Sesja Vena
- Aż tak? - zdziwiła się lekko, ale nie straciła zadowolenia. - Czyli możemy spać spokojnie, przynajmniej w tej chwili. Jesteś pewny, że nie będzie problemów? Ta kobieta, jak jej tam było... - zamyśliła się na moment, a ty niespodziewanie poczułeś się tak, jakbyś usilnie starał się sobie coś przypomnieć. - Khadijah! - znalazła imię Keira - Nie wydawała się szczególnie pozytywnie nastawiona... I ten mistyk... - zmrużyła ponownie oczy, tym razem bez skutku i bez sensacji dla ciebie.
- Ta kobieta... jej niechęć obróci się jeszcze przeciwko niej. - Dodaję trochę zamyślonym głosem - Mistyk, tu powiem ci, mam ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony informator Czerwonych, pomocnik, z drugiej doradca wezyra. Pogrywa na dwa fronty, tylko po której stronie barykady stanie jeśli dojdzie do... jakiegoś konfliktu?
Robię chwilową pauzę jakby się nad czymś zastanawiając. Głaszczę moją brodę niczym żywe zwierzątko. Po chwili mój wzrok, jakby przyciągany magnesem, pada na okrągłości i wypukłości kobiety. Na jej aksamitne włosy, jedwabną skórę.
Pomyśleć że jeszcze niedawno mógłbym leżeć zimny padając pod celnym ciosem jej zwinnej ręki.
Robię chwilową pauzę jakby się nad czymś zastanawiając. Głaszczę moją brodę niczym żywe zwierzątko. Po chwili mój wzrok, jakby przyciągany magnesem, pada na okrągłości i wypukłości kobiety. Na jej aksamitne włosy, jedwabną skórę.
Pomyśleć że jeszcze niedawno mógłbym leżeć zimny padając pod celnym ciosem jej zwinnej ręki.
Keira spojrzała na ciebie przelotnie i zaraz uciekła wzrokiem. Poczułeś się... dziwnie. Jakby wstyd, zakłopotanie, zaskoczenie, ale chyba nie twoje.
- Również uważałabym na maga. - powiedziała szybko podchodząc do okna, na którym iskrzyły się już pierwsze gwiazdy. - Z nimi nigdy nic nie wiadomo... - urwała, zdając sobie sprawę z popełnionej gafy. - Mmm... Chyba już czas na spoczynek, nieprawdaż?
- Również uważałabym na maga. - powiedziała szybko podchodząc do okna, na którym iskrzyły się już pierwsze gwiazdy. - Z nimi nigdy nic nie wiadomo... - urwała, zdając sobie sprawę z popełnionej gafy. - Mmm... Chyba już czas na spoczynek, nieprawdaż?
[ Ilustracja ]
Poza oczywistymi i naturalnymi wrażeniami zmysłowymi, doznawałeś innych, bardziej intrygujących sensacji. Oszołomienie, strach, niepewność, fascynacja, wszystko to wirowało w umyśle - czy twoim, czy też jej, trudno było już rozgraniczyć - łącząc się w rosnącą, niepohamowaną pasję, z jednej strony dobrze ci znaną, z drugiej zaś o charakterze i naturze, której nigdy dotąd nie miałeś okazji doświadczyć. I chyba wiedziałeś z jakiego powodu.
Poza oczywistymi i naturalnymi wrażeniami zmysłowymi, doznawałeś innych, bardziej intrygujących sensacji. Oszołomienie, strach, niepewność, fascynacja, wszystko to wirowało w umyśle - czy twoim, czy też jej, trudno było już rozgraniczyć - łącząc się w rosnącą, niepohamowaną pasję, z jednej strony dobrze ci znaną, z drugiej zaś o charakterze i naturze, której nigdy dotąd nie miałeś okazji doświadczyć. I chyba wiedziałeś z jakiego powodu.
[Tak to są te rytmy ]
Powoli lecz stanowczo wyciągnąłem drugą rękę i chwyciłem ją za talię. Pozwalam by powoli przybliżyła się do mnie. Patrze jej prosto w oczy kierując soje usta w kierunku jej.
Pozwalam by zawsze opanowany i lubiący wszytko kontrolować wewnętrzny Koell, zatracił się całkowicie w pożądaniu.
Ciepło jej ust, gładkość jej skóry, kolor jej oczu. To wszystko wywołuje u mnie uczucia, o których myślałem że nigdy już nie powrócą.
Powoli lecz stanowczo wyciągnąłem drugą rękę i chwyciłem ją za talię. Pozwalam by powoli przybliżyła się do mnie. Patrze jej prosto w oczy kierując soje usta w kierunku jej.
Pozwalam by zawsze opanowany i lubiący wszytko kontrolować wewnętrzny Koell, zatracił się całkowicie w pożądaniu.
Ciepło jej ust, gładkość jej skóry, kolor jej oczu. To wszystko wywołuje u mnie uczucia, o których myślałem że nigdy już nie powrócą.
Wydarzenia, uniesienia i spełnienia tej nocy próżno opisywać. Dość powiedzieć, że stanowiły niezapomnianą rozkosz zarówno dla ciała, jak i umysłu, zwłaszcza tak nietypowego jak twój, a także i jej. Przekroczywszy niejednokrotnie granice zmysłowego poznawania, zasnęliście wreszcie, w tym samym momencie, otuleni jedynie sobą, żarem pasji i ciepłem calimshańskiej nocy.
Wasze sny, podobnie jak wcześniej ciała, a teraz najwyraźniej i umysły, splotły się w jeden, choć nie do końca ten sam czas i formę. W większości były one wspomnieniami lub kontynuacją zdarzeń poprzedzających zaśnięcie, ukazywanych jednocześnie z dwóch różnych perspektyw.
Obudziłeś się nagle. W komnacie panowała niemal niezmącona ciemność, jedynie ogryzki pozostawionych świec dogorywały jeszcze, wykrztuszając z siebie przedśmiertne strumienie światła. Czułeś jedynie ciepło Keiry pod twoim ramieniem, a jednak otworzyłeś oczy całkiem rozbudzony. Jakieś przeczucie, zmysł, zdolność, której nigdy nie posiadałeś, ostrzegła cię przed niebezpieczeństwem i przywróciła świadomość.
Ktoś był w komnacie.
Nie widziałeś nikogo, ale wiedziałeś, że tu jest. Wiedziała to także, a może przede wszystkim, Keira, której pewność i koncentracja udzielała się tobie. Może nie było go widać, może nie dało się go dostrzec w normalny sposób (nawet w tak marnym świetle przywykłym do mroku oczom nie umknęłaby sylwetka stojącego człowieka), ale słyszeć i czuć jego obecność - to już inna rzecz.
Wasze sny, podobnie jak wcześniej ciała, a teraz najwyraźniej i umysły, splotły się w jeden, choć nie do końca ten sam czas i formę. W większości były one wspomnieniami lub kontynuacją zdarzeń poprzedzających zaśnięcie, ukazywanych jednocześnie z dwóch różnych perspektyw.
Obudziłeś się nagle. W komnacie panowała niemal niezmącona ciemność, jedynie ogryzki pozostawionych świec dogorywały jeszcze, wykrztuszając z siebie przedśmiertne strumienie światła. Czułeś jedynie ciepło Keiry pod twoim ramieniem, a jednak otworzyłeś oczy całkiem rozbudzony. Jakieś przeczucie, zmysł, zdolność, której nigdy nie posiadałeś, ostrzegła cię przed niebezpieczeństwem i przywróciła świadomość.
Ktoś był w komnacie.
Nie widziałeś nikogo, ale wiedziałeś, że tu jest. Wiedziała to także, a może przede wszystkim, Keira, której pewność i koncentracja udzielała się tobie. Może nie było go widać, może nie dało się go dostrzec w normalny sposób (nawet w tak marnym świetle przywykłym do mroku oczom nie umknęłaby sylwetka stojącego człowieka), ale słyszeć i czuć jego obecność - to już inna rzecz.
Nie czekając na nicz skupiam się po czym zaczynam przyśpiew. Rzucam dwa zaklęcia. Rozproszenie niewidzialności - jeśli jest tutaj jakiś ukryty skurwysyn, mam nadzieję go zdemaskować. I drugie - wykrycie. Jeśli to coś bardziej eterycznego, lub coś co nie ma ciała,wtedy powinienem to wyczuć.
Co prawda czarowanie siedząc nie jest najwygodniejsze, ale zależy mi na czasie.
Co prawda czarowanie siedząc nie jest najwygodniejsze, ale zależy mi na czasie.
Magia zawirowała w pomieszczeniu, wypełniając je i przeczesując skrawek po skrawku. Tuż obok ciebie, przy łóżku, pojawiła się wysoka postać w w kapturze i płaszczu, która uniosła i opuściła ostrze na twą głowę. Ostrze, które zostało zbite przez inne, wyciągnięte przez Keirę spod poduszki. Kobieta przeskoczyła przez ciebie, spychając jednocześnie na podłogę i wdała się w wymianę ciosów z napastnikiem.
Inkantacja tego uroku musiała chwilę potrwać. Chwilę, w trakcie której Keira, wciąż naga, wciąż piękna i nie mniej zabójcza, niż w twoim wypadku, fechtowała na sztylety z zabójcą. Gdy ten naparł na nią, zmuszając do cofnięcia się, światło świec padło na jego twarz oraz na samą Keirę. Nagle oboje zatrzymali się w pół ciosu, a ciebie zalała fala zaskoczenia i niezwykle silny dysonans emocjonalny, towarzyszący nieumiejętności połączenia twarzy z określoną osobą czy wspomnieniem. Tak silny, że o mało co nie pomyliłbyś słów i nie spaprał zaklęcia.
- Keira...? - zapytał w osłupieniu zabójca, równie zaskoczony jak walcząca z nim kobieta.
Po dwóch sekundach, na przestrzeni których rozgrywała się ta scena, uwolniłeś czar. Poczułeś jak twarda niczym zaciśnięta pięść w metalowej rękawicy wola uderza w uzbrojonego mężczyznę... i natrafia na opór. Nie dość silny, by mógł oprzeć się czarowi całkowicie, przygotowałeś go zbyt dobrze i miałeś w tym zbyt duże doświadczenie, jednak napastnik musiał mieć przy sobie jakiś artefakt, którego obronną emanację wyczułeś tuż po własnym ataku. Mimo to zabójca stęknął cicho i upadł na kolana, wypuszczając broń i chwytając się za głowę, ściskając ją jakby miała lada moment eksplodować. Czułeś, jak deski drzwi prowadzących do jego umysłu trzeszczą i gną się pod naporem twego rozkazu. Tymczasem Keira, zamiast zabić go przy tej okazji, wciąż patrzyła na niego jakby był upiorem.
- Keira...? - zapytał w osłupieniu zabójca, równie zaskoczony jak walcząca z nim kobieta.
Po dwóch sekundach, na przestrzeni których rozgrywała się ta scena, uwolniłeś czar. Poczułeś jak twarda niczym zaciśnięta pięść w metalowej rękawicy wola uderza w uzbrojonego mężczyznę... i natrafia na opór. Nie dość silny, by mógł oprzeć się czarowi całkowicie, przygotowałeś go zbyt dobrze i miałeś w tym zbyt duże doświadczenie, jednak napastnik musiał mieć przy sobie jakiś artefakt, którego obronną emanację wyczułeś tuż po własnym ataku. Mimo to zabójca stęknął cicho i upadł na kolana, wypuszczając broń i chwytając się za głowę, ściskając ją jakby miała lada moment eksplodować. Czułeś, jak deski drzwi prowadzących do jego umysłu trzeszczą i gną się pod naporem twego rozkazu. Tymczasem Keira, zamiast zabić go przy tej okazji, wciąż patrzyła na niego jakby był upiorem.
Miodzio na ucho ;p
Widząc że w umyśle Keiry zachodzą jakieś sprzeczne emocję, postanawiam ugasić je nim wymkną się z pod kontroli.
- Rozbrój to ścierwo! - Zarówno mentalny jak i werbalny rozkaz odbił się echem po komacie.
Jeśli napastnik jest kimś ważnym dla Keiry, kimś z kim ma (albo miała) mocne więzy emocjonalne, to obawiam się że to spotkanie może nadszarpnąć strukturę zaklęcia. A jeśli raz takie coś się stanie, to tylko wyczekiwać kolejnych.
Trzeba w wolnej chwili popracować nad udoskonaleniem zaklęcia.
Ale póki co trzeba załatwić tego tutaj.
Widząc że w umyśle Keiry zachodzą jakieś sprzeczne emocję, postanawiam ugasić je nim wymkną się z pod kontroli.
- Rozbrój to ścierwo! - Zarówno mentalny jak i werbalny rozkaz odbił się echem po komacie.
Jeśli napastnik jest kimś ważnym dla Keiry, kimś z kim ma (albo miała) mocne więzy emocjonalne, to obawiam się że to spotkanie może nadszarpnąć strukturę zaklęcia. A jeśli raz takie coś się stanie, to tylko wyczekiwać kolejnych.
Trzeba w wolnej chwili popracować nad udoskonaleniem zaklęcia.
Ale póki co trzeba załatwić tego tutaj.
Tego było już za wiele. Nie dość że próbował mnie zasztyletować niczym owcę, nosi chędożony artefakt ochronny, to jeszcze zaczyna mieszać w głowie mojej Keirze.
Trzeba zadziałać nieszablonowo.
Wykorzystując moment w którym Keira i napastnik szarpią się za łóżkiem, ja przygotowuję kolejne zaklęcie. Nie z mojej szkoły co prawda, ale powinno unieruchomić przeciwnika.
Zaczynając przyśpiew, wyciągam przed siebie swoje dłonie. Kreślę nimi tajemne symbole niczym kredą na murze.
Powoli czuję jak moc spływa na każdy z moich palców kierując się powoli w stronę, na początku dłoni, potem ramion.
Dłonie zaczynają swędzić i jakby zamarzając.
Emanując paraliżującą mocą podchodzę do przeciwnika. Mam zamiar chwycić go za gardło i uwolnić moc zaklęcia. Paraliżującego jak jasny gwint.
Trzeba zadziałać nieszablonowo.
Wykorzystując moment w którym Keira i napastnik szarpią się za łóżkiem, ja przygotowuję kolejne zaklęcie. Nie z mojej szkoły co prawda, ale powinno unieruchomić przeciwnika.
Zaczynając przyśpiew, wyciągam przed siebie swoje dłonie. Kreślę nimi tajemne symbole niczym kredą na murze.
Powoli czuję jak moc spływa na każdy z moich palców kierując się powoli w stronę, na początku dłoni, potem ramion.
Dłonie zaczynają swędzić i jakby zamarzając.
Emanując paraliżującą mocą podchodzę do przeciwnika. Mam zamiar chwycić go za gardło i uwolnić moc zaklęcia. Paraliżującego jak jasny gwint.
Usłyszałeś równocześnie dwie rzeczy - echo gongów alarmowych, które rozbrzmiało chyba w całym pałacu, oraz dychawiczne rzężenie ściśniętego gardła. Keira podniosła się szybko i doskoczyła od tyłu do zabójcy, przekładając mu ramię przez szyję, za którą trzymał się kurczowo, wraz ze sztyletem przyciśniętym do podbródka. Absurdalnie, twój gniew wzmógł się na idiotyczną myśl, że ten niedoszły skrytobójca przyciska teraz swój wraży łeb do idealnych piersi tej kobiety.
Puszczając kark oprawcy, z pogardą spojrzałem na zwłoki bez życia.
Odwracając się w stronę okna, zamierzam zobaczyć co wywołało ten cały alarm.
Podchodząc do okna mówię do Keiry przez ramie, spoglądając na jej reakcję przez chwilę
- Przeszukaj to ścierwo, dowiedź się o nim czegoś - Pewny że zaraz moją głowę odwiedzą widma wspomnień których nigdy nie miałem, opieram ręce na parapecie.
Odwracając się w stronę okna, zamierzam zobaczyć co wywołało ten cały alarm.
Podchodząc do okna mówię do Keiry przez ramie, spoglądając na jej reakcję przez chwilę
- Przeszukaj to ścierwo, dowiedź się o nim czegoś - Pewny że zaraz moją głowę odwiedzą widma wspomnień których nigdy nie miałem, opieram ręce na parapecie.