Sesja Withorda

- I ci kolesie Za moment będą szturmować doki. Tu jest jakiś alarm! Wszystko pojebane! W wejściu do doków kompletna jatka, myśmy się skitrali za spawaczy, ale nikt nas tu nie zna, wątpię, żeby się udało. Kurwa! - przekazali ci w odpowiedzi szeptem.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Kurwa mać! - podsumowałem całą sytuację. Rzuciłem się biegiem w stronę doku frachtowca. Po kilkudziesięciu krokach znów odezwałem się przez radio.
- Dobra, skupcie się! Będziemy mieli tą cholerną łajbę mimo wszystko. Chce wiedzieć co się tam dokładnie dzieje. Kto się bije z kim i dlaczego? Ilu ich jest? I gdzie do cholery jesteście? Będę tam lada chwila.
W miarę jak zbliżam się do celu zwalniam tempo i poruszam się ostrożniej. Nie chcę przez przypadek wlecieć w jakąś grupkę uzbrojonych ochroniarzy na ślepo. Zanim wbiegam do kolejnego pomieszczenia czy korytarza najpierw zaglądam ostrożnie przez drzwi badając co jest w środku, dopiero będąc pewnym że teren jest czystym biegnę sprintem do kolejnych drzwi.
Odpowiedz
- No my jesteśmy w tym cholernym doku, a jakaś ósemka czy jakoś ochroniarzy właśnie się przymierza, żeby wpieprzyć się na statek. Nie wiem co jest, ale poprzednich techników to po ścianach rozmazało! - kontynuował zduszonym głosem Fretka
- Ej, ja tam nie włażę, pierdolę, nie mówiłeś, że to będzie taki chuj! - usłyszałeś przez mikrofon cichy głos Wołodii, który najwyraźniej chciał brać nogi za pas. Jego kompan zgasił go krótką reprymendą.
- Jak chcesz, żebyśmy cokolwiek robili, to lepiej się pospiesz, bo za parę minut zorientują się, że my nie jesteśmy z załogi. Na razie są zajęci swoim drugim problemem. Bez odbioru!

Przed tobą wykwitła pusta winda towarowa, prowadząca do właściwego doku. Nie wiedziałeś co cię czeka za nią.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Dobra! Zaraz tam będę. - ryknąłem do radia.

Wszedłem do windy i wcisnąłem na panelu przycisk z odpowiednim piętrem.
Ktoś na dole mógł zauważyć jadącą windę i czekać z bronią za osłoną tuż przy wejściu. Moja pozycja jest raczej kiepska do ataku więc będę potrzebował solidnego pierdolnięcia już na samym początku.
Z granatnikiem w rękach ustawiam się tuż przy drzwiach, gotów do biegu za najbliższą osłonę gdy tylko drzwi się otworzą, lub też do wysadzenia w powietrze kogokolwiek kto by tam na dole stał.
Odpowiedz
Drzwi się otworzyły i zobaczyłeś dantejskie sceny. Na dole znajdował się krotki korytarz, prowadzący z windy do doku, który z kolei dzielił się na dwie części - oddzieloną szybą część informatyczną i rodzaj warsztatu, w którym znajdowało się teraz mnóstwo różnych narzędzi. Z dużej śluzy, otwartej teraz, gruby kabel prowadził do części informatycznej, w której znajdowało się kilku przerażonych robotników. Sama śluza wyglądała jakby ktoś wrzucił granat do basenu z chomikami. Krew, kawałki narządów, flaków, ubrań, pokrywały jej ściany, i wylewały się zarówno do wnętrza frachtowca jak i do doku. W doku zobaczyłeś ochroniarzy - jeden z nich zakuwał właśnie twoich wspólników w kajdanki, drugi rzygał obficie na szklaną taflę miedzy pomieszczeniami. Dwóch innych, którzy zostali na straży zauważyło cię i właśnie unosiło do ramion karabiny.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Jak tylko dostrzegłem że sięgają po broń wypalam do nich z przygotowanego wcześniej granatnika.
Nie patrząc na rezultat pochylam się i wbiegam za najbliższą osłonę. Dopiero będąc schowanym ryzykuję szybkie zerknięcie na sytuację.
Odpowiedz
Wypaliłeś zanim zdążyli się zorientować. Granat odbił się od podłogi i poleciał im za plecy, zanim jeszcze wybuchł. Podmuch, odłamki i fala gorąca rzuciły truchła dwóch żołnierzy w kierunku windy.

Gdy wyjrzałeś zobaczyłeś, że twoi towarzysze, najwyraźniej przygotowani na twoje pojawienie się, padli natychmiast na ziemię - i tylko to uratowało ich życia. Na nich poleciał ciężko ranny żołnierz, ten rzygający za to wbił się tułowiem do połowy w potłuczoną teraz szybę boksu informatyków. Co było w środku nie widziałeś - klejona pleksa wytrzymała wybuch, była za to pokruszona w najdrobniejsze kawałeczki, które zasłaniały przed twoim wzrokiem wnętrze boksu.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
W chwili w której naciskałem na spust nie myślałem w ogóle o bezpieczeństwie towarzyszy. Dobrze, że mieli wystarczająco dobry refleks.
Widząc, że granatnik unieszkodliwił wszystkich strażników składam go i chowam, do ręki za to biorę strzelbę. Opuszczam moją kryjówkę i kieruje się w stronę poległych w walce. W pierwszej kolejności sprawdzam stan ochroniarzy - muszą być przynajmniej nieprzytomni. Jeśli nie są to poprawiam im kolbą w skroń. Nie chcę ich zabijać, przynajmniej na razie. Następnie szukam pośród nich klucza i uwalniam moich wspólników.
- A teraz możecie mi wyjaśnić co to ma znaczyć? - zwracam się do nich wskazując na krwawą łaźnię w śluzie.
Odpowiedz
Z twojego niechcenia niewiele wyszło. Ochroniarze, do których strzelałeś byli gdzieś pomiędzy bigosem a pasztetem. Ten, który przeleciał przez szybę, był kompletnie wypatroszony, a ten po prawej oberwał odłamkiem i stracił kawałek kręgosłupa między łopatkami.

- Fretka oberwał! Chciałeś nas pozabijać?! - krzyknął grubszy z dwóch i faktycznie, leżący na podłodze Wołodia miał lewą rękę urwaną na wysokości łokcia. Prawdopodobnie trafił go któryś z odłamków - Pomóż mu!

Golber zawiązał na ramieniu kompana tymczasową opaskę uciskową. Najwyraźniej zakapiorów tak niskiego szczebla nie stać było na drogi mediżel.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Wygląda na to, że siła rażenia granatu przerosła moje oczekiwania.
Urwanej ręki nie było w planach. Zakładając, że Fretka to przeżyje i będzie w stanie za mną iść, to i tak nie będzie stanowił już pożytecznego członka drużyny. Kurwa...
- Da się bez tego żyć. - powiedziałem do rannego.
Jeśli mam przy sobie medi-żel bez wahania mu go aplikuję. Jeśli nie, z pewnością znajdzie się go tu trochę, być może w boksie informatycznym, do którego mimo wszystko i tak zaglądam.
- Golber idź do windy i odetnij zasilanie. - poleciłem jeszcze zdrowemu towarzyszowi - Rozwal deskę rozdzielczą... cokolwiek. Tylko szybko. Nie życzę tu sobie żadnych gości, zwłaszcza Turian z ochrony.
Do boksu wchodzę z przygotowaną strzelbą. Robotnicy prawdopodobnie przeżyli wybuch i być może któryś z nich podejmie desperacką i zupełnie niepotrzebną próbę ochrony swojego życia. Jednak jeśli da się tego uniknąć oczywiście oszczędzę ich życia. Skoro moi towarzysze nie byli w stanie mi powiedzieć, co dzieje się na okręcie to być może chociaż oni będą coś wiedzieć.
Odpowiedz
Nałożyłeś mediżel, co trochę zmniejszyło krwawienie, ale wcale nie było wystarczającym środkiem zaradczym - Wołodia nadal się wykrwawiał, tylko wolniej. Golber zabrał pistolet jednego z ocroniarzy i wypalił kilka razy do panelu windy nawet nie idąc w jej stronę. W boksie nie znalazłeś nic poza rozwalonymi komputerami, poobijanymi technikami i masą papierów - najprawdopodobniej resztek manuali do układów komputerowych statku.

- Musimy się pospieszyć z przejęciem statku. Na nim na pewno jest ambulatorium i autochirurg, Fretka bez tego długo nie pociągnie. - spojrzał na ciebie jeszcze raz, starając się podnieść ledwo przytomnego kolegę - Pojebało cię, czy co, kroganinie?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Wychodzę z boksu i podchodzę do nich.
- Nie marudź. Idziemy! - Odpowiadam pomagając podnieść Wołodię. - Musisz sam pomóc mu chodzić. W środku na pewno są jeszcze ochroniarze, a ja potrzebuje obie ręce żeby strzelać. Nie wspominając jeszcze o tym czymś. - wskazałem na śluzę.
Powoli zanurzam się w wnętrznościach statku, dostosowując tempo tak, aby moi towarzysze za mną nadążyli. Cały czas trzymam strzelbę w pogotowiu.
Gdzieś na ścianach na pewno będzie widnieć jakiś plan okrętu, lub chociaż wymalowane drogowskazy do jego ważniejszych części, w tym ambulatorium.
Odpowiedz
Wszedłeś do środka statku przez główną śluzę, upaćkaną resztkami jakichś osób, a teraz walały się jeszcze po niej kawałki ochroniarzy, których rozwaliłeś. Krwawe ślady wielu stóp zakręcały w prawo, kilku mniej w lewo. Przed sobą widziałeś prosty drogowskaz. Na lewo znajdował się mostek, na prawo ładownie, wąska klatka schodowa obok prowadziła do kwater załogi na górze, na dole natomiast znajdowały się pomieszczenia techniczne razem z ambulatorium. Statek był duży jako całość, lecz jego część użytkowa nie przekraczała wielkością sporej fregaty. Chociaż korytarze były teraz trochę pobrudzone przez ekipy remontowe i krwawy rozpierdol, widziałeś, że są dobrze utrzymane, a w przejściach nie ma niepotrzebnych przedmiotów. Ktoś dbał o to, żeby ten frachtowiec był schludny i porządny.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Pochylam się nad śladami stóp ostrożnie, żeby ich nie rozmazać.
Badając je próbuję oszacować ile osób tędy przeszło, ewentualnie czy nie ma w nich czegoś niezwykłego.
- Mówiliście, że ochroniarzy było ośmiu, tak? - zwracam się do Wołodii - Widzę tu dwie grupy, większą która poszła w stronę ładowni i mniejszą która poszła na mostek. Ambulatorium jest na dole. Nie widzę śladów prowadzących przez klatkę schodową, tak więc po drodze powinno być względnie bezpiecznie. Ale mimo wszystko miej się na baczności. Korytarze są puste i w razie strzelaniny nie będzie się za czym schować.

Jednak to nie strzelaniny z ochroniarzami się teraz najbardziej obawiałem. Gdzieś tu był jeszcze jeden wróg, Coś. Nie wiem o tym nic, poza tym, że jest odpowiedzialne za rozsmarowanie załogi po ścianach korytarzy. Ale jak wygląda? Ile tego jest? Skąd to tu się wzięło? I czym to właściwie jest? Jedyne co przychodziło mi do głowy to niedorzeczne opowieści pijanego Volusa z Tamgauty.

Po skończonych oględzinach ruszam przez klatkę schodową na dół.
Odpowiedz
Złapałeś poręcz klatki, i już miałeś schodzić na dolny pokład gdy usłyszałeś tępe, głośne uderzenie dochodzące zza drzwi z prawej strony sekcji śluzy - tych, które prowadziły do sekcji ładunkowej. Brzmiało to, jakby coś dużego i miękkiego, jak na przykład czyjeś ciało albo worek z piachem walnęło o nie z dużą prędkością - mniej więcej taką, jaką miały szarżujący kroganin, gdyby próbował je wyważyć.

Golber ze swoim kolegą poszli przed tobą. Niesiony Fretka nadal był niezdatny do niczego, ale trzymał się na nogach na tyle, że Golber mógł wyciągnąć spluwę - jakieś ludzkie dziadostwo, ale zawsze.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Coś wielkiego, wściekłego i niebezpiecznego musi znajdować się za tymi drzwiami. Jeśli postanowi się przez nie przedostać będzie miało przykrą niespodziankę
Staję w wejściu do klatki ze strzelbą wycelowaną w drzwi, gotów wypalić jeśli tylko coś się przez nie przebije.
- Pospieszcie się. Zaraz do was dołączę. - wołam do towarzyszy.
Niech zwloką się na dolny pokład, w tym czasie ja będę im zabezpieczał tyły. Jeśli do tego czasu to coś nie wyważy drzwi to sam udam się na dół.
Odpowiedz
Coś rypnęło znów o drzwi, ale nie puściły. Porządne grodzie oddzielające sektory statku nie pękały tak łatwo - prawdopodobnie gdybyś chciał je wyważyć musiałbyś użyć czegoś lepszego niż granatnika. Popatrzyłeś na grodzie przez moment, ale nie było dalszych uderzeń. Przez moment zastanawiałeś się, dlaczego ktoś ich po prostu nie otworzy, ale nie chciałeś tego sprawdzać. Cholera wie, co zmieliło tamtych robotników.

Gdy zszedłeś na dół schodów, Golber już pakował Wołodię do ambulatorium. Dolny pokład przeznaczony był na różne techniczne pomieszczenia - abolatorium było pierwszym, dalej widziałeś wejścia do serwerowni VI, układów podtrzymywania życia i jakiegoś składziku. Pokryte łatwo zmywalną, białą pleksą pomieszczenie miało jedno stanowisko autochirurga - standardowo jak na jednostkę cywilną - dwa dodatkowe łóżka, rząd szafek wypełnionych różnymi medycznymi rzeczami i nieduże biurko z komputerem. Golber chyba trochę znał się na rzeczy, bo położył Fretkę na stole i rozerwał mu ubranie. Wcisnął główny przycisk z napisem "diagnozuj", podłączył wenflon i elektrody i już po chwili nad rannym tańczyły wysięgniki jakichś skanerów czy chuj wie czego.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
W czasie gdy Golber zajmował się Fretką ja obejrzałem sobie po kolei pozostałe pomieszczenia techniczne. Być może znajdzie się tu coś przydatnego, interesującego czy wartościowego, może ślady bytności załogi której do tej pory nie było widać. W szczególności rozglądam się za śladami krwi, czy innymi znakami obecności "rozsmarowywacza".

Po skończonych oględzinach wracam do towarzyszy.
- Skończyłeś z nim? Musimy ruszać dalej, na mostek.
Odpowiedz
Zarówno ambulatorium jak i korytarz i pomieszczenia techniczne były w nienagannym porzadku. Nigdzie nie było nie tylko śladów krwi, ale także śladów ucieczki czy walki. Wejście do działu systemów podtrzymywania życia zażądało od ciebie przyłożenia karty załoganta lub podania prawdiłowego werbalnego hasła. Z kolei wejście do serwerowni było otwarte. Gruby kabel, który widziałeś przy śluzie, a który zwisał sobie swobodnie na klatce schodowej kończył się w imponujących rozmiarów gnieździe w głównym serwerze. Widziałeś, że pomieszczenie to nosi ślady napraw, niektóre szafki nie były zamknięte i widać było, że z serwerownią ktoś zamierzał jeszcze coś robić. O ile normalnie niezbyt byś się tym przejął, to teraz nie byłeś przekonany, czy poradzilibyście sobie bez autopilota i wspomagania manewrowego, które zapewniał komputer. I czy dolecielibyście gdziekolwiek bez komputera nawigacyjnego, jeśli okazałby się być offline.

Składzik okazał się być pełen szpejstwa, środków czystości, racji żywnościowych, pościeli, ubrań i wszystkiego, czego potrzebuje załoga spędzająca na frachtowcu kilka miesięcy. Były tam też pralki, suszarki i kącik elektroniczno-narzędziowy ze stołem i kilkunastoma podstawowymi urządzeniami.

Z drugiej jednak strony, Golber nie miał dobrych wieści.
= A jak sądzisz, geniuszu? On tu spędzi co najmniej pół godziny zanim autochirurg go poskłada. A i tak złamanie jest zbyt poważne, żeby go tu wyleczyć. Powinniśmy odwołać akcję i spieprzać na Arvunę do szpitala.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Nie! - odkrzyknąłem natychmiast. - Nie, nie. Za daleko już zaszliśmy. Złapią nas i zamkną jak tylko stąd wyjdziemy.
Z nerwów zacząłem chodzić po pomieszczeniu tam i z powrotem.
Kurwa mać! Same problemy.
Podejrzewałem, że systemy statku będą zesrane. Nie wiem jak daleko będziemy w stanie na tym dolecieć. Tym bardziej, że Wołodia raczej już nie pomoże nam przy sterowaniu. Golber znowu chce się zmywać, to nie dodaje otuchy. A w ładowni mam jakieś monstrum i nawet nie mogę sprawdzić bez ryzykowania czy te generatory faktycznie znajdują się tam w środku i czy wszystko z nimi w porządku. Do kompletu brakuje tylko, żeby ochrona stacji zeszła zobaczyć co u nas słychać.
Przystanąłem i zwróciłem się do Golbera.
- Dobra, słuchaj. Pójdziemy najpierw na mostek i sprawdzimy czy w ogóle ten statek może jeszcze latać. Potem zdecydujemy co dalej. - wskazałem na Fretkę - Chyba możesz go na chwilę zostawić samego? Z jakiegoś powodu to urządzenie ma w nazwie "auto".
Odpowiedz
← Sesja ME

Sesja Withorda - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...