Sesja Lionela

- Tak twierdził mistrz Jafaar, pani. Podobno zdobył tę informację od jednego z asasynów.
- Calimport?!
- Fanzir walnął pięścią w stolik. - Calimpordzkie psy nasyłają na mnie zabójców?! Oooo, niedoczekanie... Już ja się z nimi rozliczę w tej sprawie. Khadijah, delegacja do Velenu wyruszy niezwłocznie. Choćby dziś.
Odpowiedz
Rzadko widywała, by wezyr był tak poruszony, wręcz wściekły. Wycieńczona emocjonalnie wydarzeniami ówczesnego dnia wbiła wzrok w ulaną twarz Fanzira.
- Tak jest, panie. Niezwłocznie powiadomię odpowiednie persony, do przygotowania odpowiedniego ekwipażu.
Skinęła głową, wciąż żyjąc zdarzeniami z wielkiej auli.
Odpowiedz
Jeszcze w drzwiach minęłaś się z Faldanem, który idąc szybkim krokiem jedynie skłonił ci się bez słowa, nie zatrzymując. Zaraz za nim minęli cię Koell, Jafaar i strażniczka Thayańczyka, którzy również zmierzali do komnaty wezyra.
Odpowiedz
Khadijah udała się do dworskiego kwatermistrza, którego znalazła w magazynie skrzydła straży. Panowała tam napięta atmosfera. Szczupły, czarnoskóry mężczyzna z warkoczykami we włosach darł się na kilku służących i wymachiwał rulonami papierów. Powodem tego zamieszania, była chęć jak najszybszego ustalenia, jakie szkody zostały poniesione po ataku i co należy uzupełnić. Niewolnicy co chwilę przemykali pomiędzy pakami, worami i urnami. Dziewczyna podeszła od tyłu do kwatermistrza i ostentacyjnie odchrząknęła. Ten odwrócił się z nietęgą miną, myśląc zapewne, że to kolejny nieporadny sługus guzdrający si w swoich powinnościach. Lecz, ujrzawszy twarz Khadijah - wyraźnie insynuującą poirytowanie - ukazał garnitur białych zębów startych zapewne na ohydnej potrawce z soczewicy, którą żywiono większą część służby. Dziewczyna poinstruowała go, co do nadchodzącej podróży, każąc przygotować odpowiednią ilość pak z pożywieniem, wodą, olejami i innymi potrzebnymi towarami. Ten przytakiwał na każde jej słowo i skrzętnie zapisywał polecenia na przeżółkłym zwoju. Kobieta na koniec machnęła dłonią na oznakę zakończenia rozmowy, a murzyn szybko zniknął za górą skrzyń i worków, wykrzykując polecenia skierowane do służby.
Khadijah skierowała się do swojej komnaty, by spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Pokój był nieco zdewastowany. Karnisz wraz z kobaltowymi zasłonami leżał na posadzce pośród resztek roślin i kawałków ozdobnych urn. Od niechcenia odsunęła kupkę śmieci nogą i podeszła do komody z szufladkami. Wyciągnęła wąski pasek z koźlej skóry z trzema małymi sakwami, do których włożyła kilka eterycznych olejków w małych flakonach, garść monet oraz malutki sztylet. Zapięła pas i poprawiła przy nim sai. Spojrzała ostatni raz w lustro i poprawiła fryzurę, otrzepała szatę z kurzu i zdjęła kilka pajęczyn z obrzydzeniem na twarzy. Była gotowa na podróż, lecz nie na to, co ją czekało...
Odpowiedz
Spojrzałaś przez okno, zdając sobie sprawę, że wciąż panuje mrok. Wyruszanie w środku nocy byłoby tyleż nietypowe, co pasujące do obecnego nastroju i pośpiechu wezyra. Jednak wiadomość przekazana przez jednego ze służących, który zapukał do drzwi twej komnaty, mówiła zgodnie z twym przypuszczeniem, że wyruszycie skoro świt. Miałaś więc jeszcze czas zażyć trochę snu i odpoczynku po stresie mijającej nocy.
Odpowiedz
Khadijah złożyła głowę na satynowej poduszce i spróbowała zasnąć. Nie było to łatwe. Emocje towarzyszące dzisiejszemu dniowi nie pozwalały na dłuższy odpoczynek. Do tego dochodziła niepewność związana z nadchodzącą podróżą. Ostatecznie sen zmorzył ciało dziewczyny, lecz nie można uznać, by był to odpowiedni wypoczynek. Obudziło ją pukanie do drzwi i nie czuła się ani krzty wypoczęta.
Odpowiedz
Służący oznajmił, że statek i załoga są gotowi do wypłynięcia. Nie zwlekając, zabrałaś wszystkie potrzebne rzeczy i skierowałaś się w stronę przystani. Tam, pod pełnymi żaglami, czekał już statek, na pokładzie którego uwijali się marynarze. Przed trapem stał Koell ze swą nieodłączną towarzyszka oraz Jafaar.
Odpowiedz
Kajuta była mniej więcej tym, czego się spodziewałaś. Deski skrzypiały pod twymi stopami, choć trzeba przyznać, że staranne szorowanie ochroniło je przed grzybem i gniciem. Kajuta wyposażona była w jednoosobowe łóżko, dość twarde i proste w wykonaniu, jedną wysoką szafę jednodrzwiową i niewielki kredens. Wyprostowawszy całą rękę, byłaś w stanie dotknąć sufitu. Przytulnie, nie ma co.
Odpowiedz
Ciąg dalszy

[ Ilustracja ]

Rejs upływał w doskonale monotonnym rytmie. Gorące, spokojne wiatry Morza Blasku zostały już dawno za wami, jednak jak dotąd bogowie byli dla was łaskawi, nie napotkaliście więc sztormów ani innych niebezpieczeństw. Oparta o lewą burtę chłonęłaś świeże, słone powietrze, które wraz z falami rozbijało się o burty waszego statku, zastanawiając się czego możecie się spodziewać na dworze władcy Velenu.
- Kolejny piękny dzień na morzu, kolejny taki, jak poprzednie. - usłyszałaś obok głos krzepkiego starca. Jafaar przez moment w milczeniu wpatrywał się razem z tobą w bezkres błękitu. - Czy wiemy coś więcej o jego lordowskiej mości Greystorze? Czy mamy cokolwiek, czym naprawdę możemy go do czegoś przekonać? Zastanawiam się, czy gdybym był na jego miejscu, widziałbym jakikolwiek powód, by w ogóle nas przyjąć.
Odpowiedz
- Nasze stosunki nigdy nie były zażyłe, więc nie sądzę, byśmy mieli jakieś większe wpływy na tamtejszym dworze. Naszą jedyną szansą jest... ten Thayańczyk. Tak przynajmniej sądzi Nasz Miłościwy Wezyr, a jego osądy ludzkich jeszcze nigdy nie zawiodły, więc jestem 'niepokojąco' spokojna. Pragnę, by ta podróż skończyła się szybciej niż się zaczęła.

[tak sobie czytałem ten temat i niezła książka z tego by była ]
Odpowiedz
[To już stwierdziłem dawno temu i to jedna z pozycji na mojej liście fajnych rzeczy do zrobienia na św. Nigdy ]

- Thayańczyk... - prychnął Jafaar zaskakująco pogardliwie i gniewnie. - Musiałbym dobrze się zastanowić, zanim wymyśliłbym coś bardziej głupiego, od obdarzenia zaufaniem Czerwonego Maga. Sam fakt, że w tak krótkim czasie zdążył wkraść się tak mocno w łaski naszego miłościwego pana, jest nad wyraz niepokojący. Co gorsza, bez użycia magii, choć sam nie wiem, co bym wolał... - spojrzał na ciebie niezwykle przytomnie i ostro. - Powiedz mi, jeśli wiesz o nim coś więcej. Nie licząc samego Greystora to właśnie Koell jest dla nas największym zagrożeniem.
Odpowiedz
- Wiem niewiele więcej niż ty, Jafaarze... jeżeli nie mniej. Nie miałam okazji do bliższej obserwacji naszego 'towarzysza'. Niepokoi mnie również jego służąca. Jaki ma ona związek z tą podróżą. Nie sądzę, by był to rodzaj strażnika. Przecież prawa ręka zulkira sama w sobie stwarza zagrożenie i raczej nie potrzebuje dodatkowego balastu w formie gwardzisty. Cieszę się, że nie tylko ja darzę znikomym zaufaniem tego osobnika. Będąc w Manshace, miała przez chwilę poczucie, że wszyscy są zauroczeni przez Koella i tylko ja dostrzegam zagrożenie. Ulżyło mi, chociaż trudno o tym mówić w rzeczy związanych z Thay.

[to jak ją już wydasz, to chcę być na okładce ]
Odpowiedz
Stary mag uśmiechnął się półgębkiem.
- Szczerość i prawda to dwójka najgorszych zabójców, jakich mogą na ciebie nasłać twoi wrogowie. Zwłaszcza w polityce, o czym zwłaszcza ty powinnaś wiedzieć. W tej chwili jednak powinniśmy bardziej skupić się na naszym przyszłym gospodarzu. Co wiesz o aktualnej sytuacji w Tethyrze lub o samym Velen i jego władcy? Słyszałaś coś o konfliktach, sukcesach? Skąd wzięła się handlowa i morska potęga anonimowego lorda, na tyle wielka, by sam wezyr Manshaki zgłaszał się do niego o pomoc w tej sprawie? A... a skoro o Czerwonych mowa... - zawiesił zdanie w połowie, wskazując nieznacznie w stronę zejścia pod pokład. Przelotne spojrzenie w tamtym kierunku pozwoliło ci ujrzeć Koella, wychodzącego właśnie na główny pokład.
Odpowiedz
Spojrzała w kierunku maga, lecz nie zamierzała milknąć z jego powodu. Nie może pokazać, że Czerwony Czarodziej nie jest jej w jakikolwiek sposób obojętny. Dlatego też powzięła taktykę zignorowania, potraktowania jak powietrza.
- O samym lordzie Greystörze nie wiele mi wiadomo. Z tego, czego się dowiedziałam na dworze i z pergaminów politycznych, wynika, że w ostatnich latach dość bezkompromisowymi działaniami zapewnił sobie pełną kontrolę całego handlu od Amn po południe Tethyr. A to wszystko za sprawą krwawych najemników mordujących tych usiłujących dostać się na południe drogą lądową. - Spojrzała na horyzont. Morze było bardzo spokojne. Przypominało ogromny błękitny obrus lekko marszczony przez powiew wiatru. - Na morzu również nie jest spokojnie. Podobno statki, które nie chcą utrzymywać z nim kontaktów handlowych, są łupione ze wszelkich kosztowności. A do tego lord Velen nie ukrywa swoich konszachtów z Umberlee. Mam nadzieję, że Sucza Królowa pozwoli nam bezpiecznie dotrzeć do celu. Nie mam zamiaru podziwiać piękna morskiej toni bliżej niż pozwala na to pokład statku. - Ponownie zwróciła swój wzrok na mędrca. - Co do konfliktów na dworach, to sprawy ledwo się ustabilizowały i dlatego tak mało wiemy na temat lorda Velen. Zdecydowanie nie podobają mi się te ciągłe zmiany władzy... daje do zbyt dużo okazji do przewrotów i fałszywych panów.
Odpowiedz
Czerwony mag nie omieszkał wmieszać się w waszą rozmowę. Podchodząc bliżej posłał wam chytry uśmieszek, po czym skierował swój wzrok na horyzont.
- Ahhh... Piękny jest widok bezkresnej wody, gdy wokoło tylko wiatr i fale. A i ta pogoda, można by rzec wymarzona - skłonił się wa, lekko się kłaniam na powitanie.
Odpowiedz
- Hehe, dużo można powiedzieć o Thay, ale na pewno nie to że jest spokojny. Nie jesteśmy apatyczną społecznością, bo ze spokoju nie ma potęgi. - Odwzajemnił uśmiech, po czym dodał - Poza tym tak niskiej jakości obelga utwierdza mnie w przekonaniu że chyba pomyliłem się co do pani, pani Khadijah. Sądziłem że jest pani w stanie utrzymać swoje emocje na wodzy. - To powiedziawszy odwrócił się do Jafaara, a twoich uszu dobiegło jeszcze rzucone przez niego słowo "kobiety..."
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Lionela - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...