Sesja Wiktula

- Płaci się przy wejściu. Ale w środku nie będzie jak wysiąść, pojedziemy tylko do wyjazdu z tego Mostu. Dalej trzeba będzie z buta.
I tak zrobiliście. Poszukaliście chwilę autobusu do rogatek wyjazdowych z Mostu, znaleźliście ile kosztuje - 2 kredyty. Mieliście przy sobie po kilkaset w drobnych. Weszliście do autobusu, zapłaciliście kierowcy i grzecznie zajęliście miejsca w pobliżu drzwi. Autobus po chwili ruszył i wyjechał z portu na główną ulicę. Oglądaliście z ciekawości zabudowę. Niska, zazwyczaj dwupiętrowa, jednakże bogata. Praktycznie każdy dom miał taras lub balkony, tu i ówdzie zdobienia lub płaskorzeźby na ścianach. Te postawiono z kamienia, który prawdopodobnie wyciągnięto z kopalni i pomalowano na piaskowy kolor. W ogródkach lub na balkonach rosły różnego rodzaju rośliny o soczysto zielonych liściach. Przechodnie nie byli jakoś bardzo wytrawnie ubrani, prawdopodobnie Most Centralny był dużo bogatszy.
Jechaliście z 15 minut, autobus zatrzymał się na przystanku przed końcem Mostu. A był on mocno zarysowany. Jezdnia i chodniki urywały się, przechodząc w krótki pas mechaniki przykrytej płytami, a następnie zieleni płaskowyżu. Wysiedliście i popatrzyliście na tabliczkę, stojącą już na płaskowyżu. W prawo zaznaczono Most Centralny oraz Mosty Średni i Dolny, w lewo znajdował się Most Fabryczny.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Avanti! - zakrzyknął słowem, co do znaczenia którego nie był do końca pewny. - Idziemy aż do punktu kontrolnego, zwracajcie uwagę na wszystkich i wszystko dookoła. Drabinki na dół, wsporniki, po których można by przejść, cwaniaków kombinujących jak ominąć kontrolę, przechodniów wciskających lewą ręką łąpówy strażnikom - wszystko, co pozwoli nam tam wleźć. - polecił i wychylił się za barierkę, by ocenić jak wysoko było z mostu do wody i czy jest jakaś szansa by przepłynęli pod posterunkiem i wyszli w innym miejscu.
Odpowiedz
Wychyliłeś się. Woda? Widziałeś jednie chmury przepływające w dole, a w twą twarz powiał chłodny wietrzyk. Nie wiedzieć czemu miałeś uczucie, że znajdujecie się bardzo wysoko.
W każdym razie ruszyliście przed siebie. Według oznaczenia czekało was z pół godziny spaceru po trawiastej równinie. Idąc bokiem drogi oglądałeś teren na około. Z lewej miałeś dużą połać terenu, pokrytego trawą, krzewami i drzewami, lecz w dużej mierze polami uprawnymi, sadami i szklarniami. Najwidoczniej neimoidiańczycy chcieli być choć trochę niezależni i hodowali niektóre produkty naturalne. Z prawej natomiast, za drogą był wąski pasek trawy, barierka i przepaść. Gdy przypatrzyłeś się uważnie zauważyłeś, że z Mostu, z którego zeszliście ciągną się w dół jakieś podłużne słupy, które prawdopodobnie są windami do kopalń i magazynów.
Szliście drogą, mijając pojazdy jadące w obie strony i pojedynczych spacerowiczów. Po kilkunastu minutach zaczęliście podchodzić pod lekkie wzniesienie, a gdy stanęliście na jego szczycie, waszym oczom ukazał się, przykryty jeszcze częściowo mgłą, Most Centralny. Był dużo szerszy i grubszy od Mostu, z którego szliście. Budowle już stąd widać było, że są okazalsze. Przy wjeździe na Most znajdowało się ogrodzenie z bramą i szlabanem energetycznym. Obok stała stróżówka, w której przebywało trzech żołnierzy i oddział kilku wyłączonych droidów bojowych. Jeden z żołnierzy zajmował się otwieraniem szlabanu, dwóch natomiast kontrolowało wjeżdżających.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Gestem nakazał oddziałowi rozproszyć się i podzielić na punkty obserwacyjne. Otoczenie, wchodzący, wychodzący, przepustki, zachowanie strażników, to jak i kogo kontrolują, jakie pojazdy wjeżdżają i wyjeżdżają przez szlaban i w jaki sposób są sprawdzane. Jedna osoba nie ogarnęłaby tego wszystkiego dość dokładnie, ale co cztery pary oczu, to nie jedna. Jednocześnie przyszła mu do głowy szalona myśl. Przyklęknął i próbował sprawdzić, z czego dokładnie wykonano most. Chciał ocenić, czy jeśli jest to w miarę normalny komponent, to może mogliby przejść POD nim za pomocą stabilizatorów magnetycznych, tak jak zrobili to podczas wspinaczki szybem windy.
Odpowiedz
Tego Mostu sprawdzić nie możesz, ponieważ musiałbyś podejść do niego wystarczająco blisko. Ma on z kilometr szerokości, brama znajduje się po środku, lecz wy znajdujecie się jeszcze kawałek od niego. Mur broniący wstępu na Most jest barierą energetyczną, po której wspiąć się nie będzie jak. Z tego co widzisz stąd i co zdążyłeś zobaczyć na poprzednim Moście, pod warstwą jezdni i podkładów, a także prawdopodobnie skał i ziemi, znajdują się kompozyty. Osnową są stopy metali oraz ceramiki, natomiast rdzeń to prawdopodobnie włókna grafenu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Pozostało mu zatem przyglądać się przechodniom. Czy okazywali przepustki i jakie? Czy dałoby radę podwędzić jakąś lub nakłonić któregoś do "oddania" takowej? Choć to pewnie by nie wystarczyło na 4 osoby, a jeśli ochrona jest tutaj sensowna, to pewnie były imienne... szlag. Postanowił zasięgnąć języka u któregoś z bardziej "neutralnie" wyglądających przechodniów, pytając z miną turysty-idioty co tu się wyczynia, skąd ci strażnicy i to sprawdzanie no i jak mógłby się dostać do pałacu, no bo wie pan / pani, ze znajomymi wybrali się na wakacje i zawitali na tę piękną planetę, a słyszeli, że jakaś wielka uroczystość, no i czy wie pan / pani jakby się mogli - he he - dostać tam, obejrzeć, bo ci strażnicy to tak nieprzyjemnie wyglądają...
Odpowiedz
Jak chwile poobserwowałeś neimoidiańczycy pokazywali jedynie jakiś dokument, pewnie dowód zamieszkania. Natomiast przyjezdni były zatrzymywani i kontrolowani. Niektórych przeszukiwano, inni pokazywali jakieś przepustki lecz i tak byli kontrolowani. Zdarzały się pojedyncze jednostki, które zostały zawrócone z pod bramy. Niektórzy byli zaprowadzani do stróżówki, rejestrując się pewnie, tym robiono zdjęcie.
Gdy zapytałeś jakiegoś przyjezdnego, który akurat przechodził, spojrzał się najpierw na ciebie z wyższością, choć gdy zobaczył, że jesteś dość dobrze zbudowany, spuścił z tonu.
- Aby się dostać do środka należy mieć zaproszenie, jeśli się przyjechało na uroczystość lub zarejestrować się jako przyjezdny, wypełnić formularze i przejść kontrolę. To proste. - powiedział, po czym przeprosił i poszedł dalej.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Westchnął w duchu, niepocieszony. Sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej lewe papiery. Przyjrzał im się dokładnie, spojrzał z daleka czy podobne pokazują wchodzący i niespiesznym, spacerowym krokiem przemaszerował do Trandoshanina.
- Jak myślisz? Próbować z tym? - zapytał, nie patrząc na niego i pokazując niby przypadkiem dokumenty. - Ponoć trzeba jakichś zaproszeń lub innych papierzysk, nie wiem czy z tym nas wpuszczą. Ciężko będzie zrobić to łatwo. - podsumował oksymoronem.
Odpowiedz
Al spojrzał na papiery.
- Nie ma szans, nie są aż tak głupi. Widać, że to papiery przewozowe. - pomachał ręką w geście odrzucenia. - Jeszcze by się dziwili, co my tu robimy. Można by próbować dostać się od kopalń lub jednak przejść pod Mostem. - Rrucił okiem na bok Mostu. - Grafen to dobry przewodnik. Tylko i tak trzeba będzie przejść do jakiegoś szybu windy, bo po prostu na Most z boku nie wejdziemy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Pokiwał głową z aprobatą.
- Tak też myślałem w pierwszej chwili. Dobra, bierzemy chłopaków i próbujemy kaskaderki, prowadź do tych wind. - odwrócił się i gwizdnął ostro i krótko, dając znak Papadopulosowi i Kinamowi by się zainteresowali i ruszył za Alem.
Odpowiedz
Zrobił minę jakby "A skąd ja mam wiedzieć, gdzie są windy?", ale poszedł przed siebie w stronę skraju mostu. Gdy podeszliście bliżej mogliście już stwierdzić, że operacja będzie możliwa, tylko trzeba będzie zacząć w oddaleniu, bo tutaj są kamery. Odeszliście więc trochę dalej i, gdy nikt was nie widział, zeszliście szybko za krawędź urwiska, czepiając się sprzętem wspinaczkowym. Zeszliście potem trochę i przesunęliście się w bok, by znaleźć się pod mostem. Potem wspięliście się pod Most. Był tuż naw wami, gładki w dotyku i czarny niczym noc.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Powoli, w bezpiecznych odstępach, powoli i kurewsko ostrożnie. - polecił, oglądając przestrzeń, po której lada moment miał się wspinać. - Nie patrzymy w dół. I idziemy powoli. Jak jeden spadnie, to nie pociągnie nikogo z przodu ani z tyłu. Gramy w papier-kamień kto pierwszy? - rzucił nie oczekując odpowiedzi, szukając między przęsłami, wspornikami, stelażami, nitami i wszystkim, na co składał się most, możliwie najbezpieczniejszej ścieżki. Wciągnął głęboko powietrze. Jeśli byli faktycznie tak wysoko, to powietrze tutaj jest na pewno rzadsze, trzeba będzie iść bardzo ostrożnie, bo w mig stracą oddech i siłę. Zwłaszcza taki Papadopulos, z jego masą i mięśniami. - I spokojnie, herosi, bez napinki. - popatrzył na ogromnego komandosa.
Odpowiedz
Powietrze było trochę rzadsze, ale niewiele. Widocznie struktura atmosfery na tej planecie była inna, przy powierzchni ziemi powietrze musiało mieć dużą gęstość. Patrzyłeś na spód Mostu i dochodziłeś do wniosku, że nie ma za bardzo prostszej ścieżki, trzeba polegać na sprzęcie. W przeciwnym razie będziecie mieli sporo czasu do zastanawiania się.
Włączyliście przyssawki i przyczepiliście się, najpierw dwoma, a potem czterema. Puszczenie się pionowej ściany spowodowało skok adrenaliny w twoim organizmie, jednakże nic się nie stało, sprzęt utrzymał. Prawdopodobnie utrzymałaby i jedna przyssawka, ale wolałeś tego nie sprawdzać. Delikatnie odczepiłeś jedną, przesunąłeś dalej za swoją głowę i przyczepiłeś ponownie. Pierwszy krok zrobiony. Spojrzałeś na innych. Mieli nietęgie miny, nikomu także nie chciało się patrzeć w dół. Jednak przesuwaliście się powolutku do przodu. Na razie nie widzieliście żadnego szybu windy, ani po bokach, ani za głowami.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Ech... Na... co... mi... przy...szło... - mówił do siebie, wypuszczając słowa z wydechem przy kolejnych spięciach mięśni. Poruszał się możliwie najostrożniejszą metodą: lewa ręka - prawa noga - prawa ręka - lewa noga, próbując na tyle, na ile się dało przenosić ciężar i maksymalne napięcie na inne partie mięśni, by ich nie zakwasić. Magnesy magnesami, technika techniką, ale w razie czego nie zdążyłby ponarzekać, że coś przestało działać.
- A... mogłem... dalej... zabijać... kretynów... na... Geo...nosis... - pełznąc przed siebie rozglądał się nie tylko za "wyjściem", lecz także temu po czym szli. Jeśli nagle trafiłaby się płytka czegoś, co nie wygląda jak metal albo po prostu różni się od tego, co do tej pory stanowiło spodnią warstwę mostu, to lepiej było na to nie włazić i nie ryzykować, że magnesy nie chwycą.
Odpowiedz
Posuwaliście się powoli, gdy napotkałeś jakąś inną płytkę. Nie miała żadnych czujników, lecz zapobiegliwie nie przyczepiałeś się do niej, ominąłeś ją i przesuwałeś się dalej. I zrobiłeś dobrze, bo gdy była nad tobą, otworzyła się i wylała się z niej woda ściekowa, oblewając cię prawie całego. Następnie zamknęła z powrotem. Pozostali zauważyli, co ci się przytrafiło, ale nikt się nie roześmiał. Ty nie mogłeś się powstrzymać od rzucania kurew. Dojrzałeś jakieś 10m dalej wyłaniający się z mgły pionowy tunel, pewnie szyb jakiejś windy. Miał bok długości kilku metrów.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Odetchnął głębiej, zatrzymując się na moment i czekając, aż woda ścieknie w większości. "Tak, Geonosis było dość przyjemnym miejscem..." pomyślał i popełznął dalej, w tym samym, ostrożnym rytmie. Nie śmiali się i dobrze zrobili, bo musiałby skopać im tyłki, a w obecnej sytuacji byłoby to nieco kłopotliwe. Pierwsza godzina na nowym świecie, a on zaliczył już przemycanie się w schowku na Przyprawę, podróż szybem wentylacyjnym, wspinaczkę po szybie bez windy, pełzanie pod mostem kilkaset, a może i więcej metrów nad ziemią i kąpiel w szczynach i gównie miejscowych. Cóż to on mówił o Geonosis...? A, tak. Kurwa.
Odpowiedz
Dotarliście do tej pionowej konstrukcji, którą widziałeś wcześniej. Miała niewielkie występy z zewnątrz, więc stanęliście na nich i pozwoliliście trochę odpocząć rękom. Szyb windy zbudowany był z kompozytów podobnych do tych, co Most. Nie widzieliście, co znajduje się wewnątrz, prawdopodobnie siłowniki magnetyczne przesuwające windę. Musieliście się dostać do środka, ale zewnętrzna warstwa sprawiała wrażenie wytrzymałej. Papadoupulos popukał w ściankę i zrobił zawiedziona minę. Na ratunek przyszedł Sky, który w arsenale swojego sprzętu znalazł palnik plazmowy. Niezwłocznie przystąpił do przecinania zewnętrznej ściany szybu. Na początek zrobił niewielki otworek i wprowadził następnie wziernik. Chwile obserwował wnętrze, po czym wyjął go i znowu zaczął przepalać. Po kilku minutach wyciął otwór, który możecie się zmieścić.
- Gotowe. - powiedział uśmiechnięty, dmuchając na końcówkę palnika.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- No dobra. - wyciągnął splecione dłonie przed siebie i strzelił palcami. - Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to mnie dziś pisany jest "total shitstorm", więc nie będę przed nim uciekał, bo jeszcze dorwie nas wszystkich. - powiedział i jako pierwszy zajrzał, a potem wlazł do otworu. Co tu? Jak tu? Gdzie tu? Jakaś winda nie nadjeżdża, żeby zaraz zmiażdżyć ich, kiedy tylko wlezą do środka? Jest się czego chwycić? Może tutaj przynajmniej nikt nie obleje go ciepłym moczem. Ach, jak on kochał tę robotę.
Odpowiedz
Zajrzałeś do środka, jednakże niewiele zobaczyłeś. Gdy poświeciłeś sobie podręczna latarką, udało ci się jedynie dostrzec mechanizmy na ścianach, pomiędzy którymi ciął Sky. Windy ani widu, ani słychu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Ciemno jak w dupie sarlacka... Gdziekolwiek się ona znajduje... - oznajmił, przypatrując się wnętrzu szybu. - Skoro tak, to trzeba ruszyć głową. - założył hełm, włożył łeb z powrotem do dziury i przełączył tryb widzenia na noktowizor. Jeśli nadal nie widział i nie słyszał nadjeżdżającej kabiny, przecisnął przezeń resztę ciała. - I rękami też. - dodał, zapierając się o szyny, po których sunęła winda i ponownie uruchamiając magnesy. - Chodźcie, dla odmiany czeka nas wspinaczka, tego jeszcze nie grali. - ponaglił komandosów, przepatrując najpierw szyb tak samo, jak robił to ze spodem mostu czy poprzednim, w hangarze.
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Wiktula - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...