Sesja Dany'ego

Powoli, niezwykle powoli, jakbyś usiłował wypłynąć z głębokiego bagna, odrzuciłeś od siebie tę wizję. Leżałeś teraz na plecach, cały spocony, czując pod sobą chłodną, kanciastą powierzchnię brukowych kostek. Po niebie powoli sunęły niewielkie chmury, a ponury monument piętrzył się przed tobą, patrząc na ciebie milcząco swym marmurowym majestatem.
Odsuwam się od niego jeszcze trochę i próbuję wstać na nogi. Następnie odchodzę od niego, szukając wejścia na teren stacji. Będę się musiał też rozejrzeć niestety.
Ocieram pot z czoła i robię kilka oddechów.
*Silne gówno, może być ciężko.*
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wejście do Muzeum Tradycji Niepodległościowych stało przed tobą otworem. Wywieszka na drzwiach głosiła, że będzie czynne do 18. Jednak wejścia na samą stację, znajdującą się nieco dalej, nie widziałeś.
W takim razie najpierw się przejdę do Muzeum. Może znajdę w nim coś ciekawego. Postaram się wyczuć rezonans tego miejsca i poszukać jakichkolwiek śladów.
Kieruję się do kasy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Za wstęp zapłaciłeś 8 złotych. Rezonans tego miejsca, w który na wszelki wypadek nie zagłębiałeś się całkowicie po sensacjach sprzed chwili, był podobny do tego, który przytłoczył cię wcześniej, choć jego natężenie było mniejsze, bardziej znośne niż na placu przed muzeum i zapewne na sąsiadującej z nim stacji. Samo muzeum powitało cię jednym dużym holem, w którym pośród zdjęć bydlęcych wagonów, wojennego wyglądu stacji oraz małego czołgu - tankietki stojącego dumnie w głównej ekspozycji, obok gabloty z mundurami i odznaczeniami polskimi i nazistowskimi. Od holu odchodziły dwa boczne korytarze, którymi przechodziło się do sąsiednich sal. Wzdłuż nich wszędzie wisiały zdjęcia i małe lub duże gabloty z różną zawartością. Zapewne nie było to wszystko, główne eksponaty wystawiono prawdopodobnie dalej.
Przeglądając eksponaty pobieżnie i zwracając uwagę jedynie na rzeczy związane z tym miejscem, kieruję się głębiej w korytarze. Obchodzę całe muzeum, nie omijając żadnej sali. Może dowiem się czegoś interesującego.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Kolejne ekspozycje, kolejne zbiory listów, zdjęć, ubrań i ich fragmentów, uzbrojenia. Korytarz przechodził w kolejny duży hol, w którym stały między innymi duże, drewniane skrzynie, w których w nieludzkich warunkach przetrzymywano więźniów poddawanych karze, a także jeden bydlęcy wagon, służący do transportu do Brzezinki. Mniej więcej w połowie holu znajdowały się dwuskrzydłowe drzwi na wewnętrzną część podwórza, gdzie dostrzegłeś trzy armaty przeciwlotnicze różnych rozmiarów.
*Chyba nie znajdę tu nic ciekawego. Trzeba iść na stację.*
Przechodząc przez wewnętrzne podwórze wracam do wyjścia. Potem szukam wejścia na stację.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

By wejść na stację musiałeś okrążyć dziedziniec, na którym oprócz dział artyleryjskich stał także jeden czołg. Sama stacja położona była nieco powyżej poziomu muzeum i dziedzińca. Wszedłeś tam po betonowych schodkach, by stanąć na jednym z dwóch peronów.

[ Ilustracja ]

Znalazłeś się pod wysoką, drewnianą wieżą, na której zawieszona była biała tablica z czarnym napisem "Radegast". Główny tor ciągnął się długo, daleko wprzód, zaś po obu stronach stacji znajdowały się drewniane daszki i ciągi zbitych z desek drzwi, przypominających wejścia do kolejnych części obory lub podobnego zabudowania. Patrzyłeś na tę posępną, milcząca całość, świadectwo minionej grozy, i znów miałeś niejasne wrażenie, że ona również przygląda się tobie.
Rozglądam się tutaj, nie zagłębiając się zbytnio w istotę tego miejsca, bo skutek może być nieprzyjemny. Jeżeli nie znajdę jakiejś wskazówki dotyczącej bytności mojego mistrza, będę musiał jechać dalej. Poszukuję jakichś zakłóceń sfery czasu, ewentualnie Pierwszej. Raczej dość prostych do znalezienia, bo na sferze czasu się nie znam zbytnio.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Bez większego wysiłku, za to z niemałym zdumieniem, odkryłeś bardzo znaczne zaburzenia Czasu i Pierwszej wokół całego tego miejsca. Nie mogłeś jednak stwierdzić na pewno, że jest to, czego szukałeś w związku ze swoim mistrzem. Wrażenie, które miałeś, odnosiło się do zatrzymania całego tego miejsca w czasie, jakbyś obserwował zdjęcie sprzed 66 lat, w które jakimś sposobem udało ci się wejść. Czułeś też uwięzioną tutaj moc, zastygłą w tym właśnie zatrzymanym czasie.
Uderzyła cię też inna rzecz. Zarówno stacja, jak i same tory, ciągnące się daleko poza zasięg twojego wzroku, wielokrotnie przekraczały powierzchnię samej stacji widzianej z ulicy czy placu przed muzeum.
Schodzę na tory i postanawiam się przejść nimi trochę. Przy okazji zobaczę, jak bardzo zagięta tu jest czasoprzestrzeń.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

[ Ilustracja ]

Zrobiłeś jak postanowiłeś. Zeskoczyłeś na tor i ruszyłeś przed siebie, czując pod podeszwą grzechotanie kamieni. Szedłeś, a choć przekraczając podkłady hałasowałeś dość znacznie, echo twoich kroków zdawało się nie odbijać się wewnątrz stacji.
Po kilkudziesięciu metrach zobaczyłeś postać. Dziecko, skulone przy torze, na wylocie stacji, płakało cicho, mamrocąc coś pod nosem.
Nagle spojrzało na ciebie.
- Tatuś...? Tatusiu, wróciłeś? Tatusiu, chodźmy stąd!
Powstrzymując się jakoś od cofnięcia się, pytam w miarę spokojnie:
- A gdzie chcesz iść?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

[ Ilustracja ]

W powietrzu rozniósł się huk wystrzału. Skuliłeś się odruchowo, dziecko krzyknęło piskliwie i zerwało się, rozpływając się w powietrzu po paru krokach. Zamiast niego na wprost ciebie pojawiła się grupa ludzi, ubranych w brudne, poszarpane płaszcze, pomięte kapelusze, niosąca skórzane walizy z klamrami w eskorcie trzech SS-manów i jednego, który wyglądał na oficera. Ktoś usiłował z nim dyskutować, co natychmiast przypłacił życiem. Oficer krzyknął coś po niemiecku, po czym cała grupa pospiesznie zaczęła zbliżać się do ciebie. Były tam kobiety, mężczyźni i dzieci, większość z naszytymi na klapy i rękawy marynarek gwiazdami Dawida.
Omijam tę grupę widm i idę dalej torami. Miejsce to widziało straszne wydarzenia. Tylko co może być źródłem tego, że powracają? Idąc dalej może się dowiem.
*Weź się w garść, to tylko widma* - myślę sobie, by się podnieść na duchu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Zrobiłeś kilka kroków wprzód, ale oficer esesman jakby cię zauważył.
- Was ist denn los, du polnishe shwine? - zapytał chyba w twoim kierunku, choć jego głos bardziej niż rzeczywiście głosem, zdawał się być gwizdem wiatru na stacji.
Siedzę cicho, schodząc trochę w bok. Patrzę, czy nadal spogląda na mnie.
Zaczynam dochodzić do wniosku, że przypomina to coraz bardziej bliską Umbrę, a więc przebywanie tutaj wcale nie jest bezpieczne.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Niestety, SS-man wciąż patrzył na ciebie. Na szczęście, o ile można to tak określić, jego uwagę odwróciły światła czegoś, co nadjeżdżało z dalszej części toru w waszym kierunku. Pogoniwszy więźniów, naziści poszli w stronę stacji.
Wracam się trochę w stronę stacji. Spróbuję stwierdzić, w którym miejscu zaczynają się dziać te anomalie, a potem trzeba będzie ustalić ich centrum.
*Co za bagno.*
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← Sesja WoD
Wczytywanie...