Sith przeszedł się po szerokości ładowni, rozważając twoje słowa.
- Ciekawe... Przyznam, że nigdy nie należałem do wybitnych mistrzów we władaniu Mocą... Co mojego mistrza, obecnego Wielkiego Mistrza Inkwizycji, doprowadzało zawsze na skraj ślepej furii... - uśmiechnął się do siebie. - Co powiesz zatem na trochę ćwiczeń z żywym partnerem?
-Jeśli mam to przeżyć.- Niklo uśmiechnął się. Ostatnio często mu się to zdarzało. - Wybacz słyszałem trochę o waszych technikach treningowych, wytrwa najsilniejszy.- Przeszedł kawałek tak by stanąć w miarę swobodnej przestrzeni ładowni. -Przyznam. że dla mnie każda okazja na trening i szukanie odpowiedzi jest dobra.- Ustawił się w pozycji obronnej do drugiej formy.
Huminro podszedł luźno i stanął na przeciw ciebie, unosząc miecz jak szpadę i trzymając wolną rękę wzdłuż tułowia, z lekko uniesioną dłonią. Popatrzyliście na siebie przez moment, a potem Sith zaatakował szybkim wypadem na wykroczną nogę i idącym za nią pchnięciem na mostek, które okazało się bardzo szybkie i bardzo długie.
Nautolianin wiedział, że podstawą będzie skrócenie dystansu. Nie używa Mocy więc musi to zrobić na wyczucie popłynąć. W lewo ruszył lekko się pochylając z jednym mieczem przed sobą tak by pchnięcie zostało zbite na prawo. Podczas tego myślał o skoku na prowo i szybkim wejściu przed sitha. Ale zamiast tego z dużą siłą odepchnął ostrze przeciwnika i obracając się z korkiem w jego stronę szybko wyprowadził cięcie z drugiego miecza. Lekkie szybkie machnięcie raczej do postraszenia. Z tej pozycji jest gotów na cofnięcie się Huminro i jego kolejny atak. Niklo ma tu przewagę, pod warunkiem że sith nie zamierza pociąć statku.
Zbicie pchnięcia sprawiło, że człowiek odsłonił się na twój drugi cios, który mógłby przeciąć go wzdłuż, gdyby tylko Sith nie zdecydował się na ucieczkę pod ścianę. Jednak nie zdecydował się. Zamiast tego widząc nadchodzące cięcie, Huminro zszedł do parteru i przetoczył się po podłodze, podcinając ci nogi swoim korpusem podczas turlania się w twoim kierunku.
Nautolianin szybko wyłączył miecze wystawił ręce do lądowania, napiął mięśnie i odbijając się zrobił fikołek po podłodze i wstał obracając się by stać frontem do oponenta i włączył miecze. Jeden ustawił do obrony i ruszył by ciąć oponenta nim wstanie. Na twarzy Niklo pojawił się uśmiech.
W czasie w którym ty przewracałeś i obracałeś się, Huminro także zdążył się podnieść. Złapał miecz orurącz, odbijając agresywnie twoje ciosy i ripostując zamaszystą kontrą.
- Czy was pojebało?! - rozbrzmiał głos Fensena - Pozwalałem komuś ciąć mój statek?!
Nautolianin nie przerywając cięć i zabiegów by kontrę sitha wynieść w górę tak by wejść pod niego na odległość pchnięcia uśmiechnął się. -Kapitanie spokojnie to tylko wymiana argumentów. Nie prawdziwa walka. Jak zwykle poproszę o potrącenie z wypłaty.- Z tymi słowami blokując cięcie wyciągnął się jak najszybciej i najdalej by zatrzymać drugi miecz przed twarzą sitha. Jest szansa, że zdecydowałby się użyć pełnej siły by złamać lekką obronę jaką upadły jedi postawił przekierowując cios w górę, ale w normalnej walce w tej sytuacji oboje by zgineli. Ciekawe czy się zdecyduje.
Uderzenie Huminro faktycznie przełamało twój poprzeczny jednoręczny blok, jednak zanim zepchnęło całkowicie blokujący miecz i przeszło dalej, ty wyciągnąłeś drugą rękę na wysokość gardła człowieka, a jego cios momentalnie osłabł i zamiast złamać, zatrzymał się na zachwianej gardzie.
- Ja ci dam pensję barbarzyńco! - wydarł się Fensen, gdy wy wahaliście i siłowaliście się we wzajemnym szantażu - Czekaj no... HK! Choć no tu, trzeba coś zabić!
Upadły jedi uśmiechnął się na miły remis i wyłączył miecze. - Drugi raz włączam na tym statku miecze i nikt nie ginie powinieneś już do tego przywyknąć Fensen. Nie zabijam i nie ranie jak nie muszę. A może muszę?- Dopiero po chwili Niklo się zaśmiał. -Spokojnie to był żart. Kapitanie Huminro to był zaszczyt. Mam nadzieje, że nie będę musiał go powtarzać w innych okolicznościach.
- I ja również. - powiedział beznamiętnie Sith chowając swoją broń.
Do ładowni wbiegł HK, ze szturmowym karabinem gotowym do strzału i wycelował w ciebie.
- Kurwa mać, jeszcze mi tego, SPIERDALAJ! - Fensen podbił lufę broni droida do góry, a potem strzelił mu z liścia w metalowy łeb, że aż zadzwoniło. - Tylko mi dziury w kadłubie brakuje! Idiota... - odwrócił się wściekły i rzucił wychodząc. - Zaraz lądujemy. Spostrzeżenie:Istoty oparte na węglu, poza pożałowania godną inteligencją, w swych działaniach kierują się jedynie sprzecznościami.
-HK o jakich sprzecznościach mówisz? Czyżby brakowało czegoś w twoim oprogramowaniu. Na przykład pojęcia żartu?- Upadły jedi był w pewien sposób szczęśliwy, to odciągnęło go od myśli o ostatnich wydarzeniach. Odstresowało go to.
-Intrygujące oprogramowanie, a teraz ruszmy się stąd nim nasz uprzejmy HK będzie tak uprzejmy zademonstrować tą zabójczą pointę.- Upadły jedi złapał głęboki oddech, zastanawiając się czy sith miałby z nim trudności gdyby skrzyżowali swoje miecze na poważnie. Mimo to ruszył się. -No dobra zaraz pan będzie od nas wolny na bezpiecznej...-Niklo tu się chwile zawiesił nie będąc pewnym czy Tatooine można tak nazwać.-No prawie bezpiecznej ziemi.
Wróciłeś do Iziz i Fensena i zobaczyłeś rosnące szybko budynki znanego ci już dobrze Anchorhead. Zatoczyliście okrąg nad miejscowym lotniskiem, na którym widać było wzmożony ruch i większą niż poprzednio ilość patroli Imperium. Dość łagodnie "Królowa" podeszła do lądowania, a Huminro odwrócił się, kierując do wyjścia.
- Idziecie albo czekacie tutaj. - na pół zapytał, na pół stwierdził.
-Fensen chcesz iść? Bo mogę pójść sam i to załatwić. Wezmę co potrzeba wrócę i zmienimy klimat. Stanowczo.- Niklo zastanawiał się czy są bezpieczni na statku. Co jak sith każe rozwalić statek w pył jak tylko opuści pokład? Z drugiej strony jak wyjdą mogą zostać aresztowani, a tak jeśli coś by nie grało to odlecą w miarę bezpiecznie bez niego. Ciężko było zaufać sithowi, bardzo ciężko.
- Nie krępuj się, możesz się wykazać. - lekceważąco odpowiedział kapitan.
- Zwłaszcza, że nasz znajomy znalazł już rozmówców. - dodała Iziz, widząc przez szybę rozmawiającego z dwoma żołnierzami Huminro.
Nautolianin na chwilę się zaniepokoił i szybko ruszył na zewnątrz. Idąc przez statek powtarzał sobie szybko co ma załatwić i co jest potrzebne jeśli to wszystko wyjdzie. Kasa za akcje od sithów, środki medyczne, paliwo, zapasy. No i najlepiej zrobić to jak najszybciej. Wyszedł. Był spięty i gotowy do sięgnięcia broni. Pojawiła się myśl kiedy to się skończy, kiedy będzie w stanie ufać. Dziś to się chyba jeszcze nie zdarzy. Zbliżając się do sithów. -Panie kapitanie mogę zająć jeszcze chwilę?
-Taa. Byłoby miło.- Nautolianin rozglądał się po lądowisku. Próbował zlokalizować emiter promienia ściągającego by go w razie czego wysadzić. No i ciągle był gotów by zbić ostrze które mogłoby się wysunąć od sitha. Ma jednak przewagę zasięgu. Próbował od razu ocenić też gotowość bojową żołnierzy. -Szybkie info gdzie dostanę zapasy, paliwo i środki medyczne byłoby też bardzo przydatne.