Sesja Morttona

[Nie wcale. ]
[Może zatem zdziwisz się trochę, kiedy powiem, że go tam nie spotykasz ]

Wchodzisz do Sali Obrad, stając ponownie przed Radą w pełnym składzie.
- Dobrze cię widzieć, Ar-Saram. Radzi jesteśmy, że wróciłeś cały i zdrowy. Jak się czujesz? - zapytał twój dawny mistrz.
-Dobrze mistrzu. Chociaż widok odciętych kończyn nie robi dobrze na psychike.
- Nie wątpię... - mistrzowie spojrzeli po sobie krótko i posępnie - Opowiedz nam dokładnie co się stało w tym grobowcu. Ze wszystkimi szczegółami. - nakazał Kendar, patrząc na ciebie niepokojąco badawczym wzrokiem.
-Weszliśmy do grobowca. JA i Solusar poszliśmy w prawo ,a drugi oddział w lewo. Nad kańcu korytarza była przepaść. Przeskoczyliśmy ją i zabraliśmy kryształ Solari. Potem poszliśmy w lewo do drugiego oddziału. Mój przyjaciel leżał martwy,a po dotknięciu kryształu Quixoni człowiek stał się dla nas wrogi. Zabiliśmy go. Chcieliśmy wracać, ale otworzyły się te trójkątne drzwi. Weszliśmy. Był tam pomnik i miecz. Solusar go dotknął. Rozpoczęła się straszna wizja. Musiałem odciąć mu ręke aby miecz nie zabił go bólem psychicznym. Obandażowałem go i powróciłem z nim tutaj.
Mówie ze strachem i łzami w oczach:
-Nie chce tam wracać...
Drzwi do sali otworzyły się i wszedł przez nie Solusar.
- A, witaj Kyle. Dobrze widzieć cię w zdrowiu - powitał go bez szczególnej wylewności Kendar - Zechcesz przedstawić nam co się wydarzyło w grobowcu?
Po wysłuchaniu kolejnego, obszerniejszego streszczenia ostatnich wydarzeń, w sali zapadła cisza. Kendar wziął od Solusara kryształ Solari, który Jedi przyniósł ze sobą.
- To bardzo, bardzo cenna rzecz, ten kryształ. Szczęście w nieszczęściu, że go znaleźliście... - odezwał się po chwili Mistrz - Mówiłeś Kyle, że nie spenetrowaliście całego grobowca. Macie jakieś przypuszczenia co mogło być w tym ostatnim korytarzu?
-Myśle, że albo jakiś super duper hiper zaje*isty miecz niszczyciel światów albo jakaś pułapka nie do obejścia albo kolejni sithci.
Twoja wypowiedź wywołała śmiech u jednych, a złość u drugich członków Rady.
- Panowie, panowie... spokojnie proszę - łagodził uśmiechnięty mistrz Frey, unosząc dłoń - Ar-Saram, jak już słyszeliśmy, zadeklarował stanowczą niechęć wobec powrotu do grobowca, czemu trudno się dziwić. Jeśli Kyle również ma podobne odczucia, to zapewne ktoś inny będzie musiał zbadać pozostałe sekrety tego przeklętego miejsca i zabezpieczyć je na dobre przed niepowołanymi osobami.
- Ja również nie mam pojęcia - dodał od siebie Solusar - Poza tym... nawet, jeśli bym miał, to bez uzasadnienia. Mimo wszystko, wypadałoby wrócić tam, i zbadać ten korytarz.
- Z Solusarem i Ar-Saramem czy bez, prawdopodobnie będziemy musieli zająć się tym osobiście - odpowiedział mistrz Heske - Exar Kun to zagrożenie, którego nie możemy lekceważyć nawet teraz, o czym przekonali się boleśnie ci dwaj rycerze.
- Jeśli to wszystko, co macie do powiedzenia - jesteście wolni - oznajmił Kendar - Prawdopodobnie później zostaniecie przepytani w sprawie śmierci waszych towarzyszy.
- Saram, co, cykorek cię złapał? Ja zamierzam tam wrócić. Niech Moc będzie z wami - zaśmiał się Solusar wychodząc z sali.
-Mnie nie złpał cykorek tylko jestem już tym zmęcazony. Ale jeśli będzie trzeba to pójde. Niech moc będzie z wami.
Wychodze.
Wyszliście z sali obaj. Świątynne korytarze emanowały spokojem pulsujących kryształów. Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę, że jest jeszcze bardzo wcześnie i Rada zebrała się najwyraźniej wyłącznie z waszego powodu.
Solusar podszedł do ciebie i zapytał:
- Dobra, Saram, tylko bez wykrętów. Dlaczego nie chcesz iść do tego Grobowca? Rozumiem, ja też mam co do tego mieszane uczucia, ale jeśli to my zobaczyliśmy wizję, to chyba sama Moc chce, byśmy go zbadali.
-Nic. Takie małe przejścia. Gdzie idziemy?
- Może pójdziemy do biblioteki, tam mogą być jakieś informacje o tym grobowcu? - zaproponował Solusar
-Dobra chdźmy ty przodem.
Idę w strone biblioteki.
[ Ilustracja ]

Pokonaliście schody i dwa piętra, stając u wejścia do biblioteki. Nie było to wysokie pomieszczenie, lecz niezwykle szerokie, długie i obszerne. Tysiące książek, datapadów, setki regałów przy których kręcili się padawani i Jedi. Był też oddzielny, zastrzeżony dział, w którym znajdowały się stare holocrony.
- Myślisz o tym co ja? Co powiesz na to, by dostać się jakoś do zastrzeżonego działu? Tylko jak to zrobić...
-Coraz bardziej mnie zadziwiasz. Może rozwalmy coś tak żeby nikt nas nie zauważył, a potem wykorzystując zamieszanie wdostaniemy się do środka?
Drapie się w tył głowy.
- Wiesz, to nie jest za dobry pomysł... ale nie mam lepszego.
-Ja stane przy wejściu do zastrzeżonego działu. A ty gdzieś dalej. Niepostrzeżenie mocą przewróć półke. Wszyscy się tam zbiorą, a my wykorzystując zamieszanie wejdziemu do środka. Kapewu?
Solusar poszedł w przeciwległy kraniec biblioteki, postał tam chwilę i...
Jeden z regałów upada z hukiem, plując wokół książkami i półkami, wywołując zbiegowisko.
- Marl, ty nieznośny dzieciaku! - stojący nieopodal Jedi chwycił za ucho jednego z padawanów, którzy podbiegli do regału - Mówiłem ci już sto razy, żebyś nie bawił się w ten sposób, sto pierwszego nie będzie! Idziemy do mistrza Dante! - wytargał zaprzeczającego padawana przez drzwi, w towarzystwie innych padawanów, akompaniujących mu śmiechem.
Próbuje bez zwracania uwagi wejść do zakazanego działu.
Nie niepokojeni przez kogokolwiek wchodzicie do działu. Oprócz kilku regałów z księgami znajduje się w nim sześć starych holocronów Jedi.
- Który? - zapytał Solusar, wskazując na holocrony
← Star Wars
Wczytywanie...