Sesja Danny'ego
- Ot, z ciekawości. - odparł zdawkowo Riahl i machnął ręką, dając do zrozumienia, że nie ma o czym mówić. On medytował, odzyskując siły, Harlan póki co leżał nieprzytomny, jakby pogrążony we śnie. Gdy emocje i adrenalina opadły, ty również zaczynałaś czuć efekty tego szalenie nieprzyjemnego i męczącego starcia.
Machnął lekceważąco ręką.
- Trochę przesadziłem, ale nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy. Tak czy inaczej chciałem cię przeprosić, tak samo jak Riahla. Przez te wszystkie lata zdążyłem narobić sobie kilku "przyjaciół", którzy z całych sił życzą mi zdrowia, czego mieliście nieprzyjemność być świadkami.
- Trochę przesadziłem, ale nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy. Tak czy inaczej chciałem cię przeprosić, tak samo jak Riahla. Przez te wszystkie lata zdążyłem narobić sobie kilku "przyjaciół", którzy z całych sił życzą mi zdrowia, czego mieliście nieprzyjemność być świadkami.
- Aaa, historia z przeszłości. Miałam misje dyplomatyczną do jednego z pomniejszych klanów Sithów. Ich przedstawiciel w ogóle nie brał mnie na poważnie. I obelżywie się odzywał. Dla niego każda Twi'leika to dziwka na sprzedarz. Cisnęłam nim o ścianę.
- Teraz trochę tego żałuję, ale należało mu się.
- Teraz trochę tego żałuję, ale należało mu się.
[ Ilustracja ]
Czas upływał w charakterystycznym, melancholijno - medytacyjnym trybie. Zmienił się on dopiero po mechanicznym ogłoszeniu pilota - droida, który powiedział przez głośnik.
- Tu kapitan. Z przyjemnością ogłaszam, że szczęśliwie dotarliśmy na miejsce. Witamy w stolicy Republiki.
Wyjrzałaś przez okno. Coruscant witało cię całym swym przytłaczającym wdziękiem i zgiełkiem.
Czas upływał w charakterystycznym, melancholijno - medytacyjnym trybie. Zmienił się on dopiero po mechanicznym ogłoszeniu pilota - droida, który powiedział przez głośnik.
- Tu kapitan. Z przyjemnością ogłaszam, że szczęśliwie dotarliśmy na miejsce. Witamy w stolicy Republiki.
Wyjrzałaś przez okno. Coruscant witało cię całym swym przytłaczającym wdziękiem i zgiełkiem.
Tak się akurat złożyło, że do stojącego u wyjścia Harlana dołączyłaś jednocześnie z Riahlem.
- Gotowi na pławienie się w kloace galaktycznej dyplomacji? - zagaił radośnie, gdy korweta podchodziła do lądowania, hałasując hamującymi silnikami.
- Jestem gotowy, Mistrzu Harlanie - odpowiedział pogodnie Miraluka
Korweta zatrzymała się wreszcie, a drzwi otworzyły się. Na pomoście prowadzącym na waszą platformę lądowiska stały już trzy osoby.
- Mistrzu Harlanie, witamy na Coruscant. W imieniu marszałka senatu chciałbym wyrazić radość, że zdołałeś dotrzeć... - rozpoczął mężczyzna. Wszystko zaczęło opływać w etykietę, konwenanse i fałszywe uśmiechy.
- Gotowi na pławienie się w kloace galaktycznej dyplomacji? - zagaił radośnie, gdy korweta podchodziła do lądowania, hałasując hamującymi silnikami.
- Jestem gotowy, Mistrzu Harlanie - odpowiedział pogodnie Miraluka
Korweta zatrzymała się wreszcie, a drzwi otworzyły się. Na pomoście prowadzącym na waszą platformę lądowiska stały już trzy osoby.
- Mistrzu Harlanie, witamy na Coruscant. W imieniu marszałka senatu chciałbym wyrazić radość, że zdołałeś dotrzeć... - rozpoczął mężczyzna. Wszystko zaczęło opływać w etykietę, konwenanse i fałszywe uśmiechy.