Sesja Vena

Zauważasz, że człowiek zdający się być dowódcą oddziału "niezłych skurwysynów", którzy przyszli do Kamy, rzuca w Hutta papierosem i jak gdyby nigdy nic odwraca się i zmierza do wyjścia, wraz ze swoją ekipą.
Bacznie obserwuję całe top zajście, po czym szukam jakiejś samotnej osoby, którą mógłbym wypytać o tych 'skurwysynów' i całą tą akcję.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Najbardziej samotny i spokojny zdaje się być siedzący obok, chlejący czystą wodę Ithorianin.
Odwracam się do niego po czym mówię
- Witaj - Wiesz coś może o tych gościach co teraz właśnie wyszli?
Staram się ukrywać cały czas twarz za kapturem utrzymując stanowczy i pewny siebie głos.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Ithorianin patrzy na ciebie lekko zdziwiony, odzywając się we wspólnym, choć i tak mocno gulgocącym języku.
- Nie jestem pewny o co pytasz, przyjacielu. Nic ponad to, co widać. Najwyraźniej jakaś grupa najemników, którzy przyjęli właśnie jakieś nowe zlecenie naszego gospodarza. Takie nielegalne, ciemne interesy, często kończące się czyimś zgonem są tu na porządku dziennym, co by o tym nie próbowali myśleć żołnierze Imperium - poinformował cię oględnie.
- Aha - powiedziałem powoli - Działo się tutaj ostatnio coś, co byś mógł nazwać niecodziennym? Tak się pytam bom ciekaw.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Bo ja wiem...? - pomyślał przez chwilę - Raczej nie sądzę. Kilka wyścigów, jak zwykle. Kilka drobnych burd, kilku nieprzyjemnych jegomości, takich jak tamci, co właśnie wyszli, pytających o nowe "zlecenia". Słowem - normalka jak na takie miejsce.
- Mhm, czas nagli - Odpowiedziałem - bywaj

Kończąc rozmowę, udaję się ku wyjściu.

(Gdzie ja zostawiłem śmigacz? ;o )
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
No właśnie, gdzie ty zostawiłeś śmigacz...

Bardzo inteligentnie - przed knajpą. Sam nie wierzysz swojemu szczęściu i głupocie, bo nadal tam stoi. Może chętnych odstraszyła rzeczona ekipa najemników, rozprawiających o czymś przed lokalem, może też pogoda jest zbyt parszywa nawet dla złodziei.
Wsiadam na mojego stalowego rumaka. Włączam zapłon, sprzęgło i zaczynam przez chwilkę gazować. Po kilkunastu sekundach włączam pierwszy bieg, daje maks gazu i puszczam sprzęgło (po czym ląduję na murze xD ). Chcę narobić jak największy hałas wzniecając przy tym tumany pyłu, kurzu i piasku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Syf i gnój, jakiego narobiłeś, przywołał w twe pobliże ataki kaszlu, okrzyków i bluzgów we wszystkich znanych i nieznanych ci językach. Wściekłość mieszkańców Mos Ila była tak ogromna, że jako adept Ciemnej Strony czułeś ją praktycznie namacalnie, niemal mogąc się nią nasycić. Jeszcze chwila, a zgarnie cię pierwszy lepszy patrol Sithów.
Ruszając z miejsca niczym sokół spadający na swoją ofiarę, ruszyłem przed siebie. Dostosowując prędkość do warunków (czyli taką dzięki której nie rozjade wszystkich i nie rozgrzmocę się na pierwszym lepszym straganie) Daje pichę przez uliczki. Raz po raz wydaję z siebie wyjące dźwięki. Mam zamiar opuścić to miasto szybko i efektownie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
[ Ilustracja ]

Zapier... Pędzisz uliczkami, mijając przechodniów, droidy, wywracając pędem maszerujących żołnierzy. Obelgi lecą w twym kierunku niczym pociski. Mijasz jeden zakręt, dwa stragany, podchodzisz do drugiego ostrego zakrętu, aż tu nagle wychodzi ci zza niego wielka becząca bantha!!!
Daje po hamplach i obracam pojazd o 90 stopni, tak aby ślizgnąć się prostopadle do drogi. Jeśli zorientuję się iż zderzę się z benthą, wyskoczę z śmigacza używając Mocy, po czym będę starał się wylądować w miarę bezpiecznie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Na szczęście obyło się bez tak dramatycznych zabiegów. Jedynie bantha zesrała się ze strachu, sprawiając komuś nieprzyjemną niespodziankę.
Ty natomiast, triumfalnie, wyjeżdżałeś już na pustynię.

Wyciskam z maszyny ile fabryka dała zmierzając ku mojemu mistrzowi.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
W rzeczy samej - nie minęło naście minut, a byłeś ponownie przed jaskinią.
Wyciągam prowiant, po czym idę z nim do środka.
- Mistrzu, kupiłem wszystko - mówię od razu z progu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Dobrze... - odpowiedział powoli, ciągle oglądając ostrze, które mu zostawiłeś - Żadnych problemów? Jakieś nowiny?
- W mieście jak zawsze. Typki spod ciemnej gwiazdy, burdy, ciemne interesy. Nic nadzwyczajnego - Mówię trochę jakby zawiedziony - Kłopoty? Nie, obyło się bez żadnych.
Odstawiam prowiant do zamrażalki, po czym zwracam się do Mistrza
- I co z tym mieczem?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Star Wars
Wczytywanie...