Wilkołak [Runda 8]

Jedyne, co może pęknąć, to gardła idiotów, którzy nie widzą niezbitych dowodów. Od psich kłów i pazurów. Jeśli nie dziś, to jutro. Lub pojutrze. Albo kiedyś tam.
Lionel
Kaznodzieja zaiste działa świetnie ale nie rozumiem dlaczego uratował Daleja. Mam nadzieję że pewność posiada. Nie mam pewności większej ale rzeczywiście Liodziwnie się upiera. Może to Thorot jest Kaznodzieją lub Doktorkiem? Uważam że na pewno odgrywa ważna rolę ale nie wydaje mi się aby był wilkołakiem.
jeśli jest Doktorem bądź Kaznodzieją, to dlaczego krzykom Ieleni wtórowały słowa, a raczej, sądząc z kontekstu, przekleństwa rodem z Chin czy innych "żółtych" państw? Panie Czuwający, w tobie dziś nadzieja...
Teraz toż stworzyła historie
Koniec dnia piątego.

[Dodano po 54 minutach]

Podsumowanie

Dzień 5:

Zlinczowani: brak (Lionel: 5, Thorot: 3)

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: Lionel

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Evrina

Zabici przez Czuwającego: Thoroth

Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1), Charon (1)



- Tamc.
- Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
- Vitanee

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Opowieść o młodych superbohaterach stawała się teatrem jednego aktora. Pomimo zgromadzenia najrozmaitszych indywidualności (i indywiduuów), pomimo szerokiej gamy paranormalnych możliwości uczestników testu, pomimo ofiar zarówno wśród nad-ludzi jak i nie-ludzi, pomimo starć mrożących krew w żyłach, płyn mózgowo-rdzeniowy we łbach oraz logikę w wydarzeniach, na pierwszy plan oraz okładkę wysuwała się jedna, wciąż tajemnicza postać.

Kaznodzieja.

Kim jest? Co robi? Czyjej służy sprawie i czy jest tego świadom? Prywatne archiwum Wayne Enterprises, archiwalne numery Daily Planet, a nawet okruchy wiedzy Kryptońskich zapisków mówiły, że jeszcze nigdy w historii walk z wilkołakami moc jednego człowieka nie stawała wbrew połączonym wysiłkom wszystkich pozostałych tak wiele razy. Debatując nad naturą tego zagadnienia, nie wiedząc, czy samowolne interwencje zamaskowanego zbawiciela pogrążają ich, czy też wiodą ku zwycięstwu, obrońcy ludzkości postanowili wprowadzić kaznodzieję w błąd. Choć początkowo Kapitan Chińska Republika Ludowa stał się wrogiem numer 1 superbohaterów, kapitalizmu i american dreamu, ostatecznie sznur skręcono dla Azerbejdżańskiego Ninjy.
Ten bronił się jak mógł, nie ustępując zażartością swemu słynnemu koledze. Gumowy miecz skręcił się w trzy supły, kaskaderzy padali jeden za drugim, obrywając kolejno od wszystkich przeciwników, którzy w swej frustracji nie szczędzili im swych mocy. W końcu, gdy ostatni dubler skapitulował, któryś z herosów wyciągnął ręce po ninję-Lionela, który, pozbawiony swej śmie-hehehehehe-rtlejnej broni postanowił walczyć wręcz. I wtedy stała się rzecz niebywała.

Azerbejdżański ninja, po raz pierwszy w swej karierze, trafił przeciwnika.

Najpierw jeden cios, potem drugi i trzeci, sojusznicy-przeciwnicy obrywali raz za razem, cofając się z niedowierzaniem w oczach. Nawet wiecznej pamięci Ielenia nie powstydziłaby się takiej techniki. Oszołomiony ninja niczym widz w kinie obserwował, jak jego ręce i nogi uderzają z półobrotu, łamią gardy, tłuką zęby...

Nie wiedział, że jego ruchy kierowane są niepowstrzymaną mocą Kaznodziei. Siła, która wcześniej spływała na Drewniak-Mana, Tajemniczego Tajemniczego i Człowieka-Jeża, tym razem uczyniła Azerbejdżańskiego Ninję totalnie nietykalnym na 24 godziny. Wszyscy "bohaterscy oprawcy" odklepali poddanie, totalnie osłabieni, zrezygnowani i znokautowani kolejną interwencją maniakalnego dobroczyńcy. Jednak nie tylko oni potrafili działać sprawnie i grupowo.

Wilkołaki, jak wiadomo powszechnie, to zwierzęta stadne. Nawet utrata Tamc.a nie osłabiła ich zdolności do planowania polowań i tym razem rozwiązały sprawę iście po profesorsku. Zajęta walką Evrina nie dostrzegła zachodzących ją znienacka monstrów. Kilka sylwetek otoczyło, odcinając drogę ucieczki, podczas gdy jedna z matematyczną wręcz dokładnością zadała śmiertelny cios, w jednej chwili łącząc w nim siłę uderzeń pozostałych. Niedopalony papieros wypadł z ręki Kaznodziei, a nad opadającym ciałem górowała potężna sylwetka mocarnego mordercy. Jednak nie tylko wilkołaki potrafiły działać uważnie i precyzyjnie.

Na ten moment czekał Czuwający. Obserwując egzekucję Evriny wyczekał momentu, w którym Thorot znów stanie się jednym, łącząc w sobie całą siłę miliardów komunistów. Właśnie ten moment pozwolił jednym sprawnym, morderczym ukłuciem rozprawić się z Kapitanem Chińską Republiką Ludową raz, a porządnie. Fabryki Reabdoków, Abdidosów, podróbek chińskiej porcelany i oryginalnych torebek włoskich homoseksualistów po 1000$ od sztuki stanęły. Miliony czerwonych flag opadły do połowy masztów, podobnie jak notowania samych wilkołaków, które straciły kolejnego przedstawiciela.

Kolejny odcinek, kolejny dzień pełen walki, zwrotów akcji i niepowetowanych strat. Wciąż bezsilni superbohaterowie stracili najpotężniejszego przeciwnika lub też sojusznika, stając wobec dylematu ponownej oceny jego wcześniejszych protegowanych. Wilkołaki, bez względu na naturę wcześniejszych decyzji Woman-Woman, wyeliminowały z gry wroga obdarzonego największą mocą, jednocześnie tracąc kolejnego członka stada.

Czas uciekał, spod masek, kalesonów i peleryn spływały rzęsiste strugi potu. Obrońców, podobnie jak oponentów, ludzkości, było coraz mniej. Brakowało sił, brakowało pomysłów.

Przybywało jedynie wątpliwości.

Kto przewidzi zwycięzców...

------------------------------------
Dnia szóstego?
- Ha Ha! Widzicie wreszcie, któż miał rację? Głupcy mogą błądzić, ale koztuje ich to zwykle życie. Ha Ha! Dzięki bogom nocy, że Czuwający okazał się prawdziwie czuwający, nie ulegając zbiorczej iluzji tkanej przez bestie księżyca. Pozostał tylko jeden... Pewnie trzęsie się niczym kundel trzepnięty badylem. Ha Ha! Lecz Azerbejdżański Ninja cię znadzie i przebije cię sprawiedliwość gumowego miecza. Ha Ha!
- Mówiłem "Tamc."? Mówiłem. Mówiłem "Medivh"? Mówiłem.

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


- Spójrz prawdzie w oczy, jedynym podejrzanym jesteś ty, Charonie.


Tonari no Totoro!
Postawił kubek z kawą przy kolejnej martwej piękności. A więc to Evrina była Kaznodzieją.. Wszystko stawało się coraz bardziej niesamowite. Podniósł jej na wpół wypalonego papierosa i wyciągnął zapalniczkę, by go dokończyć. Jednakowoż rozmyślania o tej, która uratowała mu życie, a której nie zdążył zrobić drugiej kawy, musiały zostać odłożone na później - teraz trzeba działać, by więcej ludzi nie zginęło. Przysłuchał się oskarżeniom.

Medivh?
- Nie wydaje mi się - zaoponował spokojnie. - Dnia trzeciego Tamc. i Thorot głosowali na Meda, jeden za drugim. Gdyby był ich włochatym kamratem, nie mogliby liczyć na to, że Evrina go uratuje, zbyt wiele by ryzykowali.
Lio wydaje się być niewinnym.
Taramelion i Maliwa stanowią dla mnie zagadkę, choć ta druga wydaje mi się być człowiekiem przez słowa Tamca.
Charon i Dalej wydają się najbardziej podejrzani. Charonie, nie raz wskazywałeś Tamca jako wilka, ale tylko raz naprawdę na niego zagłosowałeś; niemniej twoje decyzje powodują u mnie wątpliwości, jeśli porównać je z wilkołaczymi.. być może jesteś człowiekiem.
Za to Dalej głosował z Thorothem i Tamcem zawsze, poza przypadkiem, gdy to on został wzięty na celownik. Tamta sytuacja sprawia, że czuję się trochę niepewnie, ale.. na zdrowy rozsądek wydaje mi się najbardziej kłakowaty.

[Dodano po 3 godzinach]

- Któż to tak długo nie może się zdecydować? - zmarszczył brwi. - Dalej, Tar, Maliwa? Czyżby dwoje z nich nie mogło się dogadać co do tego, kogo linczować? Może są wśród nich Bracia, a może wilkołaki?

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

- Wyjątkowo tu dziś spokojnie - pomyślała. - Niemalże nudno. A cóż lepszego na nudę niż mała zmiana płci?

BUM! I po sprawie. Świat widziany męskimi oczami wygląda zdecydowanie inaczej. Przy okazji zmiany płci zmieniły się też ubrania; ze zbyt dużych, workowatych i szaroburych - w lateksowe, różowe, obsiane różnokolorowymi diamencikami.

- Lalala - zaśpiewał, robiąc piruet - Od razu ciekawiej! - żeby dopełnić efektu, dosiadł swojego bojowego jednorożca z tęczową grzywą i galopem okrążył salę.

- Skarbeczku - zatrzymał się przy Tigu - myślisz, że tak prostym jest dla mnie zlinczowanie kogoś? Czy ja, taka chodząca dobroć i słodycz, mógłbym życzyć komyś źle? No ale dobrze; dla Ciebie, Słodziaczku, zrobię wyliczankę. Żebyś nie musiał się już dłużej martwić tym, że nikt nie decyduje:

Ene due like fake,
korba borba usme smake,
deus deus kosmotaeus
i morele baks!

Hm, padło na Daleja. Niech się stanie. To co, Tig, mój Królewiczu, masz może ochotę przejechać się na mym rumaku?
-Dajcie spokój Dalejowi. Tłumaczyłem już - to po prostu nieszkodliwy kretyn. To Medivh jest winny!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Widząc przemianę, Skarbeczek zbladł, zakrztusił się papierosem, a na koniec, zapytany o chęć na przejażdżkę, pokręcił głową i wspiął się pod sam sufit.

- Takiego superbohatera jeszcze nie widziałem! - przyznał, spoglądając do góry nogami. - Czy to ma jakieś zastosowanie w praktyce? Choć.. wiesz co, nie było pytania - dodał po krótkim namyśle. - Eeee.. może kawki?

Wciąż uważam swoją argumentację za bardziej rozsądną - skwitował słowa Charona.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

- Kawki? Ależ nie, Misiaczku, nie, nigdy w życiu! Jako mężczyzna kawy nie pijam, fajkę też na bok odkładam. Muszę dbać o siebie, o to piękne, umięśnione ciało; inaczej nie wyglądałbym tak zjawiskowo w moich geterkach! A co do przejażdżki - będę ją jeszcze proponował, jestem pewien, że w końcu zmienisz zdanie. Buziaczki! - to powiedziawszy, cmoknął na swego rumaka i, rzucając przez ramię Tigowi tęskne spojrzenie, oddalił się nieco od grupy. "Co się odwlecze, to nie uciecze" - pomyślał szybko, po czym zaczął śpiewać na cały głos najpiękniejszą, najbardziej życiową pieśń jaką znał: "Call me maybe".
- Zmieniłem zdanie, zlinczujmy Maliwę - burknął, po tym, jak spadł na podłogę i zrobił szybkie, wojskowe "powstań". - A tak poważnie, to zmieniam głos na Medivha. Czekałem na to, co powiedzą Dalej i Tar, ale coś ich nie widać, a nie zamierzam przegapić północy. Mimo, że mi się to nie do końca zgadza z notatkami.. zaufam Lio.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Hmmmm... niech bedzie Lio.
Koniec dnia szóstego.

[Dodano po 2 godzinach]

Podsumowanie

Dzień 6:

Zlinczowani: Medivh

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1), Charon (1), Dalej (1)



- Tamc.
- Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
- Vitanee

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Porywająca historia niemal-bohaterów zbliżała się ku końcowi. Topniały szeregi ich wrogów, podobnie jak siły ich jeszcze bardziej nadnaturalnych sojuszników. Zginęły dwa wilkołaki, zginął Sędzia, dwoje ludzi i Kaznodzieja. Czy jego wcześniejsze decyzje były trafne? Miał pokazać czas...

Już za chwilę.

Tym razem ci, których wcześniej połączyła ochronna łaska Evriny, zwrócili się przeciw sobie. Najwięcej wskazań, tak jak poprzednio, uzyskał budzący najwięcej wątpliwości - Tajemniczy Tajemniczy. Połączonymi siłami swych wcześniejszych - niedoszłych oprawców Medivh ukazał swe prawdziwe oblicze. Choć wciąż tajemnicze, wciąż niepodobne do niczego, bez wątpienia przypominało jedno - twarz martwego człowieka

Wstrząśnięci swą pomyłką, której tym razem nie miał kto zaradzić, zdezorientowani bohaterowie czekali w napięciu kolejnego szaleńczego rozwoju wypadków. Jednak tym razem przestrzeń nie wypełniła się szaleńczym "KABOOOM!", "WZIUUU", "TRACH!" ani "G235W^^#$^@%!!!!". Milczał Czuwający, nie rozbrzmiał też przejmujący, Wilkołaczy zew. Jednymi, którzy tej nocy uszczuplili szeregi obrońców sprawiedliwości byli sami jej obrońcy i ich niewczesne wyroki.

Tak oto, w znacznie mniej spektakularnych okolicznościach, lecz w nie mniejszym napięciu, rozpoczął się...

---------------------------
Dzień siódmy
Dlaczego Ervina, dlaczego ona?! Dlaczego jej nie uratowaliście, zobaczę Doktora, to go zabiję... Nawet nie zdążyłem jej podziękować...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
← Wilkołak
Wczytywanie...