Sesja Krixa
Nautolianin zastanawiał się co ma począć. Martwiąc się o los innych wpadł tu naładowany Mocą z bronią. Mógł przecież spokojnie poczekać na lądowanie. W cale nie musiał zanurzać się. A jednak najpierw odwołał się do tego. Zastanawiał się teraz jaki sens były jego działania i dywagacje w momencie gdy sam jest gotów je tak szybko odrzucić. Stanął ciężko ze zwieszoną głową. W pewien sposób zmarniał nagle. Mógł się wydawać mniejszy, słabszy. W głębi siebie zobaczył swoją wyspę na Oceanie Mocy. To tam zawsze wychodził by się od niej ogrodzić. Tam wypływał z całej otaczającej go istoty którą to podejrzewał o kierowanie światem. Ruszył w stronę wyspy by wynurzyć się z Mocy i z każdym krokiem szedł powoli za Rodianinem. Spojrzał tylko jeszcze w głąb idącego przed nim Jedi by sprawdzić co myśli, co czuje nim wynurzy się z Mocy, może wreszcie po raz ostatni. Chciał zrozumieć co się dzieje. Nie rozumiał.
[ Ilustracja ]
Podążyłeś za Rodianinem do wnętrza Świątyni, którego nie odwiedzałeś od tak dawna. Jaśniejące błękitem kryształy, rozmieszczone wzdłuż ścian przestronnych korytarzy, od których odchodziło mnóstwo drzwi do sal, uspokajały twe myśli. Zmierzając do Sali Obrad przechodziłeś przez Salę Pamięci. Tu, na osobnych postumentach, przedstawione były hologramy największych mistrzów Zakonu, których nazwiska zapisały się złotymi zgłoskami na kartach jego historii.
Byli tu wszyscy najwięksi. Ci, o których słyszałeś na wykładach i od nauczycieli oraz inni, których sylwetki niewiele ci mówiły. Była tu Bastilla Shan, mistrz Vrook, mistrz Zallow. Ich sylwetki wznieciły kolejną falę wspomnień. Minąwszy salę wspięliście się po stromych schodach, prowadzących na wyższe piętro, gdzie na końcu kolejnego korytarza znajdowały się wysokie drzwi do Sali Obrad. Stojący przed nimi droid podszedł do Ar-Sarama.
- Najmocniej przepraszam, mistrzu Saram, ale Rada już zaczęła posiedzenie. Nie jestem upoważniony do udzielenia wstępu nikomu, poza tobą, dopóki Rada nie postanowi inaczej... - wyjaśniał z zaprogramowanym zakłopotaniem. - Jeśli szacowny gość zechciałby chwilę zaczekać... - wskazał ustawione przy ścianach pufy i kanapę.
Podążyłeś za Rodianinem do wnętrza Świątyni, którego nie odwiedzałeś od tak dawna. Jaśniejące błękitem kryształy, rozmieszczone wzdłuż ścian przestronnych korytarzy, od których odchodziło mnóstwo drzwi do sal, uspokajały twe myśli. Zmierzając do Sali Obrad przechodziłeś przez Salę Pamięci. Tu, na osobnych postumentach, przedstawione były hologramy największych mistrzów Zakonu, których nazwiska zapisały się złotymi zgłoskami na kartach jego historii.
Byli tu wszyscy najwięksi. Ci, o których słyszałeś na wykładach i od nauczycieli oraz inni, których sylwetki niewiele ci mówiły. Była tu Bastilla Shan, mistrz Vrook, mistrz Zallow. Ich sylwetki wznieciły kolejną falę wspomnień. Minąwszy salę wspięliście się po stromych schodach, prowadzących na wyższe piętro, gdzie na końcu kolejnego korytarza znajdowały się wysokie drzwi do Sali Obrad. Stojący przed nimi droid podszedł do Ar-Sarama.
- Najmocniej przepraszam, mistrzu Saram, ale Rada już zaczęła posiedzenie. Nie jestem upoważniony do udzielenia wstępu nikomu, poza tobą, dopóki Rada nie postanowi inaczej... - wyjaśniał z zaprogramowanym zakłopotaniem. - Jeśli szacowny gość zechciałby chwilę zaczekać... - wskazał ustawione przy ścianach pufy i kanapę.
Nautolianin kiwnął uprzejmie głową w stronę droida. Nie ruszył się jednak. Stał w miejscu i milczał. We wnętrzu siebie wyszedł już na swoją małą wysepkę na oceanie Mocy i tam zasiadł ciężko. Patrzył tylko po pomieszczeniu w pewnym otępieniu, gdy Moc w nim cichła. Nie chciał oglądać tego wszystkiego z jej pomocą. Wmawiał to sobie tak długi czas.
Po kilku długich minutach drzwi otworzyły się i zostałeś zaproszony do środka. Sama Sala Obrad była dość skromnych rozmiarów, lecz fotele mistrzów, kute w pięknych, delikatnie fosforyzujących kryształach, nadawały jej mistycznego uroku. Zdążyłeś już zapomnieć jakie to uczucie, stać tutaj. W fotelach siedziało osiem osób, z których nie wszystkie poznałeś. Znajome twarze, to... mistrz Heske, którego pamiętałeś jeszcze z zamierzchłych czasów swojego bycia padawanem, mistrz Harlan, przedziwny człowiek, którego widziałeś raptem parę razy, a jednak zapadł ci w pamięć oryginalnością poglądów i sposobem bycia, odstającym mocno od większości Jedi. Był też Riahl, Miraluka, z którym trenowałeś czasem, gdy obaj byliście padawanami... Reszta nie wydała ci się znajoma... No, może poza mistrzem Teuranem, strażnikiem biblioteki. Oprócz siedzących na środku sali stał też Rodianin, który cię przyprowadził, oraz niezwykle blady, wyglądający jak śmierć na chorągwi człowiek w szatach Rycerza.
Upadły jedi wkroczył do sali jak to zrobił przed laty. Wtedy jeszcze nie obradowała tu rada. Wtedy dopiero wszystko było odkrywane. Jednak wiele w tym miejscu przypomina mu Świątynie na Coruscant. Tam tak dawno temu stanął przed radą i powiedział, że chce odejść. Wtedy myślał, że w naukach jedi jest błąd. Nieścisłość. Chciał udowodnić, że szkolenie jest źle prowadzone. Co przyniosły mu te lata? Za chwilę się przekona. Ruszył spokojnym krokiem i stanął przy innych wezwanych tak jak wymagał tego stary protokół. Ukłonił się przed radą i czekał. Pojawiła się myśl czy ktoś kiedyś wypowiedział się przed tym jak Rada o to poprosiła.
- Witaj, Niklo, sporo czasu minęło odkąd widzieliśmy się ostatnio. - powitał cię uprzejmie Harlan, którego twarz poznaczona była istną pajęczyną blizn, których nie widziałeś przy ostatnim z nim spotkaniu, a których pochodzenia nie sposób było chyba wytłumaczyć naturalnym defektem. - Cóż cię sprowadza? W dodatku w tak tragicznych okolicznościach, o których zapewne nie wiesz. Rad jestem widzieć cię w jednym kawałku. - zakończył z uśmiechem, rozciągającym jego blizny jak błyskawice na burzowym niebie.
-Głównie sprowadzają mnie wydarzenia z Tatooine. Ale przyznam mistrzu, że się trochę spraw nazbierało więc mam nadzieje, że mi to wybaczycie i zrobię drobną litanię, a następnie odpowiem na wszystkie pytania.-Niklo stojąc w tym miejscu poczuł się lepiej. Może to kwestia powrotu. Może zobaczenia starych twarzy, tak zmienionych przez czas a jednak tych samych. -Moc pokierowała mnie w dziwny łańcuch zdarzeń który doprowadził mnie do konfrontacji z kilkusetletnim lordem sithów Sionem. Udało się go pokonać wielkim kosztem i z pomocą dwóch Sithów. Sam podejrzewam, że mogłem podczas tej walki posunąć się za daleko i chciałbym być w tej kwestii oceniony. Wtedy też wpadłem w posiadanie informacji na temat badań sithów. Mam je ze sobą. Pojawiła się też anomalia, która miała miejsce tu i przyznam, że martwiłem się, iż mogło stać się coś złego. Na szczęście moje obawy były przesadzone. Poza tym chciałem przedstawić moje spostrzeżenia na temat szkolenia Jedi i kontroli Mocy nad naszymi działaniami, które to zebrałem przez te lata tak jak mówiłem tłumacząc odejście.- Tu na chwilę za pauzował by złapać oddech. Zastanawiał się czy otworzyć się na Moc. Kusiło. Wiedział, że nie radzi sobie bez niej. Ostatnio tak często się do niej odwoływał, a bez niej czuł się ślepy, tak jak poza wodą. Nie czuł wszystkich zmysłów. Chciałby teraz być w wodzie by to wszystko co ma mówić mógł tłumaczyć po swojemu. Jest za dużo zawiłości na które, język nie ma słów. Nautolianin uznał jednak, że musi spróbować w podstawowym. Także nie otworzył się na moc. Nie chciał widzieć co o nim myślą, wolał zdać się na wolę Mocy. Tej która go tu sprowadziła i kierowała tymi wszystkimi latami. Widział to. Może inni też dostrzegą. Wciągnął raz jeszcze powietrze by poczuć ich zapachy. Jak każdy Nautolianin czytał wiele z zapachów a nie jak inne rasy z gestów czy mowy. -Od czego mam zacząć?
Twoje słowa wyraźnie poruszyły zgromadzonych, podniósł się szum wymienianych komentarzy.
- Co do zaburzenia Mocy... - zaczął Harlan, przekrzykując nieco powstałą wrzawę - to nie ty jeden je poczułeś. Spowodowały je wydarzenia, które rozegrały się tu w ostatnich godzinach, a których ofiarą był między innymi mistrz Kendar i mistrz Frey.
To był lekki szok. Kendar był od lat przewodniczącym Rady na Tythonie, znanym doskonale ze swej surowości i ortodoksyjności. Był jednym z tych, którzy najbardziej optowali za usunięciem cię z Zakonu. Zabrak Frey był inny, wyważony, wyśmienity fechmistrz, drugi w hierarchii po Kendarze.
- Jednak niebezpieczeństwo zostało zażegnane. - kontynuował Harlan, gdy wrzawa ucichła. - Ty zaś przybywasz z wieściami równie nieprawdopodobnymi, co niepokojącymi. Mów proszę o co chodzi z Sionem, bo nie jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem.
- Co do zaburzenia Mocy... - zaczął Harlan, przekrzykując nieco powstałą wrzawę - to nie ty jeden je poczułeś. Spowodowały je wydarzenia, które rozegrały się tu w ostatnich godzinach, a których ofiarą był między innymi mistrz Kendar i mistrz Frey.
To był lekki szok. Kendar był od lat przewodniczącym Rady na Tythonie, znanym doskonale ze swej surowości i ortodoksyjności. Był jednym z tych, którzy najbardziej optowali za usunięciem cię z Zakonu. Zabrak Frey był inny, wyważony, wyśmienity fechmistrz, drugi w hierarchii po Kendarze.
- Jednak niebezpieczeństwo zostało zażegnane. - kontynuował Harlan, gdy wrzawa ucichła. - Ty zaś przybywasz z wieściami równie nieprawdopodobnymi, co niepokojącymi. Mów proszę o co chodzi z Sionem, bo nie jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem.
-Na Tatooine kapitan statku na którym podróżuje, mimo moich ostrzeżeń, zgodził się na pracę dla kapitana garnizonu imperium. Sith imieniem Huminro chciał byśmy zabrali jego i oddział na opuszczony imperialny statek, który nagle znalazł się w tamtejszej przestrzeni. Na miejscu zastaliśmy masakrę. Wszędzie leżała martwa załoga. Gdy zagłębiliśmy się oni powstali. Reanimowani Ciemną stroną mocy.- Niklo w tym czasie wyciągnął swój holocron i szybkim ruchem nie przerywając wyszukał nagranie które uruchomił na statku. -Tu jest wszystko co udało się zarejestrować holocronowi. nie widać wiele bo nie miałem go jak ustawić. Widać praktycznie tylko mnie i to co skrzyżowało się z moją bronią. Za to fonia jest dokładna i mogę wyszukać fragmenty które dokładnie dowiodą moich niezwykłych wiadomości. Ale wracając do historii, przebiliśmy się na mostek tracąc ludzi i spotykając innego sitha który przybył przed nami z szabrownikami. Na samym mostku było nas tylko czterech przeciw osobie która podawała się za Siona i wszystko wskazuje na to, że nim była. Pokonaliśmy go w bardzo trudnej walce i uciekliśmy przed wcześniej przygotowaną detonacją. Udało się jeszcze skopiować materiały i dzienniki kapitańskie wskazują, że Sion został odnaleziony na Malachor V podczas ich badań. Jako śwaidka tych zdarzeń mam jeszcze trandoshanina imieniem Makankos który w tej walce uczestniczył i został ciężko ranny.
[Dodano po godzinie]
[Tak jak pisałem, do piątku do popołudnia mnie nie będzie, nie wiem czy będę miał jakikolwiek dostęp do neta. By inni mogli grać pisz im dalej co odpowiadam. Wszystko niech leci jak pamiętasz ze starej sesji. Bo przypuszczam, że tam ze mną siedzą też inni gracze i dla tego był postój ostatnio. Jakby co lecę jak na spowiedzi ze wszystkiego i jeszcze siebie obwiniam. Jak zresztą pewnie zauważyłeś. Do następnego postu. P.S. dziś do północy mogę jeszcze odpisywać.]
[Dodano po godzinie]
[Tak jak pisałem, do piątku do popołudnia mnie nie będzie, nie wiem czy będę miał jakikolwiek dostęp do neta. By inni mogli grać pisz im dalej co odpowiadam. Wszystko niech leci jak pamiętasz ze starej sesji. Bo przypuszczam, że tam ze mną siedzą też inni gracze i dla tego był postój ostatnio. Jakby co lecę jak na spowiedzi ze wszystkiego i jeszcze siebie obwiniam. Jak zresztą pewnie zauważyłeś. Do następnego postu. P.S. dziś do północy mogę jeszcze odpisywać.]
[Spoko, nie ma problemu ]
Jeśli poprzednie słowa wywołały poruszenie, to te rozpętały prawdziwą burzę. Nad całym harmidrem usiłował zapanować Harlan.
- Zaraz, zaraz. - uciszał kilku mistrzów - Na jakiej podstawie twierdzisz, że był to właśnie Darth Sion, skoro wiemy, że został zniszczony wraz z Malachorem V?
- I jaki był w tym udział dwóch Sithów? - zapytał ostro mistrz Teuran. - Sam fakt, że współpracowałeś z nimi kwalifikowałby cię do oskarżenia o zdradę Zakonu, gdybyś wciąż do niego należał.
- Bardzo proszę, bez takich ofensyw, dobrze? - starał się uspokoić go Harlan. Bezskutecznie.
- Przed chwilą uniewinniliśmy jednego upadłego Jedi, który dał się opętać duchowi martwego lorda Sith! Twój liberalizm, Harlanie, może doprowadzić nas do kolejnej katastrofy!
Jeśli poprzednie słowa wywołały poruszenie, to te rozpętały prawdziwą burzę. Nad całym harmidrem usiłował zapanować Harlan.
- Zaraz, zaraz. - uciszał kilku mistrzów - Na jakiej podstawie twierdzisz, że był to właśnie Darth Sion, skoro wiemy, że został zniszczony wraz z Malachorem V?
- I jaki był w tym udział dwóch Sithów? - zapytał ostro mistrz Teuran. - Sam fakt, że współpracowałeś z nimi kwalifikowałby cię do oskarżenia o zdradę Zakonu, gdybyś wciąż do niego należał.
- Bardzo proszę, bez takich ofensyw, dobrze? - starał się uspokoić go Harlan. Bezskutecznie.
- Przed chwilą uniewinniliśmy jednego upadłego Jedi, który dał się opętać duchowi martwego lorda Sith! Twój liberalizm, Harlanie, może doprowadzić nas do kolejnej katastrofy!
-To było opętanie? I go uniewinniliście?- Niklo był w pewnym szoku. Dwóch mistrzów rady ginie z ręki opętanego i ten wychodzi? Nawet jeśli był oczyszczony to jego psychika prawdopodobnie jest zniszczona. -Ale przepraszam, nie mi to osądzać. Pokarzę może fragment nagrania.-Nautolianin przewinął słabe nagranie z kieszeni gdzie hologram mógł łapać co najwyżej osoby z nim walczące do momentu gdy otwierali drzwi mostka tak by zgromadzeni mogli usłyszeć całą przemowę mrocznego sitha oraz tyle ile się dało z walki. Nawet fragment z piorunem i jego skokiem by porozcinać go na drobne kawałki na sam koniec.
-Jeśli chodzi o tego lorda to nie słyszałem o nim. Przynajmniej sobie teraz nie przypominam. Co do losu sithów. Obaj mogą być na Tatooine nadal. Rozstaliśmy się we względnym pokoju po tym jak udało się wylądować. Ten którego podejrzewam o to że był kiedyś jedi. Mężczyzna w dredach na nagraniu, starał się jeszcze przekonać drugiego sitha do zabicia mnie i moich towarzyszy ale Huminro się nie zgodził. Kapitana odtransportowaliśmy do jego garnizonu i otrzymaliśmy zapłatę oraz zapasy. Ten drugi prawdopodobnie nadal błądzi na pustyni.-Nautolianin złapał ciężko oddech. -Ja wiem, że ciężko uwierzyć w te rewelacje. Sam mam z tym problem. Ale dla mnie dowodem wystarczającym byli wstający zmarli. To najbardziej przerażająca technika jaką w życiu widziałem a fakt, że nie jest stosowana przez sithów oznacza, że sami jej nie znają. To z czym skrzyżowałem swoje miecze nie było zwykłym lordem sithów. Nie zdziwię się jeśli przeżyło detonacje dwóch głowic które zniszczyły cały okręt.
- Właśnie to mnie martwi. To nie jest takie proste, zabić lorda Sithów, w dodatku tak sławnego. A co Rada o tym myśli? - zwróciła się do reszty.
- Niezwykle trudno uwierzyć w tę historię. - ozwał się mistrz Teuran - Nie sądzę jednak, byś chciał nas zwieść, a twe dane potwierdzają słowa. Dotąd byliśmy pewni, że Darth Sion na dobre przeszedł do przeszłości. W świetle tych informacji nic już nie jest pewne, skoro przetrwał śmierć z rąk Wygnańca i zniszczenie Malachora V, to i tym razem mogło mu się udać jakimś niepojętym sposobem...
- Czy wiesz coś więcej o tych badaniach? - zapytał Riahl. - W jaki sposób Sion trafił na ten okręt, w jaki sposób wyrżnął i przemienił załogę? Masz jeszcze jakieś materiały?
- Niezwykle trudno uwierzyć w tę historię. - ozwał się mistrz Teuran - Nie sądzę jednak, byś chciał nas zwieść, a twe dane potwierdzają słowa. Dotąd byliśmy pewni, że Darth Sion na dobre przeszedł do przeszłości. W świetle tych informacji nic już nie jest pewne, skoro przetrwał śmierć z rąk Wygnańca i zniszczenie Malachora V, to i tym razem mogło mu się udać jakimś niepojętym sposobem...
- Czy wiesz coś więcej o tych badaniach? - zapytał Riahl. - W jaki sposób Sion trafił na ten okręt, w jaki sposób wyrżnął i przemienił załogę? Masz jeszcze jakieś materiały?
-Nie było to łatwe. Dane z okrętu to chaos.-Nautolianin wyłączył zatrzymany hologram i otworzył zabezpieczone przez siebie pliki. -Przypuszczam, że pochłaniał ich obłęd. Okręt był naznaczony śladami walki. Zmarli powstawali a załoga próbowała się bronić. Dla tego ta technika tak mnie przeraża, niszczy całkowicie morale kiedy nieżywi przyjaciele i towarzysze wstają by walczyć naprzeciw.
Chwilę jeszcze szukał danych o które został poproszony.
-To to. Tyle co zrozumiałem imperium szuka sposobu by zniwelować bądź zmniejszyć efekty wpływu ciemnej strony na funkcjonowanie organizmu. Szukają czegoś co pozwoli im swobodnie korzystać z ciemnej strony bez jej konsekwencji. Zaniepokoiło mnie to ale jednak okazało się, że nie było efektów. Eksperymentowali na własnych ludziach z pokładu. Są materiały z kolejnych obdukcji. Sam ich jeszcze nie widziałem. Możliwe, że po przekazaniu danych zakonowi będziecie w stanie więcej z tego wywnioskować.
Chwilę jeszcze szukał danych o które został poproszony.
-To to. Tyle co zrozumiałem imperium szuka sposobu by zniwelować bądź zmniejszyć efekty wpływu ciemnej strony na funkcjonowanie organizmu. Szukają czegoś co pozwoli im swobodnie korzystać z ciemnej strony bez jej konsekwencji. Zaniepokoiło mnie to ale jednak okazało się, że nie było efektów. Eksperymentowali na własnych ludziach z pokładu. Są materiały z kolejnych obdukcji. Sam ich jeszcze nie widziałem. Możliwe, że po przekazaniu danych zakonowi będziecie w stanie więcej z tego wywnioskować.
- Możliwe. Niepokojące wieści przynosisz. W każdym razie, dopóki tego nie zbadamy, wiele więcej się nie ustali. Ja nie ma mam pytań. - Twi'lekanka zamilkła, zamiast niej odezwał się Harlan.
- Co zatem proponujesz, Niklo? Koniecznie przejrzymy te materiały, ale ty byłeś tam na miejscu, czułeś to wszystko i zmagałeś się z tym. Oczekujesz od Rady decyzji w tej sprawie. Jaką ty byś podjął?
- Co zatem proponujesz, Niklo? Koniecznie przejrzymy te materiały, ale ty byłeś tam na miejscu, czułeś to wszystko i zmagałeś się z tym. Oczekujesz od Rady decyzji w tej sprawie. Jaką ty byś podjął?
-Nie powiedziałem jeszcze wszystkiego. Na przykład to jak przypadkowo odkryłem działanie piorunów sithów podczas tej walki na pokładzie. Albo to, że wywaliłem prawdopodobny artefakt sithów w próżnie.-Upadły jedi zamilkł na chwilę. Mimo wszystko bał się tego co podpowiada mu jego doświadczenie i resztka honoru. Jakaś pozostałość po byciu rycerzem. -Na miejscu rady drogi mistrzu, pozostawiłbym mnie w izolacji, w zamknięciu. Do czasu wyjaśnienia czy moje rewelacje są adekwatne do prawdy i czy powiedziałem jużwszystko. W tym czasie przeprowadziłbym dokładną rozmowę by wywiedzieć się jakie zaszły zmiany, czy stanowię zagrożenie i czy można mi pomóc. Jeśli upadłem za daleko, tak, że nawet wygnanie na które udałem się, nie byłoby rozwiązaniem radziłbym jak za starych czasów izolację na jednym ze światów Rubieży. Takim bez portu kosmicznego. Nim jednak wydacie swój wyrok mistrzowie, chciałbym prosić o trzy rzeczy. Załoga statku na którym służyłem zasługuje na wynagrodzenie za ich działania w tej sprawie. Chciałbym porozmawiać także z rycerzem Shan bo przypuszczam, że udało jej się już dotrzeć do tego tytułu. I na koniec chciałem prosić by ktoś przejrzał moje zapiski z lat wygnania. Mogłem się mylić w wielu kwestiach ale nadal uważam, że są rzeczy do poprawy w szkoleniu. Wszystkie moje rozmyślania są na holocronie. Będę się cieszył jeśli choć w jednej z tysiąca rzeczy się nie pomyliłem.- Zamilkł. Niklo nie odzywał się już i czekał. Poruszył tylko lekko swoimi głowomackami by poczuć zapach, może ostatni raz przed izolacją. Wiedział, że ma rację. Przedstawione podejście jest tym najwłaściwszym w przypadku zagrożenia ciemną stroną mocy. Kto wie do czego mógłby się posunąć przekraczając tą mglistą granicę. Choć stary padawan Jolee Bindo rzekł kiedyś, że łatwiej spaść ze szczytu jasności niż błądzić w cieniach obu. Lubił historie o nim. Nie konwencjonalny Jedi. A Niklo pewnie by dostał po łbie gdyby go tak nazwał przy nim. Ta myśl rozgrzała go jakoś. Pocieszyła. Co będzie to będzie.
- Uważam, że to dobra rada. - oceniła Sa'as. - Nie widzę przeciwwskazań, co do tych trzech rzeczy, o które prosiłeś. Chciałabym jedynie, by spotkanie z rycerzem Shan było pod nadzorem, na wszelki wypadek. Z chęcią także przejrzę twoje zapiski z lat wygnania.
- Satele Shan wykonuje teraz pewne zadanie na Korelii. - powiedział mistrz Teuran. - Jednak gdy tylko będzie to możliwe, zorganizujemy holokonferencję, o ile Satele nie wróci wcześniej.
- Wspaniale, dziękuję ci w imieniu całej Rady, Niklo. - Harlan skłonił ci się lekko z fotela. - Twoje informacje są dla nas niezwykle cenne, niezwłocznie po zapoznaniu się z resztą poprosimy cię o dalsze konsultacje i wskazówki. Tymczasem zechciej odpocząć w jednej z wolnych komnat, jeżeli masz chęć. Twoi towarzysze otrzymają niezbędną gratyfikację. Gdybyś czegoś potrzebował z chęcią służę ci pomocą.
- Satele Shan wykonuje teraz pewne zadanie na Korelii. - powiedział mistrz Teuran. - Jednak gdy tylko będzie to możliwe, zorganizujemy holokonferencję, o ile Satele nie wróci wcześniej.
- Wspaniale, dziękuję ci w imieniu całej Rady, Niklo. - Harlan skłonił ci się lekko z fotela. - Twoje informacje są dla nas niezwykle cenne, niezwłocznie po zapoznaniu się z resztą poprosimy cię o dalsze konsultacje i wskazówki. Tymczasem zechciej odpocząć w jednej z wolnych komnat, jeżeli masz chęć. Twoi towarzysze otrzymają niezbędną gratyfikację. Gdybyś czegoś potrzebował z chęcią służę ci pomocą.
-Przyznam, że spodziewałem się odprowadzenia i nadzoru. Dziękuje za to zaufanie mistrzowie.-Nautoianin kłania się podchodzi do mistrzyni Sa'as i podaje swój holocron po czym kieruje się w stronę wyjścia. Zatrzymał się jednak na chwilę.
-Mam nadzieje, że się nie mylicie w tej decyzji. Ja sam sobie nie ufam.-Otworzył drzwi by wyjść. W głowie miał myśl, że najpierw musi pogadać z Fensenem i resztą. Powinni wiedzieć, że jakiś czas tu zostanie. Przypomniał sobie, że powinien jeszcze zapytać droida o wolne komnaty, wszystkim na pokładzie królowej przyda się odpoczynek w normalnych łóżkach nawet jeśli są to ascetyczne kwatery jedi.
-Mam nadzieje, że się nie mylicie w tej decyzji. Ja sam sobie nie ufam.-Otworzył drzwi by wyjść. W głowie miał myśl, że najpierw musi pogadać z Fensenem i resztą. Powinni wiedzieć, że jakiś czas tu zostanie. Przypomniał sobie, że powinien jeszcze zapytać droida o wolne komnaty, wszystkim na pokładzie królowej przyda się odpoczynek w normalnych łóżkach nawet jeśli są to ascetyczne kwatery jedi.