Koniec dnia czwartego
[Dodano po 30 minutach]
Podsumowanie
Dzień 4:
Zlinczowani: brak (Dalej... 7, Tig:2, Thorot: 1, Tamc.: 1)
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: Dalej...
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: Ielenia
Zabici przez Czuwającego: Tamc.
Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1)
-
Tamc.
-
Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
-
Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
-
Boneclaw
-
Vitanee
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczorajsze wyczyny Kaznodziei dogłębnie poruszyły wszystkich superbohaterów i ich zamaskowanych przeciwników. To, czy obdarzony boskimi mocami fanatyk działał na szkodę jednych, czy ku chwale drugich, pozostawało tajemnicą, rodzącą coraz więcej wątpliwości. Co bowiem robić, jeśli pomimo wspólnych wysiłków w wyznaczaniu zdrajców sprawiedliwości okazuje się, że sam sędzia Dredd nie umiałby jej wyegzekwować, stopowany mocą tajemniczego wariata, który - być może - chroni właśnie kolejnego wilkołaka?
Sfrustrowani tą myślą przyszli herosi, nie mogąc tknąć wciąż otoczonego tajemniczą aurą Tajemniczego Tajemniczego, zwrócili się częściowo ku poprzedniemu celowi, który dziś utracił boską łaskę. Najwyraźniej jednak Drewniak-Man tym razem wystarczająco szybko umknął po ścianie swym oprawcom, którzy zamiast niego woleli pochwycić Hedgehog-Mana. Człowiek-Jeż, z niewiadomych przyczyn dotąd niezauważony przez resztę jako odmieniec godny Czernobyla i podobnie wiarygodny, tym razem ubódł w oczy niemal wszystkich zamkniętych w gmachu Akademii. Choć bronił się dzielnie, strzelając kolcami, rzucając jabłkami i zwijając się w kulkę, nie był w stanie odeprzeć ataku aż siedmiu superherosów, którzy wyciągnęli po niego swe ręce...
I po raz kolejny sparzyli się boleśnie.
Tym razem jednak nie było to ukłucie obronnego garnituru Daleja, lecz kolejna, dobrze już znana, interwencja kogoś, kogo wszycy - ludzie i potwory - zaczynali mieć już serdecznie dość.
Z zamkniętego pod kopułą gmachu nieboskłonu rozlało się złociste światło, a ściany wypełniły się
echem przerażająco potężnej pieśni. W oparach absurdu i totalnej bezsilności niedoszli egzekutorzy prawa zawyli gniewine nad kolejną interwencją
Kaznodziei, który ponownie uznał się za mądrzejszego od połączonego sądu nadludzi,
czyniąc Daleja nietykalną przez nikogo kulką kolców na następne 24 godziny.
Pośród wycia herosów, rozległo się także inne, znacznie bardziej złowieszcze. Wszyscy jak jeden mąż porzucili nieistotnego nagle Człowieka-Jeża i popędzili w stronę odgłosów walki, gdzie pośród warknięć, szczeknięć, sapnięć, stęknięć, jęknięć, rzucanych niezrozumiale urywków przekleństw lub zaklęć po chińsku tudzież japońsku, fruwały fale czystej energii.
- KamehameHAHAHAHAHHAHAHA!!! A masz, gnido!!! - usłyszeli wbiegający do sali, gdy
Ielenia po raz ostatni wydała swój truimfalny okrzyk. Gdy bohaterowie dotarli do niej, jej włosy straciły złocistą, kanciastą formę, a ciało opuściła aura Sayańskiej mocy.
Wilkołaki dopięły swego, eliminując tym razem niechronioną przez Doktora Super-Saya-Woman.
Starcie z Ielenią musiało jednak pozostawić pewne ślady w umysłach lub ciałach napastników, osłabiając ich na tyle, by przynajmniej jeden z nich stracił nieco czujności. Gdy bohaterowie, w totalnym amoku po interwencji Kaznodziei, wyciągając kolce z tyłków i innych istotnych części ciał, wpadli na pomysł, by policzyć się w gronie tych, którzy nie atakowali martwej już Sayanki, ich detektywistycznym zapędom kres położyło gardłowe, zduszone, gulgoczące warknięcie. W sali, z której wybiegali początkowo po nieudanym linczu, z gardłem rozciętym czymś wyjątkowo ostrym i sprawnie użytym, dogorywał
Tamc., najwyraźniej dostrzeżony i jednym sprawnym cięciem unieszkodliwiony przez
Czuwającego.
Choć saga o młodych superbohaterach zdawała się trwać bez końca, nie traciła nic a nic na atrakcyjności. Straty wśród złoczyńców, straty wśród obrońców ludzkości, którzy również między sobą mieli bardzo niewygodnego przyjaciela... lub nieświadomego wroga.
Tak oto, pełen jeszcze większych niepewności i jeszcze bardziej pyrrusowych zwycięstw, rozpoczął się...
--------------------------
Odcinek piąty