Sesja Wiktula

...


[Ilustracja]
Twój towarzysz zrobił jak miałeś w nadziei. Zaczął iść po łuku od drugiej strony.
- Wypluwaj swoje puste słowa puki możesz sadysto. Kiedy z tobą skończę, będziesz mnie błagał bym wyprowadził cię na spotkanie twojego Władcy - Powiedział wyjątkowo spokojnie, wręcz lodowato paladyn.
Ustawili się do was w luźnym szeregu. Bok przy boku, tak jakby mieli zamiar przyjąć atak wrogich wojsk. Zbrojni z gotowymi do ataku mieczami stali niezwykle spokojnie. Paladyn z uniesioną tarczą i mieczem gotowym do ataku stał niczym majestatyczny pomnik.
Andoril kilka razy zakręcił swoim mieczem, przyglądając się każdemu z oponentów.
- To nie będzie łatwa potyczka - Szepnął.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Niewzruszeni, twardzi, ostrzy. Niczym zęby w paszczy Milczącego Władcy, gotowi by pożreć cię jednym kłapnięciem.

Coś pięknego.

Mnich ruszył gwałtownie na najciężej opancerzonego przeciwnika. Będąc odpowiednio blisko, skorzystał ze swego rozpędu i kopnął czubkiem buta w ziemię, kierując ją w twarz paladyna. Jeśli trafi i oślepi go na moment, wykorzysta bezwarunkowy odruch, który nakaże mu odwrócić twarz, zamknąć oczy i osłonić je ręką i wytrąci mu z ręki miecz kopnięciem z wyskoku, zasilonym siłą rozpędu. Jeśli tamten osłoni się ręką lub tarczą, mnich również wykorzysta swój rozpęd i zaatakuje obunóż, uderzając w środek tarczy lub zbrojną pierś paladyna, w miarę możliwości odbijając się od niej. Przy tak wielkim ciężarze noszonego pancerza, połączonym z ciężarem tarczy, miecza oraz samego ciała rosłego, silnego mężczyzny, wystarczy nawet niewielkie przyłożenie punktowe siły, by obalić go na ziemię. A z tej, gdy raz upadnie, tak szybko się nie podniesie. Nawet świetnie wyćwiczony i nadzwyczaj atletyczny mocarz, przywalony dobrymi czterdziestoma kilogramami żelastwa, nie wstanie szybciej niż w kilka długich sekund. Dla śmierci to wieczność. Dla jej mnicha, wystarczająco długo.
Odpowiedz
Posłałeś w jego kierunku tumany pyłu i piasku. Paladyn zasłonił się jednak tarczą którą trzymał w pogotowiu. Ty, prowadzony impulsem, ruszyłeś w jego stronę. Złożyłeś się do skoku i po chili złożyłeś nogi do ciosu. Przez chwilę widziałeś wszystko w zwolnionym tempie.
Widziałeś Andorila, który przymierzał się do walki z jednym z zbrojnych. Widziałeś pozostałych którzy w pogotowiu trzymali swoje miecze. Widziałeś także samego paladyna, który z wystawioną tarczą przygotowywał się do odebrania ciosu.
Momentalnie uderzyłeś w mur stworzony przez paladyna. Przygrzmociłeś go z ogromną mocą. Tamten jednak zamiast paść jak długi, złożył się i przykląkł na jedno kolano, wytracając siłę uderzenia. Moc twojego ciosu posunęła go kilkanaście centymetrów do tyłu.
W momencie gdy zadawałeś cios, jeden ze zbrojnych wyszedł przed linie z zamiarem zadania ci płaskiego ciosu z wysokości brzucha.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Na reakcję miał tylko ułamek sekundy, nie kalkulował więc, bo nie zdążyłby i tak, w przeciwieństwie do podjęcia akcji.
Czując już, że jego uderzenie nie pośle paladyna na ziemię, zgodnie z pierwotnym planem i ułożeniem ciała pociągnął głowę w tył, tak jak i ramiona, odbijając się od tarczy paladyna. Naturalne ułożenie ciała, tak samo jak przy salcie w tył po odbiciu się od ściany, nakazywało mu pociągnąć jedną nogę wyżej, jak do kopnięcia z przewrotki. Z tą różnicą, że tutaj miało ono trafić w płaz uderzającego miecza i wybić go z ręki atakującego.

SPOILER
[Jak to zwykle bywa przy opisach akcji w walce, zwłaszcza akrobacji, czasem MG opisuje jedno, a gracz rozumie drugie. Jeśli ja dobrze zrozumiałem, to to, co opisałem, nie jest wcale super nieprawdopodobne, chodzi o coś w stylu:

http://www.ivencia.co...s/wallflip.gif

lub

http://www.sirlin.net...=1226538206613

a najlepiej

http://www.youtube.co...?v=gMMZxfhhU-U
Odpowiedz
Odskoczyłeś od oponentów z gracją kota. Szybkim, niespodziewanym ruchem odtrąciłeś miecz jednego ze zbrojnych. Ręka zaskoczonego wojownika poleciała lekko w bok, dając ci szansę na bezproblemowe uniknięcie jakiegokolwiek zagrożenia z jego strony.
Paladyn jednak nie próżnował. Zaraz po twoim odskoku, wstał na nogi i trzymając tarczę przed sobą oraz dzierżąc gotowy do ataku miecz, ruszył powoli w twoją stronę. Pozostały zbrojny zrobił kilka kroków w bok, starając się zajść ciebie z flanki.
Obok ciebie Andoril wymienił kilka ciosów ze swoim przeciwnikiem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Paladyn to wisienka na torcie, jego należy zostawić na deser.
Andoril zajmuje uzbrojonego przeciwnika - dobrze.
Mnich ruszył w stronę zbrojnego z mieczem, frontalnie, tak, by sprowokować go do defensywnego cięcia. Gdy tylko przeciwnik uniesie ramię do ataku, wykorzystując własny rozpęd i rodzaj podłoża mnich wykona wślizg, zależnie od postawy przeciwnika wyhaczając jego nogi własnymi lub sprzedając mu solidne, pół-nokautujące kopnięcie w krocze.
Odpowiedz
Zbliżyłeś si e do zbrojnego, a ten odpowiedział szybkim cięciem wymierzonym w okolice brzucha. Twój wślizg zaskoczył go jedna, i jego ostrze przeleciało niebezpiecznie blisko twojej głowy.
Kopniak wymierzony w krocze, spowodował że twój przeciwnik zgiął się po czym chwycił jedną ręką bolące miejsce.
Trochę dalej usłyszałeś ciche słowa paladyna, lecz nie zdołałeś ich rozszyfrować.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Lada chwila ból będzie dla niego ostatnim wspomnieniem minionego życia, które rozwieje się na drodze, którą jego dusza przebędzie do otchłani milczenia.
Mnich nie tracąc czasu wstał sprężynką i przeciął wojownikowi shurkienem tętnicę szyjną. Ból jąder, paraliżujący szok i strach po zadaniu śmiertelnej rany powinny wprawić go w stupor, a tych parę sekund biernego stania w miejscu z rękami panicznie przyciśniętymi do szyi wystarczą, by Van zdołał skryć się za nim jak za żywą tarczą, jeżeli paladyn zamierza porazić go jakąś uświęconą inkantacją. Profilaktycznie, bo o ile ilmaterita może myśleć o Varenbergu jako o demonie lub innym, chaotycznym plugastwie, o tyle mocno się przeliczy usiłując stosować na nim tego typu magię. A przynajmniej na to właśnie liczył mnich.
Odpowiedz
---> Klik <---

Krew wojownika oblała cię niczym woda z gejzeru. Krople szkarłatnego płynu zaczęły okapywać ci po twarzy. Sam przeciwnik trzymając się bezradnie za gardło, jedynie bulgotał niezrozumiale i obsunął się na kolana, by po chwili paść bez tchu.
Paladyn nie miał zamiaru razić cię żadnym uświęconym piorunem, ani innym świętobliwym czary-mary. Wystąpił do przodu wraz z pozostałym zbrojnym. Ich niespodziewany blitzkrieg niemal cię zaskoczył. Było w ich ruchach coś dziwnego, coś jakby nienaturalnego. Spojrzałeś ulotnie na paladyna i dałbyś sobie rękę uciąć że w jego oczach ujrzałeś jakby ogień.
Uniknąłeś ataku zbrojnego, następnie odskoczyłeś od ataku tarczą paladyna.
Gdyby to był normalny atak, wyszedł byś z niego bez szwanku. Jednak jak zauważyłeś, nie był to normalny atak. Zaraz za atakiem tarczą, paladyn wyprowadził poziome cięcie na wysokości twojej głowy. Tylko szczęście uratowało twoje oko. Otrze miecza tylko drasnęło twój łuk brwiowy. Momentalnie jedno oko zalało ci się krwią.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Głowa, odruchowo odrzucona w stronę cięcia miecza, nakręciła całe ciało. Lewy bark cofnął się, prawy poszedł do przodu razem z biodrem i przekrokiem prawą nogą. Z tej odbicie wyszło w momencie, gdy mnich znajdował się plecami do przeciwnika, a ten (jak sądził) wracał po otwierającym gardę cięciu do pozycji zamkniętej lub opuszczał broń pionowo do pchnięcia z wypadem. Tak czy inaczej, nakręcone ciało odbiło się z prawej nogi, wyrzuceniem lewego kolana nadając mu wysokość i obracając znów frontem do przeciwnika. W powietrzu, analogicznie do cięcia wojownika sprzed momentu, leciało teraz obrotowe kopnięcie po łuku, mające trafić w głowę lub szyję przeciwnika, druzgocąc ją całym impetem nadanym przez obrót i ciężar opadającego ciała.

[To znowu brzmi pewnie karkołomnie, ale nie jest, nawet ja to potrafię Jeśli nieczytelnie opisałem, to Ci znajdę odpowiedni przykład na YT]
Odpowiedz
yes plz x]

[Dodano po 3 dniach]

Dalej coś trudno mi się to wyobrazić. Może to przez tą porę, whatever. ;p


Wyprowadzone kopnięcie niemal trafiło w zamierzony cel. Niemal.
Paladyn odruchowo nastawił tarczę, lecz spóźnił się ułamek sekundy. Mimo tego cios spadł na naramiennik, który dobrze chronił ramie i szyję wojownika.
Przeciwnik zachwiał się na chwilę. Zrobił pół kroku w tył po czym wyprowadził natychmiastowy atak tarczą.
Uniknąłeś go bez problemów, jednak zajęło ci to sekundę podczas której zbrojny wykorzystał nadarzającą się okazję i zaatakował z boku. Zaatakowany niemal z dwóch stron jednocześnie nie dałeś rady całkowicie obronić się przed atakami.
Poczułeś jak ostrze zbrojnego nacina prawą rękę na wysokości bicepsa.
Zadane obrażenie nie wytrąciło cię z równowagi, lecz nagły, zaciekły kontratak paladyna niemal doprowadził do twojej zguby. Dziwny płomień w jego oczach rozpromienił się, nadając mu przerażający wygląd. \Jego szybkość, zwinność i siła była nie na miejscu. Ten człowiek powinien być obciążony swoim pancerze, a mimo tego tańcuje jak elfia panna w przewiewnej sukni.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
HELL YEAH!!!

Mnich również był w euforii. W euforii? To zbyt mało powiedziane. Ekstatyczne? Oniryczne? Niemalże erotyczne uczucie ogarniało go zawsze wtedy, gdy tuż przed sobą miał skrywające jego sylwetkę widmo nieuniknionej zguby. Jak drapieżna, mocarna dłoń Milczącego Władcy, wyciągająca się, by wreszcie uhonorować swego wiernego sługę. Nic nie mogło równać się temu stanowi, żadne słowa najpierwszych trubadurów nie oddałyby choćby chwili rozkoszy, jakiej doznawał nieprzerwanie spoglądając w oblicze Śmierci - dumne, potężne, doniosłe.
Czuł pulsującą krew każdym milimetrem ciała. Każdy odłamek oddechu wirował w każdym kanaliku płuc, każda myśl, chęć i emocja szamotała się w piersi jak wściekła bestia, wstrząsając sercem, które mogło lada moment zatrzymać się w swym morderczym pędzie.
Varenberg bezwiednie przesunął palcami po draśniętym ramieniu i z dreszczem rozkoszy spróbował przylepionych do palców szkarłatnych kropli. Metal - gorący, żywy, pulsujący. Szybciej i mocniej niż ten, który wkrótce może rozpołowić jego ciało...
- Poczuj zimny dotyk śmierciii!!!!!! - ryknął na całe gardło, rzucając się na przeciwnika. Najbliższe ułamki czasu pokażą, kto z nich jest szybszy. Czy dłonie kierujące śmiercionośnym ostrzem, czy te, które zbijają je w bok. Czy ciało nawykłe do zmagań z potężnym ciężarem, z którego potrafi czynić swój atut, czy to, które od lat stało się obiektem studiów nad wytrzymałością, bólem i niezłomnością.
Varenberg musi dojść do półdystansu. Tylko i aż. Zbić lub ominąć pierwszy cios. Wówczas na szerokie zamachy i efektowne parady długim ostrzem nie będzie miejsca. Będzie za to mnóstwo miejsca dla baardzo wielu pięści.

"Zbroja to stan umysłu" - mawiali jego mistrzowie podczas pierwszych prób, którym poddawano go w zakonie. "Stan umysłu, w którym zakładasz, że możesz zostać trafiony". Varenberg trafi, wiele razy. Rozniesie go na strzępy gradem swych uderzeń, nada mu nową formę jak kowal formujący rozgrzaną blachę. Albo przebije się przez nią i wyciągnie dłonie przez kręgosłup, tam, gdzie znajduje się cel każdego ciosu przez korpus, albo połamie ręce na serii ciosów, które rozgniotą wojownika od środka, jak kopyta przebiegającego po jego ciele konia.

Cokolwiek się stanie, Cichy Władca będzie zadowolony. Już teraz słyszał jego uśmiech.
Odpowiedz
Walka z wyszkolonym wojownikiem nigdy nie jest łatwa. Choćbyś sam ćwiczył od dziecka, nigdy nie możesz być pewien swojego zwycięstwa.
Możesz przeczuwać nadchodzące zwycięstwo, ale nigdy tak naprawdę nie wiesz czy przeciwnik nie ma jakiegoś asa w rękawie.
Wyginałeś i prężyłeś się w walce niczym dobrze naoliwiony mechanizm. Każdy ruch miał swoje znaczenie. Powoli zaczynałeś panować nad "polem bitwy" i tylko wyczekiwałeś odpowiedniego momentu na zadanie śmiercionośnego ciosu.
W pewnym momencie wyczułeś moment. W następnej chwili twoja broń przejechała po gardle kolejnego przeciwnika. Niemal poczułeś jak siły życiowe uchodzą ze zbrojnego.
Jednak nie dane ci było nacieszyć się tą chwilą, bo paladyn wyszedł z kolejnym atakiem. Zaraz po twoim ataku, zaatakował tarczą. Nie było by wy tym nic dziwnego, gdyby nie to że błysk światła oślepił cię na chwilę. Przez bardzo krótki moment straciłeś z oczu swojego przeciwnika. Odruchowo zrobiłeś unik, mimo tego poczułeś jak coś twardego uderza cię w szczękę. Zachwiałeś się lekko do tyłu i dostrzegłeś jak ostrze paladyna leci w stronę twojego serca.
- Śmierć niegodziwcom... - Powiedział szeptem paladyn, jednak coś zakłóciło jego ostatnie słowo.
Usłyszałeś jakby świst po którym dało się usłyszeć dźwięk przebijanej blachy.
Człowiek stanął momentalnie w miejscu patrząc na ciebie swoimi promienistymi oczyma. Z kącików jego ust zaczęła wolno sączyć się krew.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Tak szybko jak tylko był wstanie ze względu na sytuację i otrzymane ciosy, zerwał się i zbliżył do paladyna, obejmując jego głowę.
- Ciiiiiii... - szepnął uspokajająco, zmieniając ułożenie dłoni. - Idź w spokoju, bracie. - powiedział, całując paladyna w czoło i skręcił mu kark.
To była dobra walka. Na bogów - właśnie dzięki takim chwilom wiedział komu i dlaczego służy. A skoro już o walce mowa, trzeba wyrwać się z bitewnej ekstazy i chłodnym okiem ocenić jak rozwinęła się akcja.
Odpowiedz
W momencie gdy skręcałeś kark paladynowi wiedziałeś że jest to raczej zbędny ruch. Życie uciekało z niego w zastraszającym tempie.
Gdy objąłeś jego głowę, dostrzegłeś lotkę bełtu wystającą spod jego łopatki.
Rozejrzałeś się po polu walki. Andoril dobijał własnie swojego przeciwnika, po czym wycierał swój fikuśny miecz o jego przeszywanicę.
Trochę dalej jednak przy resztkach klatki stała kobieta z kuszą w dłoniach. Jej broń była wycelowana prosto na ciebie.
- Jeden parszywy ruch koleżko i będziesz miał jedną dziurę w ciele więcej - Powiedziała donośnie nieprzyjemnym głosem. Byłeś pewien że jeśli zrobisz ten parszywy krok, rzeczywiście dorobisz się kolejnego otworu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ach, kusze. Przekleństwo rycerzy, zwycięstwo rzezimieszków. O ile odbijanie strzał było czymś osiągalnym przy odpowiednio wyćwiczonym refleksie, o tyle bełty stanowiły znacznie bliższy niemożliwości problem. Niemniej mnich roześmiał się krótko.
- Ależ ja nigdzie się nie wybieram, pani. Sam środek szalonego wiru śmierci to najlepsze dla mnie miejsce. Choć przyznam, że nieco dziwi mnie grożenie śmiercią z kuszy tym, których przed chwilą ratowało się tą samą bronią. Ale cóż... - wzruszył ramionami. - Co kraj, to obyczaj.
Odpowiedz
- Ratowało? Hah, po prostu wkurzał mnie ten nadęty paladynek. Gdy byłam w klatce proponował mi rzeczy które nie przystojną szlachetnemu rycerzowi. - Powiedziała szybko kobieta po czym odwróciła się w stronę Andorila
- Widzę że nawiązałeś nowe znajomości Andorilu. Jestem prawie dumna z ciebie
- Hah popłakałem się ze śmiechu. - Powiedział z ironią po czym zakręcił młynka mieczem i schował za pasek. - A teraz bądź taka miła i podziękuj i przywitaj się. No i przestań mierzyć tą cholerną kuszą w Vana.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Bez pośpiechu otrzepał się z piachu, ziemi i pyłu, które spowiły go w trakcie walki, ocenił też na spokojnie ilość i głębokość poniesionych ran. Gdy otarł już twarz z brudu i krwi brzegiem zakonnego płaszcza, podszedł do nieznajomej i skłonił się jej.
- Witaj, pani. Van Varenberg, pokorny sługa Milczącego Władcy, do usług. - przedstawił się ceremonialnie, z lekkim uśmiechem. Zasady etykiety i grzeczności to jedne z wielu nauk, jakie wpaja się mnichom, mającym w przyszłości reprezentować sobą powagę Władcy.
- Andorilu, nasi przeciwnicy zasłużyli na uznanie w oczach Cichego Pana. W moich również. Co zamierzasz zrobić z ich ciałami? I jak twa kondycja po walce? Jeśli mamy dosięgnąć twego nekromantę zanim dopadnie nas kolejny legion paladynów, dobrze by było, żebyś jeszcze trochę pożył. - pozwolił sobie na drobny żart. Poczucie humoru - cecha raczej rzadko spotykana wśród mnichów Długiej Śmierci, w niektórych kręgach postrzegana nawet za coś niewłaściwego.
Odpowiedz
- O mnie się nie martw. Wszystko jest w najlepszym porządku. Tamten jegomość straszne nie chciał umierać - Odparł Andoril po czym zwrócił się do kobiety. - Cóż się stało, ze naraziła się członkom Szlachetnego Serca?
- To wojowniczy odłam kościoła Ilmatera. Zapaleni do bitki jak skurczybyk. - Dodał w twoją stronę.
- Nadepnęłam na kilka odcisków, skopałam kilka wysoko postawionych dup. Jeśli powiem ci więcej, będę zmuszona cie zabić - Zakończyła kobieta żartobliwie, lecz z jakąś taką poważną nutką.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[jaaaakie ostrogi z kosmosu xD Takich nie miał nawet Czarnoksiężnik Angmaru]

Mnich przyglądał się kobiecie z pewnym rozbawieniem. Był jak najdalszy od odmawiania przedstawicielkom płci pięknej talentów bojowych lub jakichkolwiek innych, nawet w jego zakonie służyło relatywnie sporo kobiet. Zawsze jednak śmieszyła go ostentacyjna hardość i wymuszona męskość postaw i zachowań. Bogowie nadają nam określoną formę w dniu narodzin, sami decydujemy, jak ją wykorzystać. Jeśli ktoś chciałby urodzić się kimś innym... cóż...
- Andorilu, rozumiem, że to osoba, o której wspominałeś. Osoba, za sprawą której nakarmiliśmy Milczącego Władcę życiem tych bitnych kapłanów, by udzieliła nam pomocy i informacji, czy tak? Jeśli nie, to ruszajmy w drogę...
Odpowiedz
← Sesja Ven'Diego

Sesja Wiktula - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...