Sesja Krixa

- A i ja panu. - wstał i podał ci dłoń - W razie potrzeby proszę kontaktować się ze mną przez Lenina, zjawię się jeśli tylko będę mógł. - oznajmił wychodząc.
Odprowadzam wzrokiem księdza. A teraz co dalej? Odnalazłem drogę do Golkondy. Tyle stuleci... Miło byłoby usłyszeć to zdanie dawno temu to może bym już szykował się do powstrzymania przedpotopowców przed zniszczeniem dzieła Bożego. No ale widać tak miało być i ta droga była potrzebna. Zajmijmy się złem na podorędziu. Idę odszukać Lenina i spytać o parę rzeczy.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Szukać nie musiałeś daleko. Gospodarz był na pierwszym piętrze, przyjmując gości, którzy już powoli zaczęli zapełniać jego rewolucyjną bazę.
- A, jak tam? Jak tam, towarzyszu? - zapytał między jednym znajomym a drugim. - Marius już wyszedł, jak widziałem.
-Znalazłem to czego szukałem vieki całe. Uzyskałem spokój ducha i phozostało mi czekać. W tym czasie uznałem, że phomogę jak photrafię i doszliśmy do phorozumienia by działać w sphrawie bezsenności w mieście.- Przyglądam się zebranym i ludziom którzy są na tyle blisko by słyszeć. Dobrze upewnić się kto słucha, bo nigdy nie wiadomo. -Zamierzam w takim razie phoszukać sobie kąta do ukrycia się na dzień i poczynić przygotowania.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Słuchając cię nieco na stronie, Lenin zdawał się szczerze zaskoczony twoimi deklaracjami.
- No no no, proszę proszę, to zaprawdę wybornie. Cieszę się, że mogłem przysłużyć się wam, towarzyszu, w walce z kapitalizmem i uciskiem... eeeem, w waszych sprawach, jakiekolwiek by one nie były. - poprawił się szybko - Jeżeli potrzebne jest lokum na dzień, to niezmiennie gościnne pozostają dla was moje skromne progi. Jeśli czegoś jeszcze trzeba, to zamieniam się w słuch.
-Przyphuszczałem iż vaszmość zaoferuje gościnę.- Ściszam głos by mniej zainteresowanych uszu miało dostęp. - Niestety nie mogę długo korzystać z niej. Moja obecność może vam zagrozić bo zapewne ta mhroczna siła będzie starała się mnie zgładzić. Nie chcę by z mojej viny ktoś inny cierpiał. Są w obrębie miasta miejsca ophuszczone lub przeznaczone do rozbiórki? I przydałaby się lokalizacja całodobovego sklepu. Najlepiej majsterkowicza.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Spojrzał na ciebie z niekłamanym zdziwieniem.
- Emm... Niestety, obawiam się, że jedyne sklepy całodobowe w tej okolicy, jeśli nie w całym mieście, to sklepy monopolowe. Ale proszę powiedzieć jakich narzędzi potrzeba, a nie powinno być problemu ze znalezieniem. Co do kamienic w rozbiórce, to jest ich aż nadto. Zdecydowanie za dużo w ostatnich latach... Jesteśmy teraz na Roosevelta, na równoległym Nawrocie na pewno znajdzie pan niejedną kamienicę, zwykle piętrową, sypiącą się w oczach, a na prostopadłej do obu tych ulic ulicy Sienkiewicza też jest parę niższych, nawet tu nieopodal, na przeciwko katedry jezuitów.
-To mogło by być dobre miejsce. Blisko świętego punktu... A co do photrzeb. Kilkanaście metróv sznurka, gwoździe, duże i całkiem sphoro. Drut, młotek, żyłka i jakiś gruby materiał, dwie bele. Coś jak płachta na namiot, tropique, tak by śviatło miało phroblem przejść.- Zastanawiam się czy to wszystko co byłoby mi potrzebne do pułapek? Gdybym mógł się przejść między pułkami może bym jeszcze na coś wpadł ale na szybko to musi wystarczyć. -To chyba tyle. Viem, że to spora phrośba ale miałem nadzieje, że sklepy są jeszcze czynne.

[Przy okazji mam coś pieniędzy? Czy lecę na dobroci ludzi i co wpadnie do kieszeni? Bo jakoś wcześniej się tym nie przejmowałem.]
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
[ Powiedzmy, że masz jakieś 1000 zeta pod ręką, nie wiem jak tam generalnie stoisz z "Mieniem" ]

Lenin wyjął notes i zapisał pospiesznie twoje zamówienia.
- Rozumiem... To wszystko się znajdzie u nas, ewentualnie popytam jeszcze znajomych, nie powinno być problemu. Sklepy z narzędziami i takimi rzeczami są czynne przynajmniej do 21, ale w centrum ich raczej nie ma, bardziej na obrzeżach czy nieco dalej od centrum, choć ja sam nie bywam, więc może się mylę. Proszę tu zajrzeć jutro, a jeśli mi się uda, to wszystko będzie już czekać na odbiór. Powodzenia zatem. - uścisnął ci dłoń, potrząsając energicznie obiema swoimi i odszedł w stronę schodów.
Jak ja się odwdzięczę za okazane dobro? Nie wiem. Tak czy inaczej ruszam przejść się. Poszukać wspomnianego pustostanu przy katedrze. Może przy okazji spotkać kogoś na tyle pijanego bądź samotnego by napić się i mieć gwarancję iż ofiara nic nie będzie pamiętać. Wychodząc z klubu poruszam się uliczkami w miarę cicho. Przyglądam się im bacznie by móc zapamiętać co gdzie jest. Gdzie są drogi pożarowe czy ślepe uliczki i wejścia na dziedzińce między kamienicami.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Dotarcie na miejsce nie zajęło ci wiele czasu. Przeszedłeś krótką ulicę Roosevelta w kierunku przeciwnym do Piotrkowskiej i znalazłeś się na ulicy Sienkiewicza. Niemal dokładnie na wprost ciebie piętrzył się wysoki, strzelisty kościół, katedra w stylu neogotyckim, z obszernym podwórzem i plebanią. Po twojej stronie ulicy, kilkadziesiąt metrów dalej wgłąb ulicy, znajdowała się piętrowa, zdewastowana kamienica, która nawet w ciemnościach straszyła plątaniną siatek ochronnych, szczerbatymi zębami wybitych szyb i wyłamanych desek w pustych oknach oraz żółtymi ostrzeżeniami "Budynek do rozbiórki. Wejście grozi śmiercią". Przyglądałeś się melinie, oceniając jej przydatność jako kryjówki, gdy z rozwalonej, obskurnej bramy z drewnianymi drzwiami wiszącymi na zerwanym zawiasie wytoczył się żul, śmierdzący na kilometr brudem, szczyną, krwią i bimbrem z kartonu.
Jak podany na srebrnym półmisku. Ale to musi chwile zaczekać. Staram się zmusić kły do powrotu. Nadal na myśl o posmakowaniu krwi czuję podszept bestii. Nawet jeśli żywię się regularnie i nie muszę pić dużo to gdzieś w środku wiem, że ona tam jest. A przed każdym piciem czuje jak narasta. To instynkt tak jakbym był zwierzęciem, a nie dzieckiem Boga. Wilk a nie człowiek. Ale mogę się powstrzymać. Dam radę. Rozglądam się po ulicy czy nikogo nie ma, potem wkraczam w cienie i wykorzystuje niewidzialność. Pamiętam jak poznałem tą dyscyplinę. Wiedeń, dawno temu. Ukrywałem się w kryptach i napotkałem na Nosferatu. To było zaraz po tym jak Sehon spalił katedrę bym nie odnalazł czegoś związanego z Golkondą w jej podziemiach. Cały rok z nimi spędziłem poznając ich dyscyplinę i dzieląc się Sferą. Teraz niewidziany przez śmiertelników przejdę się po budynku. Muszę rozejrzeć się za miejscem gdzie jest mało światła. Zapewne piwnica, ale przydałoby się z dala od przypadkowych bezdomnych. Poza tym muszę poznać konstrukcję budynku. Potem wrócę tu po krew.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Obszedłeś budynek wzdłuż i wszerz, wchodząc gdzie tylko się dało, ale nie okazał się on niczym więcej, niż ruiną - meliną. Wszędzie leżał gruz i potłuczone szkło, puszki, butelki po piwie, winie i wódce, masa śmieci. Drewniane schody na piętro były zerwane w połowie, podłoga również zarwała się tu i tam, wszystko pokryte pleśnią i innymi, znacznie mniej przyjemnymi rzeczami. Dwie klatki schodowe, zbudowane w podobny sposób, w każdej po cztery mieszkania na piętro, wszystkie puste, jeśli nie liczyć zdewastowanych resztek umeblowania. Zejście do piwnicy było, ale zamknięte na skobel opatrzony kłódką, choć raczej nie miałbyś problemu ze sforsowaniem tej przeszkody.
Po skończonym obchodzie wróciłeś na podwórze, z którego widziany wcześniej żul nie zdążył się jeszcze wytoczyć, pochłonięty szukaniem szczęścia w pobliskim śmietniku.
Czuje jak kły naciskają wysuwają się i zaczynają naciskać na dolną wargę. Cicho nie wychodząc z cienia podchodzę do biedaka. Wciągam nosem powietrze by wyczuć jego zapach. Co w nim jest. Przyglądam się czy są ślady jakiejś choroby. Objawy czegoś co mogło by powędrować z krwią i zaszkodzić mi. Jeśli nic nie wzbudza mych obaw staje za nim i zaraz szybko przyciągnę by się napić. Muszę pamiętać by zapanować nad sobą. Tylko tyle by zaspokoić się, nie mogę pozwolić bym skrzywdził tego człowieka. Boże daj mi siłę bym panował nad swym mrokiem. Jak skończę trzeba będzie się nim zająć. Jeśli będzie nieprzytomny ulokuje go w którymś z mieszkań i czymś przykryje. Nikt nie powinien żyć na ulicy.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Podszedłeś do lumpa, który nie byłby świadom twej obecności nawet wtedy, gdybyś się na niego odlał i oceniłeś go dokładnie. W jego zapachu, tonie jego serca i szumie krwi było coś, co natychmiast cię zaalarmowało. Nie byłeś w stanie określić z początku co to takiego, gdyż nie przypominało żadnej znanej ci choroby, która mogłaby stanowić dla ciebie problem. Jednak nieopisany fetor, który mógłby towarzyszyć bez problemu zwyczajnemu Nosferatu wyjaśnił ci równie szybko, że ten oto człowiek ma krew zmieszaną z alkoholem w proporcjach 50/50. No, może nie aż tak, ale po pierwsze stawisz głowę, że dawno przekroczył dawkę śmiertelna dla zwyczajnego Europejczyka, a po drugie dorzucisz swój miecz, że po wszystkich wypitych jabolach, korbolach, spirytach i pozostałych syfach, do których miał dostęp w ciągu ostatniego tygodnia, jego krew przyprawi o wymioty nawet ciebie.
Walczyłeś tak oto, sam ze sobą, z wątpliwościami, z niesmakiem podyktowanym głównie kwestiami estetycznymi, a także wygłodniałą Bestią, choć chyba nawet ona czując i widząc to, co ty, wolała schować kły choć na moment.
Menel zamamrotał coś, piernął i potknął się o dziurę w chodniku. Polska.
Co to za ludzie? Nikt nie powinien tego przeżyć. Zaczynam się modlić nad biedakiem i tym próbuje uspokoić bestię. Nie będę z niego pił. Nie przyniesie to korzyści, jedynie straty. Wychodzę z cienia. Kładę dłoń na jego ramieniu. Zabiorę go stąd.
-Czy mnie phan słyszy? Dobrze się phan czuje?- Staram się go wyprostować by mógł mi spojrzeć w oczy. By wiedział, że nie chce go skrzywdzić. Tylko gdzie teraz? Gdzie jest szpital? Katedra. Mogą mieć na plebani telefon. Co ja gadam teraz to już pewnie każdy ma ten wynalazek. Kiedyś muszę się tego nauczyć. Nie ważne. Zaniosę go tam.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Zadanie nie było łatwe ani przyjemne, choć do przejścia miałeś może ze 100 metrów. Menel śmierdział przeokrutnie, a gdy prowadziłeś go pod ramię zataczał się całym ciężarem, rzygając i plując po drodze. Koniec końców dotoczyliście się wreszcie do plebanii, gdzie po dłuższej chwili dzwonienia i pukania otworzył ci szczerze zaskoczony mężczyzna w koszuli i koloratce.
-Bardzo przepraszam księdza za najście o tej porze. Proszę by ksiądz zadzwonił po pogotowie. Znalazłem tego człowieka na ulicy. Jest w ciężkim stanie i potrzebuje pomocy lekarskiej.- Staram się brzmieć zatroskanie i udaje iż oddycham. Niech wygląda iż był to dla mnie wysiłek. Duchowny zaraz zadzwoni i jakoś ocalimy tego człowieka. Nie ma szansy by odmówił ludziom w potrzebie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Istotnie, nie odmówił. Wprowadziliście pijaka do poczekalni, przy której mieściła się portiernia. Ksiądz zatelefonował i wezwał pogotowie. Po piętnastu minutach podjechała karetka i straż miejska, sanitariusze do spółki ze strażnikami ocenili stan faceta na "żywego trupa", zabrali na noszach, podziękowali księdzu i tobie.
- Bóg zapłać panu za taką troskę. Dzisiaj większość przeszła by obok takiego człowieka na ulicy, nawet nie spluwając. - dziękował z kolei tobie duchowny. - Może zechce się pan napić czegoś ciepłego, pewnie się pan zmęczył niosąc go tutaj.
"Napić się czegoś ciepłego...". No, wszystko ślicznie pięknie, ale mniej głodny się nie robiłeś.
-Merci beaucoup, ale ghodzina już późna. Czas wracać a ksiądz zaphewne rano musi wstać do svych oboviązków. Nie chcę zabierać więcej czasu.- Błagam Boże, niech ten twój sługa nie prosi mnie bym został. Nie wiem ile mogę panować. Trzeba było mi wyjść zaraz po pogotowiu. Śledzić może by znaleźć szpital. Mógłbym skorzystać z tamtejszych zapasów... albo kostnicy. Tak czy inaczej muszę wyjść. Nie mogę tu zostać bo bestia pobudza pragnienie. Może uda się kogoś spotkać na ulicy.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
← Sesja WoD
Wczytywanie...