jak bardzo sobie ufamy.
Uśmiechnął się półgębkiem.
- Pytanie, czy będziecie w stanie powierzyć swoje życie mnichowi Długiej Śmierci.
Odpowiedz
Po krótkiej ciszy Przemówił Andoril
- Dla mnie liczy się tylko zemsta. Jeśli będę musiał się sprzymierzyć z, bez obrazy, takimi typami jak ty, to trudno. Może po tym wszystkim zostaniemy dobrymi przyjaciółmi jak to w baśni. Najprawdopodobniej jednak zginiemy gdzieś po drodze. Zresztą, co za różnica.
- Jeśli on co ufa, to ja też - Odpowiedziała prosto kobieta.

Chwilę zajęło wam doprowadzenie się do jako takiego porządku. Andoril opatrzył swoje rany, a Carcaryn zebrała swój skonfiskowany sprzęt, później zajęła się twoją raną. Kilkanaście minut później byliście gotowi do drogi.
Pożegnaliście się z kobietą. Ta zapewniła was że postara dowiedzieć się jak najwięcej, po czym was odnajdzie.
Nie mitrężąc więcej czasu ruszyliście. Po jakimś czasie, zauważyłeś że nie masz swojego naszyjnika, musiał zerwać się podczas walki.
Postanowiliście podróżować traktem. Nawet jeśli zagarnęli by was ludzie Marrela, to tylko na waszą korzyść utwierdzając ich w waszym planie.
Po jakiejś godzinie marszu, zaczęliście dostrzegać zarys gospody. Wciśnięta w las chatka jak, nie przymierzając świeca w żyć, stała zapraszając dymem kominka, wonią strawy i dźwiękiem muzyki.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Mnich początkowo wyrzucał sobie nieuwagę i zgubę zakonnego symbolu, jednak po czasie doszedł do wniosku, że może nawet lepiej. Łatwo byłoby go rozpoznać i nabrać podejrzeń, jeśli tylko trafiłby na kogoś posiadającego jako takie rozeznanie w świecie i religiach, a on sam zapewne zapomniałby go zdjąć.
Rozchmurzył się więc nieco, pamiętając, by nie przywiązywać się do dóbr doczesnych.
- Gospoda? - zapytał towarzysza, zawierając w jednym słowie pytanie o potrzebę i chęć zatrzymania się na popas, jak również nasłuchanie pogłosek i nowin. Podróżnych takich jak oni musiało być tu sporo, inaczej miejsce takie jak to nie uchowałoby się długo pośrodku niczego. To zaś świadczyło, przynajmniej w teorii, o jakości i względnym bezpieczeństwie. Andorill, jako doświadczony wojownik, na pewno miał podobne przemyślenia.
Odpowiedz
- To chyba ta gospoda o której mówiła Carcaryn. Dobrze by było ustalić plan jako takiego działania. Jeśli mamy się wkraść w szeregi Marrela - Powiedział cicho i spokojnie Andoril - Lepiej było by gdyby nic się nie wydało, bo możemy uprzedzić maga o naszych zamiarach.
- Jakieś Aliasy? - Dodał
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Varenberg zastanawiał się chwilę.
- Znałem kiedyś jednego Marco, całkiem podobny do ciebie. Tylko jeszcze większy zakapior. Ja mogę być Rino, dobre imiona dla duetu bandziorów do wynajęcia. Mam pewien pomysł jak zrobić dobre złe pierwsze wrażenie. Mam nadzieję, że masz ze sobą jakieś pieniądze.
Odpowiedz
- Prawdziwy mężczyzna zawsze ma przy sobie kilka groszy - Powiedział Andoril uśmiechając się znacznie i pobrzękując ukrytą sakiewką - Dobra Rino, masz w repertuarze jakiś specjalny występ?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Oczywiście, Marco, wszak za to nam płacą. - ukłonił się szelmowsko i przepuścił go przodem. A gdy podeszli pod drzwi karczmy, poczekał, aż Andorill pchnie je przed siebie i... Z impetem kopnął go w plecy.
Mnich odczekał ze dwie sekundy, aż jego nieszczęsny kompan zdąży powywracać stoliki, poroztrącać kufle lub ścienne trofea i ogólnie narobić rabanu.
- Jeszcze raz tkniesz się mojego trzosu, a wyrwę ci łapska i wsadzę w rzyć! Ostrzegam po raz ostatni, Marco... - syknął ku Andorilowi, zamykając za sobą drzwi z zamaszystym trzaśnięciem. - Klnę się siedem piekieł, bracie, najpierw cię pochowam, a potem będę płakał.
Podszedł ku wywróconemu stolikowi, postawił go, nadstawił krzesło.
- Siadaj. No siadaj, do kroćset! - powtórzył zniecierpliwiony, oferując wojownikowi krzesło. - Niech już będzie, że ja stawiam. Ej, ty tam, waszmość. - obrócił się gwałtownie ku pierwszej z brzegu gębie - Da się tu co wypić za uczciwe pieniądze? - na pół zapytał, na pół warknął, tonem i z miną świadczącymi bardziej o żądzy mordu, niż chęci uzyskania prostej informacji.
Odpowiedz
W momencie gdy krzyczałeś o trzosie, Marco odpowiedział
- Wiesz przecież że bym oddał. To tylko taka mała pożyczka była - Później usiedliście do stolika.
W karczmie było dość dużo klienteli. Kilkanaście osób zasiadało wokoło kilku stolików. Gdy tylko weszliście, większość głów odwróciło się w waszą stronę.
Sama karczma była jedną wielką izbą z ogrodzonym paleniskiem na środku. na przeciw wejścia był szynkwas za którym stał, a jakże, otyły łysy jegomość odziany w poplamiony, niegdyś pewnie biały, fartuch.
Przy ścianach stały stoły i krzesła. Rogi karczmy były odgrodzone wiatami z ograniczonym źródłem światła, którego w całej karczmie raczej nie było za dużo.
Na wielu z odwróconych twarzach pojawił się błysk, gdy wspomniałeś o pieniądzach i piciu w jednym zdaniu.
- Da się, a jakże. Ale trzeba ruszyć swoje dupsko tutaj - Powiedział karczmarz - I zapłacić z góry.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Obaj wspólnicy spojrzeli po sobie, Rino wzruszył ramionami.
- Skoro jaśnie szanowny pan ręczy za jakość wyszynku, jakiż by to cham śmiał mu kłam zadawać... - sylabizował przeciągle, wstając od stołu i z łupnięciem kładąc monetę na szynkwasie.
- Co tam macie, gospodarzu, najlepszego. Ja i mój konfrater zmęczeni po długiej drodze, a długa jeszcze przed nami, tedy posilić się trzeba, by do pracy dostać jak trzeba. No, nuże! - przesunął monetę ku oberżyście, patrząc na niego bez cienia sympatii czy uśmiechu. Zależnie od stopnia szczynowatości tego, co grubas zamierzał im polać, Rino planował wypić lub wypluć trunek wprost w gębę gospodarza. Jak płatne, to i zwrotne z góry.
Odpowiedz
← Sesja Ven'Diego

Sesja Wiktula - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...