Wilkołak [Runda 8]

Wyjęła fajkę z ust, wypuściła dym i z ironicznym uśmiechem rzekła:
- Ielenia, ja wilkołakiem? Naprawdę? Ciekawy pomysł, ciekawy, acz: wybacz, mało prawdziwy. Jeśli tak cię interesuje, czy pierś ma dobrą jest, czy też złą - śmiało, sprawdzaj, droga wolna.
Mogę zobaczyć?! : D należę do fanklubu cycoszków.
A co do wilkołaków ja wciąż podejrzewam Tiga mimo wszystko nie ufam mu.
Przytakiwał z roztargnieniem słowom podejrzewających go kobiet.
- Wiem, wiem. Nie mam żadnego dowodu na to, że nie jestem wilkołakiem. Nie potrafię też wymyślić żadnego sposobu na to, żeby ustalić, kto jest albo nie jest bestią tak, by mieć pewność, że bestie nie obrócą tego na własną korzyść. - Spojrzał na Evrinę i niemal załamał ręce. - Zrobię kawy - jęknął z rezygnacją. - Ktoś jeszcze chce? A, nieważne, zrobię dzbanek.

Przemykając po ścianach w stronę ekspresu kombinował dalej, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Tylko Wyrocznia miała absolutnie pewny sposób na odgadnięcie tożsamości prawie-superbohaterów. Żadna z postaci nie miała alibi ani nie dała mocnego powodu, by skupić na sobie oskarżenie. Spadł, niemal lądując, przed ekspresem, do którego w locie nasypał kawy. Pozbierał się i włączył go, myśląc. Teraz mało kto w ogóle oddał głos. Nikt nie ma pomysłu, kogo wskazać, wszyscy czekają na resztę. Dwa głosy na Daleja, jeden na Thorota, jeden na Tamca. I drugi na Thorota, prawie oddany przez Lio. Dlaczego nie potwierdził swojego wyboru? Nie jest pewien, kto jest wilkołakiem, czy też nie dogadał się jeszcze z pozostałymi wilkołakami?

Nalał do dwóch czarnych kubków, z czego jeden miał na sobie Emily the Strange (wraz z kotami), a drugi z Jackiem Skellingtonem. Jeden podał Evrinie, która zdecydowanie kawy potrzebowała. Obawiał się decyzji podejmowanych przez kogoś w podobnym stanie. Potem wyciągnął ze swego nesesera białą koszulę, którą z pewnym wysiłkiem wciągnął na egzoszkielet, nie próbując nawet zapinać guzików. Na szyi zawiesił sobie krawat, na nos założył okulary i prawie stał się swym alter-ego, dziennikarzem "Faktu", znanym w redakcji jako Antoni Wieczko. Wypił łyk kawy, zapalił papierosa i uśmiechnął się.
- Cigarettes and coffee, man.. that's a combination - zacytował Iggy'ego Popa.

Niestety, ani jedno, ani drugie nie pomogło w rozwiązaniu wilkołaczej zagadki. W końcu uznał, że Dalej jest wyborem równie dobrym, co każdy.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Sądzę, że to Tig, rzuca oskarżenia na wszystkich, a sam prawie został zlinczowany, Wilkołak pieprzony Tig!
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- O, kawa - zainteresowała się nagle, gdy podstawiono jej napój pod nos - Dzięki.
I o, tyle było jej chwilowego ożywienia, bowiem odebrawszy kubek od Tiga, zaczęła niespiesznie raczyć się napitkiem, który, nawiasem mówiąc, należał do jej ulubionych. Ale, ale, coś ją najwyraźniej uwierało, więc jeszcze parę groszy od siebie dorzuciła.
- Nie, żeby coś... ale mam wrażenie, że Wyrocznia przemówiła. Tylko nikt nie słucha. Choć równie dobrze to może być wilcza prowokacja - wzruszyła ramionami i o, tyle jej było, jeśli chodzi o obecność duchem. Kawa ponad wszystko!
- Panie Thorot, nie tak prędko; a jeśli jesteś Pan wilkołakiem? Twierdzisz, że nie ufasz Tigow - ja póki co nie ufam tu niemalże nikomu. Więc mi udowodnij wpierw, żeś człek, z psami spoufalać się nie mam zamiaru! : P
- Mm, pachnie kawą - zmieniła ton głosu na łagodniejszy - czy coś jeszcze zostało?
-Thorot, patrz się bez ograniczeń, nie sądzę, żeby Maliwa miała coś przeciwko... - po chwili zwróciła się do Maliwy, unosząc się obok Tiga - Kochana nie mam magistra z cyckologii stosowanej, a tu by się ekspert przydał. Ponoć wszystko nawet wilkołactwo można poznać poprzez jeden uścisk. Jaka szkoda, że nikogo takiego z nami nie ma.
Po chwili rzekła do Tiga:
-Mnie też mógłbyś kawą uraczyć.
Taki miły człowiek się zrobił ale ja wolę herbatę . Tak szczerze To nie mam pojęcia kto może być więc idę pierwszym obranym torem jak na razie wychodzi remis i nikt nie umiera
Zwariować można, to miejsce zamienia się w jatkę w Wariatkowie!
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Co ty nie powiesz, zaraz będziemy polować na wampiry. mam ochotę usiąść w kącie i krzyczeć nie wiem NO!!! :<
- Prawie nikt - dodał z przekąsem, nalewając do kubków i myszkując za tacą na nie, gdy Thorot powiedział że nikt nie umiera. - Wydajesz się niefrasobliwy, Thorocie. No, ale to nie wskazuje chyba na wilkołactwo.

Zostało, zostało. Maliwa dostała kubek z logiem Westów, a Ielenia z ekstatycznie uśmiechniętym Jokerem. Dobroczynność nic mu nie pomoże, ale kawę przyjemniej pije się w towarzystwie. Zapalił kolejnego papierosa i wspiął się na ścianę koło drugiej z kobiet, bo miała niezły widok na obecne w pomieszczeniu dekolty, a badanie biustów zdawało się urastać do poziomu nauki ścisłej. Co mogło oznaczać rychłe rozpoczęcie ściskania. Poza tym Ielenia była bezpieczna - nie ugryzie wilczymi zębami.

- Thorot chyba nie jest wilkołakiem. Med nie jest, jeśli Dalej lub Maliwa są. Jeśli on jest, to Charon ani Maliwa nie są. Ani Thorot, jak mi się zdaje. Co do Lio.. nic nie wiem. Tak samo jak i z resztą. W gruncie rzeczy, zabicie Medivha mogłoby rzucić na to wszystko nieco światła. - Zamyślił się. - Zastanawiam się za to, czy moja śmierć by coś wyjaśniła..

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

-Dalej, kotku, pokaż co masz w środku.
- Ktoś tu chyba ma mylne wyobrażenie, co do tego, co tu się dzieje. A może faktycznie nikt nie zginie... nikt z jego włochatej bandy? Bo tak się składa, że moja kobieca intuicja podpowiada, że nawet w przypadku remisu będzie ofiara. Wróć. Ofiary, nie zapominajmy, że włochacze mogą przyrządzić sobie kolację.
Wbiła spojrzenie w pusty już kubek, który bezwiednie obracała w dłoniach. Niemalże było słychać trybiki, które obracały się w jej mózgu i klikanie odpowiednich zapadek, które ostatecznie doprowadziły do następującej konkluzji:
- Świetnie. Dziś się Thorotowi upiecze, chyba, że Czuwający będzie miał odmienne zdanie. Panie Dalej, dziś czerwone adidasy zatańczą na twej głowie, jak mniemam. Ba, przypuszczam, że pan Dymano też okazji nie przepuści. - głos kobiety był tak osowiały, że nie można było mieć pewności, czy faktycznie zwraca się do delikwenta, czy mówi do siebie.
- yup, Dalej - też chciałabym wiedzieć, co w Tobie siedzi; póki co nerwowość pewną wyczuwam, zaś skąd się ona bierze - mogę się jeno domyślać....
Cóż, wygląda na to, że większość woli Daleja. Mój głos nic zmienić nie mógł, tak więc... zostaje robota dla Czuwającego, o ile faktycznie jest wśród nas, a nie zasnął w ciepłym kącie. A dzisiejszej ofierze pozostaje mieć nadzieję, że bogowie się nad nim zlitują.
Wydaje mi się, że albo pan Tig jest winny zbrodni albo Dalej. Pewności nie mam... ciężka decyzja jednak musimy się przeciwstawić złu. Dalej musi zostać przetestowany...
Koniec dnia czwartego

[Dodano po 30 minutach]

Podsumowanie

Dzień 4:

Zlinczowani: brak (Dalej... 7, Tig:2, Thorot: 1, Tamc.: 1)

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: Dalej...

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Ielenia

Zabici przez Czuwającego: Tamc.

Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1)



- Tamc.
- Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
- Vitanee

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wczorajsze wyczyny Kaznodziei dogłębnie poruszyły wszystkich superbohaterów i ich zamaskowanych przeciwników. To, czy obdarzony boskimi mocami fanatyk działał na szkodę jednych, czy ku chwale drugich, pozostawało tajemnicą, rodzącą coraz więcej wątpliwości. Co bowiem robić, jeśli pomimo wspólnych wysiłków w wyznaczaniu zdrajców sprawiedliwości okazuje się, że sam sędzia Dredd nie umiałby jej wyegzekwować, stopowany mocą tajemniczego wariata, który - być może - chroni właśnie kolejnego wilkołaka?

Sfrustrowani tą myślą przyszli herosi, nie mogąc tknąć wciąż otoczonego tajemniczą aurą Tajemniczego Tajemniczego, zwrócili się częściowo ku poprzedniemu celowi, który dziś utracił boską łaskę. Najwyraźniej jednak Drewniak-Man tym razem wystarczająco szybko umknął po ścianie swym oprawcom, którzy zamiast niego woleli pochwycić Hedgehog-Mana. Człowiek-Jeż, z niewiadomych przyczyn dotąd niezauważony przez resztę jako odmieniec godny Czernobyla i podobnie wiarygodny, tym razem ubódł w oczy niemal wszystkich zamkniętych w gmachu Akademii. Choć bronił się dzielnie, strzelając kolcami, rzucając jabłkami i zwijając się w kulkę, nie był w stanie odeprzeć ataku aż siedmiu superherosów, którzy wyciągnęli po niego swe ręce...

I po raz kolejny sparzyli się boleśnie.

Tym razem jednak nie było to ukłucie obronnego garnituru Daleja, lecz kolejna, dobrze już znana, interwencja kogoś, kogo wszycy - ludzie i potwory - zaczynali mieć już serdecznie dość.
Z zamkniętego pod kopułą gmachu nieboskłonu rozlało się złociste światło, a ściany wypełniły się echem przerażająco potężnej pieśni. W oparach absurdu i totalnej bezsilności niedoszli egzekutorzy prawa zawyli gniewine nad kolejną interwencją Kaznodziei, który ponownie uznał się za mądrzejszego od połączonego sądu nadludzi, czyniąc Daleja nietykalną przez nikogo kulką kolców na następne 24 godziny.

Pośród wycia herosów, rozległo się także inne, znacznie bardziej złowieszcze. Wszyscy jak jeden mąż porzucili nieistotnego nagle Człowieka-Jeża i popędzili w stronę odgłosów walki, gdzie pośród warknięć, szczeknięć, sapnięć, stęknięć, jęknięć, rzucanych niezrozumiale urywków przekleństw lub zaklęć po chińsku tudzież japońsku, fruwały fale czystej energii.
- KamehameHAHAHAHAHHAHAHA!!! A masz, gnido!!! - usłyszeli wbiegający do sali, gdy Ielenia po raz ostatni wydała swój truimfalny okrzyk. Gdy bohaterowie dotarli do niej, jej włosy straciły złocistą, kanciastą formę, a ciało opuściła aura Sayańskiej mocy. Wilkołaki dopięły swego, eliminując tym razem niechronioną przez Doktora Super-Saya-Woman.

Starcie z Ielenią musiało jednak pozostawić pewne ślady w umysłach lub ciałach napastników, osłabiając ich na tyle, by przynajmniej jeden z nich stracił nieco czujności. Gdy bohaterowie, w totalnym amoku po interwencji Kaznodziei, wyciągając kolce z tyłków i innych istotnych części ciał, wpadli na pomysł, by policzyć się w gronie tych, którzy nie atakowali martwej już Sayanki, ich detektywistycznym zapędom kres położyło gardłowe, zduszone, gulgoczące warknięcie. W sali, z której wybiegali początkowo po nieudanym linczu, z gardłem rozciętym czymś wyjątkowo ostrym i sprawnie użytym, dogorywał Tamc., najwyraźniej dostrzeżony i jednym sprawnym cięciem unieszkodliwiony przez Czuwającego.

Choć saga o młodych superbohaterach zdawała się trwać bez końca, nie traciła nic a nic na atrakcyjności. Straty wśród złoczyńców, straty wśród obrońców ludzkości, którzy również między sobą mieli bardzo niewygodnego przyjaciela... lub nieświadomego wroga.

Tak oto, pełen jeszcze większych niepewności i jeszcze bardziej pyrrusowych zwycięstw, rozpoczął się...

--------------------------
Odcinek piąty
- A nie mówiłam? To nie słuchali... i jeśli nie macie patynowanych uszu i słyszeliście, co trzeba, to dziś chyba wskażecie, kogo trzeba, hę? - mruknęła, "podziwiając" skutki nocnej wojny.
- Idioci, idioci wszędzie... - i z tymi słowami zamknęła się w (najdalej położonej od miejsca zgromadzenia herosów) łazience. Niczym duch Marty z Harry'ego Pottera, z tą drobną różnicą, ze nie wylewała potoków łez.
Siedział cicho obok Ieleni, trzymając w ręku pusty kubek z Jokerem i strzepując odruchowo papierosa, choć wcześniej go nie zapalił. Pod sufitem już nie będzie tak samo.

- Tamc głosował wcześniej na Medivha.. po tym, jak zagłosowali Charon i Dalej. Byłoby to zbyt ryzykowne dla wilkołaków, można więc przyjąć, że Med nie jest jednym z nich - mruczał pod nosem. Spojrzał na szluga, poprawił okulary i zapalił. - Wcześniej Tamc podsuwał pomysł o damskich perfumach, sugerując, że jeden lub więcej wilkołaków to kobiety.. więc można założyć, że kobiety są niewinne. - Spojrzał na zwłoki leżące obok. - Dlaczego Doktor jej nie ratował? Wilkołaki wiedziały, że było wiadomo, że ona jest człowiekiem. Nie było szans, żebyśmy ją linczowali, więc musieli ją zabić własnoręcznie.

- Gratulacje dla Czuwającego, świetny strzał - pochwalił powietrze, skoro nie wiedział, do kogo konkretnie się zwrócić.

Zastanowił się znów, tym razem zatrzymując swoje przemyślenia dla siebie. Skończył jednego papierosa, potem drugiego, przez co skończyła mu się paczka i musiał wygrzebać kolejną z nesesera.

- Thorot i Taramelion są wilkołakami, Charon, Medivh i Lio są ludźmi. Evrina i Maliwa prawdopodobnie też. Dalej jest czwartym (licząc Tamca) wilkołakiem. ..Chyba, że coś pokręciłem. Albo wszystko jest tak, jak mówię, albo nie wiem nic. - Zaśmiał się nerwowo. Cała ta sytuacja dawała mu się już we znaki. - Jak myślicie, herosi?

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

← Wilkołak
Wczytywanie...