Sesja Lionela

Cytat

[niereagujący]


[Pojawiający się znikąd potężny fortepian nagle spadł na twoją głowę... ]

Obaj odwrócili się jak na komendę.
- Ach, to wybornie! - wezyr klasnął w dłonie i uśmiechnął się życzliwie. - Zechciej podzielić się z nami efektami tych negocjacji. Co powiesz o naszych gościach?
Odpowiedz
- Miłościwy panie, zapewne zaznajomiony jesteś z moją awersją w stosunku do całego thayańskiego narodu, więc pozwolę sobie ominąć moje zdanie na temat 'gości', by uchronić twe uszy przed jadem mych ust. Co tyczy się samych negocjacji - przeszły one nadzwyczaj zadowalająco. Wysłannik zulkira, Kollel bodajże... lub człowiek o równie wschodnio-brzmiącym imieniu, zgodził się na następujące warunki - będziemy mieli pierwszeństwo w wyborze niewolników sprowadzanych w te okolice oraz możemy liczyć na stosowne zniżki, chociaż osobiście nie ufałabym pompatycznej hojności Czerwonych Magów. Ponad to ich cena ma być odwrotnie proporcjonalna do ich wartości fizycznej, lecz 'nie bierzmy myśli za perły'.
Odpowiedz
Wezyr otworzył szerzej oczy.
- No, no... Faldanie, zdaje się, że mamy rozwiązanie kilku twoich problemów... Khadijah, winszuję ci talentów negocjacyjnych. Taka umowa, to nie lada osiągnięcie, zwłaszcza w pertraktacjach z Czerwonym Magiem. Chyba powinienem udzielić mu audiencji czym prędzej. Co jeszcze możesz mi powiedzieć o nim lub tej sprawie? - pytał, wyraźnie ukontentowany.
Odpowiedz
- Thayańczyk niczym nie wyróżnia się spośród swego rodu. Powiedziała lekceważąco. Przybył wraz z towarzyszką - dość podejrzaną postacią - nie ufałabym jej jeszcze bardziej niż czarownikowi, wciąż milczy i rzuca nietuzinkowe spojrzenia. Bardzo antypatyczny charakter. Ponad to chciałabym, jeżeli mogę pokusić się o taką zuchwałość... - skłoniła lekko głowę - ... ostudzić wasz entuzjazm, miłościwy wezyrze. Lepiej nie okazywać emocji podczas transakcji - nie warto dawać satysfakcji drugiej stronie, niech myśli, że jest tylko jedną z wielu opcji, lecz tą którą łaskawie postanowiłeś wybrać. 'Wyciągnięta ręka ku paszczy szakala może zostać stracona'.
Odpowiedz
Przy ostatnim zdaniu Faldan spojrzał gwałtownie na władcę, czego on sam nie omieszkał wychwycić.
- Niefortunnie składa się tak, że w istocie Thayańczyk jest aktualnie naszą jedyną i najlepszą ofertą. Coś dziwnego dzieje się ostatnio na rynku... - zmarszczył brwi, jakby ponownie rozważał omówioną już kwestię. - Ale masz słuszność w swej radzie, niechaj magus pozna pańską łaskę. Radzisz też, by mieć baczenie na jego służącą, niewolnicę? Uważasz, że to szpieg czy obrońca?
Odpowiedz
- Do niewolnicy nie odnosiłby się z takim szacunkiem, raczej jest to ktoś na miarę strażnika, chociaż może okazać się również złodziejem bądź szpiegiem, a nawet podejrzewałabym, że skrytobójczynią. Wiele można się spodziewać po Thayańczykach, więc nie lekceważyłabym jej obecności. Najbezpieczniej mieć ją na oku, by nawet przez chwilę nie miała okazji do poczucia, że jest bezkarna. 'Nie zostawiajmy klucza do pawiarni kotu', jak głoszą manshackie przekupki - jest w tym sporo racji.
Odpowiedz
Fanzir przez chwilę kiwał głową, rozważając usłyszane słowa.
- Faldanie, jesteś wolny, znasz swoje zadania. - żeglarz skłonił się sztywno i odszedł. - Wezwę do siebie Thayańczyka na audiencję, powiedzmy - za godzinę. Jeśli masz życzenie, możesz w niej uczestniczyć. Jak towarzystwo maga znalazł mój nadworny mistyk? - zapytał z lekkim rozbawieniem.
Odpowiedz
- Nadzwyczaj pozytywnie. Nie wiem skąd u Jafaara taka tolerancja wobec Czerwonych Magów. Z tego co wiem, nasz mistyk pozostał z 'gościem', by poruszyć tematy związane z arkanami magii - bądź po prostu metaforycznie przekazał mi, że moja rola w negocjacjach skończona. Mam nadzieję, że ufność, którą pokładamy w jego osobie, nie będzie wykorzystana przeciwko nam. Wybacz, panie, moją wieczną sceptyczność w sprawach Thay, lecz estem wyraźnie negatywnie nastawiona do wszystkiego, co się ich tyczy. Co do audiencji, to pozwolisz, wielki wezyrze, że pozbawię naszych gości mojej obecności. Nie chciałabym, by moja awersja w stosunku do nich wpłynęła podczas finalnego zawarcia umowy.
Wypowiadając ostatnie dwa zdania, wbiła wzrok w jaspisową podłogę.
Odpowiedz
Pogładził kilka razy swoją równo przyciętą bródkę i uśmiechnął się.
- Rozumiem, dziękuję za twą szczerość, jak zawsze nieocenioną. Jeśli nie chcesz nic dodać, jesteś wolna.
Odpowiedz
Podniosła wzrok i opuściła komnatę. Przechodząc przez szerokie korytarze, spojrzała przez jedno z okien. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że minęło już tyle czasu. Słońce już przekroczyło zenit i prażyło zatłoczone ulice Manshaki. Kolorowe stroje kupców, handlarzy, przechodniów, biegających dzieci oraz kroczące zwierzęta tworzyły wielką barwną plamę z odległego pałacowego okna. Kadijah darzyła wielkim uczuciem ten skrawek ziemi. Miłowała tych ludzi, którzy, pomimo swoich licznych wad, są wartościowymi istotami. Pragnęła dla nich wyłącznie dobra - nawet za cenę wezyrowego gniewu. Odeszła od okna i kontynuowała swoją bezcelową podróż po przepastnych pomieszczeniach pałacu w milczeniu.
Odpowiedz
Bez entuzjazmu obserwowałaś toczące się wokół dworskie życie. Strażników przechadzających się z wolna po piętrach i pomieszczeniach, zaczepiających służące, które odpowiadały za ich porządek. Widziałaś kurtyzany wezyra, wychodzące przez bramę haremu w stronę ogrodów, dwie kobiety, zapewne drugą i trzecią żonę wezyra, spacerujące razem wokół fontanny. Zobaczyłaś kuriera władcy, który przybył właśnie, standardowo z torbą większą, niż połowa jego samego, wypełnioną pismami i listami wagi państwowej, czasem adresowane bezpośrednio do wezyra. Dostrzegłaś także idącego z drugiej strony korytarza Jafaara, sprawiającego wrażenie zupełnie pogrążonego w myślach.
Odpowiedz
- Jak miewa się nasz gość... wszystko idzie w dobrym kierunku? - Rzuciła w stronę zamyślonego mędrca dość głośno, by zwrócić jego uwagę. Tak na prawdę w ogóle nie obchodziło ją samopoczucie Thayańczyka, lecz raczej sprawy wagi państwowej, której, niestety, częścią był czarodziej.
Odpowiedz
Na dźwięk twego głosu mistyk stanął nagle, jakby wpadł na ścianę, wyrwany z zadumy.
- Ach... - powitał, zlokalizowawszy źródło dźwięku. - Tak, można chyba tak powiedzieć. Mistrz Koell zdaje się być usatysfakcjonowany naszą ofertą, a przynajmniej do chwili audiencji nie będzie kręcił. Właśnie zamierzałem zapytać o to Jaśnie Oświeconego.
Odpowiedz
- Słońce Naszej Ziemi został poinformowany o wynikach negocjacji i przyjmie gościa w stosownym do tego czasie. Pamiętajmy, Jafaarze, że pośpiech nie jest dobrym doradcą. Pozwólmy Czerwonym Magom nacieszyć oczy naszymi krajobrazami i żołądki naszymi specjałami. Wybacz, że spytam o to tak bez ogródek, lecz chciałabym wiedzieć, czy niezwykła towarzyszka Thayańczyka nie wydaje ci się nieco... intrygująca? I co w ogóle sądzisz na temat naszego gościa - oczywistym jest, że spędziłeś z nim więcej czasu niż ja.
Odpowiedz
Mag uśmiechnął się dziwnie.
- Jestem już stary, ocenianie kobiecych wdzięków z dawna przestało należeć do dziedzin, w których celuję. - pozwolił sobie na żart i zreflektował od razu - Zechciej wybaczyć, czasem człowiek staje się zmęczony tą wieczną powagą i rutyną... Przypuszczam, że ta kobieta jest kimś w rodzaju sługi, niechybnie związanego urokiem lub czymś podobnym. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż nasz gość jest protegowanym zulkira zauroczeń, a to wystarczy, by rozmowy z nim traktować ze szczególną ostrożnością. - uśmiechnął się ponownie tak, jakby żartował.
Odpowiedz
- Niemniej jednak wolałabym, by Thayańczycy wreszcie opuścili naszą ziemię. Im mniejsze łączą nas kontakty, tym lżejsze sny mają nasi rodacy. Z pewnością wezyr jest już gotów do audiencji, więc, jeżeli nie masz nic przeciwko, poślę po naszych gości, by niezwłocznie udali się do sali tronowej.
Odpowiedz
- Nie śmiałbym dłużej cię zatrzymywać. - oznajmił z uprzejmym ukłonem i ruszył dalej korytarzem, postukując laską co dwa kroki.
Odpowiedz
Dziewczyna podreptała do najbliższej większej sali, gdzie zbierała się grupka służących. Klasnęła w dłonie i jeden z ciemnoskórych niewolników podszedł do niej. Poinstruowała go odpowiednio, by przyprowadził Czerwonych Czarodziei przed oblicze Fanzira. Sama też od razu skierowała się do auli narad, by osobiście pożegnać niemile widzianych gości w towarzystwie wezyra oraz innych godnych.
Odpowiedz
Przez wielkie, zdobione płaskorzeźbami podbojów, bitew i hołdów drzwi, weszłaś do sali audiencyjnej. - Mistrz Koel, poseł Klanu Czerwonych Magów, z Thay! - wykrzyknął oficjalnym tonem, który podkreśliły dodatkowo towarzyszące twojemu wejściu bębny. Przeszłaś przez środek ociekającej złotem sali, stąpając po dywanach tak drogich, że za samo patrzenie na nie należałoby zapłacić fortunę. Omiotłaś wzrokiem lśniące złotem i srebrem kaligraficzne litery, pokrywające łuki żebrowego sklepienia i ściany. W połowie ogromnej sali, wypełnionej gwardzistami, sługami, kobietami i dworzanami, znajdowały się niewielkie schody, u szczytu których na złotym krześle zasiadał dumnie wezyr Fanzir. Zajęłaś swoje miejsce nieopodal władcy, przyglądając się bacznie zebranym. Jafaar był już na miejscu, tuż obok ciebie, podobnie jak kilka bardziej ulubionych haremowych kurtyzan, które stały w dalszej części sali, wszystkie żony Fanzira, oczywiście nadworny pisarz, skarbnik i paru innych, znanych ci bardziej lub mniej.
- Mistrz Koel, poseł Klanu Czerwonych Magów, z Thay! - wykrzyknął herold oficjalnym tonem , który podkreśliły dodatkowo towarzyszące wejściu maga bębny.
Odpowiedz
Khadijah skupiła swą uwagę na postaci Czerwonego Maga, który dostojnie kroczył po karmazynowych dywanach. Zdziwiła się, że owe spotkanie związane będzie z aż tak dużą liczbą gapiów, lecz po chwili namysłu zrozumiała - cóż innego mogą robić bogaci snobi i dworzanie prócz towarzyskich spotkań i okazji do schlebienia swej próżności. Nie potępiała ich, gdyż sama lubowała się w takim życiu. Myśl, by mogła być jedną z wielu pomarszczonych od słońca i pracy targowych przekupek przerażał ją. Zdecydowanie nie była zdolna do 'pracy'. Wolała brylować wśród godnych i cieszyć oczy pięknymi rzeczami. Jednakże w tym momencie nie czerpała takiej satysfakcji z przebywania wśród możnych, gdyż nie uważała, by Thayańczycy byli godni niczego więcej niż odseparowania od zdrowej tkanki społeczeństwa, szczególnie calimshańskiego społeczeństwa, które zajmuje jedno z wyższych, jeżeli nie najwyższych, miejsc pośród różnorodnych kultur Faerunu.
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Lionela - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...