Sesja Vena

O dziwo, wspomnienia nie zalały nagłą falą tego umysłu. Jedynie twarz napastnika odbijała się w nim jak piętno, pulsując zaskoczeniem i uwierającą pustką nie twojej pamięci.
- Nic... Nic... - mówiła cicho, przetrząsając kieszenie zabójcy. - Dwa sztylety, calimshańska stal, nowe... - oceniła natychmiast, biorąc broń do ręki. - Dobrze wyważone... Żadnego pancerza... Pierścień i amulet... magiczne...? - na pół stwierdziła, na pół zaskoczyła się własną oceną. Tyle tylko, że nie była to jej, a twoja ocena, wydana na podstawie kontaktu jej umysłu z magią dwóch przedmiotów. Czułeś wyraźnie, pomimo kompletnie laickiej pustki w głowie Keiry, zaklęty czar Niewidzialności w pierścieni oraz silną moc ochronną z twojej dziedziny w amulecie.
Z okna natomiast, nie dostrzegałeś nic, może dlatego, że było skierowane na zewnątrz pałacu, do zewnętrznego pierścienia. Jednak głosy walk wciąż brzmiały głośno, ktoś nawet musiał przed chwilą przywalić plecami w drzwi twojej komnaty.
Odpowiedz
Mówię z lekką niechęcią do Keiry.
- Dobra, ubierz się szybko, nim- wskazuję na truposza - zajmiemy się później. Teraz pokażemy naszym gospodarzom na co stać Czerwonych Magów.
Mówiąc ostatnie zdanie wrzucam na siebie krwistą szatę. Mocuję do paska sztylet, jak zwykle dla ozdoby.
Następnie, szybko mamroczę zaklęcia ochronne. Magiczny pancerz, czyli zakleicie bez którego każdy mag nie może się pokazać na polu bitwy. Zabłąkane strzały nader często kończyły żywot takich głupców, którzy o nim zapomnieli.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
W istocie, tak było. Najlepszym tego przykładem był pewien mag, o którym kiedyś czytałeś, który zapomniał przygotować zaklęcia przed bitwą, a w ferworze walki, czy to z zimna, czy ze stresu, pomylił kilka gestów podczas inkantacji. Efektem było zaklęcie o odwróconym działaniu - zamiast chronić przed orężem i pociskami, nie tylko czyniło rzucającego bardziej podatnym, ale wręcz przyciągało je w do niego. W efekcie mag otrzymał postrzały od siedmiu różnych kuszników rozlokowanych w promieniu pięćdziesięciu metrów, z których część nawet nie celowała w jego kierunku. Z ciała, rozsadzonego niewytłumaczalną eksplozją, pozostały strzępy i przestroga na przyszłość.
Tobie jednak obce były takie problemy. Przygotowałeś się, podobnie jak Keira, która jako pierwsza podeszła do drzwi i otworzyła je. Momentalnie uskoczyła przed wpadającym do środka z impetem ciałem strażnika, by następnie doskoczyć do jego zabójcy, z którym natychmiast złączyła się w błyskawicznej wymianie. Pewność ruchów, absolutna koncentracja, jasność umysłu i najwyższa aktywność ciała towarzyszyły jej teraz w optymalnym stopniu... A co za tym idzie, także i tobie.
Odpowiedz
Widząc przeciwnika, staram się zaatakować go mentalnym atakiem. Namieszać mu w umyśle tak, by nie wiedział gdzie jest góra a dół. Żeby lewa strona pomyliła mu się z prawą, by tył był przodem.
Mając jednak obawy iż delikwent także nosi ochronne amulety, wisiory i inne gówna, próbuję osłabić ochronną moc, lub w jakiś sposób ominąć zabezpieczenie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Okazało się, że nie ma (takiej potrzeby, on - artefaktów). Skupiłeś się, siłą woli wyczuwając nici myśli wirujących wokół pochłoniętego walką umysłu, i pociągnąłeś za nie, splatając na krzyż. Ciało - marionetka przywiązana do nici, po które sięgnąłeś - zareagowało na tę anomalię w jedyny możliwy sposób: bezładnym, natychmiastowym kontaktem z podłogą. Ofiara nie zdążyła wstać ani krzyknąć, gdy miecz Keiry dokończył dzieła. Wyskoczyła przez drzwi na korytarz, ty w ślad za nią. Już od progu widziałeś, że na położonym piętro niżej dziedzińcu nie ma nikogo. Jak się okazało, chyba wszyscy strażnicy pochłonięci byli walką.
Spojrzałeś w prawo - dziesięć kroków od ciebie szerokość piętra od ściany do balustrady zajmował strażnik w czerwonym kaftanie, wymachujący gizarmą za ubranym jak poprzedni cieniem-zabójcą.
Spojrzałeś w lewo - lustrzane odbicie tej samej sytuacji. Dalej, po obu stronach korytarza, a także na schodach prowadzących w dół i w górę, rozgrywały się kolejne potyczki. Krzyki walczących, szczęk żelaza, wszystko to wirowało wokół po całym pałacu.
Odpowiedz
Skierowałem swoje kroki ku najbliższemu przeciwnikowi. To samo poleciłem Keirze.
Wystawiając przeciwko zabójcom czary omotania umysłu, staram się wyeliminować jak najwięcej wrogów. Z pomocą Keiry oczywiście.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Musiałeś skupić się mocniej niż zwykle i przyszło ci to trudniej, niż zwykle. Warunki "bojowe" i stres to jedno, drugie, że twa świadomość, podświadomość, uwaga i odruchy kierowały się w stronę zawartości umysłu, która nie należała do ciebie. Chciałeś odbijać ciosy, które nie były kierowane do ciebie, wyprowadzać kontry w przeciwników, których nie dzieliła od ciebie długość ostrza. Z drugiej strony druga, integralna choć różna część "twego" umysłu blokowała się w poszukiwaniu zaklęć, formuł, gestów i mocy, których nigdy nie znała. Dwa razy zaczynałeś inkantację od nowa, w tym czasie jeden strażnik przed tobą padł. Za tobą zaś rozległo się zaskoczone i gniewne stęknięcie Keiry, choć nie miałeś czasu odwrócić się i sprawdzić, czy została ranna.
Zaczynało cię to wkurzać. Zulkir kopnąłby cię w dupę, jeśli nie gorzej, widząc co się dzieje. W całej wściekłości otoczyłeś swą wolę żelaznym pancerzem, a nici, które delikatnie chciałeś zarzucić na umysły przeciwników, utraciły subtelny, misterny charakter i zamieniły się w tnące materię i ducha batogi.
Cisnąłeś zaklęcie przed siebie, trzech zabójców jak na komendę padło bez świadomości tam, gdzie stali, by za sprawą strażników zasnąć zaraz wiecznym snem. Za tobą rozległy się odgłosy upadania dwóch kolejnych ciał, poprzedzone krótkim, gniewnym stęknięciem kobiety.
Odpowiedz
Rozglądam się wokoło w poszukiwaniu kolejnego przeciwnika. Jesli się okaże że wszyscy są unieszkodliwieni, pytam strażnika.
- Jak wygląda sytuacja? Z której strony zaatakowali?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Najbliższy, monstrualny czarnuch, chyba ten sam, który stał wcześniej pod twymi drzwiami, splunął na przeciętego niemalże w poprzek zabójcę i poczęstował go kopniakiem.
- Z każdej. - odpowiedział wściekle. - Pewnie powyrzynali by nas we śnie, gdyby wartownik na wierzy nie wpadł przypadkiem na gong alarmowy. Przeklęte calimpordzkie psy..
Odpowiedz
Wysłuchawszy murzyna, przyglądam się Keirze, czy nie została ranna.
- Dzisiaj już chyba nie zaśniemy co? - Mówię mentalnie Keirze - Co powiesz na mały spacerek?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Schodami w górę i dalej korytarzem, w stronę sali audiencyjnej, przebiegło kolejnych trzech gwardzistów. Walka w innych częściach pałacu musiała jeszcze trwać.
- To chyba będzie wskazane... - odpowiedziała kobieta, odprowadzając wzrokiem biegnących strażników.
Odpowiedz
Kiwając na Keirę udaję się w głąb pałacu. Cały czas mam się na baczności. Nie wiadomo czy gdzieś assassyni nie wygrali i nie przygotowali zasadzki.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Dotarliście do szerokiej, bardzo niskiej sali, służącej niewątpliwie celom relaksacyjnym. Wszędzie baldachimy, sofy, poduchy, dywany, kadzidła, świece. Z powodzeniem mogłoby zmieścić się tu i z pięćdziesiąt osób. W tym momencie poza wami znajdowało się tu kilka przerażonych dziewek z haremu i służby. Chyba nikt tu nie walczył, brak śladów krwi, poduszki w całości.
Odpowiedz
Widząc ten bajzel na kółkach staram się wychwycić jakąś osobę która mogła by mi opowiedzieć o aktualnym stanie rzeczy. Jakaś opiekunka?
Jeśli nie znajdę nikogo takiego, używam prostego zaklęcia wzmocnienia głosu. Staram się uspokoić tą hałastrę i wypytać co i jak.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Żadnych zaklęć nie było trzeba, nadobna matrona z chęcią i jako takim spokojem odpowiedziała na twoje pytania, choć wiele na tym nie zmądrzałeś. Dziewczęta spały w zamtuzie, gdy rozpoczął się atak. Strwożone przybiegły tutaj, mijając po drodze walczących mężczyzn, sami napastnicy rozprawili się ze strażnikami i pobiegli dalej, nie zważając na dziewki, gdzie - jak wywnioskowałeś - następnie rozeszli się po wyższych piętrach, na których rozgrywała się walka w której też brałeś udział. Tak też siedzą tutaj, czekając aż zagrożenie minie.
Odpowiedz
- Jak myślisz Keiro, zaatakowali cały zamek, postawili na nogi wszystkich strażników, tylko dla tego by mnie zabić? - Spytałem humorystycznie za pomocą telepatii - Jak myślisz, co mogło być ich innym celem?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Może wezyr... Może wy obaj... - odparła w ten sam sposób. - Ci zabójcy byli dobrze wyszkoleni, ale tamten w pokoju był inny... Zbyt dobry... Tak dobry jak... jak... - zamilkła na chwilę, szukając odpowiedniego porównania. - Jak ja. Mam wrażenie, że skądś go znam. Albo znałam.
Odpowiedz
- Mhm - przytaknąłem już normalnie po czym powiedziałem cicho. - Tak więc chodźmy na spotkanie wezyrowi. Może uda nam się pokazać jacy to jesteśmy przydatni i w ogóle.

Kończąc zdanie staram się odtworzyć właściwą drogę, którą wczoraj szedłem na audience.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ To jeszcze raz ilustracja ]

Pospieszyliście co tchu, lekceważąc jak tylko się dało nieistotne dla ciebie potyczki w bardziej oddalonych częściach korytarzy i salach. Przy wrotach do sali audiencyjnej trafiłeś na większy kocioł - sześciu zabójców, pięciu strażników, blokujących drogę do wnętrza sali, w której - sądząc po odgłosach - również działo się niemało.
Odpowiedz
Widząc młyn wokoło postanawiam wstrzymać Keirę.
- Zaczekaj, nie atakuj puki nie dam ci znaku - mówię cicho po czym koncentruję się. Nie mogę pozwolić by znowu akcję Keiry zamąciły moje czarowanie. Nie teraz i nie przy tym zaklęciu.
Przyglądam się uważnie położeniu przeciwników, po czym lekko mrużę oczy. Zaczynając od szeptu, powoli wymawiam formułę zaklęcia.
Magia wiruje, powoli zagęszcza się wokoło niczym kożuch na ciepłym mleku.
Wypowiadane coraz głośniej 'słowa' odbijają się echem od ścian, przebijając się przez hałas potyczki.
Uwolniona w odpowiednim momencie nagromadzona moc, pędzi w kierunku przeciwników. Niczym rój komarów, najpierw otacza głowę przeciwnika, by po chwili kłuć milionami żądeł. Mentalnych, doprowadzających do szaleństwa, mentalnych igieł.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...