Wilkołak [runda 10]

-Kota, wiem, że nie za bardzo da się wyeliminować z kręgu podejrzanych nikogo, o kim nie pisał Ranger i że wilkołaków może być kilka. Ale szmatka jakimś tropem jest i dobrze byłoby za nim podążyć, dlatego przytoczyłam ubiór każdej osoby, który zapamiętałam...
- Góra mięśni, hę? Może pan Murzyn-góral sam coś ukrywa, a brak inteligencji tylko mu pozwala za każdym razem uchodzić z życiem, hę?
Ielenia
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
- Ielenia? Mało prawdopodobne, panie nic-o-tobie-nie-wiem. Choć w tej chwili wszystko się wydaje prawdopodobne. Ja bym podążyła tropem szmatki i kuchni. Eni miała taki ładny czepek, jak wpadła z ciasteczkami. Ale chciałabym podkreślić, że to tylko ślepy strzał. Taramelionowi wyszedł z maliwą. Może mi też się uda?
- Żadne wasze argumenty mnie nie przekonują - stwierdziła z przekąsem.- A już na pewno nie ten Tara, który podrywa wszystko, co się rusza.
"Jak dobrze, że mnie nie próbował uwieść. To zapewne dzięki mojej cudownej brodzie."
- pomyślała z uśmiechem na ustach.
- Jednak patrząc na wydarzenia ostatnich dni...- jej myśli wróciły na właściwe tory.- można wysnuć wniosek, że osoby najmniej udzielające się mają coś do ukrycia (jakieś futro?) i uważają, że jeśli niewiele będziemy o nich wiedzieć, ujdą z życiem (co im się jak narazie udaje). Jedynym naszym tropem jest ta nieszczęsna kolorowa szmatka. Podążę więc śladami Vitanee i argumentami Koty i przyglądnę się bliżej Eni tej nocy.
- Tak, tak moje dzieci, jam jestem tym wilkoczymś. Ledwo po schodach wchodzę, a mam się zamieniać w jakieś bestyje i po nocach straszyć? Do czego to do chodzi? Cóż ta młodzież sobie wyobraża? - Ze smutkiem przysiadła na brzegu fotela. W ciągu kilku sekund na jej kolanach znalazły się dwa rude koty. - Och Azor, och Reksio. Jedzenie im wszystkim daje, haruję od rana do nocy, żeby mieli co do buziaczków włożyć, a oni tacy są dla mnie. Tacy niemili! A przecież gdybym była wilkołakiem, to byście się mnie bali, moi maleńcy, czyż nie? Bo wilk to prawie jak pies, a wy, moje maluszki kochane ciągle pod nogami mi się kręcicie. Jak to jest?
Podrapała się po ręce, gdzieniegdzie pokrytej zielonymi łuskami. Uśmiechnęła się tylko troszkę.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Bracia, nie dajcie się zwieść, Wilk chowa się w Vitanee! Siostro, tak mi przykro...
-Ciężko mi nie zaufać dwóm najlepszym ekspertom od wilkołaków... Wybacz Vitanee ale i ja zagłosuję na Ciebie. Kaznodziejo! Jeśli się mylimy, uratuj ją proszę! Szkoda by było popełnić kolejny błąd...
-Gdzież jest Kaznodzieja, co swą mocą jest w stanie obronić niewinnych? Gdzież był, gdy umierał Charon? Czy nie widzi, jakie grzechy tu są popełniane? Taramelion, by ratować cudzołożnicę z kłakami, która pewnie serwuje Wam teraz potrawkę z wnętrzności Charona, linczuje niewinnych! Ranger dąży do władzy absolutnej i wszystkich zgładzi, ludzi, wilkołaków, superbohaterów. Wszystkich! Nawet Ciebie, Kaznodziejo. Miejże trochę sumienia. Charon wołał do Ciebie o pomoc, o pomoc Najwyższego. I umarł, przez TWÓJ grzech! Braku odwagi!
Nie pragnę władzy, chcę jedynie, aby groźba śmierci odsunęła się od mych braci i sióstr. Twój terror, Vitanee, kończy się TEJ nocy. Bracia, jeśli jeszcze nie głosowaliście, zróbcie to teraz. Nie ma co marnować głosu na niepewne cele, skoro natura tego potwora stanęła otworem przed moimi oczami.
W takim razie powinieneś, Rangerze, nosić okulary, albo je przetrzeć. Zwracasz się do nich "bracia i siostry". Pośród Was krążą wilkołaki, a do nich też zwraca się "bracia i siostry". Powiadam Wam, iż Krzyś chce zostać samcem alfa! Ale pamiętaj, Krzysiu, Czuwający czeka. A w odpowiednim momencie zaatakuje. Ciebie. Bo to Ty stanowisz prawdziwe zagrożenie. Wzywam Kaznodzieję do obrony niewinnych dusz! Wzywam Czuwającego do wyeliminowania prawdziwego niebezpieczeństwa! A raczej kilku, o ile się nie mylę.
Spojrzała ze smutkiem na Vitanee.
- Drogie dziecko, zważaj na słowa. Jeszcze przed momentem byłaś milusia i kochana, a teraz zaś krzyczysz i wyzywasz ludzi od cudzołożników. Ludzi, którzy w życiu nic Ci nie zrobili, nawet nie rzucili, ni razu, żadnych podejrzeń w twą stronę. Ja jestem za stara na takie wyzwiska, mi nie przystoi! Mój małżonek, w grobie się przewraca gdy słyszy takie insynuacje.
Powstała, pierś jej zafalowała.
- W momencie, kiedy życie twe jest zagrożone, zaczęłaś panikować i wskazywać na każdego, byle się wybielić. A jak tu nie zaufać Panu Rangerowi, który raz już wskazał wilkołaka? Bardzo mi przykro, gdybym mogła, powstrzymałabym się od głosu. Ale niestety nie mogę, dlatego mój wybór pada na ciebie dziecko.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Szlag mnie już bierze, ile można się ukrywać w tych połach tłuszczu? Grasz miłą babcię. Wiesz o tym. Czuwający czeka. A co jeśli i ja jestem wilkiem i Ty?
- Oj tak, czuwający czeka. - Zachichotała. - Nie przypominam sobie, żebym latała po nocy w postaci psa. Moje kociaczki by mnie za to znienawidziły.
Tu spojrzała czule na swoje dwa ukochane stworzonka i puściła do nich perskie oczko.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


W takim razie, panie i panowie. Pamiętajcie, że gdzieś tam, w oddali czekają wilkołaczki/wilkołaki (tu usmiechnęła się słodko, do osób, które do tej pory były dla nie miłe ... lub nie) i dopiero rozpoczną polowanie! A wtedy będzie krew i zgrzytanie zębów. A umierając, pamiętajcie postać Rangera Krzysia, osoby, która Was w to wszystko wrobiła. Zapewne jutro zacznie eliminować niewinnych. Bo wszystko idzie zgodnie z planem...
Podsumowanie

Dzień 3:

Zlinczowani: Vitanee

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: Ranger Krzyś

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Boneclaw, Charon, Dalej…, E.M. Thorhall, Eni, Kota, Matt, na-pewno-nie-wilkolak, Tamc., Tig


___________________________


Aktualnie grający:
- Boneclaw
- Charon
- Dalej...
- E.M.Thorhall
- Eni
- Ielenia
- Kota
- maliwa
- Matt
- na-pewno-nie-wilkolak
- Niiin
- Ranger Krzyś
- Tamc.
- Taramellion
- Tig
- Wiktul
- Vitanee
- Ymreth

___________________________

Gdyby ktoś spytał kapitana bądź innego mieszkańca załogi, to otrzymałby identyczną odpowiedź: nigdy nie było tyle niepokoju na jego pokładzie tudzież tak wielkich problemów, jakie mieli teraz. No, może z dekadę temu pokładowy medyk wyhodował jakieś myszy, co potrafiły latać i do tego uciekły z klatek, co spowodowało niemało zamieszania, ale, ale… nijak to się nie równało z sytuacją obecną. Sytuacją, będącą zarazem beznadziejną jak i dającą nadzieję: ostatecznie to po stronie wilków słał się gęsto trup, przy wręcz minimalnych stratach po stronie [nie]ludzi.
Zdobyty kawałek szmatki wprawił wszystkich w niemałą konsternację. Był fragmentem ubioru czy może czegoś całkiem bardziej prozaicznego? Należał do wilkołaka, czy może jakimś cudem znalazł się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie, będąc tym samym posiadaczem niewidzialnych nóżek pozwalających na samodzielne wędrówki? Pytania się mnożyły i mnożyły, pozostając bez odpowiedzi.

Do czasu.

Tajemnica prawdopodobnie nie zostałaby rozwiązana, gdyby nie to, że jeden z robotów sprzątających najzwyczajniej w świecie oberwał errorem, który nie zezwolił na monitorowanie stanu baterii, a co za tym idzie – nie został wywołany proces wymuszający podłączenie się do systemu zasilania. Niedziałający robot to nic innego jak alarm wyskakujący na pulpicie w odległej kabinie, pokazujący miejsce, gdzie ostatni raz pseudożywa sterta blach była aktywna.

Gdyby nie to, że wilkołacza groza zaglądała każdemu w ślepia, odkrycie boratowego stroju przeszłoby bez echa. Stroju, w którym brakowało oddartego kawałka. Przekazywana z ust do ust informacja rozprzestrzeniała się w błyskawicznym tempie, rozjaśniając coraz bardziej obraz sytuacji. Winny został znaleziony. Pozostała tylko kwestia tego, jak go wyeliminować bez większych strat.

Rozwiązanie? Okazało się banalnie proste.
Ktoś z kuchni wygadał się, że zielona herbata mogłaby pomóc. Czegóż więcej można było chcieć…? Ciastka i kawa z dodatkiem drobno pokruszonych liści zielonej herbaty okazały się pułapką doskonałą. Vitanee została znaleziona w swojej kabinie, z grymasem cierpienia na… nie, nie twarzy. Potworne wilczo-ludzkie oblicze, nie będące w pełni ani jednym ani drugim w wyniku śmierci w chwili transformacji było świadectwem, że znów dokonano słusznego wyboru.

Trzy dni, trzy wilkołaki. Czyżby zagrożenie już zostało wyeliminowane…? Tak najwyraźniej zdawali się sądzić wszyscy znajdujący się na pokładzie „ZGE”. Chociaż…

Osamotniony członek wilczej sfory, korzystając z rozluźnionej atmosfery zahaczającą o euforię, wybrał się na łowy. Ranger Krzyś – to był jego cel dzisiejszej nocy. Traf jednak chciał, że nie zbliżył się do niego nawet na wyciągniecie dłoni: niewidzialna bariera, będąca prawdopodobnie czymś na kształt pola siłowego skonstruowanego przez czujnego Doktora zatrzymała wroga z dala od pomieszczenia medytacyjnego Rangera, w którym to szukał odpowiedzi na sobie tylko znane pytania.

Po triumfalnym dniu trzecim nastąpił…
___________________________
…dzień czwarty.
-Hurra! Kolejny triumf ludzi! Skuteczny lincz, a do tego znowu popisał się doktor! Wygląda na to, że teraz został już tylko jeden wilkołak... Wczoraj nie uznali winy Vitanee tylko E.M.Thorhall, Boneclaw i Matt. Matt i E.M. Thorhall głosowali na mnie, z kolei Boneclaw i Niin, podobnie jak Vitanee wskazywali na Eni... Czyżby któreś z nich chciało zwiększyć tym samym szansę wilkołaczycy, swojej siostry na przeżycie? Wiemy na pewno, że kryształowo czysty jest Ranger Krzyś i Tar. Ciężko też podejrzewać Kotę, która wspiera dwóch wcześniej wymienionych i kombinuje jak może by złapać ostatniego wilka. Ani razu się nie pomyliła... Co do reszty, naprawdę ciężko powiedzieć.

Usiadła sobie na kanapie i zaczęła poważnie dumać, kto może być winny.
Kocica zaklęła cicho gdy zorientowała się, że jej wieczorna drzemka (zjedzenie całego pudełka mocno alkoholowych czekoladek nie było najlepszym pomysłem, na jaki wpadła) przeciągnęła się niemiłosiernie i okazało się, że kobieta nie mogła wziąć udziału w linczu. Ale znów miała rację!

- Rangerze, mam do ciebie prośbę. Sprawdź, jeśli możesz, aurę - czy cokolwiek ty tam sprawdzasz - Ielenii, bo po dogłębnej analizie stwierdziłam, że jest osobą podejrzaną. Wolę jednak nie głosować na nią bez zapewnienia z twojej strony, że jest winna. Bo uważam, że jeśli nie ona, to Niiin.

Spojrzała na kobietę i mrugnęła.

- Vitanee nie zechciała ze mną spędzić nocy... czy też nie dano jej... a ja się z tego powodu naprawdę cieszę. Szkoda co prawda, że się zaraziła, jednak... - wzruszyła ramionami. - A jeśli chodzi o ciebie, moja droga, nie jestem pewna. Dlatego proszę Rangera o sprawdzenie cię. Jesteś osobą, co do której nie chcę mieć wątpliwości. Wóz albo przewóz.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

← Wilkołak
Wczytywanie...