Sesja Wiktula

- No chyba trzeba będzie iść w kierunku Pałacu i rozpoznać teren. Tylko że nie ma pewności, że księciunio jest w pałacu. - powiedział Al i podrapał się po głowie. - Albo go jakoś znajdziemy, albo poczekamy na pogrzeb lub koronację. Tylko wtedy będzie dużo luda.
- Idziemy, zobaczymy co będzie. - powiedział Papa. Dlatego nie czekając dalej, poszliście w stronę Pałacu. Doszliście do porozumienia, że jednak pójście główną ulicą zwróci na was mniejszą uwagę w tłumie, niż w mniejszych. Poza tym, z tego co widzieliście na najbliższych uliczkach, nie łączą się one zbytnio ze sobą i trzeba iść główną - Srebrną.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
[Cholera jasna, znowu mi nie wyświetliło, że mam odpowiedź]

Spacerując w stronę pałacu starał się nienachalnie obejrzeć tubylców... znaczy się mieszkańców. Cóż to za naród, którego władcę trzeba było tak bezzwłocznie zlikwidować? Jak się zachowują, o czym rozmawiają. Może wśród strzępów plotek trafi się jakiś ułamek przydatnych informacji o miejscowych zwyczajach, osobach, o następcy tronu, jakichś jego przywarach, które mogłyby im pomóc... Obserwował. Nie, żeby miało to dać imponujące efekty, ale takie już było jego przyzwyczajenie - cierpliwość. W międzyczasie półgębkiem konsultował z resztą swoje przemyślenia.
- Cel zlokalizujemy przy pierwszej ceremonii. Do tego czasu, jeśli zdołamy wejść do pałacu, zdołamy także znaleźć odpowiednie miejsca do przeprowadzenia akcji przed lub po drugiej ceremonii. Wystarczy poczekać, aż kucharz odwróci się od głównego dania do przystawki, a karaluchy wkręcą się w masło... - zapodał wyszukaną frazą. - Przy pogrzebie atak zdaje się bardziej prawdopodobny, więc obstawa będzie liczniejsza i czujniejsza. Poza tym przedtem faktycznie ciężko byłoby ustalić gdzie cel się znajduje. Po pogrzebie ochrona nieco odetchnie, a księciunio będzie wszak musiał się przebrać z pogrzebowych na odświętne fatałaszki, więc przynajmniej na moment będą musieli zleć z jego pleców. Do tego czasu powinniśmy wiedzieć już gdzie się znajdzie i w jakich warunkach. Jeśli nie mamy żadnego szperacza - określił żargonowo droida szpiegowskiego - to jeden z nas powinien udać się na ceremonię i raportować kto, co i gdzie, podczas gdy reszta czeka na pozycjach. Choć wolałbym jednak uniknąć rozdzielania w taki sposób.
Odpowiedz
[Ja po prostu wchodzę do działu i sprawdzam.]

- No, nie ma jak, żebyśmy go rozpoznali przed ceremonią. Jednakże na pogrzebie także może być problem, bo może się ukryć. Właściwie to dopiero na koronacji musi się ujawnić, by przejąć władzę. - powiedział Papa.
- Wolałbym się nie rozdzielać. Wcale by nam to nie pomogło. Poobserwujemy z daleka. - powiedział Almanhandr.
- Wtopienie się w tłum nie będzie jakimś problemem. - dorzucił Sky.
Szliście tak główną ulicą, która po pewnym czasie zamieniła swą nazwę na "Złotą". Im bardziej zbliżaliście się do Pałacu, tym domy i rezydencje stawały się większe i bogatsze. Większość była już ogrodzona, z pięknymi ogrodami, bijącymi w niebo fontannami lub śnieżnobiałymi posągami, przedstawiającymi najróżniejsze rzeczy. Do wejść tych dworków najczęściej prowadziły wąskie kolumnady, przykryte spadzistym dachem.
Po ulicach chodziło coraz więcej przechodniów, w większości neimoidian. Ci byli zaaferowani mającymi się odbyć wydarzeniami, śmiali się lub rozmawiali po cichu w grupkach. Podsłuchując te dialogi niczego jednak ciekawego się nie dowiedziałeś. Mówili o swoich nadziejach związanych z nową władzą, przypuszczeniach co do następcy tronu. Nie brakowało także rozmów o biznesie i handlu. Dowiedziałeś się, że Pałac zamówił dużą ilość wyświetlaczy szerokoekranowych.
Na Moście spotkać można także było sporą grupkę przyjezdnych. Szczęśliwi, rozmawiający o biznesie, podziwiający bogactwo narodu neimoidian i Cato Neimoidii, chodzili po chodnikach lub jeździli poduszkowcami. Przejechał nawet jeden konwój dyplomatyczny jednego z państw Republiki.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- O, republikanie. - powiedział ze śmiechem, odwracając się za przejeżdżającym pojazdem. - Sky, pamiętasz tego Koreliańczyka, którego wysadziliśmy w powietrze w senackim kiblu? - uśmiechnął się szerzej na to wspomnienie i szedł dalej w stronę pałacu.
Odpowiedz
- Haha, pamiętam. Miał pecha, papier mu się skończył. - roześmiał się Sky, a za nim i pozostali.
Szliście dalej ulicą. Czasem ktoś spojrzał na was, ale były to tylko przelotne spojrzenia. Wszyscy byli zajęci sobą, nie interesowali się mijanymi osobami, nawet, jeśli byli to obcokrajowcy. Zaczęliście się coraz bardziej zbliżać do Pałacu. Górował już nad wami ogromny, wysoki na kilkaset metrów, ze strzelistymi wieżycami i mnóstwem okien, małych i dużych, porozmieszczanych praktycznie wszędzie. Na dachu każdej z wieżyczek powiewała niewielka chorągiew cesarska, ze słońcem świecącym nad górą jako symbolem rodu.Znajdowaliście się aktualnie na ulicy "Platynowej", po której obydwóch stronach mijaliście wspaniałe rezydencje, z łukowatymi fontannami strzelającymi nad żwirowanymi alejkami, ogrodami pełnymi drzew i kwietnych krzewów oraz wspaniałymi posiadłościami z mnóstwem balkonów i tarasów. Po ulicach jeździło teraz sporo pojazdów, zwłaszcza otwartych powozów, którymi przemieszczali się najbogatsi mieszkańcy tego miasta oraz najznamienitsi goście. Jeszcze trochę i zaczniecie się wyróżniać tym, że idziecie pieszo.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Poprawił poły płaszcza, aby upewnić się, że przypadkiem któreś z ostrzy nie błyśnie w oczy niefortunnie napotkanemu strażnikowi lub innemu pechowcowi. Następnie rozejrzał się nad jakąś dystyngowaną złotówą z wypierdem, które pewnie gdzieś tutaj krążyły, czekając na klientów takich, jak tych oto czterech eleganckich jegomościów. Wszak wszyscy goście nie wjadą swoimi furami do sali tronowej.
- Koleżanki i koledzy, resztę drogi pod pałac proponuję pokonać bez udziału nóg. - zakomunikował rozglądając się za pojazdem.
Odpowiedz
- Co, robimy za burżujów? Spoko, już mnie nogi bolą. - zażartował Al. Dowcipas z niego, potrafił biec 40km bez utraty tchu.
Rozejrzeliście się za odpowiednią furą i wybór padł na kryty powóz, napędzany silnikami plazmowymi. Zatrzymaliście kierowcę, który niezwłocznie zsiadł z "kozła" i otworzył wam drzwiczki do środka. Chcąc uchodzić za bogatych, nie spytaliście, ile będzie kosztować przejazd. Wsiedliście do środka po ślicznie zdobionych w zawijasy schodkach, po czym usiedliście na pluszowych, pomarańczowych siedzeniach.
- Dokąd panowie chcą jechać? - spytał kierowca, gdy usiadł już na swym miejscu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- A gdzież można chcieć się udać w tak ważnym dla Neimodian dniu? - jowialnie wygłosił retoryczne pytanie. - Do księcia, a lada chwila wielkiego cesarza! - zawołał tonem przesadzonego, jaskrawego żartu, jednocześnie unosząc pytając brwi do komandosów i pocierając kciukiem o środkowy i wskazujący palec, w geście wiadomego znaczenia.
Odpowiedz
Reszta kiwnęła głowami, dając znać, że mają gotówkę. Powinno starczyć, taki powóz nie może być koszmarnie drogi. Kierowca wydał dźwięk, który mógł przypomnieć śmiech i powiedział:
- A więc do pałacu. - po czym ruszyliście w drogę. Jadąc ulicą Platynową już nic nowego nie zauważyliście. Ciągle te same pałace, dworki, fontanny i ogrody. Jedne bogatsze od drugich, okazalsze i wytworniejsze. Pałac górował nad wami swą monumentalnością. Zastanawiałeś się, ile mogła trwać budowa czegoś takiego. Pewnie dziesiątki lat, wykorzystując najnowsze technologie. I to jeszcze stało na wiszącym moście. Budziło to twój podziw i nawet nutkę zazdrości. U siebie na planecie takich cudów budownictwa nie widziałeś.
Udało ci się spojrzeć na tachometr - mieliście za sobą jakąś połowę drogi, a na liczniku widniała liczba 500 kredytów. Ten kurs będzie pewnie kosztował was połowę gotówki, którą macie przy sobie. Kart płatniczych nie chcieliście raczej używać.
Po kilku minutach zatrzymaliście się w cieniu ogromnej, zdobionej płaskorzeźbami ściany pałacu. Zebraliście pieniądze, zapłaciliście kierowcy i wysiedliście. Tłumy ludzi wchodziły i wychodziły z pałacu, więc nie martwiliście się o kłopoty. Najwidoczniej na teren wstępu nie broniono. Papa zamknął drzwi powozu, który odjechał na swój postój.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Szybko zebrał ich w grupę i ustalił raz jeszcze:
- Tak jak mówiliśmy, wchodzimy do pałacu w bezpiecznych odstępach, ostrożnie, cierpliwie, uważnie. Niech każdy sprawdzi wszelkie potencjalnie strategiczne miejsca, tylko uważać, żeby się nie zgubić. Robi mi się już nieco niedobrze od napompowanego blichtru miejscowych szlachetków. - Skomentował oglądane domostwa, przypominające mu chory sen cukiernika. - Obejrzeć wyjścia, zabezpieczenia, strażników, lokajów, kucharki, bez potrzeby nie włazić gdzie nie trzeba. W razie czego udawajcie koreliańskich wysferzonych idiotów, szukających drinków dla gości. Pytania, uwagi, sugestie, zażalenia? - spojrzał po każdej twarzy z osobna.
Odpowiedz
- Podupczyłbym trochę. - powiedział Almanhandr i syknął.
- Tylko służby nie zgwałć, bo trzeba będzie alimenty płacić - odrzucił Sky.
- Nie ma co więcej ustalać. Robimy jak zawsze. - dodał Papa. - To co, spotykamy się rano przed pałacem?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Skoro świt... Nie wiem o której dokładnie tu wschodzi słońce. - usiłował przypomnieć sobie dane odnośnie rachubie czasu na tej planecie. - Trzymać kontakt, oczy w dupie i niczego nie spieprzyć. Ewentualnie samego księcia, ale dopiero wtedy, jak już go dorwiecie i zarżniecie. Tylko w tej kolejności. - dodał, na odchodnym grożąc palcem Trandoshaninowi.
Odpowiedz
Syknął ponownie i wszyscy się rozeszliście. Wchodząc przez wielką bramę na teren pałacu, przypomniałeś sobie, że wschód słońca będzie prawdopodobnie za jakieś 12 godzin. Było to wystarczająco dużo czasu na zrobienie jako takiego rozeznania w terenie. Pałac był spory, więc czekało się dużo roboty.
Przeszedłeś kilkunastometrowym tunelem oraz marmurowymi schodami pod górę, by wyjść na ogromny, pełny ludzi dziedziniec. Prawdopodobnie był półkolisty, lecz nie miałeś pewności. Znajdowały się na nim najbogatsze sklepy i stragany, widocznie pełnił rolę luksusowego targu. Kręciło się po nim mnóstwo przyjezdnych oraz neimoidian, którzy targowali się i zachwalali swoje towary. Do dalszej części pałacu prowadziły długie, szerokie schody, ciągnące się przez kilkanaście metrów. Na nich także były tłumy. Wchodziły one i wychodziły przez równie dużą, mithrilową bramę, podniesioną aktualnie. Widziałeś także gniazda generatorów pól, wbudowane w ściany przy wrotach. Okna zamku znajdowały się jeszcze ładnych paręnaście metrów wyżej, więc brama wydawała ci się jedynym wejściem do pałacu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Na początek ocenił szerokość i wysokość tunelu, przyjrzał się budulcowi wykonania, gładkości powierzchni i ewentualnym wgłębieniom w jego ścianach lub posadzce na jego długości. Jeżeli byłby odpowiednio wąski, Kinam mógłby umieścić tutaj kilka ładunków. Nie musiałyby być nawet szczególnie silnie, wystarczyłoby skumulowanie fal uderzeniowych i siła wybuchu nie pozostawiła by nic, poza krwawą miazgą w bardzo wielu, bardzo małych fragmentach ze wszystkich, którzy znaleźliby się w danym odcinku, czy nawet punkcie, dla większej precyzji. Taak... Można poczekać, aż ludność zbierze się w pałacu czekając na korowód pogrzebowy lub już na samej uroczystości, podłożyć ładunki, poczekać...
Następnie rozejrzał się po placu. Wnęki, drzwi, ilość i szerokość okien, słowem wszystkie potencjalnie dobre stanowiska strzeleckie. Dwóch snajperów strzelających z ukrycia mogło załatwić sprawę, ewentualnie dwóch kolejnych w tłumie, choć tego wolał uniknąć, niewygoda, brak precyzji, miejsca, pośpiech, ryzyko... Zobaczymy jak to będzie. Po zapoznaniu się z miejscem i ofertą straganiarzy poszedł dalej przed siebie, wolno stawiając kroki po szerokich schodach. Tam przyjrzał się bramie, a także generatorom pola. Drobna "usterka", czy kolejny niewielki ładunek w odpowiednim momencie mógł wywołać spięcie i eksplozję, a pole siłowe zdolne wytrzymać seryjny ostrzał a ciężkiej, jeśli nie artyleryjskiej broni, mogło solidnie pierdolnąć.
Zwiedzanie zabytków na nieznanej planecie - zaskakująco fajne zajęcie.
Odpowiedz
Po kolei:
Oglądając tunel, który ma jakieś 10m szerokości i 5m wysokości stwierdziłeś, że ściany zrobione są z marmuru, w każdym razie z zewnątrz. Wewnątrz pewnie były kompozyty. Płyty marmuru gładko przylegały do siebie, tworząc jednolitą powierzchnię. Chodnik natomiast ułożono z kostki brukowej, ozdobnie dobranej, by zachwycić wchodzących. Na ścianach tunelu znajdowały się świecące kryształy, wydobyte prawdopodobnie z kopalń.
Na placu znajdowały się przeróżne stragany i niewielkie domki, w których mieli siedzibę bankierzy, jubilerzy i tym podobni ludzie. Każdy z nich posiadał przynajmniej jedno okno, około metr na dwa metry powierzchni. Stragany natomiast, skonstruowane z przeróżnego rodzaju drewna i tkanin, najczęściej przedstawiały sprzedawców jedwabi, skór i futer. Były przewiewne, ale chroniły sprzedawcę przed słońcem. Oglądając mur zewnętrzny, ustaliłeś, że cały plac jest wygiętym półksiężycem, z ośmioma wieżami na zewnętrznym murze, wystającym poza niego na metr. Miały szerokość boku z 6 metrów. Na swoim szczycie nad tobą miały otwarte, szerokie okna, które można było zasłonić pancernymi roletami. W murze wewnętrznym pałacu baszt było 9. Dziewiąta znajdowała się nad centralną bramą. Były one identyczne, jak te poprzednie, lecz wyższe, ponieważ i wewnętrzna część pałacu była wyższa.
Gdy wszedłeś po schodach z, jak ci się wydawało, czystego rubinu, mogłeś obejrzeć bramę. Szeroka na jakieś 4m, wysoka także na 4m, opuszczana była z góry. Tytan powlekany grafenem, a z zewnątrz pokryty przezroczystą warstwą macicy perłowej. Oprócz tego, w ścianach po obu stronach były generatory pól. Poznałeś jedynie po wąskich szczelinach w ścianach, gdyż mechanizmy schowane zostały w marmurowych ścianach, które wewnątrz pewnie takie słabe nie były.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Chodził i wzdychał, patrzył i wzdychał, a to bynajmniej nie z zachwytu. "Ktoś mówił, że to będzie proste i przyjemne? Jeśli tak, to po powrocie umówię go z dentystą" - myślał do siebie, oceniając kolejne punkty zwiedzania. Zanotował sobie wszystko dokładnie w pamięci i ruszył dalej pod bramą. W końcu wysadzanie wszystkiego w powietrze lub wystrzelanie księcia wraz z połową narodu było ostatecznością, trzeba było spróbować wziąć go na żywca choćby przez wyuczony profesjonalizm... Albo fantomowe poczucie nie w pełni amputowanej dumy?
Jebać to. Na zabawy w filozujstwo przyjdzie czas z wypłatą i dobrą whisky razem z tym czerwonoskórym maniakiem.
Kolejna z myśli, które szwendały się po jego głowie, dotyczyła poprzedniego władcy, świętej już pamięci. O ile mu było wiadomo, większość cywilizowanych narodów uznających monarchię i podobne fanaberie wystawiało zwłoki władców na widok publiczny, gdzie mogły zaznać ostatnich przejawów nekrofilskiego patriotyzmu. Rozejrzał się za bramą w poszukiwaniu wejścia do jakiejś głównej sali, koronacyjnej najlepiej. Gdzie stało najwięcej strażników, ile i jakich droidów, może którędyś wchodzi służba, zaopatrzenie, dostawcy zamówionych ekranów - pewnie chcą transmitować uroczystości w całym mieście.
Patrzył, myślał, czekał, słuchał... gdzie by się tu wkręcić?
Odpowiedz
Wszedłeś do środka i zacząłeś łazić korytarzami i arkadami. Pałac był ogromny, można po nim było chodzić godzinami i nie zobaczyło by się nawet połowy. A do wielu miejsc wstępu nie było. W wielu miejscach chodziła gwardia, a także droidy, najczęściej w oddziałach po sześć jednostek. Na placykach i wewnętrznych dziedzińcach pałacu, znajdujących się w pobliżu bramy, stały jeszcze różne stragany kupieckie, a także było sporo miejsca do siedzenia i porozmawiania. Znalazłeś także ogromna bibliotekę, dostępną dla ludzi z zewnątrz.
Oddziały wojska wyglądały na gwardię doborową, co jakiś czas w ścianach stały wyłączone droidy bojowe oraz te śmieszne, turlające się. W każdym razie śmieszne do czasu. Chodząc i słuchając różnych neimoidian, dowiedziałeś się, że ciała zmarłego cesarza nie wystawiono na razie na widok publiczny, prawdopodobnie nadal jest przygotowywane do ceremonii pogrzebowej, nie wiadomo było, czy będzie można je obejrzeć.
Wielką salę audiencyjną dla gości, do której można było wejść, będąc pilnie obserwowanym przez straż, znalazłeś idąc korytarzem na wprost od wejścia, wchodząc jeszcze po trzech zestawach długich, szerokich, złotych schodów. Zajrzałeś tylko do środka. Sala była dość podłużna, z sufitem zawieszonym kilkadziesiąt metrów nad ziemią i wielkimi oknami z barwionego szkła wysoko na ścianach. Parapety były ostro ścięte, by nikt nie mógł na nich siedzieć.
Oprócz tego nie znalazłeś pomieszczeń dla służby. Prawdopodobnie były niedostępne bez pozwolenia i znajdowały się w niższych częściach pałacu. Widywałeś różne osoby, które pokazywały elektroniczne przepustki i podawały kod dostępu, wchodząc do zabezpieczonych części. Znalazłeś nawet jakiego neimoidianina, który być może był kucharzem, gdyż jego tusza robiła wrażenie. Było to jednak tylko przypuszczenie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Starał się kontrolować czas, w tak przepastnych przestrzeniach mógł uciekać szybciej. Rozejrzał się po suficie. Żyrandole, rusztowania, inne elementy, które można by łatwo spuścić komuś na łeb...?
Wrócił między kupców, zasięgnąć języka. Jednemu przedstawił się jako dostawca egzotycznych jak sto skurwysynów przysmaków z Tatooine, który za cholerę nie wie gdzie powinien zgłosić się z dostawą i jak do cholery dostać się do kuchni, bo ci wszyscy chędożeni strażnicy zachowują się jak droidy nastawione na tryb zabijania, a z samymi droidami nie ma co gadać...
Po uzyskaniu informacji od kupca (jeśli nie tego, to innego) lub tez nie uzyskaniu jej mimo wszystko, udał się do kolejnego, pytając do kiedy mogą wystawiać tu towary, bo jego transporter z koreliańską wódą miał trzy godziny opóźnienia i nie wie, czy zdąży się rozstawić. Czy bardzo pilnują, żeby po określonej godzinie nikt tu już nie przesiadywał? Jak to będzie podczas tych uroczystości? A jest może ktoś z obsługi, komu można by było, hehe, tego, no wiesz kolego, na lewo trochę opchnąć, coby sobie służba czy zagonieni ochroniarze mogli trochę odetchnąć.
Odpowiedz
Rusztowań ani belkowań w pałacu nie było. Kandelabrów i żyrandoli nie brakowało, były jednakże w większości tak wysoko, że nie widziałeś szczegółów ich budowy. Mogłeś jednakże powiedzieć, że są przykręcone do sufitu czterema śrubami. Było to dość porządne mocowanie, choć na upartego dało się odkręcić. Żyrandole znajdowały się we wszystkich korytarzach co kilka metrów, różniły się jedynie kształtem oraz barwą dawanego światła.
Z rozmów, które udało ci się odbyć z kupcami ustaliłeś, że dostawy do kuchni przechodzą przez magazyn i nigdy bezpośrednio. Dlatego osoby z zewnątrz nie miały do niej wstępu. Na szczęście z dostępem do magazynów nie było problemu. Towary można było wwozić do godziny 23 (na planecie panował cykl 25 godzinny), podobnie jeśli chodzi o handel na dziedzińcu pałacu. Potem przyjezdni proszeni byli o opuszczenie terenu i bramy były zamykane na noc. Liczba osób wchodzących i wychodzących jest kontrolowana, więc w dość prosty sposób można sprawdzić, czy wszyscy opuścili teren.
Jeden ze sprzedawców jedwabiów twierdzi, że w dniu uroczystości będzie całkowity zakaz handlu, a goście wchodzący rano do pałacu będą kontrolowani osobiście.
I nikt nie chciał ci nic odpowiedzieć na pytanie o przekupstwo. Każdy nabierał wody w usta i zmieniał temat na pogodę. Widocznie trzeba było samemu spróbować.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Sprawdził czas, by wiedzieć ile jeszcze ma czasu na zwiedzanie i inne komedie wywiadowcze. Zakrył twarz ramieniem, jakby kasłał, stanął nieco na uboczu, najlepiej jak najdalej od patrolowych droidów, które mogłyby przypadkiem załapać ich częstotliwość i wywołał do komunikatora:
- Tu Sev, odbiór. U mnie dotąd... (tu nastąpił szybki, rzeczowy skrót informacji na temat miejsc, osób i wstępnych strategii, które rozważał do tej pory) - Co u was? Odbiór.
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Wiktula - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...