Za sprawą użycia słowa "Heretyk" żadna z moich odpowiedzi "tak/nie" nie będzie całkowicie poprawna, a to ze względu na specyficzną funkcję tego słowa w realiach "Zewu"
Co do pytania Rangera - rzecz ma się trochę podobnie jak w wypadku Tarrasque w 4 edycji D&D - nie przewidziano opcji zabicia Cthulhu, jednak w odróżnieniu od dedeków nie ma też żadnej teoretycznej opcji konfrontacji z nim. Zarówno Cthulhu jak i inni Pradawni - Hastur, Nyarlathotep, Yog-Sothoth i pozostali - nie posiadają statystyk. Ich istnienie warunkuje różne aspekty koszmaru, z którym mogą zetknąć się postacie w trakcie rozgrywki. Opcja konfrontacyjna albo nie przyszła nikomu do głowy, albo celowo została pominięta, bo w tym wypadku zasada "You can stat it - you can kill it" nie ma zastosowania. Cthulhu jest jednym z najbardziej zagadkowych, najpotężniejszych i najbardziej niezrozumiałych w żadnych swym aspekcie bytów świata Lovecrafta. Ma być wyłącznie ostateczną groźbą, która bardziej, niż listą możliwych arcyspektakularnych pier...nięć przeraża naszymi własnymi wyobrażeniami o tym, co może zrobić. To coś na zasadzie kosmicznego, bardzo alternatywnego Szatana. Jaki system podaje statystyki Szatana?
Załóżmy jednak, że z jakiegoś powodu ściśnięto twórców "Zewu" potężnym zwieraczem i wyciśnięto z nich statystyki, ot tak, pro forma. Może nawet istnieje któraś tam edycja jakiegoś tam specjalnego podręcznika, o której nie wiem w swej ignorancji, gdzie można takie statystyki znaleźć. I cóż z tego? Jeżeli nawet wspomniane Tarrasque, będące ni mniej, ni więcej, jak Godzillą Wieloświata, przy zjechaniu jego HP do zera, zakopuje się w swej domenie do czasu respawnu, to na jakiej płaszczyźnie rozważać ewentualną walkę z Cthulhu? Ile atomówek mógłby przyjąć na klatę? Realia systemu nie zakładają skoku w tak odległą współczesność, ale nawet jeśli nasz MG założy taki setting, to cóż to za pytanie? A ile atomówek na klatę mógłby przyjąć nasz (jakkolwiek rozumiany) Bóg? Ile zmieniłby w płatki owsiane? Czy nie wyparowałby mózgów wszystkich, w umysłach których zakiełkowałby choćby plan bezpośredniego oporu? Cthulhu to istota poza życiem i śmiercią. Jego opis sugeruje rodzaj "nieumarłości", choć raczej nie w klasycznym, zombistycznym rozumieniu.
Podawanie statystyk celem stworzenia teoretycznej możliwości do konfrontacji z Cthulhu byłoby równie zasadne, co podawanie moich statystyk mojej złotej rybce (gdybym tylko takową posiadał), na ewentualność, że kiedyś chciałaby zmierzyć się ze mną. Czy 8 miliardów ludzi uzbrojonych w kałachy i strzelających w tym samym momencie, jakimś niemożliwym sposobem trafiając w ten sam cel, czyli Cthulhu (Szatana / Boga) mogłoby go zniszczyć? Kwestia iście 4Chanowa, totalnie alogiczna z perspektywy konwencji systemu. Ale nawet jeśli po j-geekowemu rozważymy tę kwestię, zaczniemy mnożyć kolejne byty. "Tak, spowoduje to zagładę świata / wszechświata". "Nie, inni Pradawni odpowiedzą na Zew przebudzonego, zaatakowanego Cthulhu, co spowoduje zagładę świata / wszechświata". Jedyne, co jest proste w tym zestawieniu, że albo wszyscy oszalejemy, albo zginiemy w nieopisywalnych męczarniach, pośród dudniącego przez eony śmiechu istoty nadrzędnej