-Panowie !
Wołam dwóch gwardzistów, którzy ze sobą rozmawiają. -Zanieście tego draba do naszych lochów. Jeśli się obudzi, walnijcie go mocno w mordę !
Gdy gwardziści odchodzą z jeńcem, zwracam się do was: -Volkier i Augst chodźcie ze mną do dowódcy, trzeba będzie mu opowiedzieć czego się dowiedzieliśmy ! A Ashgan zaprowadź lepiej Manora do centrum opantrunkowego, może wdać się do zakarzenie ! Nie traćmy czasu, bo czas to pieniądz.....
Dobra idziemy do niego. Trzeba sie pospieszyć. Czas leci.
Jeżeli ten sprzedawca był gnomem z dzielnicy portowej, to nie musicie tam iść. Więcej dowiecie się u dowódcy.
Ale naprawdę, pospieszmy się.
-Nic mi nie będzie, dostałem zatrutą strzałą 4 razy w mój zad i nawet jadu nie usuwałem i przeżyłem. Ale możecie mnie zaprowadzić, będziecie mieli czas na opowiedzenie nam wszystko.
Problem w tym ze nie idziemy do tego sprzedwacy po informacje tylko aby odpokutowac nasza dzisiejsza glupote. Pozatym to mylicie sie. Ten sprzedawca ktorego poszukujemy mieszka w dzielnicy rzemieslniczej i MUSIMY sie tam udac , bo w przeciwnym razie bedziemy mieli po raz kolejny dzisiaj klopoty z prawem
Takie rzeczy jak relacjonowanie wydarzeń mają być pisane przez użytkowników a nie robione na zasadzie: "to oni sobie przeczytaja nasze tematy" Wysilicię się trochę!
Dwaj gwardziści podchodzą do was i zabierają oprycha do celi. Nagle drzwi od koszar oficerskich otwierają się z hukiem. Wychodzi wasz dowódca i szybkim krokiem podchodzi do was. Zauważa gwardzistów taszczących ze sobą oprycha, chwilę przygląda się porwanemu płaszczowi Volrikera po czym spogląda na Manora.
- Oj chłopcy, chyba macie mi coś do opowiedzenia.
Zauważa Ashgana i Augusta.
- Czy ja mam stać się niemiły? Jeszcze tu jesteście!? Chyba was jakoś w końcu nagrodze za waszą pilną słuzbę. Jazda mi stąd!
A wy mi powiedzcie co to za obywatel właśnie trafił do naszej celi i dlaczego wyglądacie jak wyglądacie?
Panie dowódco, chyba wiem gdzie jest Pióro. Muszę opowiedzieć wszystko od początku.
Gdy tylko się rozstaliśmy, udałem się na poszukiwanie jakichś handlarzy "na czarno". Doszedłem do dzielnicy portowej. Odwiedziłem "znajomego" sprzedawcę ciekawych rzeczy, pewnego gnoma. Udało mi się od niego wyciagnąć informację na temat Pióra. Wczoraj, z miasta, wyruszyła zbrojna kompania na czele z Terrentio de Raachimem. Podobno udali się w kierunku Jaskiń Umarłych w górach. Więcej się niestety nie dowiedziałem. O ile pamiętam, Pióro mogło posłużyć do otwarcia jakiegoś grobowca lub skarbca.
Po wyjściu z tamtąd, zobaczyłem, że gnom gdzieś pobiegł. Wracając do garnizonu, zobaczyłem, że jestem śledzony. Było ich trzech: dwóch drabów i jeden elf. Pobili mnie i wrzucili do gospody, gdzie byli Tokar i Manor. Pomogli mi w walce z nimi. Jednego draba zabiłem, drugiego przyprowadziliśmy. Elf zdołał uciec, raniąc Manora shurikenem. Później przybyliśmy tutaj.
Trzeba przepytać tego draba, czy coś o tym wie. Czas ucieka, ta kompania z każdą chwilą oddala się od miasta.
Dowódca wysłuchał w mileczeniu relacji Volrikera. Chwile przechadzał się w zadumie po czym powiedział:
- Mam pewne podejrzenia ale na razie wam ich nie zdradzę. Musze mieć pewność. Najpierw pójdziecie do tego informatora. Od tego co wam powie będzie dużo zależeć. Oporządzcie się teraz trochę. Macie jeszcze troche czasu do zmroku. Ja tymczasem zajme się naszym gościem w więzieniu. Odmaszerować.
Dowódca wyraźnie zadumany odszedł w stronę koszar.
(I prosiłbym teraz o opisy tego co robicie. Nie szczędzcie klawiatur. W razie potrzeby możecie założyć nowe tematy. Nazwijcie je tylko odpowiednio!)
Umowa stoi, mości krasnoludzie. Skoro mamy czas, to może się przejdziemy do tego gnoma. Muszę z nim "ostro" pogadać. Przy okazji, powie nam gdzie jest elf, który cię zranił. Jeszcze tylko kilka rzeczy wymienię w zbrojowni
Idę do zbrojowni, wymieniam płaszcz i łuk na nowy, stary oddaję do naprawy. Wracam z powrotem. Dobra, możemy iść.
-O nie panowie.... mam już dosyć na dziś gnomów, drabów, zbrojowni i sklepów jublierskiech !
Rozmyślam na chwilę co robić. Nagle wpadam na dobry pomysł... -Poczekam tutaj na dowódcę może mnie weźmie na przesłuchanie mego jeńca ! A jak nie to pochodzę po dziedzińcu i popytam gwardzistów czy nic podejrzanego nie widzieli. Ale teraz......
Po wypowiedzeniu tych słów siadam na pobliską ławkę i staram się zrelaksować
Widzisz jak Manor z Volrikerem opuszczają dziedziniec. Kierujesz się do stołu gdzie rano jedliście śniadanie, i starasz się przyjąć w miarę najwygodniejszą pozycję. Po chwili przysiada się do ciebie jakiś gwardzista. Wyciąga zza pazuchy 5 kostek i mówi:
- Zagramy? O posiłek, by się dowódca nie czepiał, że żołd przepuszczamy.
Znasz tego człowieka z widzenia. To jeden z drużynników z korpusu pałacowego (czyli z tych którzy strzegą pałacu).
Do Danego i Jakóba.
Odchodzicie w kierunku bramy. Dany masz na sobie nowy płaszcz a na łuk napiąłeś nową cięciwę. Manor, zastosowałes stara krasnoludzka technike opatrywania ran tzn. pól kwaterki wódki na rane pół kwaterki do gardła. Od razu ci lepiej. Kierujecie się do dzielnicy portowej. Do zachodu zostały mniejwięcej 3h.(temat zaraz powstanie)
-Ha ! Pewnie ! Nie żebym się chwalił, ale grasz z mistrzem !
Wpadłem na pewien pomysł...... -Może sobie chlupniemy, żeby lepiej nam się myślało !
Wyciągam piersióweczkę za pazuchy. Ci z korpusu pałacowego zawsze mieli słabe głowy....
- A czemu nie? Chłodno dziś. - gwardzista uśmiecha się i bierze porządny łyk z piersiówki
- Uaaa - krzywi się - coś ty tam wlał? odrdzewiacz do kolczug?
Wyjmuje mały mieszek z którego wysypuje 6 kostek.
- Proponuje 3 serie. Sumujemy punkty i ten kto ma więcej wygrywa. Proste jak pika drzewna standardowa - mówi gwardzista nawiązując do starego jak świat dowcipu krążącego wśród gwardzistów.
Pociąga łyk z flaszki, zbiera kostki do ręki, pociera je i rzuca.
1 3 1 1 3 5
- Hmm, rzucam do trzech par.
Podnosi jedynke i piątke i rzuca.
Wypada: 5 6
- Cholera! Rzucam szóstką. No chodź tu do mnie piąteczko.
Wypada: 2
- Ehhh, podwójną parą też się zadowolę. Mam 8 punktów. Rzucaj.