Jak zawsze wieczorem, opierałaś się o parapet jednego z sześciu okien sali narad, w nadziei na ochładzający pocałunek nocnego zefiru.
Tego wieczora, jak każdego z resztą, jego błogosławiona dostojność (i obszerność) wezyr debatował wraz ze swymi doradcami nad ważkimi problemami jego, coraz bardziej błogosławionego i obszernego, miasta - państwa.
- W całej swej niezgłębionej mądrości nie możesz panie nie dostrzec problemu, który niczym słońce nad Calimshańską pustynią pali naszą gospodarkę. - mówił w półukłonie Habib, najbogatszy spośród arystokratów Manshaki i, jeśli wierzyć plotkom, czwarty najzamożniejszy człowiek w Calimshanie (nie licząc wezyrów i samego kalifa), który trzymał za gardło - i inne delikatne organy - ponad połowę tutejszego handlu.
- Mówię tu, panie, o niewolnikach, których potrzeba tym więcej, im większa staje się twa domena i sława. Zarówno rzemieślnicy jak i architekci dopominają się o nowy materiał. Ośmielę się zaproponować, byś zechciał, panie, przyjrzeć się ofercie, która dziś rano nadeszła z Thay... - Habib chciał kontynuować swój wywód, ale wezyr przerwał mu unosząc dłoń i wskazując nią na kolejnego mówcę.
Tym razem był to Faldan, admirał floty Manshaki i jednocześnie główny administrator handlu morskiego.
- Wielki wezyr wie na pewno, że udało nam się zdominować cały handel i żeglugę na wschód od Rzeki Calim, a także związany z nią handel aż po Góry Graniczne. - Faldan był marynarzem z krwi i kości: barczysty, postawny, z ogorzałą od wiatru twarzą. Na tle ociekających złotem, jedwabiem i satyną wnętrz, czy choćby w kontraście do wystrojonego Habiba, prezentował się co najmniej skromnie. - Wielki Wezyr wie także bez wątpienia, że pomimo potencjału i możliwości jak dotąd nie zdołaliśmy przejąć roli Calimportu w handlu zachodnim i północnym. Dodatkowo w rejonie rzeki Calim po raz trzeci w tym miesiącu pojawili się Czarni Jeźdźcy, łupiący kupców mających kupować od nas skóry i tkaniny...
Tu w słowo wpadł mu trzeci mężczyzna, nadworny mag Jafaar, człowiek równie inteligentny, co bezwzględny i wyważony.
- Jeźdźców można przekupić, zastraszyć lub zabić, zależnie od preferencji jego miłości wezyra. - skłonił lekko głowę w stronę półleżącego na poduszkach władcy - Jeśli natomiast problemem jest zdominowanie Calimportu środkami dostępnymi lokalnie, być może należy poszukać ich nieco dalej. Powinieneś wiedzieć lepiej, niż ktokolwiek inny - zwrócił się bezpośrednio do Faldana - że głównym graczem na Morzu Mieczy, przynajmniej w granicach Tethyru i okolic, jest obecnie Velen. Przy rozsądnej ofercie zapewne zechcą nas wesprzeć swoimi środkami, a przynajmniej opłacanymi przez tamtejszego Lorda korsarzami...
Wezyr po raz kolejny uniósł dłoń i gdy Jafaar przerwał, zapytał:
- Khadijah, co ty myślisz o tym wszystkim?
Jak na komendę trzy głowy trzech mężczyzn obróciły się w twoją stronę, a ich po trosze pogardliwy, po trosze zawistny wzrok spoczął na twej twarzy. Mężczyźni nie mogli ścierpieć, że w sprawach takiej rangi, w dodatku w ich towarzystwie, zabiera głos kobieta, tym bardziej, że wezyr zwracał się do niej tak bezpośrednio o radę.