Wilkołak [Runda 4]

Winszuję panie Taramelion. Pierwszy dzień, pierwszy strzał, pierwszy wilczy trup. Zaprawdę pana "spostrzegawczość" jest... nadprzyrodzona - powiedział ubrany w brązowy płaszcz myśliwy podchodząc do Tarameliona. Jestem Eldirian - rzekł wyciągając do niego rękę, gdy już znalazł się wystarczająco blisko.
hmm... Nie wiem co tu wpisać.
Dany tymczasem poszedł na miejsce zabójstwa mości Hubrisa. Napastników było kilku, możliwe, że zostawili jakieś nietypowe ślady.
*Dziwne, drzwi są całe. Wilkołaki nie zniszczyły ich, a otworzyły. Możliwe, że przemiany dokonały tuż po wejściu. Hmmm* Rozmyślał, szukając w takim razie resztek ubrań, które musiały zostać po nagłej przemianie na klepce w pokoju. *Chyba, że przyszli nago.*
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Czysty strzał Tar. Idealny wręcz, jakbyś wiedział. Ryzykowny za razem. Powinieneś znaleźć jakiegoś znachora albo zgłosić się do księdza. Kudłacze pewnie nie odpuszczą. Choć może będą się ciebie bać. -Klepnął towarzysza w ramie i poszedł rozejrzeć się, co zostało z ofiary.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Mości Taramelionie, kolejka dla pana. Macie nosa, oj macie. Od nynie warto się z waszym zdaniem liczyć.
Zaczął sobie krążyć między towarzyszami niedoli i przysłuchiwać się ich opiniom na temat zabójstwa.
- Wie który, li rusza takiego wilkołaka srebro? Albo symbole jakieś?
-Poczekam na ewentualne wydarzenia i rozwój sytuacji i wtedy zagłosuje.
"To było dobre Taramelion, jednego mniej" wypowiedział głośno z podziwem Erich popatrzył po pozostałych łowcach i poczuł suchość w gardle ale przysiągł że nie pije aż zabiją wszystkie potwory. Tak ale który z nich tylko czeka żeby zatopić zęby w ludzkim mięsie. "Musze się jeszcze zastanowić" - pomyślał.
Dzięki. To nie koniec, trzeba ubić następnego gada. Stawiam 100 dukatów, że wskażę kolejnego wilkołaka jeszcze dziś...

[Dodano po 26 minutach]

Rozejrzawszy się po wszystkich dookoła, podszedł do Kresselacka, wstrzymaj się z stawianiem mi kolejek. Ostatni raz w marnym życiu możesz się narąbać. Tej nocy powinieneś zginąć.
Uniósł brwi przywołując na czoło trzy ogromne bruzdy. Następnie ze spokojem nakręcił wąsa na palec.
- Toście się chyba przeliczyli ze swymi supozycjami, panie kolego. A kolejkę tak czy inaczej ze mną wypijcie, może i wy już więcej nie zażyjecie, kto wie. - Zupełnie nie speszony sięgnął po piersiówkę i upił solidny łyk gorzały. Odchrząknął i westchnął z aprobatą. - Mocna, zaraza.
Wśród obecnych największe podejrzenia wzbudził w nim Erich. Zbytnio się miotał, a jego zapał w tropieniu wilkołactwa wydawał się wielce dziwny. Zupełnie, jakby chłop próbował odciągnąć uwagę od swojej osoby.
-Tar się nie pomylił. Ostatniej nocy. Zdaje mi się, że może mieć do tego nosa. Kresselack gdzie byłeś w czasie śmierci Hubrisa? Piłeś z kimś? Spałeś pilnowany przez kogoś z nas? Czy może harcowałeś z kudłatymi braćmi? Czasu mało do zmroku musimy coś zdecydować. Lepiej miej dobre wyjaśnienie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Zaśmiał się serdecznie, po czym wyciągnął fajkę i zaczął ją nabijać.
- Kudłaty może i jestem, ale braci wojenka zabrała, tedy harcować z kim nie było. No chyba, żeście się mandragory nażarli albo siwuchy opili, coś wam w głowie się pomieszało i mnie za wiczy pomiot bierzecie.
Zrobił przerwę, zapalił fajkę i pojął dalej gadać.
- A weźcie, panowie, pod uwagę taką rzecz: Mamy trzy wilkołaki. Albo i więcej, powiedzmy, że piątkę takich. I jeden z nich zdycha, bo ja wiem, jakieś jadowite monstrum go pożarło? Mówi tedy jeden wilkołak do reszty stada: dajcie mi zdechnąć szybko, niźli miałbym się męczyć z tą trucizną, co mi w arteriach buzuje. No to drugi wilkołak, chytrus jakich mało, a w stadzie się liczący, odrzeka mu: Zróbmy tak. Ja cię wydam łowcom, oni ciebie zabiją szybko, bo strach się z nami cackać i odejdziesz nie nękany jadem wstrętnym. A ja tym samym zyskam sobie szacunek i powagę, a żeby o mnie jako o wilkołaku pomyśleć, to nie, oj nie! I tako wybijemy sioło całe, ani się obejrzą.
Zrobił pauzę. Popykał chwilę fajkę, narzucił kapotę na głowę i zadumał się.
- Jam już stary i niejedno widział. To żem nie zwykł słów na wiatr rzucać i wiele rozwiązań widzę. Jak kto ciekawy, to ja i dalej prawić mogę. Do tanów się nie nadawam, ale pomyślunek bogowie klarownym na stare lata zostawili.
Chwilkę przyglądał się Taramelionowi. Z lekkim wyrzutem, może odrobiną odrazy, jaką darzył prostaków.
- Wiecie co, ja wam, panie, nie ubliżam i takimi chędogimi tekstami nie rzucam. Uszanujcie to i też tak zróbcie. No chyba, że liczycie na przyciągnięcie tą swoją pewnością grupy famulusów, co będzie za wami głosowała. Nie wiem, coście za jedni, ale gdybyście wyrocznią byli, to byście tak nie ryzykowali. Więc na myśl mi przychodzi, coście za jedni.
-Wątpię by wilkołaki z miejsca likwidowały swojego tylko po to by trop zbić. Mogę się mylić ale swojej wątpliwości jeszcze nie cofnę.- Łowca patrzył spod swojego kaptura na rozmówców. -Jeśli te stwory są podobne do wilków to są socjalnymi bestiami. Trzymają się razem. Ich wataha może mieć nawet hierarchie. Jeśli wilki przypominają to nie wierze by były gotowe poświęcić swojego po jednej nocy i to samicę.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Wzruszył ramionami na słowa Krixa. On nie był łowcą, tylko żołnierzem, a i to przed wieloma latami.
- Nie wiem, jak to jest z wilkołakami, wyście widzę erudyta. Boleję, że przeciw mnie mówicie, boście się rozsądni wydawali, ale trudno. Jeśli szans na przeżycie nie ma, to z dwojga złego lepiej po gardle nożem dostać, niż przez wilkołaków być rozszarpanym. Ah, co też ja plotę. Dzień się nie skończył, to nie ma co złego wywoływać...
-Wiesz mi niech się znajdzie lepszy podejrzany. Ja swe zdanie opieram na niezwykłym przeczuciu Tara. Reszta milczy pod miotłami. Mamy tu łowców, wojów, magów pewnie a nikt się nie odzywa. Jakaś decyzja zapaść musi. Gotów jestem cofnąć swe zdanie jeśli znajdą się inni podejrzani. Na razie podejrzewam tych wszystkich milczących. Ale wybrać jednego i liczyć, że to przypadek zdecyduje czy się nie pomyliłem. Nie podoba mi się to.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Puścił z dymu wielkie, siwe kółko. Mruknął zadowolony, dawno nie wyszło mu takie ładne.
- Mnie też, imaginujcie sobie, nie podoba się sytuacja. Ha, a może ja jestem wilk? Może mi ogon z dupy wyrasta, jeno nic o tym nie wiem? Jak te, no... zaklęte lunatyki! Babka mi o nich opowiadała, jak smarki pod nosem jeszcze miałem. - Zachichotał pod nosem, którym następnie mocno i soczyście pociągnął. - Panie łowca, możliwe to? Bo gdybym był świadomym wilkołakiem, to bym nie czekał, aż mnie zaciukają, tylko was na miejscu zakatrupił, ha! Ależ się dziwnie los układa, najpierw czyraki, potem wąs siwieje, a teraz oskarżenie o wilkołactwo, cholera.
Przyglądała się rozmowie mężczyzn, siedząc nieopodal na ułamanym pniaku.
-Pewnie w tych uczonych księgach coś by było coś więcej na temat wilkołaczego pomiotu, mości panowie. - odezwała się nieśmiało, poprawiając miecz u pasa. - Albo uczonego jakiego gdyby dało się znaleźć. Doprawdy ciekawa to zagadka i ciężko powiedzieć kto jest kim. Ale i cóż, mamy przynajmniej jeden sukces, który muszę panu Taramelionowi szczerze pogratulować.
- A i owszem, ja również żem mu pogratulował. Ba, ja z nim się napić chciałem, a tu taka heca. Ja rozumiem, że mnie może coś takiego zarzucać. Kiedyś mi zarzucono, że jestem niewiasta, bo w młodości się wojowało ogolonym i z długimi włosami. Ale wódki, mać jego gamratka, odmówić? - Żachnął się i pociągnął fajkę. Ziele w niej spalane miało ładną woń.
-Cóż mości panie, wódki odmówić nie wolno przecież. Bez honoru człek tylko trunku odmawia. A tak się składa, że ja również mam swój bukłaczek za kabzą. - to mówiąc wyciągnęła pojemniczek z płynem. - Na pohybel wilkołakom! - to mówiąc pociągnęła porządny łyk płynu.
← Wilkołak
Wczytywanie...