Fensen pokręcił głową z niedowierzaniem, wciąż patrząc na leżącego na stole Trandoshanina.
- Wszyscy wy Jedi, Sithowie i tym podobni jesteście pojebani... - oznajmił tonem odkrywcy, a zaraz potem dodał: - Mówisz, że to Makankos urżnął łeb jakiemuś matuzalemowi galaktycznych rzeźników? Chyba powinienem dać mu podwyżkę. A mimo to nie zaprzyjaźniliście się z panem kapitanem? - zapytał ze starą zjadliwością o Huminro.
-A gdybyś wylądował ze swoją matką w statku pełnym trupich sithów to po całej akcji zacząłbyś ją lubić? Huminro to sith. Może się różnić od tych na których trafiałem wcześniej, ale nadal potrafi udusić mocą a jego ambicja doprowadziła do tego.- Niklo wskazał leżącego towarzysza. -Gdyby nie jego parcie do przodu by dowiedzieć się co się dzieje na statku Makankos by teraz stał. Z drugiej strony nie mielibyśmy więcej kasy.- Upadły jedi zastanawiał się czy wspomnieć o jego przeczuciu i to co planuje. Uznał jednak, że lepiej będzie wspomnieć o tym później. Zastanawiało go czemu Huminro nie pytał go jeszcze o datapad i informacje ze statku. Zastanawiał się czy go nie poszukać i pogadać. To może być ostatni sith który nie chce z miejsca zabić jedi. Ciekawe ilu ma takie podejście i czy za nie trafił na to odludzie.
- Kiedyś miałem okazję uczestniczyć w bardzo nieciekawej akcji, w wyniku której musiałem brać dupę w troki dużo szybciej niż zwykle. - wypalił nieoczekiwanie. - Złożyło się tak, że wydatnie przeszkadzał mi w tym pewien bardzo nieprzyjemny Mandalorainin. Makankos, podówczas dwuręki Łowca Nagród i dwa razy większy niż teraz skurwysyn, ściął się z owym zabijaką. Wywiązała się walka, jedna z tych które oglądasz jak striptease w zagrodzie Rancora. Jej wynik widać jak na dłoni. - zapodał wykwintną metaforę, chowając rękę za plecy. - Wtedy ja zdołałem ustrzelić Łowcę, który szykował się do odcięcia jaszczurce paru innych rzeczy. Chcę przez to powiedzieć, że choć nie pałam dziś miłością do tego przyjemniaczka, to jednak była to sytuacja, w której dwie istoty o skrajnie różnych interesach i poglądach na wszechświat, chcąc tego czy nie zbliżyły się do siebie dość znacznie. A przynajmniej na tyle by nie bać się, czy ktoś komuś nie celuje w plecy.
-Powiem ci jak za czasów gdy byłem Jedi. Płynie z twej opowieści nauka.- Nautolianin uśmiechnął się. Jak bardzo dziwnie mogło to wyglądać z jego blizną na twarzy wie tylko Felsen. -No ale spróbujmy twojej teorii. Pogadam z sithem i zobaczę czy mi zaufał po wydarzeniach z pokładu. Jeśli tak to pogadamy o lądowaniu w mieście i uzupełnieniu zapasów. Bo kto wie co nas czeka. A przy okazji. Na twoim miejscu zastanowiłbym się czy mnie nie wywalić. Zdaję się, że ściągam kłopoty większe niż otrzymywane za nie pieniądze.- Niko zebrał się do wyjścia by poszukać sitha. Jednak przystanął gdyby kapitan chciał coś dodać. Miło by było usłyszeć, że może zostać, albo, że się przydaje. Obecnie potrzebował trochę wsparcia choć nigdy by tego nie okazał. To co Sion mówił o nim na pokładzie. Nadal nie wierzył że przeżył to.
- No, uważaj z takimi propozycjami, bo jeszcze się skuszę. Gdybyś miał pojęcie ile kosztuje mnie alkohol do smarowania dla HK, to rozumiałbyś... - powiedział za twymi plecami Fensen i minął cię w drzwiach, wracając do kokpitu, ale po drodze klepnął cię dłonią w plecy.
W sali głównej trafiłeś na przedziwną scenę: Huminro, kołysząc się na krześle z rękami splecionymi za głową, wpatrywał się w stojącego po przeciwnej stronie pomieszczenia HK, który bez słowa i najmniejszego ruchu wlepiał w niego swój mechaniczno-morderczy "wzrok".
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam?- Nautolianin przyjrzał się obu i po chwili zasiadł. przy stole. -Chciałem spytać jak się pan kapitan czuje z ostatecznymi wydarzeniami. Ze stratą żołnierzy i ogólnie... Wie pan.- Niklo sam nie wierzył, że prowadzi ta dyskusje, ale ostatnio stało się wiele niemożliwych rzeczy. Czemu nie zrobić kompletu?
- Nijak. - odrzekł Sith, nie przestając bujać się na krześle, wciąż wpatrzony w stojącego bez ruchu HK. - Nigdy jeszcze nie straciłem tylu ludzi, nigdy też w takich okolicznościach. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Dowiedziałem się więcej, niż wielu z nas lub was kiedykolwiek myślało, ale nie czuję się przez to pełniejszy. - zaraz potem dodał nieco ciszej. - Wręcz przeciwnie.
-Jak to? Ja czuje się zaszokowany i martwię o towarzysza. Ale wiele wyniosłem z tej konfrontacji.- Nautolianin uśmiechnął się zaledwie kącikami ust. - Ale zapewne inne niż pan. Nauczyłem się paru rzeczy, posunąłem dalej swoje umiejętności. Co mnie martwi to to co potrafił Sion. To niebezpieczna umiejętność i ciągle zastanawiam się czy go na pewno usunęliśmy.
Huminro na krótko uniósł i opuścił brwi, w mimicznym odpowiedniku wzruszenia ramionami.
- Tego nikt nie wie na pewno. Przy odrobinie szczęścia będzie odradzał się przez najbliższe milion lat w próżni, w której będzie ginął w tym samym momencie. O ile wszyscy tak zwani nieśmiertelni mają tę wspólną cechę, że pozbawieni kilku istotnych elementów ciała przestają być tak hardzi, o tyle z niezniszczalnymi sprawa ma się gorzej... Stwierdzenie: Wszystkie istoty, zwłaszcza oparte na węglu, mogą zostać trwale i skutecznie unieszkodliwione. Wiąże się to z ich żałosną budową anatomiczną i pożałowania godnymi możliwościami bojowymi. Tylko inne istoty oparte na węglu mogą znajdować tego typu zadanie eksterminacyjne jako trudność.
- Powiedziała sterta blachy wyposażona w podzespoły stworzone przez istoty oparte na węglu. - odciął się Sith - Ma pan te dane? Informacje z komputera? Coś istotnego, co moglibyśmy się dowiedzieć na temat Siona i całego zajścia?
Upadły jedi wyciągnął datapad. Wahał się w sobie co dalej ale starał się tego nie okazać. Położył go na stole przed nimi. -Nie było czasu nawet tego sprawdzić nie wiem ile udało się skopiować. -Gdzieś wewnątrz siebie cieszył się z kopii na holokronie. Przynajmniej obie strony będą miały do tego dostęp. Niklo nie popierał pokoju z sithami ale jeśli już go zawarto dobrze by było by żadna strona nie miała przewagi.
Huminro wstał z krzesła, wziął datapad do ręki, wyrzucił go w powietrze i rozciął na pół. Następnie schował broń i ponownie usiadł.
- Są rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć. - wyjaśnił bez ogródek. - Mieliśmy na to wystarczające dowody zupełnie niedawno. Spostrzeżenie: Kolejną karygodną wadą konstrukcyjną istot opartych na węglu jest działania na podstawie nielogicznych algorytmów, pozbawionych jakiegokolwiek uzasadnienia w posiadanych danych.
-Jesteś pewien?! Znaczy pan.-Nautolianin był prawdziwie zaskoczony. Gdzie to dążenie do prawdy na statku. Gdzie ambicja. Niklo miał wrażenie, że sith jest inną osobą. -Znaczy czy pan jest pewien? Przecież tam mogła być odpowiedź skąd znalazł się Sion na pokładzie. To mógł być szlak do lokalizacji jeszcze większego zła. Czegoś co może trzeba powstrzymać dla dobra obu stron. Sion się nie przejmował kogo morduje. Kto wie jakie co czai się tam skąd przybył.- Spojrzał na zniszczony datapad.- No i były tam moje dokumenty i gry. Wiesz jak człowiek potrafi się nudzić w nadprzestrzeni?
- Dorzucę ci za to premię. - człowiek uśmiechnął się półgębkiem. - Choć wątpię, czy na Tatooine znajdziesz dobry zastępnik. Mówisz, że mogły tam być informacje o czymś, co może trzeba powstrzymać? Może tak. - opuścił krzesło na cztery nogi z lekkim stuknięciem - A może nie. Nie mnie to rozsądzać i nie mam już dłużej na to ochoty. Są rzeczy, których nie powinien wiedzieć ani mieć nikt, tym bardziej im bardziej ich pragnie. - powiedział i jakby sam zdziwił się przez chwilę własnymi słowami. - Miał je Sion, a niewątpliwie nie powinien. Ilu jeszcze podobnych temu wyciągnęłoby z nich "potrzebne" korzyści? Oddałbyś mi tę władzę, którą on miał? Z pełną świadomością zaryzykowałbyś, że posiądę tę samą moc i powtórzę te same błędy? Te same "osiągnięcia"? - pogardliwie zaakcentował ostatnie słowo. - Nie, panie Ourulos. Ja również nie zaryzykowałbym oddania ich tobie. Albo tamtemu. - powiedział, mając zapewne na myśli drugiego Sitha. - Jemu wystarczyło zabić was "dla zasady", jakkolwiek by jej nie rozumiał, a pewnie nie rozumiał wcale. Myślisz, że ilu podobnych jemu mogłoby chcieć mieć te informacje? Nie wiem, czy był to szlak do lokalizacji jeszcze większego zła, dobra, potęgi, władzy czy czegoś innego. I szczerze mówiąc, gówno mnie to obchodzi.
-Rozumiem pana pogląd. Ale sądzę, że zagrożenie. jest znaczne i najchętniej poleciałbym w miejsce gdzie był Sion z flotą i rozwalił wszystko w pył. Nawet nie zaglądając.- Niklo uśmiechnął się lekko. -Wtedy nie było by szansy, że ktoś trafi na to przypadkiem. A tak za jakiś czas może pan usłyszeć o kolejnym zaginionym niszczycielu, czy okręcie. Bo to jest gdzieś w waszej przestrzeni i prędzej czy później znów tam dolecą.- Popatrzył w sufit. -Trzeba było oddać to ludziom bez Mocy. Ci by zajęli się tym problemem w moim stylu, by mieć gwarancję, że żaden z nas nie ma takiej władzy.
- Ludzi niewrażliwych na Moc cechuje pewna wspólna cecha: nieumiejętność obrony przed nią. Znam ludzi, którzy poprzez Moc nie tylko odnaleźliby tych, którzy posiadają te informacje, ale także zmusili ich do ich wydania. Nie ma ludzi - nie ma informacji. A z jakiej otchłani galaktyki wyleciał Sion? Najwyraźniej nie potrafi powiedzieć nikt, poza nim. A jego już chyba nikt o nic nie zapyta.
-Tyle dobrego. Czy jak pogadam z Fensenem o podrzuceniu pana do garnizonu mogę mieć gwarancję, że uzupełnimy zapasy medyczne i paliwo i będziemy mogli opuścić swobodnie planetę? -Niklo chciał wierzyć w honor sitha. Miał nadzieje że nie będzie tego żałował. -Ta załoga wiele przeszła i jeszcze mamy rannego jaszczura, nie chcę ich pakować w większe kłopoty.- Starał się dostrzec wszelkie zmiany w zachowaniu kapitana, co kolwiek co by świadczyło, że kolejne słowa będą prawdą lub kłamstwem.
- Taak, jaszczur... - Huminro westchnął, sprawiając wrażenie kompletnie wycieńczonego i znudzonego wszystkim i wszystkimi. - Nie mogę nie przyznać, że jego wyczyny na "Defilerze" zaimponowały mi. Znam niewielu Lordów władających bronią tak biegle, a nikogo niewrażliwego na Moc, kto mógłby się z nim równać. Zastanawiające gdzie wypracował takie umiejętności. Mógłby być z niego potężny Sith... Gdyby mógł być. Stwierdzenie: Analiza technik bojowych Makankosa w oparciu o dostępną bazę danych 1153 stylów walki bronią ręczną pozwala stwierdzić z 83% pewnością, że zostały one wypracowane w oparciu o schemat walki Jedi, opcjonalnie Sithów.
- No proszę, wreszcie jakieś wartościowe spostrzeżenie... Co do was - wrócił do pierwszego z twoich pytań -, otrzymacie swoje pieniądze i zrobicie z nimi co i kiedy chcecie. Mamy teraz tyle wspólnych historii, którymi możemy straszyć znajomych, że nie zdziwię się ani nie będę miał nikomu za złe, jeśli za ich sprawą wystarczy mu kontaktów ze mną na najbliższe pięćdziesiąt lat.
-Eh to nie był gwarant, że nas pan nie aresztuje przy lądowaniu ale widać, że potrzebuje pan snu.- Nautolianin włączył komunikator. -Fensen chciałbym cię prosić byśmy jednak lądowali gdzie nasz gość chciał. Uzupełnimy na szybko zapasy i trochę sprzętu medycznego.
- Tak? A zgadzasz się żebym kaucję za wyjściem z więzienia opłacił twoim tyłkiem, jeśli ktoś się nim zainteresuje? - zatrzeszczała odpowiedź.
- Powiedz mu, żeby się nie wysilał. Przylecicie i odlecicie kiedy będziecie chcieli. - powiedział Huminro i wstał, wychodząc z pomieszczenia.
-Słyszałeś Fensen? Podrzućmy go do domu. Weźmiemy trochę zapasów leczniczych i odlecimy. A jeśli coś się stanie odpowiem za to tyłkiem i zapewnie wam ucieczkę.- Nautolianin odprowadził wzrokiem kapitana. Czekając na łańcuszek przekleństw Fensena obrócił się do HK.- Masz wykrywacz kłamstw wmontowany? Jakiś na zasadzie rejestracji pracy serca albo co? Wiesz czy mógł kłamać?