Sesja Vena

- No, to pewnie właśnie takie mieli plany, skoro tak trafnie pan przewiduje. Pewnie znajdzie pan tu kilku im podobnych, którzy mogą wiedzieć więcej. Ja wiem tylko, że potrzebowali części do dość rzadkiego modelu statku. A teraz, czy jest coś w czym jeszcze mogę panu pomóc... - zakończył lekko zniecierpliwiony.
- Dzięki, to wszystko. - Odpowiadam, po czym odchodzę.
Szukam jakiejś meliny gdzie mogę znaleźć rozmaite szumowiny.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
[ Ilustracja ]

Trudniej byłoby znaleźć miejsce nie będące meliną i wolne od szumowin. Większość tutejszych miejscówek było obskurnymi dziurami, w większości zaadaptowanymi na pijalkę po dawnym biurze Czerki, która odpuściła sobie wszelkie interesy na Tatooine na tyle dawno, by jej niegdysiejsze placówki spadły do rangi pustynnej mordowni.
Pub do którego właśnie zawitałeś nie różnił się pod tym względem od innych. Nie ma sensu wymieniać wszystkich nazw ras jego bywalców, gdyż zakazane i poznaczone niejedną bijatyką ryje wystarczały za wspólny mianownik. Unoszący się w gorącym, suchym powietrzu charakterystyczny zapach mocnego, podłego alkoholu, dymu i czego tam jeszcze dopełniał obrazu całości, zaś za ladą, a raczej zza lady, wystawał pretendujący do miana właściciela tego przybytku Jawa.
Podchodzę bez ceregieli do lady, siadam na krześle barowym, po czym zwracam się do Jawy.
- Witaj gospodarzu. Mam pewną sprawę, poświęcisz mi chwilkę?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Komiczny sposób, w jaki Jawa posługiwali się wspólnym przy jednoczesnym zachowaniu swej modulacji głosu i porąbanego stylu wypowiedzi nie przestawał cię śmieszyć.
- AleżOczywiścieSzanownyGościu! PowiedzCzymMogęCiSłużyć? Piwo?Wódka?Whisky?Bimber?Wino?Spirytus? MamyTuWszystkoCzegoPotrzebaSpragnionemuPodróżnikowiNaTatooine! - piszczał z prędkością karabinu maszynowego.
Przyznawanie się że nie ma się grosza przy duszy nie było najlepszym pomysłem.
- Mhm, na razie dziękuje gospodarzu. Informacji potrzebuję. Jakiś czas temu przybyli tutaj najemnicy 'Mothem'. Muszę wiedzieć gdzie się udali. Wszelakie inne informacje też będą przydatne. Gospodarzu?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- NajemnicyTutajSąJakZiarnaPiaskuNaPustyni - odpowiedział kolejną serią pisków, podsuwając klientowi szklankę pełną czegoś, co wyglądało jak napalm - Przylatują,Odlatują,ChoćbyśChciał - iTakIchNieZnajdziesz. NieWarto-z-Resztą. AleJeśliPotrzebujeszInformacji-o-OsobieLubPracy, ZgłośSięDoOmona - wskazał ci krótką ręką w rękawie Kel Dora siedzącego przy narożnym stoliku w końcu sali - TylkoUważaj, ToNieprzyjemnyTyp-i-NieRobiNicZaDarmo, A-JaNieChcęTuKolejnejAwantury.
- Dobrze gospodarzu.
Wstaje z krzesła i kieruję się ku Kel Dorowi. Gdy znajdę się przy jego stoliku, nie siadając mówię:
- Witaj. Ponoć masz informacje o osobach i ich pracach. Zgadza się? - Mówię beznamiętnie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Zgadza się, jeśli ty masz coś wartego moich informacji - odpowiedział szorstko, nie zaszczycając spojrzeniem, pociągając łyk czegoś ze swojego kufla.
Kurwa, akurat teraz jak objebał mnie blaszak on chce mamony. Nigdy nie byłem w tym mocy ale raz kozie śmierć.
Koncentruję się chwilkę po czym wykonuję kolisty ruch ręką, niby odganiając muchę. Staram się wpłynąć na jego umysł.
- Dasz mi informacje których potrzebuje za darmo.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Kel Dor parsknął w swój drink, czy jak nazwać owego mózgojeba.
- Za darmo, to możesz dostać ode mnie wpierdol. Co tak machasz tą ręką? Uważasz się za Jedi albo innego cwela? Mów czego chcesz i nie zwracaj mi dupy.
No i chuj, zagramy ostro
- Mocnyś w gębie. Możesz poprzeć soje puste słowa czynami? Czy to łajno na twarzy ci nie pozwoli?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Oprych spojrzał na ciebie po raz pierwszy i zmierzył cię wzrokiem od góry do dołu.
- Hmm... Synku, na mózg ci padło? Słoneczka przygrzały? Jeśli chcesz ode mnie czegoś poza wjebkami, to mów szybko, bo szkoda mi dnia. A jeśli chodzi ci tylko o to, choć pojęcia nie mam dlaczego, bo tak chujowej gęby jak twoja raczej bym nie zapomniał, to też jestem do usług, choć średnio mam teraz ochotę - pogrzebał w kieszeni i wyjął z niej dużą zapalniczkę - Zatem pytam grzecznie, po raz ostatni: czego? - odwrócił się ponownie do szklanki, zapalając długi, wysoki płomyk w zapalniczce i biorąc do ust kolejny pokaźny łyk swojego trunku.
- Szukam informacji na temat najemników którzy przybyli tutaj jakiś czas temu 'Mothem'. Muszę wiedzieć gdzie są teraz. - Odpowiadam nie wyzbywając się pogardy w głosie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Omon popatrzył na ciebie przeciągle, memłając w ustach płyn. Po paru sekundach przełknął go i powiedział:
- Znalezienie czegoś konkretnego z taką małą ilością wskazówek będzie cholernie trudne, ale da się zrobić. Jednak będzie też cholernie drogie, a coś mi się zdaje, że pieniędzy masz tyle, co rozumu. Mogę oczywiście popytać czy ktoś wie, kto się ostatnio zgłaszał do najbardziej konkretnych zleceń, bo chyba o takich ludzi ci chodzi, ale nawet jeśli się dowiem, to tobie niewiele z tego przyjdzie. Kolesie pewnie już dawno polecieli na Nar Shadda, czy w jakąś inną dupę galaktyki. - przerwał na chwilę i z trzaskiem zamknął zapalniczkę - Może zamiast informacji, których nie możesz kupić, zainteresowałaby cię robota? - zaproponował nieoczekiwanie.
- Robota powiadasz - udaję że się zastanawiam - Robota za informacje.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Hoho, aż tak ci zależy? - zdziwił się Kel Dor - No dobrze, dla mnie to czysty zysk, siadaj. - wskazał niedbale krzesło na przeciwko - Napijesz się czegoś? Nie lubię gadać o interesach o suchym pysku - zaproponował i nie czekając na odpowiedź krzyknął w stronę baru - Dwa Samumy, w podskokach! Tylko mają być, kurwa, zimne! - ponownie odwrócił się do ciebie - No siadasz, czy nie? Gadaj o co dokładnie chodzi z tymi informacjami, to ja opowiem ci o robocie.
Siadam na wskazanym miejscu. Waham się chwilę czy wprowadzić kolesia w szczegóły. Po chwili mówię:
- Jakieś dwa dni temu, te najemne skurwysyny zabiły mojego przyjaciela. Nie znam okoliczności w jakich się to stało... ale wiem że to zrobili. Pracowali dla Nijakiego Kamy the hutta. (pomijam fakt ze go zarżnąłem). Od kierownika portu w Mos Ila dowiedziałem się że wylecieli niedawno, nie wiem jednak dokąd. Kierowany intuicją przyleciałem tutaj i dowiedziałem się od złomiarza że jacyś najemnicy kupowali u niego fikuśne części do swojego 'Motha'. Potem przyszedłem tutaj.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Jawa podał wam dwie szklanki z czymś, co samym zapachem przyprawiało o zawrót głowy. Jednak twój rozmówca, bynajmniej nie zrażony tym faktem, pociągnął sobie zdrowo i spojrzał gdzieś w górę, najwyraźniej myśląc intensywnie.
- Moth... Tak, coś mi to mówi... Ale jeśli wylecieli gdzieś dwa dni temu, to mogą być po prostu wszędzie. W dwa dni dolecisz stąd na Kashyyk i z powrotem, nawet na Bespin, jeśli się uprzesz. Musiałbym poszukać bardzo dobrze i bardzo dobrze zapłacić komu trzeba, żeby dowiedzieć się gdzie dokładnie się udali, a nawet wtedy nie będziesz miał żadnej gwarancji, że nadal tam są. Ale to już twoja brocha, jeśli tak ci zależy. Natomiast zanim to zrobię, muszę mieć jakieś zapewnienie, że nie znikniesz mi ze swoimi nowinkami - uśmiechnął się przedziwnie, samymi oczami, czy może też ten grymas oznaczał co innego - Tak naprawdę szukałem ludzi do ekipy i podziału zysków, ale w tej sytuacji możemy się umówić, że dostaniesz ode mnie wszelkie informacje i niezbędną pomoc po wykonaniu naszej roboty. A ta robota, to coś cholerycznie nietypowego. Cztery dni temu na orbicie pojawił się znikąd imperialny Gwiezdny Niszczyciel. Dość by ci nieliczni, którzy mają na tym pustynnym złomowisku odpowiedni sprzęt do wykrywania takich przybyszów zesrali się ze strachu. Ale ten Niszczyciel tylko dryfuje bezwiednie wokół planety. Żadnych raportów, żadnych zmian kursu, żadnych odpowiedzi czy komunikatów w eterze. Ja i paru moich kumpli jesteśmy pewni, że to po prostu stuknięty w jakiejś bitwie wrak, prawdopodobnie na krawędzi rozpadu i bez żywej duszy na pokładzie. A to oznacza pokaźny zysk dla wszystkich, którzy zdążą dotrzeć tam przed innymi. Łapiesz o co mi chodzi? - zapytał żartobliwie, pociągając kolejny łyk.
- Mhmmmm, ale do ja miałbym niby zrobić? Na pilotażu takiego czegoś średnio się znam. Więcej szczegółów proszę.
Wypowiadając ostatnie słowo biorę maaaalutki łyk trunku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Star Wars
Wczytywanie...