Im starsze, tym – o ironio – lepsze. Przeważnie. I nie mówię tu o winie – wystarczy spojrzeć na dzieła starożytnych, które dotrwały do czasów dzisiejszych. A czy coś ze współczesności ma szansę przetrwać tak długo? Osobiście wątpię. I poniekąd mam wrażenie, że zasada ta ma swe zastosowanie do gier, między innymi. Ostatecznie uroku starszym produkcjom odmówić nie można, zwłaszcza jeśli wciąż znajdują swych wiernych fanów, prawda?
Wystarczy spojrzeć na słynne "Baldur's Gate". Znajomi ciągle coś wspominają o odpaleniu tej gry, ja sama zaś obiecuję sobie wciąż, że w końcu zajrzę do wersji odświeżonej. No właśnie – odświeżonej. Nie tylko ta produkcja została jej poddana. Mówię tu oczywiście o Icewind Dale, będącym – przynajmniej według mnie – niejako towarzyszem już wspomnianego Baldura. Lecz czy chirurgiczny skalpel spełnił swe zadanie? Czy może dzierżył go kompletny partacz, niemający pojęcia, jak powinno przeprowadzać się operacje plastyczne? O tym opowiada Ranger Krzyś w swojej recenzji.
Lecz jeśli na gry nie macie ochoty, a wolicie zaszyć się w ciepłym kącie z książką – nie ma problemu. Wieże również kojarzą się z minionymi czasami, a do tego lubią mieć paskudnych lokatorów (nie, nie, skąd ten pomysł? Oczywiście że nie mam tu na myśli Naczelnego!) bądź przepiękne księżniczki jako lokatorów (z haczykiem w postaci smoka lub wiedźmy na straży). Medivh, o dziwo, podjął się roli błędnego rycerza i postanowił sprawdzić, co w jednej się kryje.
Poza tym przypominam, że do wygrania są naprawdę smakowite kąski!