Dumka na dwa głosy #10 – Verba volant, scripta manent - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Cou - dobrze wiedzieć. Chyba muszę nabyć jakiś długopis z niekończącym się czerwonym wkładem czy coś
Ale mamy czas.
Piszę ten liścik pośród ciemnej nocy,
Aby go czytały Twoje piękne oczy.
Piszę ja ten liścik na białym papierze,
Abyś się dowiedziała, jak Cię kocham szczerze.
Vitanee: Noire, Noire, obudź się! Noo, nieźle poszalałaś na tej imprezie urodzinowej Wolvertino, któremu życzymy samych sukcesów na łamach naszego portalu. Ale nie po to cię budzę z drzemki – przyleciała kolejna sowa z listem! Już wiem, jak czuł się stary Dursley, gdy te wszystkie puchate bestie przynosiły Harry'emu listy z Hogwartu! O, patrz tutaj: "Vitanee, wyjdź za mnie!", a to: "będę cię drapał po brzuszku, Noire". Wypadałoby w końcu na te listy poodpisywać. A teraz jest na to świetny czas, okrągła, dziesiąta Dumka.
Noire Panthere: Ughhghgh... Poszalałam? Chyba żartujesz, skoro zwinięcie dwóch butelek solidnego wina i obalenie ich przy lekturze książki nazywasz szaleństwem... A kogo obchodzi Dursley? Pfff, kij tam z listem, weź oskub tę sowę i na rożen, wygląda na młodą, więc mięso powinna mieć smaczne. No co się tak na mnie patrzysz?! Ehh, no dobra. Tego chętnego na drapanie mnie po brzuchu na rożen, więcej mięsa będzie. Co, znów nie pasuje?! Mniejsza, pisz. "Drodzy czytelnicy, dziękujemy, że co poniedziałek jesteście z nami."
Komnata bohaterek była przestronna i – jak powszechnie wiadomo – wypełniona stosami ksiąg. A raczej regałami, na których półkach zalegały potężne tomiszcza, nie licząc już stosów na podłodze, bo nie było już miejsca na dodatkowe "magazyny" książek. Najwięcej takich stosików znajdowało się tuż przy leżu pantery, na którym zresztą Noire właśnie się wylegiwała, mając w głębokim poważaniu wszelką pracę. Vitaneee zaś siedziała przy biurku, zawalonym wszelkimi możliwymi szpargałami i flakonikami, prawdopodobnie mieszczącymi w sobie niekoniecznie bezpieczne mikstury.
V: Weź naostrz mi pazurem tamto pióro. Ok, piszę. "Dziękujemy, że doceniacie nasz trud, dzielnie znosicie humory Noire i moje czarodziejskie niewypały." Hmm, co dalej? "Pragniemy również podziękować wam za wsparcie innych cykli na naszym portalu. Że wytrzymujecie filozoficzne ględzenie Jezida, czasem kontrowersyjne rozprawy Rangera Krzysia o ukochanych RPGach oraz ciągłe przeglądanie się Lionela w lusterkach, choć może właśnie to przyczyniło się do powstania Fantastyki w Kadrze."
N: To może od razu dorzuć do tego listu Wolvertino, Hassana, Couruna czy może nawet samego Wiktula?! Albo podziękowania za czytanie tych wszystkich recenzji?! Skreśl to lepiej. I zaraz, nie widziałaś przypadkiem "Drogi królów"? Pożyczyłam ją od krzyslewego i nie mogę jej teraz znaleźć...
V: Jeszcze tego brakuje, żebym ci solucję do znalezienia książki musiała pisać. Sprawdź na stoliku nocnym, pod zwojami, które ukradłaś z biblioteki... A może poproszę Couruna, żeby napisał specjalnie dla ciebie solucję? Ostatnio coś się z tym rozszalał, widziałaś "Skyrim: Dragonborn"? No właśnie, coś mu ta pająkowa dieta służy.
N: Pająkowa? Chyba chciałaś powiedzieć "naziemcowa". I błagam, nie mów mi o tych solucjach, tym bardziej, że to nie ty siedzisz nad nimi z czerwonym długopisem w łapie. Do świtu! Swoją drogą, jak myślisz – pokusi się o jakąś solucję do nowego Dark Souls? Albo Sacred, co niebawem ma wyjść?
V: A któż to może wiedzieć? No chyba tylko Lolth, bo to ona zsyła mu natchnienie. I nie tylko jemu, Audrey też korzysta z rogu obfitości pajęczej królowej – to już siódma część Harry'ego Pottera, którą recenzuje. No, tak, Insygnia Śmierci, które swoją drogą leżą gdzieś w tym bałaganie pod twoim łóżkiem. Dobra, co dalej w tym liście? "Wasze wyrazy miłości dużo dla nas znaczą. Są motorem naszych działań, ponieważ to właśnie dla Was wyruszamy w tak niebezpieczne przygody. Wyznam Wam tajemnicę: przed każdą publikacją kolejnej "Dumki" mamy trochę tremy. Czy na pewno Wam się spodoba, czy nie jest zbyt infantylna..."
N: Facepalm. Vit, ćpałaś te nowe listki od Gandalfa? Weź zostaw ten list i turlaj się po kolejny kubek kawu dla mnie. Ciasto z rabarbarem też możesz przytargać. A i po drodze możesz skoczyć do Wolvertino po listę Fantastycznych Premier na czerwiec, zdaje się, że są tam ciekawe pozycje.
V: Ale to muszę wychodzić aż na trzecie piętro! Po schodach! Poza tym ciasto tuczy! Przyniosę ci pyszną, zdrową pomarańczkę. Może smakować trochę metalicznie, bo w końcu to "Mechaniczna pomarańcza", ale ty jesz tak łapczywie, że nawet nie poczujesz!
N: Nie! Nie, nie i jeszcze raz NIE, żadnych pomarańczy! Ciasto chcę, CIASTO! A pomarańczę to sobie zjedz sama! Dobra, co tam jeszcze masz w tym liście? Bo chyba nie masz zamiaru pisać go przez kilka dni, co?
V: No, wypadałoby poprosić o szczere opinie i zachęcić do komentowania Dumki. Hmm, może tak: "Nie wyobrażacie sobie nawet, jaka to frajda pisać dla Was te Dumki. Jednak jest to też ciężka praca, zwłaszcza jeżeli nie wiemy, co na ten temat sądzicie. Dlatego gorąco i z całego serca was prosimy: komentujcie Dumki, komentujcie inne newsy i artykuły na stronie. Dla nas to jest informacja, czy wam się podoba, czy coś należy zmienić albo na czymś się skupić." Co dopisać na koniec?
N: Kocica wymamrotała pod nosem coś w stylu "frajda? akurat. Zdecydowanie musiała się naćpać" ale tak, by Vit tego nie słyszała. Może "Pozdrawiamy Was serdecznie i zapraszamy do komentowania"? Chyba wystarczy. Hej, znów zajumałaś mój czarny atrament?!
Kropka. Znak graficzny w kształcie okrągłej plamki stawiany na końcu zdania. Tym właśnie symbolem Vitanee zakończyła swój list. Swój? No tak, Noire w końcu tylko leżała i obżerała się ciastem rabarbarowym. Ale wróćmy do samego listu. Ozdobiony brokatowymi naklejkami w kształcie kotków i słoneczek z papierniczego, z niewielką ilością atramentowych kleksów prezentował się równie komicznie jak Wiktul przebrany na ostatnie Halloween w strój Chippendalesa. Nie widzieliście? Żałujcie! Czarodziejka jednym machnięciem ręki podpisała się na samym dole, zostawiając miejsce na odcisk łapy kocicy. Teraz pozostało tylko zapakować list do eleganckiej koperty, pokropić najlepszymi perfumami świata, marki Glamour Girl by Lionel, zaadresować i wysłać sowę. Tak, sowę, nie kruka, bo tamte czasem się gubią i nie przepadają za nowym zapachem tej linii perfum. Dodatkowo lekki czar, by list nie trafił do niegodnych rąk i – fiuuuu – odleciał. Czy przyleciał do Ciebie? Otwórz okno i wyczekuj naszej sowy Świstoświnki! I daj jej też trochę jakichś okruszków, albowiem noc jest ciemna i pełna strachów!
Na skróty: