Wilkołak [Runda 4]

O. Aż żałuję, że się mi przysnęło. Winszuję, Taramelionie, to drugi tak celny strzał. Myślę, że warto głosować tak jak Ty głosujesz... Nawet, jeśli dzisiejszy strzał był celny również dla Wilkołaków. A póki co, by znów nie ryzykować braku głosu, muszę wytypować Ielenię.
Dany przy śniadaniu zjadł trochę owsianki i pogryzając chleba, rzucił do Tarameliona:
- Szczęście masz mości Taramelionie, że wilkołaki już drugiej nocy nie postanowiły się zemścić. Musiały być obecne, gdy tłum trafnie na jednego z nich skierowałeś. Dziwi mnie to. Stwarzasz dla nich duże zagrożenie, a nie zostało ich chyba wiele. Chyba, że mamy do czynienia ze szczeniakami jeno, co się od mleka matki wciąż nie oderwały i głupie są jak trepy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Szczęście, owszem. Obawiały się zapewne, że atak ich niewiele się zda gdy ochroni mnie doktor. Zaatakowały więc biednego Krixa, żeby zaspokoić swoją żądzę krwi... Obawiam się jednak, że przy takiej aktywności łowców, kudłacze dopadną mnie już niedługo. Trzeba dobrze wykorzystać dzień...
- Hmm, dobrze prawisz. - pociągnął łyk herbatki. - Zobaczymy, co dzień przyniesie. Wilkołaki będą pewnie chciały burdę wszcząć, bo im się ziemia pod dupą palić zaczyna. - uśmiecha się delikatnie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Cóż niesłychanie dobry tropiciel z pana Taramelionie. Zaprawdę winszuję drugiego sukcesu w ciągu dwóch dni! Obiecuję, że następnym razem będę głosować, tak jak poradzisz mości panie. - uśmiechnęła się zerkając na spalone zwłoki jednego z jej wrogów. Po czym zerknęła na Sazankę. Jej mina nie wyrażała nic. - Powiedz mi pani, czym sobie zasłużyłam na twój głos. Zaspokój mą ciekawość.
- Co ja mogę zrobić, gdy inni łowcy pochlali się i leżą po namiotach? Wszyscy się chowają, boją się narazić sierściuchom? Mnie mogą zagryźć, ale powiem wam, że przynajmniej umrę z świadomością tego, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy aby zgładzić ten pomiot włochaty!

Splunął w stronę obozowiska i odszedł w poszukiwaniu potworów.

- Acha! Odwrócił się na chwilę:

- Ja nic sam bym nie zrobił podczas ostatniej nocy! Gdyby nie szanowny pan Krix, drugi wilkołak byłby latał do tej pory między nami! Bez współpracy wszyscy zginiemy!


[Dodano po 19 minutach]

Wróciwszy do obozu podszedł do długowłosego jegomościa:

Wybacz mistrzu Buka, ale muszę na intuicję się zdać, uważam że stosujesz coś na kształt podwójnego blefu. Nie mam pewności, ale także nie mam innych podejrzeń na tą chwilę wynikających z braku współpracy z kimkolwiek...
Panie Matthiasie, nie siedzi pan za cicho aby? Pierwszego dnia chciał pan z dzbana częstować i się integrować, a dzisiaj już nie? Nie cieszy się pan, że dwóch wilkołaków żeśmy ubili?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

No cóż skoro Taramelion głosuje na Bukę to jest wysoce prawdopodobne, iż jest on wikołakiem. W takim razie nie pozostaje nic innego jak zagłosować.
hmm... Nie wiem co tu wpisać.
Mnie też się Matthias wydaje podejrzany. A może jeszcze zmienię zdanie.. Buka coś mi nie pasuje na wilkołaka.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

-Cóż wydaje mi się że państwo Buka, Kami i Kress od początku mieli się ku sobie. Może to właśnie być oznaka wilkołactwa? Idąc tropem pana Tara - Nigdy nieomylnego ja również zagłosuję na Bukę
Ciekawe ciekawe - pomyślał, narazie łowy idą świetnie, Matthias z którym piłem pierwszego dnia ostatnio milczy czyżby zasmucila go śmierć jego współbraci?
Niewiele mamy faktów i trzeba bazować na tych marnych strzępach informacji. Tar wie, co robi, i nawet jeśli jego dzisiejszy typ nie jest tak pewny, warto mu zaufać. Zatem Buka.
Buka
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


No i pożałował tego że nie przygotował się lepiej do swej misji.
Najpierw wyglądało na to że Taramelion zwinie im z przed nosa całą nagrodę.
Drugiego dnia obiecał sobie że będzie od tej pory głosował jak łowca skoro ten wydawał się nieomylny.
Wydawał się...cóż, ciżba i tak pewnie za nim pójdzie pomyślał, chyba przyszło mi przypłacić swą niewiedzę życiem.
Nie pozostaje mi nic innego jak głosować na Matthiasa.
Koniec dnia trzeciego.

[Dodano po 16 minutach]

Podsumowanie

Dzień 3:

Zlinczowani: Buka

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Doktora: Tar

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali: Evrina, Mortton, Matthias, Tig (2)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypominam tym, którym policzono drugie niegłosowanie, że kolejne równa się automatycznej śmierci.
------------------------------------------------------------------------------------------

Aktualnie grający:

- Tar
- Evrina
- Krix - drugie zabójstwo wilkołaków
- Matt
- Hubris - pierwsze zabójstwo wilkołaków
- Eni
- Mortton
- kami - pierwszy i od razu zlinczowany wilkołak
- Buka - upolowany wilkołak numer trzy
- Strateks
- Ielenia
- Tig
- Kresselack - drugi upolowany wilkołak
- Eldirian
- Dany
- Erich
- Sazanka

----------------------------------------

Ludziska zaczęli już szemrać. Pod adresem łowców leciały już krzywe spojrzenia, pełne ostrego niezadowolenia. Poza nimi - nic więcej. Jak dotąd.
- Na parafię nie dajecie, ale zbirów najmujecie! - grzmiał przed gospodą klecha, histerycznie upominając grupę słuchających go kmiotów. Ktoś poczęstował go na odległość pomidorem, ale reszta mruknęła z częściową aprobatą.
- Cza było dwa świnioki sprzedać, co by było dla sołtyso na tych zabijaków... Nu, a oni co? Ino mordy moczom w gospodzie.
- Pewno baby psujo!
- Eee.. No tacy gupi to oni jeszcze nie som chybo...
- Aaa, a kto tam ich wie? Złapali ci kogo dotąd?
- Nooo... w sumie... to tak.

Rosły łowca wyszedł na plac i samą swą obecnością uciszył zgromadzonych i utyskujących.
- Ano tak, "waszmościowie". Ano tak. Nawet dwa, mówiąc ściślej. A teraz będzie i trzeci. - odwrócił się do pozostałych łowców i zatrzymał wzrok na jednym z nich, czterech innych zaś pokiwała głowami z aprobatą. - Buka
Tłuszcza ponownie ruszyła hurmą, bez wahania przechodząc od malkontenckiego narzekania do entuzjastycznych rękoczynów. Podobnie jak poprzedniego dnia, tak i teraz osądzony bronił się jak mógł, zdejmując z ręcznej kuszy najbliższych wieśniaków. Ogłuszyć było go trudniej (kura, nauczona doświadczeniami poprzednich dni, przezornie skryła się w kurniku) i dopiero podrzucony przez jednego z łowców posrebrzany krzyż załatwił sprawę. Kolejny potwór został zabity. Ale nie ostatni...
Ten, kto dotąd najskuteczniej tropił wilkołaki, wychodził z chaty sołtysa, po zdaniu raportu z dotychczasowych działań łowców oraz paru kubkach czegoś mocniejszego, w ramach podziękowania za odniesione sukcesy. Gdy łowca był już nieopodal zajmowanej przez siebie chaty, jego lekko oszołomione zmysły zaalarmowały go. Jednak nie dość szybko. Wyciągnięty z pochwy, lekko zakrzywiony rapier wyrwało mu z ręki potężne uderzenie, które cisnęło nim na ścianę sąsiedniego domu. Gdyby nie zbroja, płuca pewnie zostałyby przebite przez połamane żebra. Łowca osunął się bez tchu na ziemię, wielka, zwierzęca sylwetka nachyliła się nad nim. Zamiast pożreć, potwór wydał dziki skowyt bólu. Między dwiema dalszymi chatami stała zakapturzona postać, która wypowiadała głośno magiczne zaklęcia. Wilkołak najwyraźniej nie mógł się im oprzeć, porzucił swą ofiarę i uciekł w mrok. Tar został uratowany przez Doktora.
-A więc co teraz?
Spytał z nadzieją w głosie.
Teraz trzeba dopaść ostatniego wilkołaka - odpowiedział.
hmm... Nie wiem co tu wpisać.
Tar, czekamy.
Na wskazanie celu.
← Wilkołak
Wczytywanie...