Sesja Morttona

-Co robimy z tym diabelstwem?
Spytałem z dziwnie krzywą miną.
- To ten miecz. A to figura Kuna - instruował Solusar
Kendar milczał przez chwilę, obchodząc wokół lewitujący miecz, przyglądając mu się w skupieniu.
- A co radzicie...? - pytał przeciągając słowa, nie przestając krążyć - Zdaje się, że ten przedmiot zabezpiecza pułapka z ogromnym ładunkiem Mocy... Z większym ładunkiem, niż posiada którykolwiek z nas w pojedynkę.
- Może skupimy się razem, spróbujemy połączyć nasze ładunki, by skierować przeciw pułapce jeden olbrzymi, który ją zniszczy lub dezaktywuje... - podrzucał propozycję Solusar
-Dobry pomysł!
Rzekłem ochoczo.
[No to opisz mi ochoczo dobre wykonanie tego pomysłu Tylko w miarę dokładnie, co i jak chcesz zrobić, bo jeśli przeczytam kolejny post w stylu "koncentruję Moc na mieczu", to zaraz z ciemności wyskoczy Monstrualna Żółta Wiewiórka, która pożre was wszystkich ]
[Mam orzeszki w kieszeni. ]
Skupiam swoją moc. Staram wyczuć moc bariery i otaczających mnie innych ognisk mocy. Zamykam oczy i wysuwam ręke. Staram wykorzystać całą swoją moc do całkowitego zrozumienia i przełamania blokady. Zapominam o wszystkim innym. Liczy się tylko bariera i miecz.
Koncentrując się poczułeś coś w rodzaju wspólnoty myśli z dwoma pozostałymi Jedi. Sam, swoim własnym umysłem, a jednocześnie wszyscy trzej naraz badaliście i określaliście strukturę bariery. Widzieliście (widziałeś) jej szkielet, czuliście (czułeś) pulsowanie groźnej, ciemnej Mocy, przyczajonej jak gotowy do ataku wąż. Dały się wam (ci) także zobaczyć specyficzne nitki, łączenia Mocy, scalające barierę w jedno.
Próbuje za pomocą mocy przerwać nitki.
Skupiliście się maksymalnie na tym samym elemencie. Zawirowanie Mocy wstrząsnęło komnatą. Miałeś wrażenie, że podłogą zadrżała pod tobą, gdy rozrywaliście strukturę bariery. Przez moment nitki naprężyły się, zmuszając was do bolesnego wysiłku, aż w końcu pękły, wy zaś zostaliście rzuceni na posadzkę, zupełnie jakbyście sami trzymali się pękających łączeń Mocy. W ciemności grobowca dało się słyszeć trzy stłumione jęknięcia odbijające się w płucach i uderzających o ziemię plecach, a także głuche echo metalu opadającego na posadzkę.
Wstaje i mówie:
Żyjecie?
Obaj Jedi żyli i mieli się dobrze. Kendar podniósł się, tak samo jak Solusar, który schylił się po leżący na podłodze miecz. Ujął go w dłoń, włączył i z głośnym okrzykiem wyskoczył wysoko w górę, rzucając cię Mocą pod przeciwległą ścianę komnaty z siłą, której absolutnie się nie spodziewałeś.
Unikam ataku i mówie:
-Mistrzu wytrąć mu miecz z ręki.
Po tych słowach próbuje zrobić to co powiedziałem.

Cytat

rzucając cię Mocą pod przeciwległą ścianę komnaty z siłą, której absolutnie się nie spodziewałeś.


[ "Rzucając" a nie "próbując rzucić" To znaczy, że już to zrobił, a ty właśnie przywaliłeś plecami w ścianę kilkanaście metrów dalej, zaś Solusar właśnie usiłuje zabić Kendara ]
[Przepraszam. Drobne niedopatrzenie.]
Wstaje i próbuje pomuc Kendarowi odwracając uwage Solusara.
Gdy zbliżyłeś się do Solusara na tyle, by dostrzec widniejący na jego twarzy, wyjątkowo drapieżny uśmiech, ten wyciągnął dłoń i ponownie ściana, spod której dopiero co wstałeś, uderzyła cię w plecy. Uderzyłeś w nią z taka dużą siłą i szybkością, że zatrzeszczały ci wszystkie kości, z płuc wycisnęło się całe powietrze, a od uderzenia potylicą w kamień na sekundę zgasła ci wizja. Gdy wróciła, leżałeś na brukowanej posadzce.
Wstaje i próbuje wyskoczyć w góre i go oślepić, a potem odciąć drugą ręke.
Poczułeś jak twoja technika działa. Poczułeś także, jak chwilę potem zostaje zaabsorbowana przez Solusara, który odskakując od mistrza i twojego ataku jednocześnie rzucił w ciebie swoim mieczem. Rzucił, co warto zaznaczyć, piekielne mocno i szybko, w wyniku czego jego zielone ostrze obracało się tuż tuż przed tobą. Wiedząc, że nie zdążysz zadziałać Mocą, usłyszałeś jeszcze głos Kendara.
- Ar, uciekaj!
Próbuje migiem odskoczyć w bok.
W ostatniej z ostatnich chwil. Zielone ostrze przeleciało o cal od ciebie, szybując gdzieś dalej, ty zaś upadłeś boleśnie na posadzkę. Gdy podniosłeś się i odwróciłeś w stronę Solusara, zobaczyłeś stojącego tyłem do ciebie Kendara, który zastygł w dziwnej pozie, z szeroko rozłożonymi rękami i lekko odrzuconą w tył głową. Przed nim stał Solusar, dzierżąc tym razem swój podwójny miecz, a jedno z jego ostrzy znajdowało się właśnie po prawo od głowy Kendara, najwyraźniej tuż po zadanym ciosie.
Susem próbuje wbić Solusarowi miecz w plecy.
Człowiek kopnięciem na korpus powalił Kendara, a następnie obrócił się szybko w prawo, zamiatając połami płaszcza i znajdując się tuż na twoich plecach. Przeraziłeś się, że zaraz otrzymasz cios od tyłu, ale nic takiego nie nastąpiło. Solusar z bronią w ręku zaczął, bardzo powoli, obchodzić cię wkoło, zabawiając się przy tym nonszalancko i efektownie mieczem.
- Niby mistrz Jedi, a dał się pokonać niczym dziecko. - powiedział dochodząc do ciała Kendara, leżącego bezwładnie z rozciętym w poprzek gardłem - I jak dziecko nie potrafił zjednoczyć się z Mocą - dodał z nutą rozbawienia pobrzmiewającą w (nie) jego głosie.
← Star Wars
Wczytywanie...