Religia
No cóż. Ja też wierze, że jeszcze spotkam parę osób i że śmierc nie będzie końcem mnie, mojego istnienia - tylko na innych zasadach. Mam swoją wizję, może błędną, ale taką, w jaką chciałbym uwierzyc - nie potrzebuję wyobrażenia narzuconego przez kogoś innego (z którym zgadzam się tylko częściowo), skoro ktoś mógł je stworzyc na tej samej zasadzie co ja i może byc tak samo błędne jak moje. Przecież jest tak wiele religii na świecie, a w większości można znaleźc dużo dobrego - wystarczy tylko przeżucic się na inny tok rozumowania - moim zdaniem wszystkie religie zostały stworzone przez ludzi zgodnie z wartościami, jakie cenili i zgodnie z ich wizją świata. Ja mam swoją, mającą korzenie w katolickiej, ale jednak nieco odmienną.
Użytkownik Krix dnia pią, 27 cze 2008 - 16:29 napisał
Mam prośbę, nie bierz tego do siebie, ale przeczytaj z raz albo dwa swoje wypowiedzi nim je zamieścisz i oceń ich logiczność oraz ogranicz w nich chaotyczność, by były trochę bardziej zrozumiałe. Dziękuję.
Jak pisze takie długie wypowiedzi to nie mam czasu na czytanie tego co piszę, tylko jadę pod wpływem impulsu, ale mniejsza:P
Użytkownik Taramelion dnia pon, 30 cze 2008 - 12:56 napisał
Ale znowu brednie. Podaj argumenty na istnienie ewolucji.
Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat
Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat
DZIECI RODZĄ SIĘ Z OGONAMI! Albo byłeś kiedyś czymś z ogonem albo będziesz czymś z ogonem. Bez względu na to w którą stronę to pójdzie to i tak mamy już ewolucję
Użytkownik Krix dnia pon, 30 cze 2008 - 13:36 napisał
Na szybko przychodzą mi do głowy te nie raz wykorzystywane argumenty, czyli coś spowodowało wielki wybuch, albo coś zapoczątkowało pierwsze procesy chemiczne które doprowadziły do powstania życia. No i ten z obliczeniem prawdopodobieństwa zaistnienia człowieka w takiej formie jaka jest. Wynosiło to coś ok 0.0003%
Oczywiście prawdopodobieństwo że ludzie byli lepieni z gliny jest bardziej.... prawdopodobne( wybaczcie że to ciągnę ale nie mogę się powstrzymać).
Gość_Taramelion*
#203Cytat
skoro kreacjonizm to prawda to czemu chyba żaden naukowiec nie uważa że to prawda i wszyscy są przeciwko niej
A Scientific Dissent From Darwinism
So... BANG!
Cytat
Super strona Arkham. wink.gif Zawsze to zdrowo się pośmiac z takich zmyślnych artykułów próbujących za wszelką cenę obalic ewolucję. Podziwiam autorów. Ileż muszą się nagimnastykowac żeby znaleźc coś co będzie przypominało jakowyś dowód, argument.
Przestrzegam jednak!. Brak zapasu wiedzy z dziedziny biologii może się zakończyc uwierzeniem, że fantastyczny obraz świata wykreowany przez twórcę jest prawdziwy.
Przestrzegam jednak!. Brak zapasu wiedzy z dziedziny biologii może się zakończyc uwierzeniem, że fantastyczny obraz świata wykreowany przez twórcę jest prawdziwy.
Dlaczego twierdzisz, że to co zostało napisane w tym artykule "przypomina" dowód, argument?
A ponadto przestrzegam! Brak zapasu wiedzy z wszystkich dziedzin wiedzy może się zakończyć uwierzeniem, że fantastyczny obraz świata wyewoluowany z bigosu jest prawdziwy.
Cytat
Cytat
1. Ewolucjonizm usprawiedliwia ateizm
Każdy kto twierdzi, że nie ma Boga, musi odwoływać się do ewolucji, by tłumaczyć przyrodę bez jej Projektanta.
Każdy kto twierdzi, że nie ma Boga, musi odwoływać się do ewolucji, by tłumaczyć przyrodę bez jej Projektanta.
Nie musi ponieważ niektórzy ludzie nie potrzebują wyjaśnienia skąd się wzięliśmy istniejemy i to się liczy, i jak na mnie to nie jest argument w ogóle, poza tym dodam dokonywujemy się do prawdy, naszej prawdy.
Oczywiście, niektórzy nie potrzebują takich wyjaśnień. Ale my rozmawiamy na konkretny temat - powstanie świata. Więc bierzemy pod uwagę tylko opinie osób, które obstają przy kreacjonizmie, teorii ewolucji czy też innej opcji.
So... BANG!
Cytat
Cytat
Ale znowu brednie. Podaj argumenty na istnienie ewolucji.
Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat
Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat
DZIECI RODZĄ SIĘ Z OGONAMI! Albo byłeś kiedyś czymś z ogonem albo będziesz czymś z ogonem. Bez względu na to w którą stronę to pójdzie to i tak mamy już ewolucję
Tautologia.
Cytat
Oczywiście prawdopodobieństwo że ludzie byli lepieni z gliny jest bardziej.... prawdopodobne( wybaczcie że to ciągnę ale nie mogę się powstrzymać).
Jakby to ująć... chłopie. Biblia jest księgą, która używa języka symboli. Czy też metafor. Poza tym Stary testament napisany został w języku aramejskim (początkowe księgi), następnie w hebrajskim. Wiele dzisiejszych przekładów biblijnych, które są używane (np. w Polsce) są tłumaczeniami z tłumaczeń - najczęściej angielskich. Tak więc słowo przetłumaczone na "glina" oznacza po prostu pierwiastki, materię, coś materialnego.
Dodatkowo rozwinę temat:
Czy Adam i Ewa nie są postaciami alegorycznymi (zmyślonymi)?
"Obecnie nauka potwierdza słuszność poglądu od dawna głoszonego przez większość wielkich religii, że ludzie wszystkich ras pochodzą (...) od tego samego pierwszego człowieka"
(Amram Scheinfeld, Heredity in Humans, Filadelfia i Nowy Jork 1972, s. 238).
"W spisanej przed wiekami biblijnej opowieści o Adamie i Ewie, ojcu i matce całego rodzaju ludzkiego, zawarta jest ta sama prawda, którą głosi dzisiejsza nauka, mianowicie że wszyscy ludzie na ziemi stanowią jedną rodzinę i są tego samego pochodzenia" (Ruth Benedict i Gene Weltfish, The Races of Mankind, Nowy Jork 1978, s. 3).
Dzieje 17:26: [Bóg] z jednego człowieka powołał do istnienia cały rodzaj ludzki, dając mu do zamieszkania całą powierzchnię ziemi.
To taka adnotacja do kilku poprzednich postów.
CDN.
Zanim przejdę do dalszych rozważań chciałbym coś wyjaśnić:
Nie mam zamiaru podważać osiągnięcia nauki. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że w wielu dziedzinach naukowcy mogą się poszczycić niesamowitymi sukcesami.
Badania, które prowadzą przez lata zaowocowały wzbogaceniem naszej wiedzy o wszechświecie, Ziemi i żywych stworzeniach.
Wyniki badań funkcjonowania ciała ludzkiego pomagają lepiej i szybciej leczyć.
Postępy w dziedzinie elektroniki zapoczątkowały erę komputerów, które zmieniły styl naszego życia.
Naukowcy wysłali człowieka na księżyc. Ba! Potem go sprowadzili na Ziemię...ŻYWEGO! ;p
Nam wypada tylko odnieść się z uznaniem dla ich osiągnięć, z których korzystamy co dnia.
No i teraz należy wyjaśnić znaczenie dwóch terminów:
Ewolucjonizm - tym słowem będę się odnosił do ewolucji organicznej - teorii, która głosi, że pierwszy żywy organizm rozwinął się z materii nieożywionej.
Następnie w miare rozmnażania się, ulegał rzekomo przemianom w rozmaite gatunki żywych istot, a skończyć to się miałoby powstaniem wszystkich form życia na Ziemi - w tym również czlowieka.
A to wszystko nastąpić miałoby bez rozumnego kierownictwa, lub nadprzyrodzonej interwencji.
Przez Stwarzanie natomiast rozumiem pogląd, że pojawienie się żywych istot mozna wytłumaczyć tylko istnieniem Boga wszechmocnego, który obmyslił i stworzył wszechświat jak również wszystkie podstawowe rodzaje życia na ziemi.
A teraz kilka pytań:
Czy E. naprawdę jest oparty na przesłankach naukowych?
Czy proces stwarzania opisany w Biblii to tylko mit? A może się zastanowimyczy nie jest on zgodny z odkryciami współczesnej nauki?
Mam nadzieję, że zapoznacie się z tym co mam zamiar jeszcze napisać bez uprzedzeń.
Cytat
Dlaczego twierdzisz, że to co zostało napisane w tym artykule "przypomina" dowód, argument?
Dlaczego? Otóż jak dla mnie to są próby wykreowania jakichś argumentów na siłę. Stworzenia czegoś z niczego. Na czym zresztą te 'argumenty' się opierają? Chyba na zasadzie 'nie, bo nie'. Jak chce się podwarzyc coś, co jest ogólnie przyjęte trzeba to udowodnic. Darwin i Kopernik dowody podali, a mimo to kreacjoniści chcieli ich na stosie palic. Dla mnie to próba naciągania ludzi.
Cytat
"Obecnie nauka potwierdza słuszność poglądu od dawna głoszonego przez większość wielkich religii, że ludzie wszystkich ras pochodzą (...) od tego samego pierwszego człowieka"
(Amram Scheinfeld, Heredity in Humans, Filadelfia i Nowy Jork 1972, s. 238).
"W spisanej przed wiekami biblijnej opowieści o Adamie i Ewie, ojcu i matce całego rodzaju ludzkiego, zawarta jest ta sama prawda, którą głosi dzisiejsza nauka, mianowicie że wszyscy ludzie na ziemi stanowią jedną rodzinę i są tego samego pochodzenia" (Ruth Benedict i Gene Weltfish, The Races of Mankind, Nowy Jork 1978, s. 3).
(Amram Scheinfeld, Heredity in Humans, Filadelfia i Nowy Jork 1972, s. 238).
"W spisanej przed wiekami biblijnej opowieści o Adamie i Ewie, ojcu i matce całego rodzaju ludzkiego, zawarta jest ta sama prawda, którą głosi dzisiejsza nauka, mianowicie że wszyscy ludzie na ziemi stanowią jedną rodzinę i są tego samego pochodzenia" (Ruth Benedict i Gene Weltfish, The Races of Mankind, Nowy Jork 1978, s. 3).
Nasze własne istnienie stanowiło niegdyś największą ze wszystkich tajemnic świata, ale zagadka została już rozwiązana. Wyjaśnili ją Darwin i Wallace (...). (s. 13)
Darwinowski światopogląd jest prawdziwy (...) jest to jedyna znana dziś koncepcja, która w ogóle może - choćby tylko w teorii - wyjaśnić tajemnicę naszego istnienia. (s. 14)
Dawkins, R.: Ślepy zegarmistrz. PIW, Warszawa 1994.
Chodzi mi o to, że nie wiem, co do dyskusji ma wprowadzić czyjakolwiek wypowiedź nie poparta argumentami.
Cytat
Darwinowski światopogląd jest prawdziwy (...) jest to jedyna znana dziś koncepcja, która w ogóle może - choćby tylko w teorii - wyjaśnić tajemnicę naszego istnienia. (s. 14)
Przypomina mi to trochę nazistowskie gadki o wyższej rasie. "Jedynie nasza rasa jest wyższa. Aryjczycy są lepsi!".
To jakby robić z błota gulasz.
[Dodano po 2 godzinach]
Użytkownik Jugg dnia pią, 04 lip 2008 - 20:52 napisał
Bóg i Jezus też mogli być metaforami, a więc jeżeli nie zgadzasz się z lepieniem z gliny to musisz także obalić tą dwójkę i już nie ma chrześcijaństwa:P
Może w ramach odpowiedzi zacytuję pewien świetny artykuł...
Cytat
Życie i służba Jezusa
UCZNIOWIE w dalszym ciągu są przygnębieni. Nie pojmują, co oznacza pusty grobowiec, ani nie dają wiary wieściom przyniesionym przez kobiety. Toteż jeszcze w niedzielę Kleofas z drugim uczniem udają się z Jeruzalem do Emaus, oddalonego o ponad 10 kilometrów.
Kiedy idąc rozmawiają o wydarzeniach dnia, przyłącza się do nich jakiś nieznajomy i pyta: „O czym to rozprawiacie ze sobą po drodze?"
Zasmuceni uczniowie przystają, a Kleofas dziwi się: „Czy samotnie mieszkasz jako cudzoziemiec w Jeruzalem, że nie wiesz, co się tam wydarzyło w tych dniach?"
„Cóż takiego?" — dopytuje się tamten.
„To, co dotyczy Jezusa Nazarejczyka" — odpowiadają. „Nasi naczelni kapłani i władcy wydali na niego wyrok śmierci i przybili go do pala. A myśmy się spodziewali, że jest to ten, który ma wyzwolić Izraela".
Kleofas i jego współtowarzysz opowiadają o zdumiewających wypadkach, które zaszły tego dnia — o nadprzyrodzonym pojawieniu się aniołów i o pustym grobowcu — ale potem okazuje się, że nie bardzo wiedzą, co to znaczy. Nieznajomy strofuje ich: „O bezrozumni i nieskorzy w sercu do uwierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czy Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swej chwały?" Następnie objaśnia im fragmenty świętych pism odnoszące się do Chrystusa.
Zbliżają się już do Emaus i wygląda na to, że nieznajomy zamierza iść dalej. Uczniowie chcą go jeszcze posłuchać, toteż nalegają: „Zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i dzień przygasa". Zatrzymuje się więc na posiłek, a gdy się modli, łamie chleb i podaje im, poznają, że ich rozmówcą jest sam Jezus w zmaterializowanym ciele ludzkim. Jednakże zaraz potem znika im z oczu.
Teraz rozumieją, dlaczego nieznajomy tyle wiedział! „Czy nasze serca nie pałały", pytają, „gdy po drodze mówił do nas i w pełni otwierał przed nami Pisma?" Natychmiast wstają, pośpiesznie wracają do Jeruzalem i odszukują apostołów oraz tych, którzy są z nimi. Zanim zdążyli się odezwać, tamci podnieceni mówią: „Pan rzeczywiście został wskrzeszony i ukazał się Szymonowi!" Wtedy Kleofas z drugim uczniem opowiadają, że oni też widzieli Jezusa. W sumie tego dnia ukazał się uczniom czterokrotnie, za każdym razem komu innemu.
Chociaż z obawy przed Żydami uczniowie zamknęli drzwi, Jezus nieoczekiwanie pojawia się po raz piąty. Staje wśród nich i mówi: „Pokój wam". Są przerażeni, ponieważ biorą go za ducha. Jezus wyjaśnia im, że nie jest zjawą: „Dlaczego się niepokoicie i dlaczego w waszych sercach powstają wątpliwości? Spójrzcie na moje ręce i stopy, że to ja sam; dotknijcie mnie i obejrzyjcie, bo duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam". Oni jednak wciąż nie chcą wierzyć, że Jezus żyje, wydaje im się to bowiem zbyt piękne, aby było prawdziwe.
Chcąc im uzmysłowić, że to naprawdę on, Jezus pyta: „Czy macie tu coś do jedzenia?" Bierze kawałek pieczonej ryby, zjada go i zaczyna nauczać: „To są słowa moje, które mówiłem wam, gdy jeszcze byłem z wami [zanim umarłem], że musi się wypełnić wszystko, co napisano o mnie w prawie Mojżeszowym i w Prorokach, i w Psalmach".
Jezus dalej ciągnie to swoiste studium Biblii, mówiąc: „W ten sposób napisano, że Chrystus miał cierpieć i na trzeci dzień powstać spośród umarłych, a na podstawie jego imienia miała być wszystkim narodom głoszona skrucha ku przebaczeniu grzechów — począwszy od Jeruzalem, wy macie być tego świadkami".
Z jakiejś przyczyny na tym znamiennym spotkaniu w niedzielę wieczorem nie ma Tomasza. Któregoś dnia pozostali mówią mu więc z radością: „Widzieliśmy Pana!"
„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę" — oponuje Tomasz.
Po ośmiu dniach uczniowie znów się zbierają. Tym razem Tomasz też jest obecny. Mimo iż drzwi są zamknięte, Jezus ponownie staje wśród nich i mówi: „Pokój wam!" Potem zwraca się do Tomasza i zachęca: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym".
„Pan mój i Bóg mój!" — wykrzykuje Tomasz.
„Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś?" — pyta Jezus. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Łukasza 24:11, 13-48; Jana 20:19-29, BT.
UCZNIOWIE w dalszym ciągu są przygnębieni. Nie pojmują, co oznacza pusty grobowiec, ani nie dają wiary wieściom przyniesionym przez kobiety. Toteż jeszcze w niedzielę Kleofas z drugim uczniem udają się z Jeruzalem do Emaus, oddalonego o ponad 10 kilometrów.
Kiedy idąc rozmawiają o wydarzeniach dnia, przyłącza się do nich jakiś nieznajomy i pyta: „O czym to rozprawiacie ze sobą po drodze?"
Zasmuceni uczniowie przystają, a Kleofas dziwi się: „Czy samotnie mieszkasz jako cudzoziemiec w Jeruzalem, że nie wiesz, co się tam wydarzyło w tych dniach?"
„Cóż takiego?" — dopytuje się tamten.
„To, co dotyczy Jezusa Nazarejczyka" — odpowiadają. „Nasi naczelni kapłani i władcy wydali na niego wyrok śmierci i przybili go do pala. A myśmy się spodziewali, że jest to ten, który ma wyzwolić Izraela".
Kleofas i jego współtowarzysz opowiadają o zdumiewających wypadkach, które zaszły tego dnia — o nadprzyrodzonym pojawieniu się aniołów i o pustym grobowcu — ale potem okazuje się, że nie bardzo wiedzą, co to znaczy. Nieznajomy strofuje ich: „O bezrozumni i nieskorzy w sercu do uwierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czy Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swej chwały?" Następnie objaśnia im fragmenty świętych pism odnoszące się do Chrystusa.
Zbliżają się już do Emaus i wygląda na to, że nieznajomy zamierza iść dalej. Uczniowie chcą go jeszcze posłuchać, toteż nalegają: „Zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i dzień przygasa". Zatrzymuje się więc na posiłek, a gdy się modli, łamie chleb i podaje im, poznają, że ich rozmówcą jest sam Jezus w zmaterializowanym ciele ludzkim. Jednakże zaraz potem znika im z oczu.
Teraz rozumieją, dlaczego nieznajomy tyle wiedział! „Czy nasze serca nie pałały", pytają, „gdy po drodze mówił do nas i w pełni otwierał przed nami Pisma?" Natychmiast wstają, pośpiesznie wracają do Jeruzalem i odszukują apostołów oraz tych, którzy są z nimi. Zanim zdążyli się odezwać, tamci podnieceni mówią: „Pan rzeczywiście został wskrzeszony i ukazał się Szymonowi!" Wtedy Kleofas z drugim uczniem opowiadają, że oni też widzieli Jezusa. W sumie tego dnia ukazał się uczniom czterokrotnie, za każdym razem komu innemu.
Chociaż z obawy przed Żydami uczniowie zamknęli drzwi, Jezus nieoczekiwanie pojawia się po raz piąty. Staje wśród nich i mówi: „Pokój wam". Są przerażeni, ponieważ biorą go za ducha. Jezus wyjaśnia im, że nie jest zjawą: „Dlaczego się niepokoicie i dlaczego w waszych sercach powstają wątpliwości? Spójrzcie na moje ręce i stopy, że to ja sam; dotknijcie mnie i obejrzyjcie, bo duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam". Oni jednak wciąż nie chcą wierzyć, że Jezus żyje, wydaje im się to bowiem zbyt piękne, aby było prawdziwe.
Chcąc im uzmysłowić, że to naprawdę on, Jezus pyta: „Czy macie tu coś do jedzenia?" Bierze kawałek pieczonej ryby, zjada go i zaczyna nauczać: „To są słowa moje, które mówiłem wam, gdy jeszcze byłem z wami [zanim umarłem], że musi się wypełnić wszystko, co napisano o mnie w prawie Mojżeszowym i w Prorokach, i w Psalmach".
Jezus dalej ciągnie to swoiste studium Biblii, mówiąc: „W ten sposób napisano, że Chrystus miał cierpieć i na trzeci dzień powstać spośród umarłych, a na podstawie jego imienia miała być wszystkim narodom głoszona skrucha ku przebaczeniu grzechów — począwszy od Jeruzalem, wy macie być tego świadkami".
Z jakiejś przyczyny na tym znamiennym spotkaniu w niedzielę wieczorem nie ma Tomasza. Któregoś dnia pozostali mówią mu więc z radością: „Widzieliśmy Pana!"
„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę" — oponuje Tomasz.
Po ośmiu dniach uczniowie znów się zbierają. Tym razem Tomasz też jest obecny. Mimo iż drzwi są zamknięte, Jezus ponownie staje wśród nich i mówi: „Pokój wam!" Potem zwraca się do Tomasza i zachęca: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym".
„Pan mój i Bóg mój!" — wykrzykuje Tomasz.
„Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś?" — pyta Jezus. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Łukasza 24:11, 13-48; Jana 20:19-29, BT.
Cytat
Uff... ale gafę popełniłem. Ale jakie to szczęście, że u nas nie ma takiej zasady. I że nie jesteśmy na zachodzie.
Nie jest problemem zacząć ja stosować Majorku, naprawdę nie jest problemem. I na twoje nieszczęście na owym "zachodzie" jesteśmy, czy chcesz tego, czy też nie. W tej konkretnej sprawie, wziąwszy pod uwagę Twoje poprzednie "wyczyny" na forum i charakter puszczam to płazem. Na przyszłość mała rada: masz już 18 lat i musisz już brać pełną odpowiedzialność za to, co piszesz i mówisz.
Okej, każdy inteligentny i szanujący się człek poprzednią wypowiedź Majorka po prostu pominie. Zostawmy wiec ja w tyle i idziemy naprzód. Może zostawmy też w tyle kwestię teorii Darwina. Mam pytanko do Was: czy ktoś z Was czytał księgę świętą innej religii niż chrześcijańskiej? Koran chociażby? Jeśli tak, to może podzieli się wrażeniami, spostrzeżeniami, opiniami? Zaznaczam, że ja nie czytałem, dlatego jestem taki ciekawski?
Cytat
Nie jest problemem zacząć ja stosować Majorku, naprawdę nie jest problemem.
Zatem zacznijmy.
Cytat
I na twoje nieszczęście na owym "zachodzie" jesteśmy, czy chcesz tego, czy też nie.
Z którego punktu widzenia patrzysz?
Cytat
W tej konkretnej sprawie, wziąwszy pod uwagę Twoje poprzednie "wyczyny" na forum i charakter puszczam to płazem.
A dlaczego to wymaga (?) puszczenia?
Cytat
Na przyszłość mała rada: masz już 18 lat i musisz już brać pełną odpowiedzialność za to, co piszesz i mówisz.
Czynię to od kilku lat. Właściwie odkąd zacząłem świadomie podejmować ważniejsze decyzje.
Cytat
Okej, każdy inteligentny i szanujący się człek poprzednią wypowiedź Majorka po prostu pominie.
Dlaczego umniejszasz wartość mojej wypowiedzi?
Dalej nie uważam żebym powiedział coś niestosownego.
Jeśli chodzi o Koran, to z tego co wiem to mój ojciec go czytał. Ponoć można tam znaleźć wiele powiązań czy to historycznych czy fabularnych z Biblią. Lecz oczywiście Biblia jest znacznie starsza.
Ja poproszę o wydzielenie tematu o ewolucji mam zamiar bowiem go kontynuować. Dzięki.