Na ekranie ukazującym Bolta odczyty silnika rosły do absurdalnych prędkości. 754... 790...811 na godzinę...
Na dwóch sąsiednich wyświetlaczach widać było, jak Mac wyprzedza Deorriosa.
842... 880.. 901 na godzinę u Bolta...
Gdy minęli linię mety na pierwszym okrążeniu Mac wyprzedził Deorriosa, a wśród zgiełku radości i zawodu usłyszałaś obok głos Jonesa.
- Niech teraz pani patrzy! - przekrzykiwał do twojego ucha rozentuzjazmowany tłum, wskazując palcem ekran Bolta - Jeszcze przed metą musiała pójść mu chłodnica! - faktycznie, z lewego silnika pojazdu wydobył się długi strumień ognia - I teraz! Raz, dwa - Jones wycelował palce w Bolta, układając je jak pistolet - Trzy! - nacisnął "spust", a silnik Bolta eksplodował, zamieniając pojazd w korkociąg, który roztrzaskał się na pobliskiej ścianie. Widownia ryknęła ogłuszająco.
Miejsce pierwsze: Inan Mac.
- Hurraaa! - podskakuję energicznie do góry i krzyczę ze szczęścia, udawać wcale nie muszę. W przypływie entuzjazmu ściskam Jonesa i całuję go w policzek.
- Dziękuję panu bardzo! Nie wiem, jak mogłabym się panu odwdzięczyć! Bez pańskiej pomocy nie miałabym tylu wrażeń!
- A tam, nie ma o czym mówić, dla mnie to czysta przyjemność - krzyczał przez powstały wokół festiwal paranoi, machając lekceważąco ręką - No i co panowie? Ta piękna pani zna się na wyścigach bardziej od was - odwrócił się i zakpił z towarzyszy, którzy zbierali szczęki z podłogi patrząc na wyświetlacze.
- Naprawdę chciałabym się odwdzięczyć. Nie zechciałby pan pójść na obiad jutro? Ja płacę. Sprawiłby mi pan wielką przyjemność.
Biorę go za rękę robiąc wielkie oczy.
- Em..... - zagaił z iście dyplomatyczną maestrią - Ależ oczywiście, to będzie dla mnie zaszczyt... Choć nie chciałbym, żeby czuła się pani jakoś zobowiązana... To przecież było pani ryzyko i pani decyzja - dodał z uśmiechem, jakby odzyskując rezon przy hazardowej nucie. Jego kompani nadal wietrzyli zęby, wpatrzeni tempo w ekrany ukazujące finiszującego z ogromną przewagą ponad dwóch minut Maca.
- W takim razie spotkajmy się jutro w [tu podaję nazwę dość znanej restauracji na Coruscant, niezbyt blisko budynku senatu i hotelu] o czternastej. w Porządku? - uśmiecham się ciepło.
- Harold Jones, do usług - skłonił się jeszcze niżej - Czekam zatem z niecierpliwością, Rosalyn. Na wasze kredyty także, moi amatorscy przyjaciele - rzucił przez ramię do kompanów.
- W takim razie do zobaczenia, Haroldzie. I jeszcze raz dziękuję. - odbieram wygraną (nie, nie zapomniałem o tym ) i pędzę z powrotem, by się spotkać z Harlanem i Riahlem.
Bogatsza o 520 kredytów i kolejnego potencjalnego wielbiciela (źródło informacji - jeśli wolisz), udajesz się w drogę powrotną w budzącym się do nocnego życia mieście. Gdy docierasz pierwszym kursem nocnej linii aerobusu do senatorskiego hotelu, w recepcji odbierasz informację od Riahla, informującego cię o załatwieniu biletów do opery, a także spotykasz Nguyjena Fanga odbierającego klucze do apartamentu.
- Jak się pani podoba nasze piękne, straszne miasto, pani Sa'as? - zagaił uprzejmie składając podpis.
- Nic się nie zmieniło przez te kilka lat. Nadal jest to ogromny moloch, piękny, ale jednocześnie straszny, przynajmniej dla mnie.
Sprawdzam, która jest właściwie godzina. Muszę spotkać się z Riahlem, by wziąć bilety do opery, poza tym Harlan chyba chciał coś jeszcze ode mnie.
- Nie ma za co, Kaileen, mamy jeszcze sporo czasu. Jakieś nowiny w sprawie Jonesa? Spłukał się już z majątku? - zapytał beztroskim tonem Harlan, siedzący na jednym z foteli ze szklanką brandy.
- Jeszcze nie. I dzięki jego pomocy wygrałam sporo pieniędzy - uśmiecham się wesolo.
- Umówiłam się jutro z nim na obiad. Wtedy spróbuję coś od niego wyciagnąć.
Mistrz wręczył ci dwie wejściówki. - Proszę, zdobyte dzięki wyśmienitym talentom perswazyjnym Riahla - żartował bezczelnie - Jak już mówiłem, twoje zadanie będzie polegać głównie na cieszeniu się koncertem i sprawianiu dobrego wrażenia. Jeśli van Rem będzie cię zanudzał kazaniami na temat opery, musisz być tym zafascynowana, bo przecież właśnie dlatego wysłałem cię z nim na ten koncert. Uważaj na to co i po co mówi, słuchaj ile się da i nie daj mu się podejść jakimiś podchwytliwymi pytaniami. Ale nie próbuj udawać idiotki, natychmiast to wyłapie.
- I co ja mam zrobić z tymi biletami? Podejść do niego i powiedzieć: "Witam, mam dla nas dwie wejściówki do opery, pójdziesz?". Myślałam, że zostaniemy sobie przedstawieni, to on mnie zaprosi...