Sesja Danny'ego

Kolejne minuty mijały pośród niskich, tubalnych zaśpiewów i niezwykłych arii, zaś lewitujący balet doskonale komponował się z ich treścią. Co jak co, ale ten koncert był naprawdę wyjątkowym doznaniem.
- Naprawdę szkoda, że Rainer nie przyszedł, choć pewnie przynudzałby jeszcze bardziej, niż ja - odezwał się lekko żartobliwym tonem van Rem - Swoją drogą zastanawiające po co mu ta ustawa celna, Korelia jest teraz potrzebna wszystkim jak dziura w moście... Cóż, każdy ma swoje małe interesy, może pani coś o tym wie? - zapytał, nie spuszczając wzroku ze sceny.
- Nie, nie rozmawialiśmy o tym. To jednak pana zdanie. Prawdopodobnie mistrz Harlan myśli inaczej. Ja staram się myśleć szerzej pod pewnymi względami. Niekiedy okazuje się, że inni mogą mieć jednak rację, a to ja się mylę. Dlatego uważam, że pozostawanie zamnkiętym na niektóre kwestie jest zachowaniem głupim.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Van Rem roześmiał się, a był to śmiech chłodny, nieprzyjemny, całkowicie pozbawiony wesołości.
- Tak, to bardzo ciekawe, zaiste, bardzo ciekawe. I bardzo rozsądne. - kiwał głową z aprobatą - Pytanie zatem dlaczego on sam pozostaje tak uparcie ślepy na zamiary Republiki wobec Balmory? I jeszcze przekonuje resztę tych bałwanów, mącąc w głowie Władcy... Ale znowu zaczynam przynudzać, pewnie nie rozmawiała pani z nim o tym - machnął lekceważąco ręką.
- Można powiedzieć, że to on romzawiał o tym ze mną. Z tego co wiem, to Republika nie ma żadnych zamiarów wobec Balmory. Niepokoiło jedynie, że Imperium złamało swój własny traktat. Jak można się tak zachowywać... - kiwam głową na boki w zdziwieniu. - Co pan o tym myśli? O działaniach Imperium.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Rainer rozmawiał z panią o tym i nie wie pani nic o zamiarach Republiki wobec Balmory...? - powtórzył z uśmiechem mężczyzna, powtarzając następną frazę - "Imperium złamało swój własny traktat. Jak można się tak zachowywać..." - to dobre, naprawdę niezłe - prychnął rozbawiony, jak przy krótkiej, żartobliwej anegdocie - Jeśli chodzi o traktat było zupełnie oczywistym już w chwili jego podpisania, że zobowiązania i restrykcje, które nakładał, były całkowicie jednostronne... Rainer powinien wiedzieć o tym lepiej, niż ktokolwiek inny we wszystkich układach - zakończył z tym samym, chłodnym rozbawieniem.
- A jak brzmiała pokrótce treść tego traktatu? Znając ją, będę mogła powiedzieć, co o tym myślę. Jeżeli treść była jednostronna, to można było pertraktować dalej lub nie podpisywać.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wpatrzony w scenę, na której wirujące w kuli serpentyny zaczęły formować się w długie symbole nieskończoności przy gromowym chóralnym śpiewie tenorów, van Rem uśmiechnął się najszerszym jak dotąd oraz najbardziej odpychającym uśmiechem.
- Nie można było dalej pertraktować, a już tym bardziej nie podpisywać, zapewniam. Imperium odpowiednio o to zadbało. Chyba powinna to pani wiedzieć.
- Pytałam o treść traktatu, ponieważ nie znam szczegółów, nie interesowałam się tą kwestią zbytnio. A na pewno dałoby mi to wiedzę, od czyjej strony było to jednostronne. Co dokładnie zrobiło Imperium?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Sith spojrzał na ciebie, marszcząc przez chwilę brwi.
- Mam rozumieć, że uczennica Rainera nie wie co stało się cztery lata temu...? - wyszeptał jadowicie - Rozumiem, że zawsze był skromny, ale czegoś takiego, jak projektowanie ataku Malgusa nie chowa się do kieszeni... - urwał, jakby zastanawiając się czy nie powiedział za dużo - W sytuacji, w której Coruscant było oblężone i praktycznie zniszczone i gdy trzeba było ratować co jeszcze się dało z i tak przegranej wojny, fronty takie jak Balmora stanowiły problem dwudziestej ósmej kategorii. Republika była gotowa przehandlować wszystko, co tylko się dało za nawet tak iluzoryczny pokój. I prawdę mówiąc nie miała żadnego innego wyjścia. - uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy, a na scenie nagle zapadła absolutna cisza, kula zaś przygasła, pogrążając całą operę w absolutnej ciemności.
- Rozumiem. Podejżewam, że gdy kryzys minął, Republika zainteresowała się z powrotem tymi mniejszymi problemami. Każdy z nich może na swój sposób kiedyś zamienić się w wikęszy.
Odwracam się ku scenie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Van Rem patrzył na ciebie jeszcze przez chwilę. Czułaś wyraźnie, że coś mocno go zaniepokoiło i rozważa to w głowie. Później on też odwrócił się w stronę sceny, na której kula rozbłysła nagłym, oślepiającym światłem, a przez eksplozję tenorów przebiła się partia dramatycznych altów. Wszystkie wstęgi zaczęły szamotać się szaleńczo, wylatując z kuli i krążąc wokół widowni tuż nad głowami widzów, przelatując przez kulę i kłębiąc się w niej, łącząc ze sobą na wzajem.
- Czyś to nie piękne? Feeria świateł, mnogość kształtów i barw. Uwielbiam takie rzeczy. - chwila ciszy, po czym rzucam w przestrzeń: - Co pan myśli o Imperium, panie van Rem?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Hm... - uśmiechnął się półgębkiem - Przypuszczam, że to samo, co Rainer... Przynajmniej z grubsza.
- A jak właściwie się panowie poznaliście? Jeśli można spytać o tak osobistą sprawę. - Wyrażam zakłopotanie, ukrywając zdziwienie jego odpowiedzią.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Przez moment twój rozmówca uśmiechał się do swoich wspomnień - Byłoby nietaktem odmówić pani odpowiedzi - powiedział w końcu - Jednocześnie nietaktem byłoby udzielić jej bez jego zgody. Proponuję zatem, by sama go pani o to zapytała. Jeśli on nie będzie miał nic przeciwko, to ja tym bardziej.
Kontrolowany chaos, który panował na scenie uspokoił się, powracając do stanu z początku koncertu. Śpiew przycichł, zamieniając się w ledwie słyszalne tło, a widownia rozświetliła się światłami lamp, tonąc w gromkim końcowym aplauzie.
- Rozumiem. - odpowiadając i bijąc brawo artystom na scenie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Ja również miałbym do pani dwa pytania - odezwał się twój towarzysz nie szczędząc oklasków - Pierwsze o to, jak się pani podobało. Drugie, nie mniej ważne, na ile Rainer pani ufa. - oznajmił lodowatym tonem, który przyprawiał cię o ciarki. Było coś niesamowitego i groźnego w tym człowieku - Praktycznie tuż przed przyjściem tutaj otrzymałem pewną bardzo cenną informację, której nie będę miał okazji przedstawić mu wcześniej, niż jutro rano, a to zdecydowanie zbyt późno.
- Odpowiadając na pana pierwsze pytanie, to sztuka bardzo mi się podobała. Byłam przez pana zagadywana, ale sama cicho nie siedziałam, a bardzo się cieszę z rozmowy. Jednak z odpowiedzią na drugie pytanie mogę mieć problem. Nie jestem w stanie wejść w drugą osobę. Znamy się już trochę czasu i ja wiem, że mogę mu z pewnością zaufać. Mam nadzieję, że on mysli o mnie to samo. - uśmiecham się. - W tym momencie ocenę zostawiam panu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Rozumiem - stwierdził krótko van Rem i wskazał ci gestem wyjście z balkonu na korytarz. Najwyraźniej cię oceniał albo już ocenił. Cokolwiek mogła dla ciebie znaczyć ta ocena. W każdym razie nie odzywał się teraz.
Wychodzę na korytarz, wygładzając suknię z tyłu.
- Jeszcze raz dziękuję za rozmowę. Poznanie czyichś poglądów zawsze poszerza horyzonty. Mam nadzieję, że pan także tak uważa.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← Star Wars
Wczytywanie...