Sesja Wiktula

- Długa to ona nie będzie, jesteśmy tuż pod mostem, pewnie z 10 metrów. Tylko żeby winda akurat nie przyjechała... - powiedział Papa, po czym wsunął się do szybu i odpalił flarę. Popatrzył chwilę do góry, po czym zrzucił ją na dół. Chwile obserwowaliście jak spada, po czym zniknęła w ciemności.
- Albo stoi na górze, albo jest na samym dole, taką mam nadzieję. - Dokończył, po czym wszedł cały do środka i zaczął się wspinać.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Wzruszyłby ramionami, gdyby właśnie się nimi nie zapierał. Skoro 10 metrów nad sobą nie widział przez noktowizor zarysu windy, to o ile nie poruszała się ona z prędkością światła, powinni zdążyć wleźć zanim nadjechałaby z samego dołu na samą górę, gdyby NIESTETY, WŁAŚNIE WTEDY ktoś przywołał ją stamtąd, a coś w jego Moczu mówiło mu, że dziś właśnie jest dzień takich atrakcji. Lewa ręka - prawa noga - prawa ręka - lewa noga. Spojrzenie raz w górę, raz w dół. I tak raz za razem.
Odpowiedz
Weszliście sprawnie, bo szczęśliwie nic nie nadjechało. W końcu znaleźliście się na wprost drzwi windy. Znowu Sky zbliżył się z palnikiem i wypalił z brzegu drzwi malutki otwór, przez który wsunął następnie wziernik. Podgląd z kamery mogliście zobaczyć na małym wyświetlaczu, który włączył w rękawie pancerza.
Widzieliście jakieś średnich rozmiarów, kilka na kilka metrów, pomieszczenie magazynowe. Znajdowały się w nim skrzynie i różnych rozmiarów beczki, prawdopodobnie z rudą. W środku nikogo nie widzieliście, jednakże znajdowały się tam kamery. Jedna z tych, które widzieliście, skierowana była na drzwi windy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
[Wybacz zastój, majówka obfitowała w dzienne aktywności i wieczorne sesjowanie ze znajomymi, więc nawet nie podchodziłem do kompa]

- Załączyć pole maskujące, wejść do środka, wyłączyć lub zakryć na moment kamerę i wpuścić resztę. - nie tyle zapytał, co zdiagnozował pierwsze rozwiązanie, które przyszło mu do głowy. - Co panowie o tym myślą?
Odpowiedz
- A drzwi windy same się wcześniej otworzą? - rzucił Al i syknął. Miał rację - nie dało się zakryć kamer, nie wchodząc do środka, a przez ściany przenikać nie potrafiliście.
- Trzeba będzie znowu wstrzymać kamery chyba. Zapamiętają ostatnio zebrane ładunki, ale nie będzie taki stan mógł się utrzymywać długo, jest szansa, ze to wykryją. - zaproponował Papa i popatrzył się na was.
Przez szyb windy przebiegł delikatny błysk. Aktywowały się akceleratory magnetyczne.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
A-ha...
- Chyba nie mamy czasu dłużej nad tym dywagować, zamiast myślenia trzeba przejść do robienia. - skomentował ich obecne położenie i spojrzał na Papadopulosa. - A wszyscy wiemy, kto przoduje w takich wypadkach. - rzucił żartobliwie i wskazał na drzwi. - Otwierać, rozwalać, jak wygodniej. Na pieprzenie się po cichu nie mamy chwilowo warunków.
Odpowiedz
- Dobra, włączamy pola maskujące, ja wyłączam kamery, wbijamy do środka i zamykamy za sobą drzwi windy. Na pozycje.
Bez sporów szybko włączyliście pola maskujące. Stanąłeś razem z Sky'em po dwóch stronach drzwi, by je szybko otworzyć, Papa wsunął lekko w otwór po wzierniku generator ładunku elektromagnetycznego i powiedział:
- Gotowi? Na raz, dwa... trzy!
Wsunął do końca, wcisnął przycisk. Usłyszeliście cichy, zdudniony odgłos. Szarpnęliście drzwi windy i szybko wskoczyliście do środka. Następnie zamknęliście drzwi za sobą. Minęły trzy sekundy i kamery zaczęły działać znowu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Szybko wskoczył za większą ze skrzyń znajdujących się w magazynie. Przełączył tryb widzenia na tryb taktyczny, który pozwalał mu - w ograniczonym zakresie, ale jednak - dostrzegać swoich ukrytych przez pole maskujące towarzyszy. Rozglądając się po pomieszczeniu wydał na migi polecenia obstawienia i sprawdzenia wyjść, samemu przyglądając się dokładniej innym ewentualnym urządzeniom monitorującym, kontenerom, ich ewentualnej zawartości. Zanim się stąd ruszyli lub wyłączyli kamuflaż, trzeba było mieć pewność, że pomieszczenie jest taktycznie bezpieczne.
Odpowiedz
W środku znajdowało się pięć kamer, po jednej w narożnikach sali i piąta przy drzwiach, skierowana na drzwi windy. Z pomieszczenia wychodzą tylko jedne metalowe, ciężkie drzwi, którymi wwożone i wywożone są rzeczy z magazynu. Pomieszczenie ma na oko pięć na pięć metrów i w połowie zastawione jest metalowymi skrzyniami oraz beczkami. Gdy spojrzałeś na niektóre oznaczenia, dowiedziałeś się, że znajdują się w nich platyna, złoto, srebro i krzem.
Twoi towarzysze rozstawili się co pewną odległość, delikatnie schowani za kontenerami. Właściwie nie było sensu się chować, póki mieliście włączone pola maskujące, nie można było was dostrzec. Poza tym, przy takim układzie kamer, nie można się było w tym pomieszczeniu schować.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Kolejnym gestem, nie ryzykując, że kamery mają opcję rejestrowania głosu, polecił Sky'owi sprawdzić i w miarę możliwości otworzyć drwi. Sam z pozostałymi rozstawił się za nim i przy nim, zgodnie z wszelkimi prawidłami osłaniając "odźwiernego".
Odpowiedz
Sky podszedł do konsolety i sprawdził. Drzwi są otwarte, jednakże nie otworzył ich. Wskazał Papadoupulosowi kamery i poprosił o zrobienie z nimi czegoś. Ten pokazał, byście się przy nich ustawili, odliczył do trzech i znowu odpalił impuls. Po tym, jak kamery stanęły, przeszliście przez drzwi. Znaleźliście się w ciemnawym, nie za długim, szerokim korytarzyku z posadzką w szare kafelki, zakończonym kolejną parą drzwi. Na jego końcu pod sufitem wisiała kolejna kamera, na szczęście ruchoma. Gdy drzwi się za wami zamknęły, była akurat skierowana w inną stronę. Odetchnęliście z ulgą.
Nagle po drugiej stronie drzwi usłyszeliście jakieś odgłosy i sekundę później drzwi się otworzyły. Zaczął przez nie wjeżdżać neimoidianin z ręcznym podnośnikiem, na którym stała skrzynia. Światło w korytarzu wzmocniło się.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Mandalorianin momentalnie opadł na podłogę, wyciągając się jak struna wzdłuż ściany, przy której stał i zastygając w całkowitym bezruchu. W napięciu obserwował nadchodzący obiekt. Z tego co wiedział, Neimoidianie nie mieli najlepszego wzroku we wszechświecie. Uciekać nie było czasu ani miejsca, jedyna szansa w tym, że zastygając w bezruchu poniżej jego linii wzroku, pozostanie niezauważony lub zignorowany pomimo zmiany oświetlenia. Nawet gdyby Neimoidianin zarejestrował jego obecność kątem oka, Sev liczył, że będzie koncentrował się bardziej na swojej paczce, ewentualnie przeciwległych drzwiach do magazynu, niż na lustrowaniu wzrokiem arcyciekawego wnętrza przejściowego korytarza. Jeśli się nie mylił, to znajdujący się za nim Al (o ile wykonał podobny manewr) również zostałby niezauważony, jako najmniejszy z całej czwórki. Z Papą i Sky'em mogło być gorzej - stojąc z przodu mogli zostać zignorowani łatwiej, niż on, ale rozmazana sylwetka takiego kloca jak Papadopulos mogła jednak rzucić się w oczy.
Prędkość z jaką neurony przekazywały impulsy do mózgu, gdzie zamieniały się w rwący potok myśli, zadziwiła go ponownie, gdy natychmiast po otworzeniu się drzwi rozciągał się na ziemi.
Wszystko zależało od dwóch rzeczy: tego, czym zajęty będzie wchodzący robol i tego, czy jego kompani zareagowali i pomyśleli w ten sam sposób i z tą samą szybkością.
Odpowiedz
Położyłeś się pokotem na ziemi, nie wiesz, co zrobiła reszta, nie chciałeś się zbytnio ruszać. Musiałeś się docisnąć mocno do ściany, by nie zawadzić o przejeżdżający podnośnik. Gdy spojrzałeś na neimoidinanina zobaczyłeś, że ten patrzy się prosto na drzwi do magazynu. Oczywiście zauważyłby was w normalnych warunkach, ale wy mieliście włączone swoje pola maskujące. Tubylec nie zauważył was i wszedł z ładunkiem do magazynu. Gdy się odwróciłeś, trandoshianin leżał za tobą, a Sky i Papa po drugiej stronie korytarza, na boku. Miny mieli pełne napięcia i skupienia. Gdy drzwi do magazynu zamknęły się, szybko wstaliście i przeliście przez otwarte nadal drzwi korytarza.
Znaleźliście się w sali wejściowej. Wygląda na to, że ma kilkaset metrów kwadratowych. Wszędzie jest ruch, neimoidianie oraz droidy chodzą z papierami i wyświetlaczami oledowymi po sali, rozmawiają w grupkach lub siedzą przy kilku biurkach, pracując. Środkiem sali idzie szerszy korytarz dla wwożonych i wywożonych towarów. Sala jest jasno oświetlona, ukazując pastelowe brązy ścian. Na wprost was, jakieś 15 metrów znajdują się drzwi na zatłoczoną ulicę, którą dostrzegacie także przez dwie pary okien na tej samej ścianie. Z sali prowadzą jeszcze jedne drzwi do jakiegoś pomieszczenia.
Nikt was na razie nie dostrzegł. Prawdę mówiąc, często jest tak, że nie można było was dostrzec w tych kamuflażach nawet stojąc metr przed waszym nosem.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Bliskość wyjścia i pozór bezpieczeństwa kusił do podjęcia natychmiastowej akcji polegającej na wydostaniu się z budynku w trybie natychmiastowym. Jednak Mandalorianin wśród niewielu swych zalet szczególnie cenił jedną: cierpliwość. Kamuflaż kamuflażem, ale przechodzący obok pracownik lub droid mógł mimo wszystko zarejestrować ich obecność albo po prostu wpaść na niewidzialnych komandosów. Nawet gdyby udało im się po prostu dotrzeć do wyjścia, to zdjęcie kamuflażu i pojawienie się "po prostu" na środku zatłoczonej ulicy było marną opcją, a zanim dotarliby do miejsca, gdzie względnie bezpiecznie mogli wyłączyć generatory pola, zauważenie ich lub potrącenie przez któregoś z licznych przechodniów byłoby znacznie bardziej prawdopodobne niż tutaj. Dlatego też Sev wstrzymał oddział gestem i rozejrzał się za takowym względnie ustronnym miejscem - stertą pak, schowkiem na miotły, toaletą - gdzie mogliby spokojnie "zmaterializować" się, nie wzbudzając przy tym sensacji i następnie wyjść z budynku, oczywiście w pewnych odstępach od siebie. Wychodzących "klientów" raczej nikt by nie indagował.
Odpowiedz
Zauważyłeś jednakże, że miejsce to sklepem nie było, ewentualnie kompanią handlową, co także było naciągane. Nie widać było żadnych klientów, a jedynie pracowników i ewentualnych dostawców towarów. Dlatego wasze wyjście z ubikacji zostało by zauważone. Ktoś przeszedł przez boczne drzwi w sali, więc udało ci się dostrzec za nimi jakieś inne pomieszczenie. Rozglądaliście się po sali, w której staliście. Omijając biurka i trzymając się nisko mielibyście szansę przejść niezauważeni, lecz sporą trudnością będzie unikanie przypadkowych kontaktów. Zdawałeś sobie sprawę, że trzeba podjąć decyzję szybko, bo magazynier zaraz wróci.
Almanhandr pokazywał, żeby obejść salę przy ścianach, Sky pokręcił głową i zaproponował między biurkami z lewej. Niby trochę miejsca było, ale...
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Z dwojga złego można wybrać trzecie, jak głosiła pewna maksyma, bardzo adekwatna do sytuacji. Cztery duże rozmazane kształty mogły spowodować u obecnych wrażenie, że cała ściana faluje, a to raczej nie przeszłoby niezauważone. Z drugiej strony przeciskanie się wężykiem w kucki między biurkami całym oddziałem przypominałoby slalom Gwiezdnym Niszczycielem pośród drzew Kashyyk.
Nie myśląc dłużej, bo nie było o czym ani kiedy, wskazał gestem Papadopulosowi i Trandoshaninowi by szli przy ścianie. Taki kloc jak Papa nie zmieściłby się między biurka, a Al sam chciał leźć tamtędy, to niech ma, przynajmniej we dwóch nie rzucą się w oczy tak łatwo, jak we czterech. On sam poszedł za Sithem, trzymając bezpieczne odstępy by nie wpaść jeden na drugiego ani żaden na kogokolwiek lub cokolwiek, mimo wszystko starając się nie spieszyć bez potrzeby.
Odpowiedz
Oddaliliście się z dwa metry od drzwi, przy których staliście i otworzyły się. Wrócił magazynier, ciągnąć za sobą podnośnik. Odetchnęliście w duchu i wznowiliście skradanie się. Wszyscy nie mieliście problemów z bezszelestnym poruszaniem się, w tym momencie staraliście się nie wykonywać gwałtownych ruchów i nie zderzyć się z nikim.Na razie szło wam dobrze. Mijaliście neimoidian siedzących przy biurkach i wypełniających jakieś papiery załadunkowe, droidy przejeżdżające z naręczem dysków magnetycznych, a nawet małe, latające boty. Jeden z nich prawie uderzył się w twarz. Na szczęście odwróciłeś się w samą porę i zdążyłeś uchylić. Wasze zadanie ułatwiał mięciutki, puchaty dywan, rozłożony na całej podłodze w sali, skutecznie tłumiąc jakiekolwiek kroki. Korciło by przebiec do wyjścia, ale nie chciałeś wykonywać szybkich ruchów.
Al na chwilę zniknął ci z pola widzenia, by pojawić się dwa metry dalej. Akurat przechodziła tamtędy para neimoidian. Widocznie musiał się położyć. Sky natomiast, unikając jakiegoś droida protokolarnego, potrącił niewielką stertę papierów, która spadła na podłogę. Krew ci z twarzy odpłynęła, jemu chyba nie tylko. Na szczęście nikt nie zauważył ani nie usłyszał tego incydentu. W końcu, pewnie po kilku godzinach (a może to było 5 minut?), wyszliście na ulicę. Znowu wionęło w was parne, gorące powietrze. Znajdowaliście się na głównej ulicy Mostu Centralnego. Nazywała się ona Srebrna, a w obie jej strony ciągnęły się bogate domy z tarasami lub kompanie handlowe, tak jak ta, z której wyszliście. Po chodnikach chodziło sporo różnie ubranych osób, tubylców, a także przyjezdnych. Nie czuliście żadnych przykrych zapachów. Widocznie było tu czysto.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Odetchnął jednym płucem, bo zbytnia napinka również mogła źle się skończyć, ale jego droga do zimnego piwa wciąż liczona była w latach świetlnych. Pojawić się o tak po prostu nie mogli, rozejrzał się więc za najbliższym załomem, bramą, miejskim szaletem, jakimkolwiek pobliskim, względnie dostępnym miejscem, w którym mogliby zdjąć osłony. Rozglądając się odsunął się trochę od drzwi, przez które w każdej chwili mógł ktoś wejść lub wyjść. Duży ruch, dużo różnych par oczu, uszu i innych narządów zmysłów. Trzeba patrzeć też na środki transportu, choć w tej, najwyraźniej "wyższej klasy" dzielnicy nie spodziewał się rozwydrzonych gnojków marzących o karierze pilota, rozbijających się poduszkowcami po ulicach, niczym w jakimś Mos Eisely...
Jeśli do rozwidlenia, bramy etc. było zbyt daleko, to starał się przebić do najbliższej osłony zza której mogli rozglądać się dalej, a nieco bezpieczniej, niekoniecznie na środku deptaku w pełnym słońcu. Dzięki "Symbiontom" za klimatyzację...
Odpowiedz
Manewrując w tłumie, skierowaliście się ku najbliższej uliczce poprzecznej, która była tuż obok. Nazywała się Klonowa, choć żadnych drzew nie widziałeś. Weszliście w nią szybko i przeszliście kawałek. Nie było tu właściwie nikogo. Znaleźliście niewielką wnękę przy ogrodzeniu posiadłości sąsiadującej z kompania handlową i, po szybkim rzucie oka w obie strony, wyłączyliście kamuflaż. Stoicie teraz we czterech w płaszczach i pancerzach pod nimi, zastanawiając się, co dalej.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Eechh... Co dalej? - westchnął zdejmując hełm i zapytał elokwentnie, pakując go z powrotem do plecaka. - Zakładając, że nie zgarną nas za samą twarz Ala, a na twój widok - zwrócił się do Sitha - dzieci nie uciekną z płaczem, powinniśmy dostać się pod pałac. Czy przewodnik wycieczki ma w tej materii jakieś sugestie? - zapytał z kwaśnym uśmiechem Trandoshanina. - Jeśli już jakoś tam wejdziemy, trzeba będzie po prostu przykampować się w strategicznym miejscu i zlokalizować księciunia, ewentualnie poczekać do ceremonii, gdy ochrona i roboty strażnicze skupią się bardziej na sali koronacyjnej, czy co oni tam mają...
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Wiktula - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...