Sesja eimyra

[Nie wzięli]

Obaj podeszli do ciebie powoli, Grohman bacznie przyglądający się całemu mechanizmowi z niekrytą fascynacją, Staszek krok po kroku, z nosem niemal wetkniętym w ekran laptopa. Rozejrzałeś się za jakąś wajchą lub przekładnią, lecz nie znalazłeś niczego podobnego. Wyglądało na to, że wskazówki będziesz musiał przestawiać ręcznie.
Dotykam lekko zegara.

- Godzina pierwsza? Czy macie jakieś obiekcje? - wskazuję na napis, który być może tylko ja widzę.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Eteryk okrążył wzrokiem tarczę, głaszcząc w zamyśleniu swoją siwą brodę.
- Hmm... Może i pierwsza... Choć może.. Dwunasta?
- Ale dlaczego?
- wtrącił się Staszek, odrywając się na moment od monitora i klikania. - Dlaczego dwunasta? I dlaczego pierwsza?
= Bo niby godzina zero. Potraficie to ustrojstwo po prostu rozgryźć, zamiast bawić się w zgadywanki? - irytowało mnie to. Przyzwyczajony byłem do faktów, do zagadek, owszem, ale takich, gdzie dedukcja prowadzi do rozwiązania.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Staszek wykonał kolejną woltę na klawiaturze, zapewne usiłując uczynić zadość twoim potrzebom, ale efekt był co najmniej mizerny.
- Kurwa! Wyjątek krytyczny wystąpił w???!!! Od czasów WinZgrozy nie miałem czegoś takiego! - wydarł się w oburzeniu. Tymczasem Grohman wciąż namyślał się nad zegarem, jakby rozwiązywał problem głodu w Afryce. Wyjął z kieszeni marynarki swój nieśmiertelny notes i zaczął pisać równania jak opętany, zapisując przynajmniej pięć stron. Gdy skończył, zmarszczył brwi i orzekł:
- Pewnik mamy jeden: konsekwencją błędu w rozwiązaniu tego zadania będzie odjęcie rozwiązującemu liczby lat życia równej różnicy pomiędzy wynikiem właściwym, a przezeń sugerowanym.
- Czyli biorąc pod uwagę odpowiedzi, jakie proponowaliśmy możemy się pomylić o maksymalną liczbę lat. Ja nadal stawiam na 00:01 albo coś w tym rodzaju, jednak rozsądnie byłoby ustawić szóstą... - zacukałem się - Czy ktoś z nas jest nieśmiertelny? Albo czy nie pomoże podejście siłowe?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Grohman uśmiechnął się lekko, jakbyś opowiedział zabawny dowcip.
- Niestety, do nieśmiertelności równie mi daleko, jak do Nobla z matematyki. Tutaj przydałby się ksiądz Korothir... A co do rozwiązań siłowych... - sięgnął po notes, napisał szybko linijkę równania, po czym dźgnął piórem w kartkę tak, jakby stawiał dużą kropkę.
Zadudniło tak, jakby coś dużego i ciężkiego uderzyło o metalową blachę. Tarcza zegara zafalowała, rozsyłając koncentrycznie zielone kręgi od środka po brzegi, gdy specyficzne pole siłowe mechanizmu zaabsorbowało efekt Grohmana.
- Czyli to rozwiązanie możemy uznać za niemożliwe. - Chyba, że spróbujemy innego podejścia.

Przyjrzałem się mechanizmowi z uwagą, a następnie rozrzuciwszy na podłogę kilka kart, wyplułem z siebie efekt entropiczny w naturze, tak mocny, jak mogłem stworzyć. Nie celowałem jednak w zegar, brałem pod uwagę, że efekt zostanie wchłonięty. Dlatego też w stronę ustrojstwa wysłałem falę zużycia, zepsucia i porażki, lecz nastawioną na niwelowanie i skracanie magycznych efektów.

Naprawdę, ciekaw byłem rezultatów.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Skupiłeś się najmocniej, jak w tym momencie byłeś w stanie, pozwalając, by Magya przepłynęła przez ciebie i zadecydowała o przebiegu zdarzeń. Bardzo ostrożnie wyłożyłeś trzy karty, zastanawiając się nad tym, jak zmodyfikują planowany przez ciebie efekt. As pik, król pik, 10 trefl. Cała hala zajezdni wypełniła się mechanicznym piskiem i szczękiem, gdy tryby na całej prawej ścianie przed wami zatrzeszczały i zgrzytnęły groźnie, zwalniając lub zatrzymując swój obrót. Wskazówki zegara przed wami również lekko zwolniły, jakby zwolnił również czas, który odmierzały. Zegar zatrząsł się, a wraz z nim większość zębatek na ścianie nad i pod wami. Kilka sprężyn pękło, kilka skręciło się odwrotnie. Pękła również wskazówka godzinowa na tarczy samego zegara.
Spojrzałem na Grohmana szczerze szczęśliwy, że, na przykład, nie umarłem. Właściwie nie do końca miałem pojęcie o tym, co zrobiłem, ale wydawało się to być skuteczne. Nie byłem pewien czy niszczenie samego zegara to właściwa droga. Podniosłem karty z ziemi.

- Skarbie, jak ten zegar wygląda z drugiej strony? - rzuciłem, nadal niefortunnie patrząc na Grohmana. Przeniosłem wzrok na Staszka, który chyba nie był zadowolony z tego co usłyszał, po czym spróbowałem się zreflektować, patrząc w dół, na broń. Nie byłem pewien, czy zostałem właściwie zrozumiany po tej stronie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Po krzywych spojrzeniach towarzyszy stwierdziłeś, że co najmniej nie do końca.
- Nijak. - odpowiedziała twa umbralna towarzyszka. - To nie obiekt, a portal. Nie widać dokąd prowadzi.
Grohman rzucił długopisem w stronę zegara. Odbił się od jego tarczy i upadł na podłogę.
- Zdaje się, że pole siłowe przestało być problemem.
"Pole siłowe". Wolałem o tym myśleć jako o pasożytniczym wzorcu ochronnym. Ciekawe jak nazwałby to staszek. "Mana warp nullifier AOE"? Nie chciałem nawet zgadywać.

- A wiesz jak to uaktywnić bez urywania sobie kawałka życia? Rozpieprzenie tego w diabły zadziała? - dopytywałem się - W ogóle jak wygląda druga strona? Mam trząść portkami czy jeszcze nie?
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Beznadziejnie, jak zwykle. Co oznacza, że jeszcze nie jest tak źle, bo kiedy on tu idzie, robi się gorzej.
Eteryk namyślał się nad rozwiązaniem. Tymczasem Staszek otworzył opcje czasu i godziny, kasując na laptopie ustawienia daty i zegara. Wskazówki zegara przed wami zatrzymały się.
- Jaką godzinę ci ustawić? - zapytał, szczerząc zęby w uśmiechu. Grohman tymczasem napisał kolejne równanie, które przekreślił jedną długą kreską. Tarcza zegara zafalowała i stała się bardziej przezroczysta. Za powstałą w ten sposób wodnistą, mętną taflą, falowały jakieś kształty.
- Czy takie rozwiązanie daje satysfakcjonujący wynik?
- Jestem zbudowany sprawnością was obu. - powiedziałem z niekłamanym podziwem - Portal jest stabilny?

Podszedłem nieco z boku, w dłoni trzymając pistolet. Zerknąłem, co znajduje się po drugiej stronie, starając się przejrzeć przez falowanie i zniekształcenia.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Oczywiście, że nie. - odpowiedzieli chórem na twoje pytanie o stabilność. - Ale przejść się da. - zapewnił Staszek.
Przyjrzałeś się, ale widziałeś niewiele. Zarys pomieszczenia, może jakichś mebli, trudno było ocenić. Ale na pewno nie prowadził on w samą dupę czarnej dziury, raczej stabilne środowisko.
W takim razie, biorąc pod uwagę, że życie Grohmana trzeba cenić, a Staszek wygląda na takiego, którego powali pierdnięcie komara, przechodzę na drugą stronę.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Przeszedłeś przez lepką powierzchnię portalu. Wszystko wskazywało na to, że dotarłeś na poddasze zajezdni, będące w całości wnętrzem jednego wielkiego zegara. Absolutnie wszędzie walały się lub obracały tryby i sprężyny, zaś na samym końcu, przy drugiej stronie tarczy zegara, który widziałeś wcześniej, stał szeroki zagracony stół. Zdołałeś dostrzec na nim coś na kształt klosza czy obejmy, złożonej z ogromnej ilości prętów, diod, kabli, klamer i bezpieczników, w środku której coś pulsowało.
Podszedłem do klosza, czekając, aż moi towarzysze do mnie dołączą. Spojrzałem na to miejsce dwukrotnie - raz za pomocą wizji Umbry, drugi raz poprzez spojrzenie Pierwszej.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Zbliżając się o kolejnych kilka kroków zdołałeś dostrzec to, co stało na zawalonym częściami i narzędziami stole. Wysoki na dobre pół metra cylindryczny, szklany klosz zawierał całą masę diod i różnej wielkości ogniw, a także coś w rodzaju dwóch wewnętrznych tranzystorów. Szkło było wydrążone w kilkunastu miejscach tak, by stworzyć otwory dla masy kabli, które odchodziły od metalowej podstawy pojemnika i rozpełzały się po stole, niknąc gdzieś dalej na podłodze, w ścianach i dalszych plątaninach przewodów, których pełno było na poddaszu. Wszystko to przetykane było sporadycznymi wyładowaniami elektrycznymi, które stymulowały do pracy właściwą zawartość klosza, połączoną mięsistymi włókienkami ze wszystkimi wymienionymi wcześniej elementami. Tą zawartością, do której cała energia i rezonans nie tylko tego miejsca zlewały się pod postacią cyfr, szalonych dźwięków i umbralnego wichru, było pulsujące ludzkie serce.
- Uuu... Wyższa matematyka. - usłyszałeś nieco z tyłu głos Staszka, gdy wraz z Grohmanem przeszli przez portal.
- Chyba wiem jak to działa. - zwracam się do towarzyszy - To serce jest pojemnikiem na rezonans i nadajnikiem. Wydaje mi się, że należy powstrzymać tę mechaniczną część przed zbieraniem negatywnego rezonansu w sercu. Na początek. Najchętniej usunąłbym całe to żelastwo i zastąpił czymś milszym. - skrzywiłem się.

- Staszek, dasz nas radę stąd wyciągnąć, jeśli portal się zamknie? Wiesz w ogóle, gdzie jesteśmy? - rzuciłem do niego.

- Panie Grohman, pozwoli pan, że trochę tu nabrudzę. - mruczę, nacinając wnętrze dłoni i pozwalając kroplom krwi spaść dookoła paskudnego ustrojstwa, na stół i podłogę. Następnie opieram się o stół i zaczynam mruczeć cichy zaśpiew, by pobudzić martwe drewno do życia. Wyobrażam sobie, jak wyrosłe z czerwonych kropel gałązki oplatają metaliczne i elektroniczne badziewie, rosnąc i pogrubiając się. Liście wyrastające z nich zwracają się ku światłu, które wpadnie tu zza tarczy zegara, a coraz mocniejsze gałęzie łączą się i dzielą, dokładnie obrastając metal, tworząc nowy system, żywy, oplatający serce i zamykający je w drewnianej, zamiast metalowej, klatce.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
← Sesja WoD
Wczytywanie...