Dowódca przygląda ci się krytycznie. Kątem oka zauważasz, że jak kompani śniadania nagle próbują wyglądać na bardzo zajętych sprzątaniem.
Takiż to z ciebie dobry kolega? Tak się o niego troszczysz? Słodkie.., Jak bym cie nie znał to bym może uwierzył! Tym razem ci daruje ale jak jeszcze raz zobacze, że ci się ręce do czegoś lepią to... bój się wtedy. A z Augustem to co? Też się spił drań jeden? Czy może go ta Letutzia tak go wymęczyła na wczorajszej przepustce. Volriker budzisz mi go ale migiem. I w szeregu zbiórka. Raz, raz, robotę mamy. Co się tak Tokar krzywisz?! Tym razem to nie będzie łapanie tego skretyniałego pudla (jak do stukroćset diabłów można pudla nazwać Goblin) co połknął klejnoty Milady, tym razem szykuje się prawdziwa robota. No już do szeregu lenie!
Aleście Volriker delikatni. Podmienili mi was czy co? Ashgan opiekuje się kolegą, ty jakiś taki grzeczniutki... MANOR! do mnie. Chuchnij mi tu, jeśli ty jestes całkowicie trzeźwy to znaczy, że się jeszcze nie obudziłem.
Dowódca podszedł do Augusta, złapał jakiś kubek ze stołu i wylał mu na głowe. WSTAWAĆ ŻOŁNIERZU! OBOWIĄZEK WZYWA, DO SZEREGU MARRRSZ! - ryknął.
TEKST DO STRAŻNIKA
Leżysz sobie w łóżku w swojej posiadłości na wzgórzach Mgielnych. Obok ciebie leży Letutzia - twoja żona. Ziewasz przeciągle i przeciągasz się. Kamerdyner delikatnie puka do drzwi. Wejśc - mówisz. Kamerdyner wchodzi niosąc srebrne tace na których parują jakieś półmiski. Co na śniadanie Fork? - pytasz się. WSTAWAĆ ŻOŁNIERZU! . Posiadłość i kamerdyner znikają, znajdujesz się na zamkowym dziedzińcu, po twarz spływa ci kompot wiśniowy, 2 cm od swojej ręki leżacej na stole zauważasz wbitą halabardę. OBOWIĄZEK WZYWA, DO SZEREGU MARRRSZ!
Ładnie trafiliśmy. A taki ładny dzionek sie zapowiadał. Ten wytrzeszcz z dworu od króla musiał powaznie opieprzyć dowdce że tak sie na nas wyżywa. Zwykle był łagodniejszy.
Będzie wesoło.
Delikatność to moja specjalność, a jestem miły, bo niedługo nie będzie dla kogo być miłym.
Spluwam na ziemię. I wydaje mi się, ze August tak szybko się nie obudzi. Za bardzo jest ZMĘCZONY.
-Znów trzeba będzie go nieść...... Pamiętam tą hece podczas Przesilenia zimowego, gdy zabawiliśmy "Pod Pijanym Żubrem", w czasie rozwiązywania zagadki zaginięcia tego cholernego pudla! Tak się schlał, że musiałem go wziąć "na barana" i taszczyć do jego komnaty !
Na mojej twarzy pojawia się grymas bólu. -Do dziś coś mnie strzyka, a on nawet piwa nie postawił, a od dowódcy obiecanej premii nie dostałem !
Patrzcie no jaki gagatek. Ledwo na nogach stoi. Ja nawet nie chcę wiedzieć czemu on taki zmęczony. Jak przez tydzień przepustki nie dostanie to się nauczy, ze na służbie ma być przytomny. Jeśli Manor sie nauczył by nie przychodzić totalnie zalanym to on też moze - dowódca spogląda podejrzliwie na Manora jakby się chciał upewnić co do jego stopnia zalania. Ashgan, skoroś taki dobry kolega to zaprowadź Augusta do komnat, na wieczór ma być rześki i przytomny. Tokar, idź z Ashganem i patrz mu na ręce. Manor, Volriker sprzątnijcie mi ten burdel, a tego pijaczyne spod stołu do karceru. Widzę was tu wszystkich 4 z powrotem nim zdąże policzyć do 30. Raz, raz, raz żołnierze. Ruszać się ale żwawo.
Słuchaj stary. Ty jesteś tu dłużej odemnie. może mi powiesz, dlaczego dowódca jest taki przeczulony na punkcie złodzieji. Przecież dobrze wiesz że nie zależało mi na kradzieży kluczy Augusta, jeżeli chciałbym zwinąć coś z jego kwatery to użyłbym wytrycha a nie w bezczelny sposób kradł klucz. Wiernie słuyże królowi, a on zawsze musi sie o coś przyczepić, w nieodpowiednich momentach widzi to co nie trzeba i źle odbira. Ehhh szkoda słów
W drodze do komnaty budze się O na bogów, ale mnie boli głowa! Jakiś dupek coś musiał mi dolać do wina... Niech no ja go dorwę...
Rozglądam sie i widzę Tokara i Ashgana. Ooo, miło cię znów widzieć giermku Tokarze, stary druhu. A ty Ashgan nie stercz tak jakbyś zobaczył samego Stentora. Czuje sie dobrze.
Po sprzątnięciu całego bałaganu i kilku przekleństwach, odstawiam pijanego strażnika do karceru, wracam spowrotem i czekam na resztę gwardzistów. W międzyczasie próbuję wyciągnąć jakieś informacje od dowódcy.
Spokojnie Volriker, zaraz wszystkie się dowiesz. Ja wiem, że ci sie śpieszy by kogos sprać po gębie. Niech się tylko wszyscy zbiorą. Manor i ekipa od Augustusa zamarudziła gdzieś
Patrzcie, patrzcie któż to zaszczycił nas swoją skromną osobą. Strażnik August osobiście! Czy koledzy cię już poinformowali, że masz cofnięte przepustki na następny tydzień? I nie chce słyszeć żadnego ale! A Manor gdzie polazł?! Volriker, gdzie żeś zgubił tego moczymorde. Przecież mieliście pójść tylko do karceru. Trudniej was upilnować niż stado wściekłych gęsi. To jest Gwardia Królewska do stukroścet diabłów!!! A wy co!? Piknik sobie robicie, jasełka jakieś?!!
Dowódca biega rzucając się niczym rozwścieczony byk. Co chwila na kogoś pokrzykuje, gani i popędza. Wkrótce cały dziedziniec pustoszeje. Wszyscy starają się uniknąć gniewu dowódcy. Nagle czujecie się bardzo samotni stojąc po środku...
Znowu mu się jeść zachciało. Nie mógłbyś kiedyś przyjść na czas? Przez ciebie ja obrywam od dowódcy.
Dobra, ludu, zbieramy się wreszcie, czas leci, a misja czeka!
No dobra darmozjady, do szeregu! Oj wezmę się ja za was wkrótce. Zaczniecie wtedy przypominać gwardzistów. Manor coś ty tam pożarł? Krowę? Przecież, żeś ledwo śniadanie skończył. Jak można tak mundur uwalić?! Volriker nie chichocz jak panienka sam lepiej nie wyglądasz. Tokar, od kiedy to tak się stoi na baczność?! Plecy prosto, nogi złączone klata do przodu! No, odrazu lepiej. A teraz słuchać mnie bo nie będe się powtarzał. Całe miasto już o tym wie chyba oprócz was. Wasi kumple z dziennej zmiany dali... ciała. Gorzej nawet, oni się dali ^@%(@$! - i kapitan zaklął szpetnie. Dzienna straż jak sama nazwa wskazuje, dała sobie w biały dzień, rozumiecie co do was mówię?, w bialy dzień wykraść z Orlego Gniazda pewną bardzo cenną rzecz. Nie będe tracił czasu by wam mówić co sądze o tych idiotach. Nie uśmiechajcie się tak głupkowato bo wy mieliście tam tydzień temu straż i na was też mogło paść. Nie ulega jednak wątpliwości, że dokonali tego zawodowcy. Śladów nie zostawili praktycznie żadnych poza 5 strażnikami leżącymi na posadzce. A tą cenną rzeczą która zniknęła było Pióro Łabędzia czyli mamy problem. Nie Tokar, sprawdzili już Goblina, kundel nic nie zeżarł. Nie muszę wam chyba mówić, że cała ta sytuacja stawia nas w bardzo nie korzystnym świetle i na podwyżki raczej nie mamy co liczyć? Zapewne już się domyślacie co macie robić. Dzisiaj wieczorem "Pod pęknietym kuflem" pojawi się informator który coś nam a raczej wam powie na temat tych wydarzeń. - kapitan przygląda się wam bacznie, czekajac na wasze pytania.
Słowniczek pojęć:
Pióro Łabędzia - legendarny klejnot-klucz stanowiący jeden z elementów słynnego zbioru Ptasiego. Jego powstanie datuje się na okres panowania Rojmira Walecznego (mniej więcej 12 wieków temu). Prawa do tytułu twórców tego arcydzieła roszczą sobie krasnoludy bursztynowe slynące wśród Starego Ludu za najlepszych złotników i jubilerów oraz elficcy mistrzowie kowalstwa. Obie strony ciągle przescigają sie w podawaniu kolejnych argumentów i dowodzeniu swoich racji (w pewnym okresie spór ten groził nawet wybuchem wojny). Mimo licznych badań nie udało się ustalić pochdozenia klejnotu. Przełożony gildii magów - Ajaeleolus - zapytany co sądzi o całej tej sprawie odpowiedział: " a wy i tak wszyscy g.... wiecie'. Za równo krasnludy jak i elfy nie przejęły się za bardzo stanowiskiem czarodzieja. Pióro Łabędzia obecnie jest jednym z klejnotów koronacyjnych władców imperium i pełni funkcję klucza do prywatnego skarbczyka krola.
Orle Gniazdo - Prywatna siedziba króla wzniesiona na dachu Pałacu Kryształowego (czyli na wysokości poad 60m). Przeznaczenie: miejsce odpoczynku króla. Powód zbudowania: jak sam władca stwierdził: "w pałacu źle mi się sypia, za wysokie sufity są...". Orle Gniazdo jest chronione przez elitarnych członków Gwardii Królewskiej którzy czuwają na 2 zmianach nad bezpieczeństwem i bronią dostępu do skarbca króla (wymaganie dodatkowe: brak lęku wyskości)
-A może coś przeoczyliście kapitanie? Wiem że na pierwszy rzut oka nie zawsze wszystko można zobaczyć, ale gwarantuje panu że można dojść do tego kto to zrobił po tym jak zginęli strażnicy. Jedno już wiemy zrobili to zawodowcy ale napewno nie weszli od frontu siekąc wszystkich mieczami. Zapewno było to po cichu bez rozgłosu. Jeżeli udałoby się znaleźć w ciele nakłucie z trucizną to nie będzie wątpliwości kto to zrobił i gdzie szukać. Chyba ciała nie zostały jeszcze pochowane prawda?
Jak chcecie to nawet potraficie z sensem mówic Ashgan. Jednak strażnicy nie mieli tego szczęścia i nie zginęli (zaczną tego żałować jak sobie z nimi pogadam). Wszystkich 5 znaleziono poogłuszanych w różnych miejscach Gniazda. Żaden z nich nie ma pojecia co się stało. Dostali przez łeb i tyle. A Pióra nie ma. Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?
Uśmiecham się do siebie. Wiedziałem, że ktoś dał %^$#. Ale cóż, to my zawsze czyścimy po tych durniach.
A na głos: Skoro ukradli Pióro, a skarbczyk króla jest tutaj, to czemu go jeszcze nie okradli? O kradzieży dowiedzieliśmy się późno, więc mieli dużo czasu na obrabowanie go.
Idziemy do karczymy "Pod pękniętym kuflem". Mam nadzieję, że coś nam powiedzą. Ciekaw jestem, jak złodzieje weszli do środka. Czy mógłbym zobaczyć miejce, gdzie było przechowywane Pióro?