- Cholera........dziwnie się czuję..... - Atis powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła.Otoczenie było dosyć dziwne. Łąka, na której rosły jedynie białe kwiaty i nic pozatym. Nawet niebo było bezchmurne.
Atis podniosła się do pozycji siedzącej i sięgnęła ręką do prawego boku. Bandaża nie było. Spojrzała w stronę rany. Nadal była, jakby świeża. Ale wcale nie krwawiła.
- Dobra, bez jaj proszę, umarłam czy jak? - Dziewczyna spodziewała się, że będzie to pytanie retoryczne....
- No prawie.
__________________________________________________________________
- No więc.....
- Nazin, lepiej już nic nie mów. Oszczędzaj siły. - Med powstrzymał Nazina przed kolejnymi słowami. Ciekawe co stało się z Atis. Tak nagle zniknęła.....mam nadzieję, że wszystko z nią dobrze.....
Medivh padł na trawę nieprzytomny. Rzecz jasna to wina zmęczenia. Kto wie na jak długo sobie "pośpi"......
__________________________________________________________________
- Fajnie, świetnie, BOSKO! KTO TO DO JASNEJ CHOLERY POWIEDZIAŁ!
- Jesteś przewrażliwiona. - Jakiś głos rozchodził się po głowie dziewczyny.
- OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEM! MAM JUŻ DOŚĆ! BEZ PRZERWY KTOŚ MNIE ATAKUJE! MAM DOŚĆ! - Atis poderwała się na równe nogi. Była już dość wyczerpana, choć nie czuła tego. Teraz wypełniał ją gniew.
- Uspokój się. To jedyne czego teraz ci trzeba....
- A ty skąd to wiesz?! I wogóle z kim ja gadam?! Oszalałam chyba!!
- Nie poznajesze mojego głosu?
- Nie. - w jednej chwili Atis uspokoiła się. - Może jakaś podpowiedź?
- Tęskniłem za tobą....- Przed Łowczynią pojawiła się jakaś postać....
__________________________________________________________________
- Med śpi jak zabity....- stwierdził Nazin.
- I ty się mu dziwisz? Przecież ucierpieliśmy jak nigdy dotąd. - Fingrekh mówił dość ochrypłym głosem. Mimo iż nie miał żadnych ran cielesnych, to był wyczerpany do granic możliwości.
- No, poza tym zwierzakiem...- Adam popatrzał kątem oka na Ramizesa i zaakcentował ostatnie słowo.
Wampir nic na to nie odpowiedział. Był raczej zajęty swoimi sprawami, aby zważać na głupie obelgi.
Medivh miał dość dziwny sen. Śnił mu się anioł. Miał wielkie, białe skrzydła. Łudząco przypominał Atis. A może to jednak była ona? Być może, ale pewnie było to spowodowane troską i tęsknotą. Mag powoli otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie przetarł oczy....
__________________________________________________________________
- Ciebie sie po prostu nie spodziewałam.
- Lubię cię zaskakiwać.
- A ja nie lubię kiedy wycinasz mi numery.
- Kiedy tak było?
- Nie pamiętasz? Najgorszy numer jakiego w życiu doświadczyłam!
- Przypomnij mi bo nie pamiętam.
- TY IDIOTO! Nawet nie wiesz ile ja przez to przeżyłam! Mogłeś mi chociaż powiedzieć, żebym odeszła, a nie od razu śmierć!!
- To było udawane.
- Ty nic nie możesz zrozumieć?! Nie możesz się choć wysilić!?
- Gdybym ci tak powiedział, nie poszłabyś.
- Skąd wiesz?!
- Jesteśmy zbyt do siebie przywiązani, tyle.
- Nienawidzę cię.....dlaczego mi to zrobiłeś.....no dlaczego....- Atis rozpłakała się. Zakryła twarz dłońmi.
- Trudno mi to po prostu wytłumaczyć.......- Męszczyzna położył dłoń na jej ramieniu. - Tak apropo, to dlaczego nie było żadnego miłego powitania?
- Bo nie zasłużyłeś, ot co.
- Wypominasz mi cały czas....
- I będę wypominać zawsze, a pozatym, ty naprawdę nie żyjesz.
- A ty prawie. Masz dwa wyjścia, albo umrzesz i idziesz ze mną, albo żyjesz dalej. To zależy jedynie od ciebie.
- W innych okolicznościach bardzo chciałabym umrzeć i być z tobą, ale teraz nie mogę. - Atis była pewna swego zdania.
- Można wiedzieć dlaczego?
- Przyjaźń trzeba pielęgnować......oj trzeba.....Pogadałabym jeszcze tro.....
- No to na co czekasz, mamy sporo czasu. A ja naprawdę tęskniłem.....
- Wiem, ja też, ale.....
- Ale?
- No po prostu nie mogę. Po prostu, nie teraz. Postaraj się zrozumieć.
- Ja wiem, ja wiem. Mam postarać się zrozumieć całe zło tego świata. - Jego głos brzmiał bardzo sarkastycznie.
- Ostatnio jak rozmawialiśmy też się tak zachowywałeś! Wolę twoje wcześniejsze wcielenie.
- Tak, czyli podobało ci się to, jak prawie cię zabiłem?
- Masz zamiar się teraz kłócić?!
- No chyba, że ty chcesz.
Atis uderzyła go w twarz.
- Coraz bardziej upodabniasz się do Dante'go!
- Nawet tak nie mów.
- Nie zabronisz mi. To widać na pierwszy rzut oka, kiedyś dzeliła was wielka granica, a teraz prawie jesteście tacy sami........arhhhh.....po co ja to wogóle mówię!
- Słuchaj, nawet nie wiesz jak tęsknota potrafi zmienić.
- Wyobraź sobie, że wiem!
- Cały czas o tobie myślałem! Uwierz mi, że dałbym wszystko, za to, żeby móc znowu.......
__________________________________________________________________
- Źle się czuję, nie wiadomo kiedy wróci Rince i Aya, a nadal nie wiemy gdzie jest Atis.
- Spokojnie, wrócą wszyscy......mam nadzieję.... - dodał po krótkiej chwili Nazin.
Poraz kolejny zawiał chłodny wiatr.
- Co tak siedzicie? - nagle zabrzmiał nad resztą znajomy głos.
- Atis? - zapytał Med jakby z niedowierzaniem.
- Nie, Rince. Jasne, że ja! Tylko od razu ostrzegam, nie rzucać się na mnie ze szczęścia.
- I tak nikt nie ma siły.... - stwierdził Nazin, patrząc na Łowczynię. - A ty, mimo głębokiej rany, trzymasz się nieźle.
- Rany? Jakiej rany? O chol....... - Atis spojrzała na jeden z boków. Rana mocno krwawiła. - Zagoi się. Nie mam zamiaru cię męczyć Nazin.
- Ale, od nadmiaru wylanej krwi....
- Przeżywałam gorsze rzeczy. Choć jeśli tak bardzo chcesz, to możesz jedynie obandarzować...
Dziewczyna siadła obok elfa na trawie, a ten zaczął bandarzować jej bok. Poznasz na nowo zapomnianą prawdę. Te słowa rozchodziły się po głowie dziewczyny. Co on miał przez to na myśli, pomyślała. Nieważne, co ma być, to będzie. Zawsze może jej to wytłumaczyć kiedy będzie spała. Tak sie umówili. Tak, sen.......