Sesja Vena

- Wybaczcie mi nieokrzesanie, może przypomnę sobie nieco dobrych manier gdy dowiem się z kim rozmawiam - odparł równie żartobliwie człowiek wyglądający na dowódcę, choć jego ludzie ani drgnęli. - Sejon Huminro, kapitan floty Imperium, pierwszy garnizon Tatooine. Z kim mam przyjemność i jakich to przyjemności poszukujecie panowie na pokładzie imperialnego Gwiezdnego Niszczyciela, jeśli mogę wiedzieć?
Wymyślając na miejscu jakąś barwną historię odpowiadam.
- Hugon Borys do usług, a to mój kompan Alexi Barov. Lecieliśmy z pewną misją, gdy spotkaliśmy tego oto niszczyciela. Mieliśmy pewne problemy z naszym statkiem więc pytając chcieliśmy zadokować tutaj, szukając pomocy. Ja nie znam się na mechanice itd, tutaj obecny mój kompan może wam wyjaśnić co i jak. Po intrygującej rozmowie z maszyną o seksownym głosie, zastaliśmy ten oto bajzel. Postanowiliśmy poszukać członków załogi, kogokolwiek, ale... natrafiliśmy na nieoczekiwany.. opór. - Majac nadzieję że to zamydli kolesią oczy przynajmniej na tyle byśmy mogli bez szwanku odlecieć wpizdu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Mhmmm... - mruczał kapitan, gładząc brodę dłonią i przyglądając ci się z wyraźnym rozbawieniem - I rozumiem, że nie ma cie absolutnie nic wspólnego z dokującym tu statkiem, martwymi najemnikami na jego pokładzie i innymi martwymi najemnikami nieopodal niego? A pan, panie Borys, przyleciał tu posługując się Mocą, tak? - kpił już w żywe oczy - Przy okazji, proszę podnieść broń. Nie godzi się Sithowi tak poniewierać oręża. Opuść broń. - wydał komendę i dwanaście luf powędrowało jednocześnie w sufit lub podłogę - Panowie, nie jestem idiotą, porozmawiajmy więc jak ludzie inteligentni. Ten okręt pojawił się tu niespodziewanie i domyślam się dlaczego panowie tu są. Osobiście również jestem zaskoczony tą sytuacją i nie uśmiecha mi się poszukiwać żywych rozbitków na tym statku widmo, ale takie mam rozkazy. Obawiam się, że z kimkolwiek panowie tu przylecieli nie macie już jak wracać, więc bardzo grzecznie proszę, z wisienką na wierzchu, przestańcie pieprzyć i powiedzcie co tu się dzieje, kto wykończył waszych ludzi i kto zrobił z tego okrętu rzeźnię. - zakończył już poważniejszym tonem, a ty wyczułeś wokół niego lekkie zawirowanie Ciemnej Strony.
Używam mocy aby położone miecze lekko schowały się za płaszczem.
Domyślając się smutnej prawdy o naszej załodze postanowiłem mówić.
- Wielce pan miłosierny - robię lekki ukłon, podśmiewając się. - A więc porozmawiajmy, ale może nie tu - Patrze przenikliwi w podłogę windy - Moc jedna wie, co może się stać.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Hmm... Doobrze, niech będzie. Ale nie zasiedźmy się. Proszę przodem.
Przeszliście przez pokład do miejsca, które już zwiedziłeś. Cały oddział razem z wami zapakował się do stołówki. Tutaj, na szczęście, nie było żadnego trupa. Poza poprzewracanymi krzesłami wszystko zdawało się być w najlepszym porządku.
- Słucham - oznajmił bez wstępu kapitan, siadając naprzeciwko.
- A więc to było tak - chwytam się za brodę udając zamyślenie - Niejaki Omon zatrudnił mnie jako ochroniarza. Naszym cele było zajumanie co się tylko da z tegoż statku. Zaraz po przybyciu udałem się z tutaj obecnym kompanem Ex'em oraz Ygrekiem ( powiedzmy ;D ) na mały zwiad. No i właśnie z niego wracamy. Można powiedzieć biegnąc, bo deptały nam po pietach żywe trupy. Nic nadzwyczajnego, prawda? - kończę mój monolog kiwnięciem głową.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Humniro wpatrywał się w ciebie w milczeniu, nieprzeniknionym wzrokiem. Przypominał ci trochę Kiralana, choć był zdecydowanie młodszy, może parę lat starszy od ciebie. "Ex" potwierdził twoją historię w podobnym streszczeniu. Kapitan kiwnął w zamyśleniu głową, jakby sam sobie coś potwierdzając i sięgnął po komunikator.
- Dwójka, zaraz będziemy u was. Mamy dwóch nowych pasażerów. Co u was?
- Nic. Właśnie wychodzimy ze zbrojowni. Jakich pasażerów? Znaleźliście naszych?
- Nie, nikt z naszych, choć może w pewnym sensie. Spotkamy się jakoś przy windach. Bez odbioru.
Schował komunikator, dał gestem znak oddziałowi by wstali i ponownie zwrócił się do ciebie.
- Mam powody, by wam wierzyć, panowie. Cieszy mnie to tym bardziej, że nie chciałbym musieć nie wierzyć byłemu żołnierzowi Imperium i komuś, z kim łączy mnie, jak sądzę, wiele lat podobnych wyrzeczeń i ciężkiej służby po lepszej ze stron Mocy. Przedstawię zatem pokrótce: ja i moi ludzie mamy za zadanie ustalić co stało się na pokładzie tej jednostki, dlaczego nagle po czterech miesiącach bez znaku życia pojawiła się właśnie tutaj, a także uratować ewentualnych rozbitków. Jak widzimy wszyscy, raczej nie bardzo jest kogo ratować, ewentualnie znajdują się oni na mostku. Jeżeli za wydarzeniami w tymi miejscu stoi ktoś obeznany w technikach Mocy i nadal się tu znajduje, to uważam za swój obowiązek, a myślę, że i pan wyrazi podobne zdanie, pozbycia się go raz na wcale - popatrzył na ciebie przeciągle i wstając z krzesła dodał - Reszta moich ludzi znajduje się na pokładzie C i właśnie tam zmierzamy. Byłoby bardzo dobrze, gdyby zechcieli panowie dołączyć do nas - wyraził oczekiwanie tonem nie znoszącym sprzeciwu - Gdy już zbadamy i zabezpieczymy cały okręt wrócą panowie bezpiecznie z wynajętą przeze mnie załogą na Tatooine lub w dowolnym innym kierunku, ja zaś ze swej strony służę wszelką niezbędną pomocą i informacjami. To jak będzie?
Kolejne zadania, kolejne sprawy które nic mnie nie obchodzą.
Patrze na Humniro przenikliwym wzorkiem, po chwili odpowiadam.
- Dobra... pomogę wam ale nie liczcie na akty poświecenia. - po chili przerwy dodaję - Liczę że nie rzucacie obietnic na wiatr i mogę liczyć na te... informacje i podwózkę.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Kapitan uśmiechnął się ironicznie.
- Jak chyba dobrze pan wie, Sithowie nie liczą na akty poświęcenia. I dotrzymują danego słowa. Z chęcią pomogę panu wszelkimi dostępnymi informacjami, kiedy tylko stąd odlecimy. Przy okazji, nie dosłyszałem pańskiego nazwiska...
- Weaver. Możemy zaczynać? - Zaczęły mnie męczyć te 'wypytywanki' - Gdzie się udajemy, co robimy oficerze? - Robię niedbały salut po czym patrze na Humniro.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Kapitan uśmiechnął się krzywo.
- Darujmy sobie te zabawy... Na początek jedziemy na górny pokład. Tam jest reszta moich ludzi. Dowiem się gdzie dotąd byli, sprawdzimy czy może na mostku nie został ktoś żywy. Potem sprawdzimy jeszcze w tych miejscach, gdzie nie byliśmy. Chyba, że ma pan jakieś lepsze propozycje lub dodatkowe informacje?
- Mhm. Przygotujcie się na gorące powitanie. A tak to wiemy chyba to samo. - Odpowiadam po czym zwracam się cicho do Exa. - CO o tym sądzisz? Byłeś w Imperialnej armii, często organizują takie misje 'ratunkowe'?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Nigdy. - padła zwięzła odpowiedź - Przynajmniej nigdy w czasie mojej służby nie zdarzyło się coś takiego. Jeśli już w ogóle, to nie są to misje ratunkowe jako takie, co najwyżej odbicie przejętej jednostki, czasem zniszczenie by nie wpadła w ręce wroga... Ktokolwiek tu był, musiał być to ktoś cholernie ważny. Albo coś. Zwykli frontowi żołnierze są... - przyciszył głos jeszcze bardziej, uśmiechając się do ciebie tak, jakby połknął na raz wielką cytrynę - Expendable, jeśli znasz ten termin z jednego z języków... Owszem, wyszkolenie kosztuje, ale na pewno nie tyle, by organizować coś takiego. Nie jest to też okręt flagowy, choć prawdopodobieństwo, że chodzi głównie o odzyskanie statku jest większe. Głównie, bo na pewno nie tylko. - skończył dobitnie, gdy ponownie stanęliście przed windą.
Kto ich tam wie. Jeśli nam tego nie powiedzą, co zapewne się stanie, to dowiemy się o co tu chodzi z biegiem czasu.
Stając przed windą, przygotowuję się do nieuniknionej walki. Rozluźniam pasek płaszcza tak by można łatwo wyciągnąć miecze. Dodatkowo zrzucam kaptur z głowy i związuję luźno dredy.
- We heard that enemies were approaching from the south. We marched to face them, I killed their scout. But we were ambushed and slaughtered in the night. We fought so bravely but none were left alive - Recytowałem słowa pewnej starej pieśni, tak cicho że tylko osoby obok mnie mogły usłyszeć cichy szept i ruch moich warg. Ponure myśli zaprzątały w tym momencie moją głowę. Skąd ja ją w ogóle znam?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Wsiedliście, a raczej upchnęliście się do windy. Jeszcze wjeżdżając usłyszałeś odgłosy walki, dobiegające z wyższego pokładu. Targnęła tobą fala drgań, gdy ściśnięci żołnierze usiłowali jednocześnie przygotować broń, lecz panujący w kabinie ścisk skutecznie im to uniemożliwił. Gdy winda stanęła i wysypaliście się z niej, zobaczyłeś poćwiartowane zwłoki dwóch członków załogi, a także sześciu Sithów stojących przy ścianie w załomie korytarza, prujących seriami do czegoś, co musiało nadchodzić z właściwej części pokładu.
- Szmaciane kukiełki idą w tany. - powiedziałem do siebie widząc ten cały burdel. Staram się jeszcze nie angażować w walkę, jeśli to jest możliwe oczywiście.
Próbuję ogarnąć całe pole bitwy, ustawienie 'przyjaciół' i 'wrogów'. Bronie, ewentualne zagrożenia etc.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Oddział Huminro pobiegł wspomóc sześciu pozostałych przy życiu członków drugiego oddziału, którzy rozpaczliwie bronili się przed naporem przeciwników. Nie minęło pięć sekund, a nadciągający załoganci wyglądali jak tarcze wyjęte prosto ze strzelnicy. O ile pociski nie unicestwiały ich od razu, o tyle w tym momencie po prostu nie miało co wstawać. Gdy echo wystrzałów przebrzmiało rozejrzałeś się wkoło. Poza oddziałem imperialnych, z których część celowała jeszcze niepewnie w krwawą papkę pozostałą ze zwłok załogantów "Defilera", dostrzegłeś także dwie inne postacie. Jednorękiego Trandoshanina, którego widziałeś wcześniej na Tatooine, a także znanego ci już Nautolanina, Jedi, z którym miałeś już pewne bliższe kontakty.
Jak dobrze miarkuję, zombie zostali zgładzeni? Sie pogubiłem sie.



Stoję raczej z tyłu przyglądając się jeno. Nikt mi tutaj za nic nie płaci, anie nie wykonuje tu żadnego zadania.
Czekam na rozwój wydarzeń.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Z załogantów zostało bardzo dużo dziur, połączonych gdzieniegdzie fragmentami mięsa i odpryskami pancerza. Znany ci Nautolanin powiedział do zbliżającego się Humniro:
- Kapitanie Huminro. Przypuszczam, że zaraz usłyszę iż nie za to nam płacicie ale radziłbym wracać na statki i wysadzić ten przeklęty wrak wraz z jego ewidentnie przeklętą załogą.
- Nie będę ukrywał, że to bardzo kusząca propozycja - odparł z uśmiechem kapitan - Niestety, nie takie mam rozkazy, a w każdym razie dopóki nie upewnię się, że nikt tu nie przeżył, nie mogę zostawić tego statku. Sprawdzimy jeszcze tylko mostek i jeśli tam też nie zastaniemy nikogo żywego - wynosimy się stąd. Pańska propozycja zniszczenia statku, jakkolwiek będąca strasznym marnotrawstwem cennego sprzętu, jest również kusząca. Ale nie dysponujemy wystarczającą siłą ognia.
Gestem wydał żołnierzom komendę do zebrania się.
- Zbadamy mostek i wracamy. Nie oczekuję od panów - spojrzał na niego i Trandoshanina -, że będziecie ryzykować. I tak już ryzykowaliście więcej, niż było umówione, choć nie ukrywam, że przyda mi się każdy człowiek.
Słysząc słowa kapitana szepczę do Exa z ironią
- Im za to płacą, a nie muszą narażać dupy. Ale z nas kołki - Zakrywam ręką usta "nie chcąc" aby usłyszała to reszta.
Zakładam ręce na piersiach patrząc na wszystkich i czekając na 'wymarsz'.
- Co za kurwa strata czasu - szepczę już do siebie, niezadowolony z tego że musimy upewniać sie iż trupy są trupami.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Star Wars
Wczytywanie...