Koniec dnia szóstego.
[Dodano po 2 godzinach]
Podsumowanie
Dzień 6:
Zlinczowani: Matt + E.M. Thorhall (autolincz)
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: brak
Zabici przez Czuwającego: Taramellion
Nie głosowali i nie pasowali: Boneclaw (2), Charon, Dalej…, E.M. Thorhall (3), Eni, Kota, Matt (2), na-pewno-nie-wilkolak (2), Niiin, Tamc., Tig (2), Ymreth
___________________________
Aktualnie grający:
-
Boneclaw
-
Charon
-
Dalej...
-
E.M.Thorhall
- Eni
-
Ielenia
-
Kota
-
maliwa
-
Matt
- na-pewno-nie-wilkolak
- Niiin
-
Ranger Krzyś
-
Tamc.
-
Taramellion
- Tig
-
Wiktul
-
Vitanee
-
Ymreth
___________________________
Wszystko wskazywało, że czarna passa będzie się utrzymywać i utrzymywać. Dwa ostatnie dni solidnie przetrzebiły liczebność załogi a i kolejny dzień nie zaczął się najlepiej –
E.M. Thorhall najwyraźniej nie wytrzymała takiej dawki stresu i uznała, że nie będzie narażać się na bolesną śmierć z
rąk łap wilkołaka. Została znaleziona przez przypadek, w pracowni
Wiktula. Porozrzucane fiolki, brakiem swej zawartości świadczyły, że kobieta wyciągnęła dłonie po substancje, które nie były dla niej przeznaczone. A skoro nie były dla niej… to ich spożycie miało śmiertelny skutek.
Życie jednak toczyło się dalej. Ktoś dodał przesiadywanie Matta w bibliotece do specyficznego zapachu, jaki unosił się nad ciałem Rangera. Odkrycie, że jest posiadaczem wiekowego miecza, wcale nie poprawiło jego sytuacji. Właściwie… Ciekawe, dlaczego, nieprawdaż? Ostatecznie nie istniało żadne prawo zabraniające posiadania reliktów z przeszłości, tym bardziej, jeśli były rodzinnymi pamiątkami, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Szczegół, że rzeczony miecz, niemal doskonale zachowany, wciąż mógł posłużyć jako oręż. I posłużył. A nie, pomyłka, jedyne, do czego posłużył, to zniszczenie podłoża w newralgicznym miejscu, bowiem tam akurat przebiegały jakieś rury, z których jął się wydobywać bliżej nieokreślony gaz.
-
Lepiej stąd spieprzajmy… Może się nie znam, ale coś czuję, że… W NOGI! – zaczął ktoś niepewnie, by skończyć na krzyku i panicznej ucieczce.
Matt nie zamierzał tanio sprzedać swej skóry ani też dać się zabić tak, jak byli towarzysze jego wirusowej niedoli, o nie. Chciał zabrać ze sobą jak najwięcej osób. Toteż zamigotał niewielki płomyk, by zaraz upaść…
Wybuch wstrząsnął dosłownie całym statkiem. Oj, dopiero co trzeba było dokować i dokonywać napraw a tu znów…? Przynajmniej ostatni wilkołak zginął.
Właśnie. Zginął. Ale śmierci tej nocy nie było dość. Dziarska staruszka, z pozoru przyjazna babuleńka, która każdemu nieba by uchyliła, miała też drugą twarz. Twarz krwawą i mściwą. A koty, o dziwo, były jej wspólnikami w zbrodni… Odnalazły bowiem Taramelliona i nie dały mu nigdzie się oddalić, skutecznie zatrzymując go ocieraniem się o nogi i błagalnym wręcz miauczeniem, sugerującym, że chcą jeść. Albo mizianie. Albo to i to.
Eni zastała mężczyznę bezskutecznie próbującego przekonać koty, żeby dały mu spokój.
-
Wiesz… Może i nie powinnam tego robić. Ale… pewnie się nie zdziwisz, jak ci to powiem. Nie podobasz mi się. Chciałeś mnie, taką starą poderwać. Nie, żeby mi to nie pochlebiało… - zachichotała, poprawiając kilka wymykających się spod bandany kosmyków –
Martwi mnie, co się stanie, jeśli nie na mnie skończą się twe zakusy. Rozumiesz, moralność, te sprawy…
Dziennik kapitana
Horror, jaki przeżywaliśmy przez ostatnie dni w końcu się zakończył. Straciłem członków załogi, pasażerów, przyjaciół. Chyba rozważę porzucenie kosmicznej kariery i osiedlę na jednej z przytulnych planet, próbując zapomnieć o tym wirusie i istotach niemalże żywcem wyjętych z legend. Zastanawia mnie, co się stało z Taramellionem, zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach tuż po śmierci ostatniego Wilkołaka. Może powinienem przyjrzeć się Czuwającemu, ponoć ludzie na starość dziwaczeją. Póki co, jedynym moim celem jest bezpieczne dotarcie do kolejnej bazy, gdzie „ZGE03” znów będzie naprawiany (…)
___________________________________________________________________________
KONIEC
Dziękuję wszystkim za udział i wspaniałą rozgrywkę, oraz, rzecz jasna - gratuluję ludziom wygranej. Pozostało jeszcze kilka szczegółów do dopięcia, ale to będę już rozważać jak się w końcu wyśpię. Solidnie

Tymczasem zapraszam do komentowania tej rundy, rzucania sugestiami, etc. w tych miejscach:
http://forum.gexe.pl/...5509-wilkolak/
http://forum.gexe.pl/...wagi-sugestie/
oraz do zapisywania się na rundę 11:
http://forum.gexe.pl/...lkolak-zapisy/
[Dodano po 10 dniach]
Śnięta, wsięta, zima - niezima, dumanie i znikanie...
No, ale mniejsza z tym. W końcu mam bonusy do rozdania.
Przede wszystkim...
Tańczący z Wilkami
dla
Tiga,
za wygranie... (no, patrząc teraz także na rundę 11...) aż 6 rund, co jest bezprecedensowym rekordem. Oby tak dalej i niech się łapy w tym niebezpiecznym tańcu nie poplączą!
oraz...
Krwawa Łza
dla
Rangera Krzysia,
za potężny wkład w przetrzebieniu wilkołaczego rodu, dzięki wykorzystaniu atrybutów swej roli.